Na początek…
serdecznie przepraszam że notki nie było tak długo. No i że to tylko one-shot,
a nie normalny rozdział. Po prostu mamy ostatnio mały kryzys weny ^^’’ Ale mam
nadzieje, że szybko przejdzie. Jeszcze raz przepraszam i zapraszam na shota.
Zamówiony
przez Lamradę, mam nadzieje że się spodoba ^^
***
Ciemna
postać w kapturze chowała się w bocznych uliczkach wioski skał nie zauważona
przez nikogo. Nikt nie był w stanie jej zauważyć czy też wyczuć jej obecności.
Niepostrzeżenie zakradła się pod budynek Kage a później ukryła się w cieciu.
Gdyby chciała mogłaby znacznie szybciej zrobić to co zamierzała, ale w tej
konkretnej sytuacji wolała robić wszystko po cichu. Tak wiec czekała. Gdy
dwójka shinobi zbliżyła się do budynku i otworzyła zabezpieczone drzwi ona niepostrzeżenie
wślizgnęła się za nimi. Nie czekając już więcej zakradła się na najniższe
piętro budynku. Doskonale wiedziała gdzie iść. Nim tutaj przybyła zadbała o to
by dowiedzieć się jak najwięcej o tym miejscu. Dotarła do czegoś na kształt
lochów. Było tam straszliwie ciemno, ale jej to nie przeszkadzało. Idąc tak w
tej ciemności musiała uważać na każdy swój krok by nie narobić niepotrzebnego
hałasu. W końcu zobaczyła swój cel. Zobaczyła wielkie żelazne drzwi a przed
nimi czterech strażników. Dwójka z nich pilnowała wrót, a pozostali
najwidoczniej mieli zamiar wejść do środka. Po krótkiej rozmowie pierwsza
dwójka strażników otworzyła drzwi by tamci mogli wejść. Postać w kapturze
bezszelestnie przemknęła za plecami tamtych tak by nie wyczuli jej obecności i
nim drzwi się zamknęły dostała się do środka. Zobaczyła przed sobą długi ciemny
korytarz. Musiała iść pomału by nie wpaść na tamtą dwójkę, co nie było takie
proste. Korytarz był najeżony pułapkami i nawet ona miała trudności z
ominięciem ich. Toteż jak łatwo się domyślić przejście go zajęło jej znacznie
dłużej niż strażnikom którzy wiedzieli gdzie pułapki są ukryte. Niezła ochrona - pomyślała postać w
kapturze. Gdy była już blisko celu usłyszała przeciągły syk, a później wiązankę
przekleństw oraz odgłosy uderzenia. Szybko przyległa do ściany by wtopić się w
mrok. W tej samej chwili dwaj strażnicy przeszli koło niej. Zauważyła że
jednemu z nich krew leciała z ręki. Uśmiechnęła się lekko pod nosem i poczekała
aż znikną jej z oczu. Gdy tak się stało ruszyła dalej. Po niedługiej chwili dostrzegła
koniec tunelu. Był bardziej oświetlony niż tunel ale i tak panował w nim
półmrok. Zobaczyła mężczyznę klęczącego na ziemi. Jego ręce były skute
kajdanami z łańcuchami które były przypięte do przeciwległych ścian. Osoba ta
była pozbawiona górnej części garderoby tak że doskonale było widać jego
pokiereszowaną klatkę piersiową. Właściwie... pokiereszowaną to mało
powiedziane. Był cały we krwi. Jego głowa była pochylona tak że włosy
zasłaniały mu twarz. W takiej pozycji doskonale było widać że jego białe włosy
także zostały pokryte warstwą krwi. Jednak gdy postać w kapturze podeszła do
niego on od razu podniósł głowę. Fioletowe oczy zmierzyły przybysza od stóp do
głów po czym ich właściciel uśmiechnął się ironicznie
- Dłużej
się nie dało?
Ciemna postać
prychnęła i zrzuciła kaptur oswabadzając tym samym długie czarne włosy.
- Ty się w
ogóle ciesz że po ciebie przyszłam - A-chan prychnęła ponownie i podeszła do
Hidana. Od razu zabrała się za rozpinanie kajdan które go trzymały
- A co
z...? - Zaczął białowłosy z obawą w głosie, ale ona mu przerwała
- Kim? Nic
jej nie jest. A następnym razem nie zachowuj się jak pieprzony bohater to nie
będę musiała się tak wysilać by ratować twój tyłek. - powiedziała wzdychając.
- No
przecież musiałem jej pomóc! - oburzył się Jashinista - Była pełnia a ci debile
nas zaskoczyli!
- Nie
krzycz kretynie - syknęła i w tej samej chwili udało jej się uwolnić jedną z
rąk białowłosego. - Po za tym spójrz na siebie. Gdybyś nie zgrywał bohatera to
nie byłbyś w tak opłakanym stanie. - Mówiła to spokojnym głosem ale jej oczy
jarzyły się niebezpieczną czerwienią.
- Co to dla
mnie? - prychnął Hidan wypinając pierś, ale w tej samej sekundzie skrzywił się
i odruchowo złapał za brzuch. A-chan rzuciła mu szybkie spojrzenie i odpięła
drugie kajdany
- Nic ci
nie jest? - Zapytała
- Ta... daj
mi tylko złapać oddech - powiedział białowłosy i powoli podniósł się do pionu.
Po tak długim czasie spędzonym w jednej pozycji jego nogi były dość zdrętwiałe
to też zachwiał się lekko. Jednak A-chan chwyciła go i pomogła mu stać prosto. Cóż
jedno było pewne, że normalny człowiek z takimi obrażeniami dawno by już nie
żył.
- Dasz radę
iść? - Zapytała
- Nie kpij
ze mnie! - oburzył się fioletowooki - Myślisz że do kogo mówisz! Takie coś to
dla mnie nic!
A-chan
westchnęła tylko
-
Zabierajmy się stąd lepiej.
- Chwila.
Muszę odzyskać jedną rzecz! Ci idioci mi ją zabrali!
Czarnowłosa
westchnęła ponownie
-
Spodziewałam się tego – powiedziała po czym stanęła przed Hidanem. Machnęła
ręką i wtedy w jej dłoni pojawiła się bron fioletowookiego
- Moja
kosa! – Białowłosy wyglądał jak dziecko które właśnie odzyskało ulubioną
zabawkę. Chwycił ją szybko w swoje ręce i machnął nią.
- Nie
popisuj się tylko chodź… - A-chan chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę
wyjścia. Jednak nie zaszli zbyt daleko gdy nagle usłyszeli hałasy, a zaraz
potem w korytarzu pojawiło się mnóstwo wrogich shinobi. A-chan zaklęła
siarczyście pod nosem, zastanawiając się jakim cudem dowiedzieli. Natomiast
Hidan wyglądał jakby ta sytuacja wcale mu nie przeszkadzała. Przeciwnie,
wyglądał na zadowolonego. Czarnowłosa zlustrowała go kątem oka. Może i był
nieśmiertelny ale w takim stanie… nie była pewna czy walka to dobry pomysł. Jednak
nim zdążyła zrobić cokolwiek tamci zaatakowali, wiec chcąc czy nie chcąc
musieli walczyć. A tamci atakowali tak jakby w ogóle nie zwracali uwagi na to
że pomieszczenie w którym się znajdowali jest małe. Już po chwili sufit zaczął
się sypać, podłoga zaczęła pękać. Dopiero wtedy do wrogich shinobi dotarło że
trochę przesadzili, ale było za późno. Podłoga całkowicie się rozsypała i
wszyscy łącznie z Hidanem i A-chan spadli w dół. Spadali tak dobrą chwilę,
wydawać by się mogło że są wewnątrz jakiegoś tunelu. W końcu poczuli uderzenie,
ale nim choćby spróbowali wstać spadła na nich lawina kamieni i gruzu. Minęła
dobra chwila a nie słychać było żadnego dźwięku czy poruszenia. Nagle kamienie
w jednym miejscu przesunęły się i Hidan powoli podniósł się na nogi. Rozejrzał
się szybko
- A-chan!?
- Tu jestem!
– z gruzowiska wyłoniła się czarnowłosa. Wstała powoli i spojrzała na
białowłosego
- Nic ci
nie jest? - Zapytał Hidan, podchodząc do niej.
- Ta,
najwidoczniej wszyscy nasi przeciwnicy zginęli w tym upadku – Powiedziała
rozglądając się na boki. Byli w jakiejś dziwnej komnacie przypominającej grotę
a nie pomieszczenie w budynku. Wyglądało to tak jakby wpadli do jakiejś
jaskini. Było tam kilka przejść, ale nie wiadomo które prowadziło do wyjścia. W
dodatku na ścianach były jakieś dziwne symbole nie przypominające niczego
- A szkoda
– Białowłosy wyglądał niczym zawiedzione dziecko. Westchnął i zapytał –
Widziałaś gdzieś moją kosę?
A-chan
wyciągnęła rękę i wskazała na głazy leżące nieopodal
- Tam jest.
Jednak
Hidan ani drgnął tylko spojrzał na jej rękę.
- Krwawisz
Czarnowłosa
zlustrowała swoją rękę i westchnęła tylko. Miała dość głębokie rozcięcie na
lewym ramieniu
- Nawet
tego nie zauważyłam. – Skierowała swoją prawą dłoń nad ranę chcą ja uleczyć,
ale… nie stało się nic. A-chan zmarszczyła brwi i skupiła się bardziej, ale
dalej nic się nie działo. Krew dalej spływała po jej ramieniu.
- Co jest…?
– Mruknęła do siebie. A-chan spróbowała użyć innej ze swoich mocy ale to także
nie przyniosło żadnego rezultatu. – Coś w tym pomieszczeniu musi blokować moja
moc…
- Jak to? –
Zapytał zszokowany Hidan
- Nie mam
pojęcia… to dla mnie coś nowego. Lepiej będzie jak szybko się skąd
wydostaniemy. – A-chan już chciała ruszyć przed siebie, ale Hidan ją
powstrzymał
- Czekaj. –
po tych słowach zdjął z szyi swoją opaskę ze znakiem wioski po czym mocno obwiązał
nią ranę czarnowłosej – Powinno zatamować krwawienie.
- Dzięki –
A-chan uśmiechnęła się lekko po czym nie czekając już dłużej ruszyła przed
siebie. Hidan podszedł do miejsca gdzie była wbita jego kosa i podniósł ją
- O nie… -
jęknął załamanym głosem. Czarnowłosa odwróciła się i spojrzała na broń
białowłosego. Z trzech ostrzy tylko jedno było w całości, pozostałe dwa były
całkowicie połamane. A-chan westchnęła i powiedziała
- Jak
wrócimy to ci ją naprawię… a teraz lepiej się stąd zabierajmy
A-chan
weszła w jedno z przejść a Hidan po kilku sekundach ruszył za nią. Biegli przez
długi korytarz. Wydawał się nie mieć końca. Po dobrych kilku minutach w końcu
ujrzeli światło. Wpadli do wielkiego skalnego pomieszczenia. Nie była to
jaskinia, widać było że została stworzona przez człowieka. Jednak
najdziwniejsze i zarazem najbardziej przerażające było to że cała była pokryta
dziwacznymi znakami i runami. W dodatku każdy z nich wyglądał jakby został
napisany krwią. Światło jakie zobaczyli wydobywało się z dość sporej ilości
świec które stały tu i ówdzie nadając temu pomieszczeniu jeszcze bardziej
mroczny i przerażający wygląd. Hidan rozglądał się nie rozumiejąc z tego nic
natomiast A-chan cofnęła się o krok i wyglądała jeszcze bardziej blado niż
zwykle.
- Musimy
się stąd wynosić – Mruknęła. Białowłosy od razu na nią spojrzał. W jej głosie
było słychać napięcie – I to już
- Co jest?
– zapytał z niepokojem widząc jej minę. A-chan obawiająca się czegoś to nie
jest dobry znak. To jest bardzo zły znak.
- Te
symbole… to wszystko…. To wyjaśnia czemu moja moc nie działa. Jak się stąd
zaraz nie zabierzemy to się może źle skończyć.
Nie
czekając już na nic chwyciła go za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Widziała
następne przejście na drugim końcu pomieszczenia. Jednak nie dotarli tam bowiem
coś im w tym przeszkodziło. Gdy byli mniej więcej w połowie drogi A-chan nagle
stanęła jak wryta. Zrobiła to tak gwałtownie że Hidan mało do niej nie dobił.
Chciał zapytać co się stało ale tego nie zrobił. Znaki na ścianach zaczęły
świecić z każdą chwilą coraz jaśniej. Czarnowłosa zaczęła się trząść.
Gwałtownie odwróciła głowę w stronę swojego towarzysza. Popchnęła go z całych
sił. On stracił równowagę i by ją odzyskać cofnął się kilka kroków. W chwili w
której podniósł wzrok pomieszczenie rozświetliło jasne światło. Wokół A-chan
rozbłysło fioletowe światło otaczając ją niczym wielowarstwową barierą
układającą się w dziwne symbole i zawijasy wyryte na podłodze. Powietrze
zadrżało, a Hidan miał wrażenie że ciężej mu się oddychało, a temperatura
spadła o kilka stopni. Światło cały czas jaśniało, by w końcu zmienić kolor na
niebieski. A-chan zaczęła się unosić nad ziemią. Jej włosy falowały a oczy
miała zamknięte. Twarz pozostawała wykrzywiona w grymasie cierpienia. Gdy
A-chan uniosła się już dość wysoko, mniej więcej na połowę wysokości
pomieszczenia, światło rozbłysło oślepiającym blaskiem.
- A-chan! – Krzyknął białowłosy zasłaniając oczy ramieniem. Na sekundę przed tym rozbłyskiem Hidan zauważył że dziewczyna spojrzała na niego. Jej wargi poruszyły się i zdawało mu się że wypowiedziała jedno słowo „Uciekaj”. Ale nie był tego pewny. Zresztą to i tak nie miało znacznie, bo nawet jakby tak było nie miał zamiaru jej tu zostawić. Światło zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Czarnowłosa powoli opadała na ziemię. Jakby jakaś siła ostrożnie odstawiała ją. Głowę miała pochyloną do przodu a włosy zasłaniały jej twarz. Hidan chciał do niej podbiec, ale w chwili w której jej stopy dotknęły ziemi po pomieszczeniu rozniosła się potężna fala energii. Hidan na kilka sekund stracił równowagę ale szybko ją odzyskał. Gdy uniósł wzrok A-chan znalazła się przed nim. Ale wyglądała inaczej… Jej włosy falowały, a oczy błyszczały czerwienią. Nim białowłosy zdążył zareagować dziewczyna kopnęła go w brzuch tak że ten poleciał do tyłu i uderzył w ścianę zostawiając w niej wgniecenie. Splunął krwią i szybko się podniósł. Nie przejmował się tym. Co tam jedna dodatkowa rana. I tak był już cały pokiereszowany. Hidan spojrzał uważnie na A-chan. Nie ruszała się. Domyślał się że coś przejęło nad nią władzę. A skoro temu czemuś się to udało… musiało to być silne. Najgorsze było to że nie miał pojęcia jak uwolnić A-chan z pod wpływu tego czegoś. A przecież nie mógł jej tutaj zostawić. Powoli zaczął się do niej zbliżać. Nim jednam zdążył coś wymyślić dziewczyna znów znalazła się przed nim. Rozłożyła ręce i potężna fala energii i światła buchnęła od niej. Hidan znów odleciał do tyłu, przekoziołkował kawałek i ponownie uderzył w ścianę
- A-chan! – Krzyknął białowłosy zasłaniając oczy ramieniem. Na sekundę przed tym rozbłyskiem Hidan zauważył że dziewczyna spojrzała na niego. Jej wargi poruszyły się i zdawało mu się że wypowiedziała jedno słowo „Uciekaj”. Ale nie był tego pewny. Zresztą to i tak nie miało znacznie, bo nawet jakby tak było nie miał zamiaru jej tu zostawić. Światło zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Czarnowłosa powoli opadała na ziemię. Jakby jakaś siła ostrożnie odstawiała ją. Głowę miała pochyloną do przodu a włosy zasłaniały jej twarz. Hidan chciał do niej podbiec, ale w chwili w której jej stopy dotknęły ziemi po pomieszczeniu rozniosła się potężna fala energii. Hidan na kilka sekund stracił równowagę ale szybko ją odzyskał. Gdy uniósł wzrok A-chan znalazła się przed nim. Ale wyglądała inaczej… Jej włosy falowały, a oczy błyszczały czerwienią. Nim białowłosy zdążył zareagować dziewczyna kopnęła go w brzuch tak że ten poleciał do tyłu i uderzył w ścianę zostawiając w niej wgniecenie. Splunął krwią i szybko się podniósł. Nie przejmował się tym. Co tam jedna dodatkowa rana. I tak był już cały pokiereszowany. Hidan spojrzał uważnie na A-chan. Nie ruszała się. Domyślał się że coś przejęło nad nią władzę. A skoro temu czemuś się to udało… musiało to być silne. Najgorsze było to że nie miał pojęcia jak uwolnić A-chan z pod wpływu tego czegoś. A przecież nie mógł jej tutaj zostawić. Powoli zaczął się do niej zbliżać. Nim jednam zdążył coś wymyślić dziewczyna znów znalazła się przed nim. Rozłożyła ręce i potężna fala energii i światła buchnęła od niej. Hidan znów odleciał do tyłu, przekoziołkował kawałek i ponownie uderzył w ścianę
- Szlag… -
mruknął podnosząc się. Gorączkowo myślał nad jakimś rozwiązaniem ale nic nie
przychodziło mu do głowy. Gdy uniósł wzrok A-chan znajdowała się tuż przed nim.
Nim zdążył zareagować przycisnęła go do ściany wbijając mu długie pazury w
ramiona. Uśmiechnęła się niczym istny demon. Jej oczy były w całości czerwone
zupełnie tak jakby za chwilę miała popłynąć z nich krew. Można było mieć
wrażenie że się iskrzą. Hidan spojrzał w te jej świecące się oczy i miał
wrażenie jakby go hipnotyzowały. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego że A-chan
z każdą sekundą zbliża się do niego. W pewnym momencie gdy ich twarze dzieliły
już tylko centymetry Hidan otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale dziewczyna
uniemożliwiła mu to zatykając mu usta… swoimi. Fioletowooki na początku był tak
zaszokowany że nie zareagował, ale gdy się opamiętał odepchnął ją z całych sił
i odskoczył na bok potykając się przy tym. Pochylił się łapiąc się za głowę.
Miał wrażenie że cała mu pulsuje, a przed oczami cały czas ma obraz tych
jarzących się czerwonych oczu. Cała ta sytuacja zaczynała stawać się coraz
bardziej porąbana i nie wiedział co robić. Spojrzał na błyszczące znaki na
ścianach i spróbował jedynej rzeczy jaka przyszła mu do głowy. Żałował tylko że
jego kosa jest w kawałkach a nie ma przy sobie żadnej innej broni. A-chan tylko
go obserwowała zbliżając się powoli. Gdy zrobił krok w stronę jednej z
świecących się ścian, czarnowłosa warknęła, a odległość dzieląca ich
zmniejszyła się. To tylko utwierdziło go w przekonaniu że ona nie chce by
dotykał tych ścian, więc może gdy je zniszczy… to coś opuści ciało A-chan.
Wziął głęboki oddech i zerknął jeszcze raz na nią, a później nie czekając już
na nic pobiegł w stronę ściany i świecących znaków. Gdy był już blisko skoczył
i uderzył barkiem w ścianę. Nawet nie zdążył zobaczyć czy zadziałało, ponieważ
A-chan natychmiastowo znalazła się przy nim i znów przygwoździła go do ściany.
Wiedząc ze nie może patrzeć jej w oczy spojrzał ponad jej ramieniem i zobaczył
że tak gdzie uderzył znaki są popękane. Czyli zadziałało…
Z trudem
ponownie udało mu się wyrwać czarnowłosej a później uderzył jeszcze raz w to
samo miejsce. Poczuł ból w ręce, ale nie przejął się tym tylko nim A-chan znów
go dopadła uderzył jeszcze raz. Na całej długości ściany pojawiły się
pęknięcia. Znaki zabłysły większym światłem po czym nagle zgasły. A-chan
stanęła w miejscu jak wryta i zaczęła się trząść. Zaczęła lśnić niczym te
symbole. Uniosła się nieco nad ziemią gdy światło stawało się coraz jaśniejsze.
W pewnym momencie Hidan zobaczył że jej oczy wróciły do normalności. Sekundę
później całe światło zgasło, a czarnowłosa padła na ziemię nieprzytomna. W tej
samej chwili jaskinia zaczęła się trząść, a z sufitu zaczęły sypać się
kamienie. Fioletowooki wiedział że nie ma czasu do stracenie. Wziął A-chan na
ręce i zaczął biec przed siebie. Nie wiedział gdzie jest wyjście, miał tylko
nadzieje że gdzieś niedaleko. Każdy korytarz którym biegł trząsł się tak jakby
zaraz miał się zawalić. Kamienie sypały się z sufitu w coraz większych
ilościach. W końcu Hidan zobaczył jasne światło przed sobą. Mimo tego że był
wykończony przyśpieszył i w końcu znalazł się na powierzchni. Kilka sekund
później z przejścia którym wybiegł posypały się tumany kurzu. Wszystko się
zawaliło. Białowłosy położył A-chan na ziemi i pochylił się nad nią. Nie trzeba
było długo czekać na reakcję. Czarnowłosa nagle zaczęła kaszleć i poderwała się
do siadu. Złapała się za głowę i skrzywiła. Nagle spojrzała na Hidana który
uśmiechnął się szeroko
- No! Na
szczęście nic ci nie jest
-
Powiedzmy… - mruknęła wciąż trzymając rękę na głowie. Spojrzała na niego i
widząc że jest jeszcze bardziej poturbowany niż wtedy gdy go znalazła domyślała
się co się stało. Westchnęła -
Przepraszam cię za to wszystko.
On tylko
machnął ręką… co było błędem gdyż ta dała o sobie znać. Skrzywił się jednak po
chwili wstał. Podał brunetce rękę i powiedział
- Chodź.
Wracajmy do domu – Powiedział ponownie się uśmiechając – A jak wrócimy to
opowiesz mi co tutaj się w ogóle stało
Ona
patrzyła na niego przez chwilę po czym złapała jego rękę
- Tak,
wracajmy
Hejka! Czytam ten blog od niedawna (ale i tak nadrobiłam wszystko) i myślę, że to jest jeden z najlepszych blogów o tej tematyce.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału. Przekonajcie Shiru, żeby wróciła. :D
A co do jednopartówki: fajna. Na początku myślałam, że ktoś inny jest uwięziony, ale to nic. ;)
Życzę powodzenia i za żadne skarby nie porzucać mi tego bloga!!!!
Bardzo nam miło :) Cieszę się, że tak się podoba no i cieszę się z samego komentarza, których mamy niestety niewiele :) Mam nadzieje że dalsze rozdziały będą się równie podobać ;)
UsuńCałkowicie zgadzam się z Fadziulką! I bez obawy - nie porzucimy tego bloga... choćbym miała być niczym "ostatni samurai" na polu bitwy! Aczkolwiek mam nadzieję, że Fadzik mnie jednak samej nie zostawi ;) No i że czytelnicy również z nami pozostaną~
UsuńCześć, to znowu ja! ;)
UsuńBardzo ważne pytanie: Kiedy będzie nowy rozdział??!!!
Zaglądam tu kilka razy dziennie i nic! ;)
Hmmm... Życzę weny!!!
Następny rozdział? Tak... ah... em... cóż... będzie jak dostanę mojego laptopa... co niestety się sporo przeciąga. Bowiem jak zostało już powiedziane nie raz... teraz ja mam dodać rozdział, a bez komputera niestety go nie napiszę.
UsuńW zapasie mamy jedynie jednego shota, z tego co pamiętam, więc jeśli naprawdę długo będę czekać na jego naprawę i będę widzieć, że nie prędko dodam rozdział, to wrzucimy to zamówienie (o które bodajże dwie osoby tak się dopominały... tak, to jest TO zamówienie).
Pozdrawiam serdecznie
A-chan