INFO

W zakładce "zamówienia", którą znajdziecie po prawej stronie bloga, możecie składać zamówienia na wasze one-shoty, tak jak to do tej pory robiliście w komentarzach. Różnica będzie jedynie taka, że łatwiej będzie i nam i wam to wszystko ogarnąć i zobaczyć kto, co i ile zamawiał.
Wraz z waszymi zamówieniami powstanie w tamtym miejscu lista, na której będziecie mogli sprawdzić aktualny stan waszego zamówienia. Zachęcam do zaglądnięcia tam.

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

072. Nie do końca przewidziane konsekwencje

Więc... nie wiem nawet teraz co powiedzieć. Notki nie było cholernie długo wiem o tym. Brak weny, czasu, chęci, to wszystko były tego powody. Ale i tak powinnam się sprężyć wcześniej i dodać tą notkę. Przepraszam z całego serca. I zapraszam na czytanie

***

Gdy obudziłam się następnego dnia dopiero po kilku chwilach dotarło do mnie co stało się wczoraj. Wciąż do końca nie mogłam w to uwierzyć. Jednak wiedziałam że to prawda i na samą myśl uśmiech cisnął mi się na usta. Mikeru wrócił. Wrócił i jest tutaj. Szybko wyskoczyłam z łóżka i ubrałam. Kilka minut później już zamykałam za sobą drzwi. Zmierzałam w stronę kuchni, ale kiedy przeszłam obok salonu zatrzymałam się ponieważ zastałam tam dość interesujący widok. Mianowicie większość Akatsuki siedziała tam. Wszyscy, bez wyjątku gapili się na Mikeru. Ten jakby nic sobie z tego nie robił tylko uśmiechnął się wesoło do wszystkich. Pain coś mamrotał pod nosem. Niewiele zrozumiałam, ale chyba marudził coś o nie szanowaniu jego osoby czy coś. Do tego wszystkiego dochodzili Hidan i Deidara którzy nawijali jak najęci o czymś, ale gadali jeden przez drugiego tak że nie mogłam nic zrozumieć. Parsknęłam śmiechem na ten obrazek. Widok ten był doprawdy komiczny. Mikeru spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się szeroko, a później podbiegł do mnie i mnie przytulił. Byłam lekko zaskoczona tą nagłą reakcją, ale czarnowłosy szybko mnie puścił i uśmiechnął się z lekkim zakłopotaniem
- Wybacz. Tak długo byłem… martwy, że teraz z wszystkiego cieszę się jak głupi dzieciak.
Zaśmiałam się tylko
- Nie przejmuj się. Nie dziwię się że się cieszysz.
W tym momencie za nami pojawiła się A-chan. Zaśmiała się i poczochrała nas oboje po włosach.
- Co ty robisz? – odwróciłam do niej z uśmiechem
- Czochram wasze zacne włoski! I powiem ci że stwierdziłam że Mikuś zdecydowanie pasuje do naszej gromadki!
- Gromadki!? I… Mikuś?- Zdziwiłam się.
- A-chan mnie tak nazywa – Mikeru dalej uśmiechał się szeroko
- I tobie to nie przeszkadza?
Czarnowłosy wzruszył ramionami
- Nie bardzo. Teraz jestem w stanie, w którym wszystko mnie cieszy.
Zaśmiałam się cicho i położyłam dłoń na ramieniu Mikeru
- Uwierz mi, już niedługo zacznie cię to irytować
- No wiesz Kimcia! – Zawołała A-chan z udawanym oburzeniem. Zachichotałam tylko i razem z tamtą dwójką podeszłam do reszty. Mikeru coraz bardziej zapoznawał się z wszystkimi, aż w końcu Senshi wpadł na pomysł żeby zrobić przyjęcie powitalne dla Mikeru. Bo czy ktokolwiek miał jakiekolwiek wątpliwości że nasz czarnowłosy przyjaciel tu zostanie? Oczywiście Pain od razu wyraził swój kategoryczny sprzeciw, ale czy ktoś się nim przejął? Akurat w tej sprawie Senshi był wyjątkowo uparty i już po chwili zaczął się kłócić z rudym. Nie minęło kilka chwil a do kłótni przyłączyła się koleina ruda osoba. O dziwo Arissa też była za imprezą. Ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich zebranych, Kakuzu który zawsze jest przeciwny wydawaniu pieniędzy też zaczął przekonywać Liderka by jednak zorganizować imprezę. To chyba przekonało Pain’a bo w końcu, niechętnie się zgodził. Wszyscy Akasie którzy zawsze są chętni do wszelkiego rodzaju imprez i okazji do picia zareagowali na to wyjątkowo radośnie. Nie minęło kilka minut, a już wszyscy byli zajęci przygotowaniami do imprezy. Ja sama ochoczo pomagałam w przygotowaniach. Miałam dzisiaj wyjątkowo dobry nastrój którego chyba nic nie mogło zepsuć. Wieczorem wszystko było już gotowe i bardzo szybko impreza rozpoczęła się na całego. Wszyscy bawili się na całego i nie przejmowali się niczym. Właściwie większość bardzo szybko się upiła i zaczęli wyrabiać bardzo dziwne rzeczy.
Na początku następnego ranka wszystko co widzieliśmy było bardzo dziwne, ale nikt nic nie pamiętał. Przynajmniej na początku.

Powoli otworzyłam oczy. Głowa bolała mnie jak cholera. Bardzo powoli podniosłam się do siadu i pół przytomnym wzrokiem spojrzałam przed siebie. Przez chwilę nie docierała do mnie żadna otaczająca mnie rzeczywistość, ale po chwili wszystko do mnie dotarło i przetarłam szybko oczy by upewnić się że wzrok mnie nie myli. To co ujrzałam wprawiło mnie w osłupienie. Nie wiedziałam czy się śmiać, czy być przerażona. Otóż cały salon wyglądał jak totalne pobojowisko a członkowie Akatsuki byli po nim porozrzucani w najrozmaitszych pozach…i strojach. Na środku salonu leżał rozłożony Deidara. Jego włosy były rozrzucone w całkowitym nieładzie. Połowa była związana w niedorobiony warkocz, a z drugie chyba ktoś próbował zrobić pędzel bo końcówki jego włosów były zamoczone w zielonej farbie. Sam blondyn miał na sobie strój greckiego bóstwa i do tego wieniec we włosach. Później przez oparcie kanapy wisiał przewieszony Kisame, który był pozbawiony górniej części garderoby. Na jego plecach ktoś wyrysował jakieś dziwaczne znaki i kręgi. Na jego włosach znajdowała się jakaś dziwna czerwona substancja, do złudzenia przypominająca krew. Dostrzegłam jeszcze że ma on na nogach różowe kozaczki. Później zobaczyłam Sasoriego i Tobiego. Zostali związani ze sobą jakimś łańcuchem zapiętym na trzy kłódki. Oj, mam przeczucie że będzie problem ze znalezieniem kluczy. Sam Sasori został przerobiony na lalkę. Dosłownie. Miał na sobie falbaniastą różowo żółtą sukienkę, pończochy i urocze niebieskie baletki. Jego twarz była wymalowana takim makijażem, że wyglądał jak porcelanowa lalka. Ktoś nawet zadał sobie tyle trudu, że dopiął czerwono-włosemu kucyczki które wyglądały jak jego własne włosy. Tobi natomiast miał na głowie garnek do którego niewiadomym sposobem były powbijane przeróżne owoce. Zauważyła że przeważały banany. Ubrany był w szkocki kilt i hawajską koszule z zielonymi palemkami. Na nogach miał natomiast wysokie obite buty z futerkiem. Dalej zobaczyłam Senshiego który leżał na stole i przytulał do siebie poduszkę. Na sobie miał strój rycerza który hałasował za każdym razem gdy się poruszył. Obok niego leżała tarcza i miecz. Wyglądałby w tym całkiem nieźle gdyby wszystkiego nie psuł fakt że jego włosy zostały związane w warkocz z gigantyczną kokardą, a na głowę został włożony uroczy żółty kapelusz z różowymi wstążkami. Dalej zobaczyłam Itachi’ego który spał pod ścianą. Został przebrany w strój pirata, a na jego rękę został założony hak. Nawet miał kapelusz z piórami i dostrzegłam że na jego kolanach leży papuga zrobiona z wybuchowej gliny. Miał nawet przepaskę na oko. Obok niego dostrzegałam A-chan która… i tu mało brakowało, a wybuchłabym śmiechem. Miała na sobie strój baletnicy! Różowy! Jej włosy zostały związane w dwa kucyki po bokach głowy różowymi kokardkami. Wyglądała doprawdy uroczo! Do tego przez sen zrobiła tak kochaną minę, że wyglądała jak małe dziecko. Wyglądała tak bezbronnie! Co było tak sprzeczne z jej charakterem, że aż miałam ochotę wybuchnąć śmiechem! Później zobaczyłam Arissę która… WTF!? Została przebrana za wilkołaka!? No jestem ciekawa kto to zrobił! W każdym razie, rudowłosa miała doczepiony ogon, uszy oraz kły. Na jej ręce zostały założone rękawiczki i buty imitujące wilcze łapy. Na sobie miała dość obcisły kombinezon imitujący wilcze futro. Dalej zobaczyłam Pain’a w… stroju sprzątaczki. Miał na sobie fartuszek i spał opierając się o miotłę. Obok niego leżało wiadro i szczotka. Oprócz tego miał jakąś dziwną fioletową substancję na twarzy. Pare metrów dalej, w doniczce przysypiał Zetsu. Do jego rosiczek były poprzypinane kokardki w najrozmaitszych kolorach tęczy. Na sobie miał różowy golf oraz długo pelerynę z kołnierzem. Za to na jego rękach zauważyłam dwie duże ryby. Następnie zobaczyłam Kakuzu który leżał na kanapie. Na sobie miał długi kremowy prochowiec, a do pleców doczepione czarne skrzydła. Do tego jego włosy zostały związane w kucyk. Następnie zobaczyłam Hoshi która została przebrana za pielęgniarkę. Miała na sobie krótką białą sukienkę oraz czapkę z czerwonym plusem. Do tego opierała się o wielką strzykawkę, a jej sukienka była pobrudzona… chyba krwią. Kawałek za nią leżał Mikeru który został przebrany za wampira. Miał na sobie czarno-czerwoną pelerynę oraz białą, falbaniastą koszulę. Miał doczepione też kły, a na głowie… rogi? Niczym demon. W każdym razie obok Mikeru leżała Konan która miała na sobie… habit? Została przebrana za zakonnice! Do tego miała na rękach czarne rękawiczki, a na nogach… żółte szpilki? Koło kanapy leżał Hidan, który miał na sobie… strój średniowiecznego monarchy. Do tego jego włosy były w całkowitym nieładzie i było w nich coś dziwnego. Jakaś dziwna fioletowo biała substancja. Zachichotałam bo w tym stroju wyglądał doprawdy uroczo. Jednak w tej samej chwili zorientowałam się co ja sama mam na sobie. Ubrana byłam w… balową sukienkę w kolorze fioletowym z zielonymi dodatkami. Do tego miałam na głowie diadem. Księżniczka? Poważnie? Do tego wszystkiego miałam na kolanach pluszowego króliczka. No dobra… O co tu chodzi? Czemu wyglądam jakbym zmierzała na średniowieczny bal!? Ta sukienka, diadem i buty są po prostu… po prostu… śliczne. Pokręciłam głową, nie wierząc że naprawdę to pomyślałam. Powinnam się ogarnąć. To nie w moim stylu. Chyba.
Ale spojrzałam jeszcze raz na sukienkę i uśmiech sam pojawił mi sięna ustach. Taki średniowieczny bal… albo wesele nawet... Mój wzrok przeniósł się na śpiącego Hidana i uśmiechnęłam się lekko. Takie wesele to… stop! Koniec tego dobrego! Zaprzestań takich myśli natychmiast! Pokręciłam głową i poklapałam się po policzku, żeby odpędzić to wyobrażenie. Średniowiecze, bale, sukienki, to nie dla mnie. Westchnęłam i w tym momencie pierwsze osoby zaczęły się budzić, a zaraz po nich następni. Nagle rozległ się czyjś pisk, później krzyk jeszcze kogoś i jakieś przekleństwa. Senshi zaczął się śmiać ze stroju Liderka, a zbroja którą miał na sobie hałasowała przy tym strasznie. Następni po pomieszczeniu rozległa się wyjątkowo długa i głośna wiązanka przekleństw. Tak, A-chan naprawdę nie spodobał się strój jaki miała na sobie. Jednak następnie większość osób wydało z siebie zbiorowe jęknięcie gdyż uświadomili sobie jakiego mieli kaca. Wszyscy zastanawiali się co się stało i jak doszło do tego że wszyscy mamy na sobie takie dziwaczne stroje. Jednak nikt nic nie pamiętał. Pain się wkurzył delikatnie mówiąc, a że Senshi się z niego nabijał to właśnie jego wybrał sobie liderek na wyładowanie swoich emocji. Jednak był tak wkurzony że nie pomyślał o tym że Senshi ma na sobie zbroję i gdy tylko go uderzył, od razu tego pożałował. Zaklął siarczyście i spojrzał na Senshiego tak jakby chciał go zabić wzrokiem. Co w jego wypadku było możliwe. Natomiast fioletowowłosy uśmiechnął się tylko do niego szeroko. Rudy przejechał sobie ręką po twarzy i wtedy też zorientował się że ma na niej coś dziwnego. Zabrał to coś na rękę i spojrzał na to
- Co to do cholery jest!? – Liderek powąchał to coś i od razu odsunął to od siebie. – Dżem śliwkowy?! Nienawidzę śliwek! Co tu się do kurwy nędzy działo!?
- Liderku nie drzyj się tak. Głowy wszystkich bolą. - jęknęłam
Jednak w tej samej chwili ktoś inny się odezwał.
- Fuj, co to jest?! – Hidan jęknął ściągając sobie jakąś substancję z włosów. – Jogurt?! A skąd jogurt w moich włosach!?
- A w moich keczup!? I chyba trochę krwi! – Zawołał lekko przerażony Kisame.
Nagle rozległ się głośny hałas pomieszany z serią przekleństw. To Sasori zaczął się szamotać i kląć ile wlezie. Natomiast większość osób które spojrzały na czerwonowłosego ryknęło śmiechem co jeszcze bardziej wkurzyło lalkarza.
- Powiem wam że mi się to nawet podoba. - Powiedziała Hoshi uśmiechając się i podnosząc tą wielką strzykawkę.
- Chce ktoś zastrzyk?
Nikt nie chciał. I nie dziwię się. Hoshi uśmiechała się przerażająco a to w połączeniu ze strzykawką i pobrudzoną krwią sukienką sprawiało naprawdę przerażający wrażenie.
- Mi też coś się tu podoba.
Hidan wstał i podszedł do mnie. Podał mi rękę i postawił mnie na nogi. Przyciągnął mnie do siebie i objął w pasie. Staliśmy w takiej pozycji jakbyśmy mieli zamiar tańczyć.
- Wyglądasz ślicznie w tej sukience – Dodał z uśmiechem, a ja oczywiście musiałam się zaczerwienić
- Ty też wyglądasz w tym całkiem nieźle.
Patrzyliśmy tak na siebie przez chwilę gdy nagle rozległo się błyśnięcie. To A-chan zrobiła nam zdjęcie z szerokim uśmiechem
- Wyglądacie doprawdy uroczo! Aż by się zachciało urządzić wam średniowieczne wesele!
Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej, a Hidan zaśmiał się i uśmiechnął się do mnie słodko
- Myślę że to nie jest taki zły pomysł
Teraz moja twarz przybrała odcień cegły, bo wyobraziłam sobie taki ślub.
Hidan uśmiechnął się do mnie i puścił mnie
- Średniowieczne klimaty… to całkiem ciekawy… - nagle zamilkł. Rozszerzył oczy jakby nagle coś go zaskoczyło i rozchylił lekko usta. – O cholera…
- Co się stało? - Spytałam zdziwiona
- To! To się stało naprawdę! Na imprezie! Pamiętam! Dlatego mamy na sobie te stroje! – powiedział patrząc na mój i swój strój z szerokim uśmiechem.
- Ty chyba żartujesz! – krzyknęłam z niedowierzeniem i lekkim przerażeniem.
- Nie… - Usłyszałam inny głos
Odwróćiłam się by spojrzeć na Kakuzu. Miał doprawdy ciekawą minę. Było to coś pomiędzy szokiem pomieszanym z niedowierzeniem, a zdegustowaniem i chęcią mordu.
- Też to pamiętam… - Dodał
- Ty…? Czyli… że to prawda - opadłam na kanapę będąc w szoku. Spojrzałam na Hidan. Uśmiechał się od ucha do ucha i wyglądał trochę jakby przedawkował cukier. Przez chwilę panowała cisza.
- Oh no dajcie spokój! – Arissa krzyknęła tak nagle że wszyscy podskoczyli. – Hidan, Kakuzu! Wszyscy są ciekawi! No, opowiadajcie co się działo bo nikt inny tego nie pamięta!
Hidan i Kakuzu spojrzeli na siebie, a białowłosy zaczął opowiadać


Wszyscy byli już całkowicie upici. Nikt nie myślał już trzeźwo. W pewnym momencie Deidara i Hidan zaczęli się zawzięcie sprzeczać na temat… tańca.
- W życiu nie zatańczę! Nie umiem i nie lubię! - Krzyknął Hidan krzyrzując ręce
- Daj spokój to nie jest takie trudne! To tak jak jeżdżenie na rolkach po drodze pełnej fioletowej galaretki z kurczakiem na głowie, bułką w zębach i szablą za paskiem. Każdy to umie! A przynajmniej nie trudno się tego nauczyć – Deidara powiedział to tak jakby mówił o czymś najnormalniejszym na świecie
- I tak nie będę tańczył…
- Ha! A co jeśli Kim by cię o to poprosiła! Weź pomyśl, kiedyś weźmiecie ślub i co nie zatańczysz z nią? Dla dziewczyn takie rzeczy są ważne. Jak… hm, jak czerwone szczeniaczki!
- O czym ty znowu bredzisz? – mruknął białowłosy mrużąc oczy.
- Nie mam pojęcia – po tych słowach blondyn podniósł butelkę i wziął łyk sake.
- Ho! Przypadkiem słyszałam waszą rozmowę! - Hoshi pojawiła się nagle obok chłopaków, zawiesiła Deidarze rękę na ramieniu i spojrzała na swojego brata – No Hidan! Na własnym ślubie byś nie zatańczył!? No wiesz!?
- O jakim w ogóle ślubie ty mówisz!? Nikt tutaj nie ma zamiaru się żenić w najbliższym czasie! - Głos Hidana brzmiał trochę zbyt wysoko niż powinien
- Jesteś pewien? – Spytała dziewczyna patrząc na Deidare dziwnym wzrokiem. Hidan uniósł jedną brew
- Żartowałam! - Białowłosa zamachała ręką, ale po chwili zrobiła się całkowicie poważna. - No ale ty trochę racji masz… Ty nigdy nie ożenisz się z Kim! Jesteś zbyt wielkim tchórzem żeby to zrobić!
- Że co!? Ja tchórzem!? - Oburzył się
- No a nie? Skoro tak to udowodnij to! No dawaj, zrób to!
- Ale… ale teraz!? – krzyknął zaskoczony
- Wiedziałam. – Hoshi oparła się o ramie Deidary i spojrzała na niego kręcąc głową – wiedziałam że stchórzy.
- No, to było do przewidzenia. - Zgodził się blondyn
- O nie, nie jestem tchórzem! Tylko patrzcie!
Hidan oburzony poszedł poszukać Kim. Gdy tylko się oddalił Hoshi i Deidara spojrzeli na siebie ze złośliwym uśmiechem i przybili piątki.
Hidan zobaczył Kim i wtedy stanął. Cofnął się o krok i rozejrzał się. Chwycił jakieś podeschłe kwiaty stojące w wazonie na stole, wziął winogrono i drucik który wziął nie wiadomo skąd i zrobił z nich coś co miało imitować pierścionek. Schował to wszystko za plecami i podszedł do Kim
- Kim…?
Czarnowłosa odwróciła się do niego i Hidan przez chwile nie wiedział co zrobić. Odchrząknął i uśmiechnął się rozbrajająco. Jednak o dziwo Kimiko zmarszczyła gniewnie brwi, jakby spodziewając się najgorszego i podparła się pod boki.- Coś ty znowu nabroił, co? - spytała podejrzliwie patrząc na niego z ukosa- Ja?! Nic! Ja chciałem tylko... ee... - wtedy klęknął wyjął zza siebie „bukiet” i „pierścionek” i powiedział - weźmy ślub!
Wtedy Kim rozszerzyła oczy z niedowierzenia i zasłoniła sobie usta dłońmi. Jej twarz zrobiła się cała czerwona, a ona sama straciła stabilność i gdyby nie refleks Hidana upadłaby na ziemie. Zemdlała.
- Kim. Kim, obudź się. – białowłosy zaczął ją wachlować a jego głos był lekko spanikowany. Nagle nie wiadomo skąd obok nich pojawił się Kakuzu. Klęknął obok i spytał
- Co się stało!?
- No ja… tak jakby… no…
- No wykrztuś to z siebie!
- No tak jakby się jej oświadczyłem!
- ŻE CO ZROBIŁEŚ!? - Wrzasnął Kakuzu, a Hidan aż sięskrzywił
- Nie krzycz, nie jestem głuchy.
- Głuchy może nie, ale głupi na pewno! – prychnął i odepchnął Hidana od swojej siostry. Sam starał się ją obudzić i po paru minutach w końcu mu się to udało. Dziewczyna powoli otworzyła oczy jednak gdy dotarło do niej to co się przed chwilą stało szybko poderwała się do siadu. Spojrzała najpierw na swojego brata, a później na Hidana który siedział obok niego. Uśmiechnęła się szeroko i rzuciła mu się na szyje
- Czy to znaczy że się zgadzasz? – Spytał lekko zaskoczony
- Oczywiście!


- Ale, ale… jak to? Jak to? – tylko tyle zdołałam wykrztusić usłyszawszy tą opowieść. Byłam czerwona jak burak i nie mogłam wydusić nic więcej.
A-chan zachichotała i powiedziała
- O co chodzi? Nie chciałabyś wziąć z nim ślubu? – spytała wskazując na Hidana. Spojrzałam na niego a kiedy zobaczyłam jego rozbrajający uśmiech zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona o ile to w ogóle możliwe.
- No… ja… ja…
- Nie martw się! Nasz prawdziwy ślub będzie sto razy lepszy!
Spojrzałam na niego zaszokowana i teraz to już moja twarz musiała wyglądać jak dojrzały pomidor.
- Nasz… - Tylko tyle zdołałam wydusić. Dziewczyny widząc moją minę zachichotały tylko. Hidan natomiast usiadł obok mnie i złożył na moich ustach krótki pocałunek po czym objął mnie ramieniem. Spojrzałam w ziemie, ale na moje usta wkradł się uśmiech
- Możemy wrócić do opowieści? - Spytał Deidara - Bo aż jestem ciekawy co dalej! Nawiasem mówiąc to ja i Hoshi cię nieźle podpuściliśmy Hidan – blondyn uśmiechnął się złośliwie i przybił z Hoshi piątkę
- Ja wam jeszcze za to odpłacę, zobaczycie. – pogroził im Hidan, ale wszystko psół uśmiech który miał na ustach.
- A wracając do opowieści… - Podchwyciła Hoshi

- Może teraz ja się tym zajmę… - Mruknął Kakuzu – Więc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz