„Migrenotwórcze
zombie”
Hej! Tak, oto kolejny tekst napisany w ramach projektu Grupy Pisania Kreatywnego! Po Więcej szczegółów zapraszam do poprzedniego prompta, lub na bloga grupy.
Ten tekst przypada na tydzień 92, czyli jest to mój... bodajże siódmy tekst w ramach tego projektu. Jest napisany raczej na luzie i zawiera dużo absurdu. Zostaliście ostrzeżeni. Enjoycie!
***
Stał przy oknie, w pobrudzonym krwią ubraniu, zupełnie nie przejmując
się zamieszaniem, które panowało dookoła. Zerknął na kartkę papieru, która
miała być mapą i potarł zmęczone oczy. Dostawał już od tego wszystkiego
migreny. Spojrzał na niską dziewczynę, zupełnie ignorującą stan swoich blond
włosów, które śmiało mogły robić za reklamę ostrzegającą przed zabawą prądem.
Stała przy porysowanej czymś naprawdę ostrym, szafce kuchennej i ostrożnie
odmierzała kawę. I chociaż fakt, że kubki nie miały na sobie żadnej rysy, był
dość intrygujący, Pain miał co innego na głowie. A i tak, najbardziej wolałby
nie być w to wszystko wmieszanym.
– Jaką kawę lubisz? – zapytała dziewczyna, wyciągając z lodówki mleko i
zerkając na siedzącego na podłodze chłopaka, wyglądającego tak samo jak ona.
Niemal tak samo. Deidara miał siną skórę, włosy pobrudzone dziwną substancją i
krew na ustach.
– Czarną, jak moje serce – odparł chłopak, dziwnie chrapliwym tonem.
Pain wziął wdech, zamierzając się odezwać, ale ktoś skutecznie wszedł mu w
słowo. Znowu.
– STOP! Cięcie! – zawołał Hidan, machając przy tym rękami i strącając z
głowy dziewczyny stojącej obok niego, dziwną czapkę.
– Matko kochana, Hidan! – krzyknęła Shiru, obracając się gwałtownie w
stronę wspomnianego chłopaka. – Co tym razem?! Robimy tę scenę już siódmy raz! Siódmy!
Po wybuchu Shiru, zapadła dziwna cisza. Hidan wpatrywał się przez
chwilę w niską blondynkę, a potem przeniósł wzrok na A-chan, która z założonymi
rękami patrzyła się w czapkę, która jeszcze chwilę temu leżała na jej głowie, a
teraz znajdowała się na podłodze, pobrudzona imitacją krwi. Albo krwią. Na tym
etapie prób, już nikt nie był pewien, czy całość czerwonej substancji to była
sztuczna krew, keczup czy mieszanka obu z prawdziwą krwią.
– Wyduś to z siebie człowieku! – zawołał zbolałym głosem Deidara. – Ja
tu drętwieje!
– Skoro już przerwałeś nam scenę, która w końcu wychodziła
dobrze, to racz nam powiedzieć, cóż było tak ważne, że to zrobiłeś? – głos A-chan
był przesycony słodyczą i polany sosem z ostrzeżenia.
– Tak sobie słuchałem…
– Dobrze wiedzieć, że przynajmniej z uszami u ciebie w porządku –
rzucił Kakuzu, stukając palcami o ramię plastikowego krzesła. – Szkoda, że z
pamięcią już nie. Pozwól, że ci przypomnę, że czas to pieniądz. A w tej chwili
marnujemy czas, a co za tym idzie, marnujemy pieniądze.
– Dobra, zamknij się już Kakuzu – powiedziała Shiru, wbijając wzrok w
Hidana. – Więc?
Chłopak zamilkł. Nim jednak kolejna osoba zdążyła na niego naskoczyć,
od drzwi dobiegło go smutne, pełne zawodu westchnięcie. Obrócił się i zobaczył
Kim, wpatrującą się w całą tą scenę z rozczarowaniem na twarzy i tacką ciastek
w dłoniach. Wyglądała tak uroczo i jednocześnie tak boleśnie dla jego serca.
– Hidan! – zawołała A-chan. –
Skup się, do cholery!
– Wiesz, ze zombie nie mają serc? – wydukał na jednym tchu, nim w ogóle
zdążył się zastanowić, jak to ładnie ująć w słowa. Zapadła wymowna cisza.
Gdzieś w tle zabrzmiał świerszcz i przez chwilę Hidan zaczął się zastanawiać,
kto u licha przytaszczył do domu robactwo. Nie zdążył jednak tego powiedzieć,
bo po pomieszczeniu rozległ się głośny, zbiorowy jęk.
– Serio?! – zawył Deidara, uderzając się ręką w czoło i niszcząc tak
skrupulatnie zrobiony przez Hoshi makijaż. – Przerywasz nam dobrą scenę, tylko
po to, żeby powiedzieć, że nagle widzisz jakąś lukę w logice scenariusza?!
– Pomijając fakt, że widziałeś dialogi już wcześniej – zaczął Itachi,
poprawiając ciemne google, zsuwające mu się z włosów – zdajesz sobie sprawę, że
to tylko fikcja? Rzecz wymyślona? Nawet gdyby nie było tu logiki, nikt nie
mówił, że w uniwersum samej historii jest tak samo.
– Nie wspominając już o fakcie, że mogłeś to powiedzieć po
skończeniu sceny – dorzucił sfrustrowany Deidara. – Albo przy cholernych,
poprzednich podejściach, ty idioto!
– Ach, racja. – To była A-chan. Wszyscy z szokiem wbili swoje
spojrzenia w dziewczynę, która teraz kiwała głową, ale jej wzrok wciąż utkwiony
był w czapce, leżącej na podłodze. – Proponuję w takim razie namalować Deidarze
dziurę w klatce piersiowej, a na ziemi położymy bijące serce. – W pomieszczeniu
zrobiło się nagle chłodniej. Nikt nie śmiał się odezwać, nie wspominając już o
zaaprobowaniu pomysłu, bądź jego odrzuceniu. – Hidan, dobrze się składa. Myślę,
że skoro jesteś tak oddany realizmowi tej sceny i całego filmu, twoje serce
nada się tu idealnie.
A-chan w końcu podniosła wzrok i spojrzała Hidanowi prosto w oczy, a
jego nieśmiertelne serce zamarło na widok jarzących się czerwienią tęczówek i
przesłodzonego uśmiechu. Hidan przełknął ślinę, planując w myślach jak
skutecznie zaprotestować, ale wiedział, że jest na straconej pozycji.
Kilka minut później, Deidara, z już poprawionym makijażem i domalowaną
na piersi czarno–czerwoną dziurą, ponownie odgrywał brutalnie przerwaną
wcześniej scenę z Shiru, a Pain próbował ignorować narastający ból głowy. Dalej
nie mógł uwierzyć, że dał się w to wplątać, za marne dwie butelki sake.
Powinien był zażądać co najmniej pięciu. Kątem oka zerknął na zadowoloną A-chan,
która przyglądała się scenie i zupełnie ignorowała kucającego obok niej na
ziemi Hidana, który z prawdziwą dziurę w klatce piersiowej, kręcił pokrwawionym
palcem kółka na usmarowanej posadzce i mruczał pod nosem „moje biedne
serduszko”. Czapka typowego dyrektora filmowego z powrotem znalazła się na jej
głowie, chociaż nieco pobrudzona krwią, a dialogi nie zostały zmienione. Pain
wziął głęboki wdech, słysząc, że już pora na jego kwestię. Te dziwne pomysły na
odgrywanie teatrzyków i robienie filmów, robiły się coraz bardziej
migrenotwórcze. Nie wspominając już o fakcie, że jego organizacja zrzeszająca
poszukiwanych na całym świecie morderców, wyglądała teraz bardziej na klub
teatralny, a nie ninja-mafię! Coś czuł, że wieczorem znowu będzie musiał
zaparzyć sobie ziółek. Oczywiście zakładając, że do tego czasu, nikt nie
zniszczy tych biednych kubków, które jakimś cudem wciąż istnieją. Ale teraz
przynajmniej mógł grać jakąś fajną postać i mieć sceny razem z Shiru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz