Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie! Czemu nie było
tak długo notki…? Blokada twórcza, brak czasu, może też i trochę lenistwo.
Serdecznie przepraszam. Postaramy się teraz dodawać notki częściej. Mam
nadzieje że nam się uda ^^ A teraz zapraszam do czytania
EDIT (16 marca 2016r) by A-chan:
Zapomniałyśmy wspomnieć o pewnej dość ważnej sprawie, o której przypomniała mi Keira Uchiha w komentarzu. Utworzyłyśmy nową zakładkę, po prawej stronie, o nazwie "Zamówienia". Jest to miejsce gdzie można składać zamówienia - w ten sposób będzie łatwiej ogarnąć kto i co i ile zamawiał - oraz sprawdzać ich aktualny "stan" na liście która powstanie wraz z waszymi zamówieniami *wink*. Wybaczcie to przeciąganie i zapraszam raz jeszcze do czytania~!
EDIT (16 marca 2016r) by A-chan:
Zapomniałyśmy wspomnieć o pewnej dość ważnej sprawie, o której przypomniała mi Keira Uchiha w komentarzu. Utworzyłyśmy nową zakładkę, po prawej stronie, o nazwie "Zamówienia". Jest to miejsce gdzie można składać zamówienia - w ten sposób będzie łatwiej ogarnąć kto i co i ile zamawiał - oraz sprawdzać ich aktualny "stan" na liście która powstanie wraz z waszymi zamówieniami *wink*. Wybaczcie to przeciąganie i zapraszam raz jeszcze do czytania~!
***
- Mam rację, prawda? I to dlatego byliście we dwoje… i do
tego tacy dziwni, tak? – Zapytałam przeczuwając już odpowiedź. Itachi nie
powiedział nic, ale Senshi wyprostował się i za wszelką cenę starał się uniknąć
mojego wzroku. To mi wystarczyło. Westchnęłam przeciągle i wbiłam wzrok w kubek
w moich dłoniach. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Shiru… to
przekraczało moje rozumowanie. Czyż nie poszłam na trening by być silniejsza?
By móc obronić wszystkich? A mimo to stało się coś takiego… Nie mam zamiaru
winić nikogo, nie mam zamiaru być zła na Itachiego i Senshiego że mi o tym nie
powiedzieli. Ale to wszystko… jak mogło do tego dojść? Nawet nie zwróciłam
uwagi na to że w pomieszczeniu zapadła cisza. Nikt się nie odzywał, ale
zarejestrowałam że duża cześć osób zerka na mnie. Jednak ja nie uniosłam wzroku
tylko dalej wpatrywałam się w parujący napój w moich dłoniach
- Kim!
Aż podskoczyłam i spojrzałam na Hoshi. Uśmiechała się do
mnie. Chyba postanowiła przerwać tą grobową atmosferę.
- Opowiedz nam o swoim treningu. – Zaproponowała a ja
zamrugałam kilka razy, nie spodziewając się tego. Ale z drugiej strony to dobry
pomysł… może to pozwoli nam nie myśleć o tym. Senshi szybko podłapał pomysł
Hoshi i także się uśmiechnął
- Właśnie! A co się z twoimi włosami stało? Gdy cię
spotkaliśmy były jeszcze takiej długości jak zawsze.
- Ah to! – Chwyciłam swoje włosy w dłoń i spojrzałam na
nie – Mały wypadek podczas treningu. Wiem są trochę krzywo ścięte. Po powrocie
tutaj chciałam żeby Shi… - urwałam gwałtownie. Przygryzłam wargę i spuściłam
wzrok. Ale tylko na sekundę. Później uśmiechnęłam się ciepło do wszystkich i
powiedziałam.
- Wiecie co? Jestem zmęczona po podróży. Później
porozmawiamy. Teraz chciałabym odpocząć – Nie czekając na ich reakcję
odstawiłam kubek i wstałam. Widziałam czujne spojrzenie A-chan podążające za
mną. Na szczęście nikt nie próbował mnie zatrzymać. Trochę sztywnym krokiem
wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę mojego pokoju. Ale gdy byłam
mniej więcej w połowie drogi usłyszałam za sobą kroki. Przystanęłam. Nawet nie
musiałam się odwracać by wiedzieć kto za mną poszedł. Osoba ta stanęła kilka
kroków z tyłu. Przez kilka chwil panowała cisza którą jednak przerwałam.
- Hidan… - W moim głowie brzmiał smutek i byłam pewna że
on to usłyszał. Odwróciłam się w jego stronę i dostrzegłam zaniepokojenie
wypisane na jego twarzy. Przez chwilę patrzyłam na niego.
- Nie mogę uwierzyć że to się dzieje naprawdę… - Oparłam
się o niego chowając głowę i przymknęłam oczy. Objął mnie ramionami i słyszałam
jak nabiera oddech by coś powiedzieć, ale ja go uprzedziłam
- Na moim treningu, obiecałam sobie coś… obiecałam, że
już nigdy nie będę płakać bez potrzeby. Że będę silna, że nie będę kimś kogo
wiecznie trzeba ratować, ze to ja będę wszystkich bronić. Ale… - w tej chwili
umilkłam na chwilę i mocniej zacisnęłam ręce na materiale jego ubrania – Jak
mam być silna w takiej sytuacji!? Shiru… - głos ugrzązł mi w gardle, nie mogłam
wydusić z siebie nic więcej. Cisza trwała krótką chwilę, po czym Hidan odezwał
się
- Myślę… myślę że właśnie dlatego musisz być jeszcze
bardziej silna
Uniosłam wzrok nieco zaskoczona jego słowami. On podrapał
się w kark trochę speszony najwidoczniej, ale po chwili kontynuował
- Może to co teraz powiem będzie głupie, ale… znając
Shiru, nie sądzę by chciała by ktokolwiek ją opłakiwał. A zwłaszcza ty
Milczałam przez chwilę przetwarzając w myślach to co
powiedział. Gdy przez dość długą chwilę milczałam, Hidan chyba musiał się
zastanawiać czy przypadkiem tym co powiedział nie zasmucił mnie jeszcze
bardziej, bo widziałam jak z każdą sekundą zaczyna coraz bardziej panikować.
Ale ja ku jego zaskoczeniu uśmiechnęłam się i przytuliłam mocno.
- Dziękuję… - Powiedziałam w końcu – Masz rację.
Po tych słowach podniosłam wzrok i spojrzałam na niego
uśmiechając się
- Nawet nie masz pojęcia jak ja za tobą tęskniłam
On jeszcze przez kilka sekund patrzył na mnie zaskoczony
po czym posłał mi jeden z tych swoich uroczych uśmiechów
- Mógłbym powiedzieć to samo
***
Obudziłam się gwałtownie, oddychając ciężko. Czułam jak
po moim karku spływa pot. Spojrzałam na zegarek, była druga w nocy. Od mojego
powrotu minęło półtorej tygodnia, a od trzech dni nawiedzają mnie dziwne,
bardzo niepokojące sny. Co noc znajduję się w dziwnym ciemnym pomieszczeniu, a
gdy ruszam w stronę małego nikłego punktu światła nagle rozlega się głośny
krzyk. Rozdzierający krzyk bólu, przeszywający moje serce. Nie wiem do kogo
należy ten głos, ale gdy tylko słyszę ten głos czuję jakbym sama cierpiała. A
później się budzę. Ponad to mam wrażenie że z każdym kolejnym snem, coraz
bardziej zbliżam się do źródła tego wrzasku. Oparłam się plecami o ścianę chcąc
uspokoić nieco oddech. Co tutaj się dzieje…?
Czemu te sny nagle zaczęły mnie nawiedzać? I co one znaczę? A znaczą coś
na pewno… spotkało mnie w życiu już na tyle dużo dziwnych rzeczy by wiedzieć że
coś takiego jak to nie dzieje się bez powodu. Gdy w końcu uspokoiłam oddech,
ponownie się położyłam. Przez chwilę patrzyłam w sufit po czym zamknęłam oczy.
Bo cóż innego mi pozostało…?
***
Powoli otworzyłam oczy. Ze wszystkich stron otaczała mnie
czerń. Gdy się podniosłam zobaczyłam nikłą smugę światła gdzieś w oddali.
Zaczęłam iść w jej stronę i z niejakim zdziwieniem odkryłam, że światło z
każdym krokiem bardzo szybko się powiększa. Już kilka sekund później zostawiłam
za sobą tą nieprzeniknioną ciemność. Moim oczom ukazało się coś na kształt
średniowiecznego Koloseum. Kamienne ściany ułożone na kształt trybun były
pokryte czerwoną cieczą i nie trudno było się domyślić że jest to krew. Nagle
na samym środku areny dostrzegłam ruch. Ktoś tam leżał. Nie zauważyłam tego
wcześniej gdyż stałam nieco niżej. Przede mną były dwa schodki, prowadzące na
scenę. Podeszłam bliżej. Ta osoba powoli podnosiła się z ziemi. Nie miał na
sobie górnej części garderoby, więc widziałam że jest to mężczyzna. Nie
widziałam jego twarzy gdyż zasłaniały jej długie czarne włosy, ale widziałam
jedno. Ręce mu drżały tak jakby były zbyt słabe by mógł się na nich unieść.
Całe były pokryte mnóstwem ran i krwi, podobnie jak jego klatka piersiowa. W
końcu osoba ta uniosła się do klęczek. Położył ręce na kolanach i oddychał
ciężko. Mogłam to zobaczyć nawet z tej odległości. Jednak teraz moją uwagę
przykuło coś innego. W stronę mężczyzny siedzącego na środku areny szybkim
krokiem zmierzała jakaś postać odziana w długi płaszcz, który powiewał za nim
złowrogo. Głowę skrył w cieniu kaptura który zasłaniał całą jego twarz.
Wyglądała niczym cień. Gdy już był bardzo blisko, przyśpieszył nieco i z całych
sił kopnął go w tył głowy. Chłopak ponownie upadł twarzą do ziemi. Postać w
kapturze nadepnęła na jego plecy, po czym w jego ręce pojawił się gruby bat.
Ciosy spadały na plecy bruneta raz za razem. Chłopak wygiął się próbując
uwolnić, ale nic to nie dało. Choć na początku nie wydał z siebie żadnego
dźwięku to w końcu nie wytrzymał. Rozległ się głośny krzyk bólu. Ten sam krzyk,
który słyszałam każdej nocy. To jego głos słyszę za każdym razem. W końcu jego
prześladowca dał spokój i stanął obok niego. Ręce chłopaka drżały gdy próbował
się podnieść, ale nim zdołał to uczynić, cień pochylił się i złapał go za
włosy. Szarpnął nim do góry i uniósł jego głowę. I właśnie wtedy… zobaczyłam
jego twarz. Moje serce wypełniła mieszanina strachu, niedowierzenia, szoku,
gniewu i cholera wie czego jeszcze. Jednym susem pokonałam stopnie jakie
dzieliły mnie od areny, po czym natychmiast pobiegłam w ich stronę. Ale ten
cień nagle odwrócił się w moją stronę i machnął ręką. Potknęłam się i upadłam
na ziemię. Czułam się jakby całe moje ciało było z ołowiu, jakby przytłaczała
mnie grawitacja. Nie mogłam się ruszyć, a wszystko w ogół mnie zaczęła pochłaniać
ciemność. Wyciągnęłam rękę. Brunet był prawie na wyciągnięcie mojej ręki, ale
ja nie byłam w stanie mu pomóc. Jego usta poruszyły się bezgłośnie. Mimo całego
bólu jaki teraz musiał odczuwać uśmiechnął się do mnie i jeszcze raz poruszył
wargami jakby chciał mi coś powiedzieć. Wydawało mi się że coś usłyszałam ale
nim udało mi się dowiedzieć czegoś więcej wszystko zostało pochłonięte przez
mrok.
***
Obudziłam się podrywając się gwałtownie do siadu. Moje
serce biło jak oszalałe i czułam jak po moim karku spływa pot. Oparłam się o
ścianę i ukryłam twarz w dłoniach po czym wzięłam dwa głębokie oddechy.
Przetarłam czoło i oparłam dłoń na kolanie. Wciąż nie docierało do mnie to co
zobaczyłam. Dlaczego te koszmary mnie nawiedzają? Dlaczego akurat teraz? I
dlaczego on…? Tyle pytań… Spojrzałam na zegarek, było po piątej. Mój wzrok
przeniósł się na okno za którym powoli pojawiały się pierwsze promienie dnia.
Stwierdziłam że teraz nie ma mowy bym ponownie zasnęła, więc wstałam. Założyłam
na siebie coś ciepłego i uchyliłam okno. Przez chwilę siedziałam na parapecie,
patrząc na powoli wstające słońce. W końcu, gdy mój oddech już prawie
całkowicie się uspokoił skoczyłam na drzewo a z niego wylądowałam na ziemi.
Muszę się przejść… bo inaczej zwariuję. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje i
dlaczego to się dzieje, ale jedno wiem na pewno. Nie wróży to nic dobrego. Tak
szłam pochłonięta rozmyślaniem że nawet nie zauważyłam kiedy mocniej zagłębiłam
się w las. Zorientowałam się dopiero wtedy gdy zbliżałam się do jeziorka które
znajdowało się w tym lesie, więc stwierdziłam że tam pójdę. Lubię to miejsce,
jest piękne. Gdy już się zbliżałam poczułam znajomy zapach w powietrzu,
dochodzący od strony w którą właśnie zmierzałam. Zdziwiłam się nieco, bo w
końcu było dość wcześnie, nie sądziłam że ktoś oprócz mnie już nie śpi. A już
na pewno nie spodziewałam się spotkać kogoś nad tym jeziorkiem. Jednak
uśmiechnęłam się tylko. Po jeszcze kilku minutach drogi, zobaczyłam mój cel i
przystanęłam. Osoba którą wyczułam siedziała na brzegu jeziora i co jakiś czas
wrzucała kamień do wody. Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam bliżej. Gdy
dzieliło nas już tylko kilka metrów, zatrzymał rękę z kamieniem w górze i
odwrócił się. Wyglądał na nieźle zaskoczonego moim widokiem
- O, Kim! Co ty tu robisz o tej porze?
- Mogłabym cię spytać o to samo Senshi. – Powiedziałam siadając
obok niego. Fioletowowłosy podrapał się nerwowo po karku i rzucił kamień który
miał w ręce, a ten wpadł do wody z cichym chlupnięciem.
- Wiesz, przychodzę tutaj gdy nie mogę spać. Woda zawsze
mnie uspakajała… - zaśmiał się cicho i dodał – to trochę taki paradoks…
Spojrzałam na niego pytająco, ale on tylko pokręcił głową
- Nie ważne. – zamilkł, ale tylko na kilka sekund, po
czym uśmiechnął się lekko - Po za tym… to jezioro przypomina mi… pewne miejsce
w Wiosce Wodospadu.
Patrzyłam na niego przez chwilę, aż w końcu zrozumiałam co ma na myśli
- Ah! Wiem, chodzi ci o to miejsce gdzie ty i Kakuzu
zawsze się chowaliście gdy byliście wkurzeni. To jezioro z wysepką i drzewem
wiśni
Senshi tylko po raz kolejny kiwnął głową. Gdy wspomniałam
o tym miejscu moje myśli powróciły do dni kiedy byłam jeszcze dzieckiem,
spędzonych w Wiosce Wodospadu. Do tych dni jeszcze przed tą tragedią.
Najwidoczniej myśli Senshiego szły podobnym porem bo po chwili odezwał się
cicho
- Kim… jak myślisz… - Powoli odwrócił głowę w moją
stronę. Widziałam smutek wymalowany na jego twarzy, który tak rzadko na niej
gościł - jak wyglądałoby teraz nasze
życie, gdyby TEN dzień nigdy nie nastał? – choć nie powiedział tego wprost
wiedziałam że chodzi mu o ten dzień kiedy wszystko się zmieniło. Kiedy doszło do masakry w naszej wiosce. Byłam
nieco zaskoczona tym pytaniem i to jeszcze z ust Senshiego. Nidy nie pomyślałabym
że on może rozmyślać o tym co mogłoby się stać. Nagle, gdy dość długo
milczałam, na jego twarzy odmalowała się lekka panika. Zaczął gwałtownie machać
rękami
- Ah, wybacz! Chyba nie powinienem o tym wspominać!
Pewnie nie chciałabyś bym ci o tym przypominał! – Fioletowowłosy podrapał się
nerwowo po karku i uśmiechnął z zakłopotaniem. Położyłam mu rękę na ramieniu i
pokręciłam głową
- Nic się nie stało. – uśmiechnęłam się lekko ale uśmiech
ten szybko zszedł z mojej twarzy – Nie wiem Senshi, jak wyglądałoby nasze życie…
choć czasami moje myśli też nawiedzają takie pytania. Po prostu nie wiem –
Spojrzałam w dół. To prawda, że ja też czasami zastanawiam się jak by się to
mogło skończyć inaczej. Senshi chyba poczuł się winny tego że zapanowała taka
przygnębiająca atmosfera bo kątem oka widziałam jak rozejrzał się nerwowo,
jakby szukał pomocy od którychś z pobliskich drzew. Po tym westchnął,
uśmiechnął się szeroko jak to miał w zwyczaju i zmierzwił mi włosy. Uniosłam
wzrok zdziwiona.
- Hej, w gruncie rzeczy, chyba nie ma co się nad tym
zastanawiać! W końcu nasze teraźniejsze życie jest całkiem dobre nie uważasz? –
Uśmiech na jego ustach jeszcze nie poszerzył. Teraz kiedy o tym wspomniał
zdałam sobie sprawę z jednego. Nie wiem jak by się potoczyło moje życie gdyby
ta tragedia się nigdy nie wydarzyła, ale wiem jedno… jeśli to by się nie stało
prawdopodobnie nigdy nie poznałabym nikogo z Akatsuki. A tego za nic bym nie
chciała. Uśmiechnęłam się do Senshiego lekko i kiwnęłam głową. Tak on ma rację.
Siedzieliśmy tak jeszcze przez jakiś czas. Senshi zapatrywał się w tafle wody i
ponownie zaczął rzucać kamienie do jeziorka, a ja oparłam się o jego ramię i
tylko przyglądałam się jak raz za razem kamienie znikają pod powierzchnią wody.
Właściwie… może to zrządzenie losu, że akurat Senshiego tutaj spotkałam, bo od
powrotu z treningu miałam zamiar poprosić go o pewną rzecz, a jakoś nie
znalazłam na to czasu.
- Senshi…? – Powiedziałam cicho
- Hm? – mruknął nie odrywając wzroku od wody
- Mam do ciebie prośbę.
Może to przez napięty ton mojego głosu, ale Senshi
zastygł z ręką do połowy uniesioną do góry i spojrzał na mnie. Wyprostowałam
się i spojrzałam na niego poważnie
- Naucz mnie walczyć kataną – powiedziałam w końcu.
Kamień jaki trzymał Fioletowowłosy wypadł z jego ręki, a on patrzył na mnie z
szokiem wymalowanym na twarzy
- Ale…
- Proszę Senshi! – Wbiłam w niego nieugięty wzrok –
Dzięki twoim zdolnością potrafisz posługiwać się każdym rodzajem broni na
wysokim poziomie, prawda?
Senshi spojrzał w bok lekko zmieszany
- No tak, ale…
- Więc naucz mnie!
Spojrzał na jezioro a później na mnie. Oparł się rękami o
ziemię i już spokojniej zapytał.
- Ale dlaczego? Dlaczego chcesz to umieć? Przecież już
bez tego jesteś bardzo silna.
Westchnęłam przeciągle. Nie odpowiedziałam od razu. Biłam
się z myślami… tak naprawdę powinnam była to zrobić o wiele, wiele wcześniej.
- To przez pełnię. – powiedziałam a on spojrzał na mnie
pytająco lekko unosząc brew- Podczas pełni, jestem bezbronna, nie mam swoich
mocy. Wiecznie ktoś musi się o mnie martwić i mnie ratować – Powiedziałam z
irytacją. Miałam już tego dość i wiedziałam że muszę coś z tym zrobić – Ale,
jeśli będę umiała walczyć kataną, nie będę bezbronna. Będę mogła się bronić,
chociaż podczas pełni jestem osłabiona. To dlatego… nie chcę już nigdy więcej
dopuścić do sytuacji w której ktoś zostanie ranny przez moją słabość.
Na początku Senshi patrzył na mnie w nie małym szoku, ale
w końcu uśmiechnął się i przechylił lekko głowę mrużąc delikatnie powieki
- Wiesz co Kim…? Ten trening chyba naprawdę ci pomógł.
Zmieniłaś się. – Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, Senshi gwałtownie klasnął
w ręce tak że aż podskoczyłam. – Dobrze zatem! Naukę możemy zacząć choćby od
jutra! – Uśmiechnął się do mnie ciepło, a ja odwzajemniłam po czym przytuliłam
go mocno
- Dziękuję!
Omygyyś :o ... Nocia :o ... Zaraz bierzemy się do czytania <3 !! Ale znając was będzie 10/10 :D...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z osobą wyżej !! Cieszę się , że w końcu pojawiła się notka !! Czekam na następne części ❤.
OdpowiedzUsuńUchuhuhuh! Senshi jako nauczyciel? To nie wróży nic dobrego... xD Ten sen Kim... mam pewne podejrzenia ale poczekam i przekonam się czy są słuszne. :D Ne, ne... mam pytanko. Czy zamówienia na one-shoty dalej można składać? Bo ja mam taką prośbę... do ciebie A-chan! Bo wiesz jak lubię twoje dzieła! xD Więc mogę? Czekam na odpowiedz! A notka jak zawsze świetna :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło ^^.
UsuńOczywiście - zamówienia dalej można składać, ale na pewno będą w "poczekalni" przez pewien czas. Jego "stan" będzie się dało sprawdzić w zakładce "Zamówienia" po prawej stronie. Zrobiłyśmy ją specjalnie w tym celu, a zapomniałyśmy o tym wcześniej wspomnieć ^^". Nasz błąd.
Pozdrawiam serdecznie
A-chan
Wow! Nie spodziewałam się odpowiedzi tak szybko! :D Jesteście zajebiste! xD Co do mojej prośby... wiem, wiem, moim potrójnym paringiem już cię męczyć nie będę bo to dla ciebie za wiele ( ah ta księżniczka i smok xD) Ale... mogę jeszcze raz prosić o KimxItachi? Ale bez żadnych AU tylko... no normalnie? Proooszę! Wiem A-chan pewnie masz tego już dość xD Ale jestem zła i okrutna, ale proszę bardzo proszę o to! ^^
UsuńWłaśnie! Zapomniałam wspomnieć o jednym! A żeby później nie było żadnych nieporozumień ja z tym smokiem... xD Tak sobie pomyślałam że to KimxItachi to nawet nie musi być taki paring do końca xD Ich relacje brat-siostra też może być byleby by było to coś uroczego z nimi x3
UsuńOk, w porządku. Zamówienie zostało dodane do listy - tam też możesz sprawdzać jego stan, jednak nie prędko się on zmieni.
UsuńI weźmiemy oczywiście pod uwagę twoje wymagania.
PS. A to ze smokiem, to wina mojej głowy. Jak o tym napisałaś, to nawet jak wiedziałam, że to była przenośnia, to mój 'MUSK' (specjalnie napisane z błędem) wiedział swoje i kazał mi napisać to w taki sposób ^^". Chociaż może to i lepiej... nie było takie schematyczne~ ^^"
Pozdrawiam serdecznie
A-chan