One shot: „Stracić połowę duszy.”
Zamówienie nr 9 – już ostatnie z naszej listy (Julio x Kim x Itachi). Możecie naturalnie pisać czy chcecie dalej jakieś shoty: do opka lub coś innego, ale na razie nie będziemy ich pisać - za to w przyszłości na pewno kiedyś jeszcze to zrobimy.
Pisane na prośbę Keiry. Mam nadzieję, że tym razem wyszło
lepiej. Czy teraz jest wystarczająca ilość mocnych scen? Mam nadzieję, że się
podoba. Naprawdę nie było łatwo. To było ciężkie wyzwanie. Ah! I… z tym parringiem chyba nie będę w
stanie więcej napisać. Gomen. A teraz zapraszam.
Ostrzeżenie: +18, mocne sceny, mocny język, lekkie gore.
***
„Pamiętaj, że zawsze
przy tobie będę. Nie ważne co. Nie pozwolę cię skrzywdzić. Będę cię chronić
choćby za cenę własnego życia!”
Tak mówiłeś. Pamiętasz?
Więc czemu cię tutaj nie ma? Czemu nie ma cię ze mną teraz, kiedy najbardziej
potrzebuję twojej pomocy? Kiedy moje życie jest zagrożone… Kiedy tracę wszystko
co kiedykolwiek było moje. Nie to, co dostałam. Ale to, co naprawdę było moje –
dumę, ciało, duszę i życie. Mówiłeś, że zawsze będziesz przy mnie. Że mnie
ochronisz. Kłamałeś?
-Dalej o nim myślisz, moja księżniczko? – znowu tu jest. Przyszedł żeby mnie męczyć.
Żeby jeszcze bardziej poniżyć. A ciebie nie ma. – Kiedy wreszcie
zrozumiesz, że nie przyjdzie? Hm?! Mówię do ciebie, suko!
W ciągu chwili znalazł się przy niej i złapał za włosy,
szarpiąc do góry.
-Twój rycerz nie przyjdzie! Nigdy! Nie ma dla ciebie
ucieczki, rozumiesz?! – potrząsnął nią i pchnął tak, że uderzyła w ścianę. Mimo
to nie uroniła ani jednej łzy. Ten śmieć nie był ich wart. Nie był wart żadnych
łez. Uniosła głowę ignorując pulsujący ból i krew skapującą z jej czoła na
podłogę i sukienkę. Spojrzała mu w oczy. W te ślepia. Zwierzęce ślepia. Ciemne
niczym gnijące drewno z cienkimi jak igły źrenicami. Jej spojrzenie mimowolnie
przesunęło się na sterczące spośród brązowych włosów rogi. Zawsze wywoływały w
niej ciarki. Tak samo łuski, które widać było gdzieniegdzie na opalonych
ramionach, policzkach czy szyi. Gadzie łuski. Smocze łuski.
Przełknęła nerwowo ślinę, kiedy wyszczerzył zęby, odsłaniając
ostre jak brzytwa kły.
-Czego ty tak naprawdę ode mnie chcesz? – udało jej się
wykrztusić.
-Zauważyłaś, że nigdy nie zwróciłaś się do mnie po imieniu? –
uśmiechnął się drwiąco – Zawsze tylko per „ty”, „potworze” czy „demonie”. Skoro
zadajesz komuś pytanie powinnaś okazać szacunek. Nie sądzisz?
-Julio… - syknęła – To imię ludzkie. Ty nie jesteś
człowiekiem.
-Oh! Tylko dlatego, że wyglądam inaczej? – prychnął, a ona
nie odpowiedziała – A więc tylko ludzi obowiązują ludzkie zasady? – w jego
tonie i spojrzeniu było coś, co sprawiło, że zadrżała.
-Do czego zmieniasz?
-Skoro nie jestem człowiekiem, jak sama powiedziałaś… to nie
dotyczą mnie wasze… „ustalenia”. A co za tym idzie, ja też nie muszę wam
ludziom okazywać żadnego szacunku. W końcu jestem POTWOREM.
Uśmiechając się przerażająco, pochylił się w jej stronę.
Wystarczył jeden ruch, by znalazła się na ziemi, całkowicie przez niego
przygwożdżona. Szaleńczy błysk w oku i demoniczna aura wywołująca przerażenie.
Ręka trzymająca jej gardło, uniemożliwiała oddychanie.
-W końcu pokazujesz swoją naturę, demonie. – wycharczała.
Próbowała się uwolnić, ale nic to nie dawało. Obłąkańczy śmiech rozniósł się
echem po komnacie. Nie była w stanie uciec. Robił co chciał. Z obrzydzeniem
czuła jego szorstki język na szyi. Jakby ją smakował. Szarpała się, ale był
zbyt silny. Na jej skórze pojawiła się gęsia skóra, kiedy rozerwał materiał
sukienki.
-Naprawdę myślałaś, że głodząc się zdołasz umrzeć na tyle szybko?
– wyszeptał jej wprost do ucha, omiatając twarz oddechem. Poczuła zapach
śmierci. Odór ludzkiej krwi. – Bezsensowne.
Zacisnęła powieki, kiedy jego łuskowata dłoń z ostrymi
pazurami sunęła w górę po jej udzie. Nie chciała pozwolić sobie na łzy. Nie
mogła. Ale była zbyt słaba, żeby uciec.
Dalej cię nie ma. Nie
przyjdziesz, prawda? Kłamałeś… Wszyscy kłamią. Ludzie są zdradliwi. Każdy
człowiek. Nawet ty. Nawet ty…
Drzwi do Sali otworzyły się z hukiem, a powietrze przeciął
świst. Julio odskoczył, unikając strzały, która poleciała w jego stronę. W
drzwiach stał wojownik. Odziany w płaszcz z purpury i czerwienią mieniącą się
zbroję i stał hardo z kuszą w lewej ręce. Zrzucił kaptur odsłaniając bladą
twarz z czarnymi, jak węgiel oczami. Włosy w tym samym kolorze podpiął wysoko,
wpinając w nie czerwoną wstążkę z symbolem wilka i księżyca. Symbol klanu,
któremu służył.
-Itachi… - wyszeptała z niedowierzeniem, a Julio wyszczerzył
zęby. Wzrok przybysza, na ułamek sekundy przeniósł się na dziewczynę, ale to
wystarczyło, by smok rzucił się na niego. Z nieludzką szybkością, już zdążył
znaleźć się przy wojowniku. Ten jednak nie miał zamiaru uciekać, ani okazywać
strachu. Nie po to tu przyszedł. Nie po to przebył tak daleką drogę. Nie po to
wkładał tyle wysiłku w znalezienie tego miejsca.
Strzał z kuszy zmusił Julio to zrobienia uniku. To dało
wojownikowi wystarczająco czasu, aby wyprowadzić cios mieczem. Rozpoczęła się
walka. Walka, która miała zadecydować o wielu rzeczach. Nawet o tych, których
nie podejrzewano.
A więc przyszedłeś.
Jednak… A ja już straciłam moją wiarę w ciebie. Nie powinnam była. Jesteś inny
niż wszyscy ludzie. Ale ja jestem taka sama jak oni. Obiecałam zawsze ci ufać,
zawsze w ciebie wierzyć. A mimo to… nie byłam w stanie. Nie potrafię dotrzymać
nawet takiej obietnicy. Zdradziłam cię, Itachi. Nie zasługujesz by kłaść na
szali swoje życie za mnie. Jesteś wyjątkowy…
a ja słaba. I najwyraźniej zbyt słaba, żeby móc ci naprawdę zaufać.
Walczyli, obryzgując czarne kamienie ścian swoją krwią. Obaj,
smok i człowiek, nie mieli zamiaru się poddać. Ale z czasem zaczęło być jasne,
że ludzka siła nie może się równać mocy potwora. Julio wykorzystując zmęczenia
przeciwnika, podciął go i kopnął z całej siły. Itachi wylądował na ścianie. A raczej w ścianie. Gruz posypał się na
niego. Julio ruszył w jego kierunku. Stanął spokojnie przed wojownikiem,
widząc, że ten ma trudności z poruszaniem się i oddychaniem. Wystawił dłoń i
zamachnął się, celując ostrymi pazurami prosto w serce mężczyzny. Wzrok wojownika
powędrował do jego pani. Nawet w ostatnich chwilach swojego życia, była jedynym
o czym myślał. Żałował, że nie był w stanie jej ochronić.
Jednak… ku jego zaskoczeniu, nie była tam, gdzie jeszcze
kilka chwil temu, ale… stała tuż za Julio z dużym kamieniem w rękach.
Zamachnęła się, prawie przewracając się pod tym ciężarem i uderzyła w smoka.
Ten zatoczył się upadając na kolana. Itachi zebrał w sobie resztki sił i zerwał
się z miejsca, łapiąc leżący obok miecz i przebijając nim potwora. Jednak nie po
lewej stronie, w miejscu gdzie ludzie mają serca, ale po prawej. Bo potwory są
przeciwieństwem ludzi. Uosobieniem rządz, pragnień i grzechów. Są
przeciwieństwem… odbiciem… a ich serca znajdują się po przeciwnej stronie. Tak
i Julio miał swoje czarne serce tam, gdzie trafił go poświęcony miecz.
Wojownik doskoczył do swojej pani i zasłonił ją. Skierował
spojrzenie na klęczącego smoka. Jego łuski były znacznie bardziej widoczne niż
zazwyczaj.
-Nic ci to nie da. – wycharczał, patrząc na kobietę – Przede
mną nie ma ucieczki. Nie zrozumiałaś tego jeszcze? Nie zaakceptowałaś? Nawet
gdybyś jakim cudem się ode mnie uwolniła, twoje ciało będzie pamiętać zawsze.
Blizny na twoim ciele nie znikną. Za każdym razem kiedy będziesz się
przeglądała w lustrze będziesz je widzieć. – zaśmiał się, a z pomiędzy ust
wypłynęła krew. Wstał chwiejnie, sprawiając że Itachi złapał za niewielki
sztylet, która trzymał w bucie. Niewielkie ostrze błyszczało łagodnie,
nieprzywykłe do walki. Jednak i tym razem nie miało okazji zasmakować krwi
wroga, gdyż Julio zatoczył się i upadł do tyłu. Jego ciało zaczęło szarzeć i
pękać. Umierał.
-I tak… nie uciekniesz… - wycharczał. I to były jego ostatnie
słowa. Wydał ostatnie tchnienie.
-Kimiko… - wojownik odwrócił się do swojej pani, wpatrując
się w jej pobrudzoną i poranioną twarz. Zacisnął zęby i padł na kolana. –
Przepraszam, że tyle mi to zajęło, moja pani!
Ta jakby otrząsnęła się dopiero z szoku. Wciąż jednak nie
mogła uwierzyć w rzeczywistość swojego położenia. Przyjrzała się wojownikowi i
wciągnęła głośno powietrze.
-Itachi! Twoja ręka! – zawołała i przycupnęła obok niego,
wbijając spojrzenie w prawą rękę bruneta. Była cała poraniona i wykrzywiona.
Wyglądała jakby wszystkie kości w niej były zgruchotane.
-To nic, moja pani. – odparł spokojnie wojownik – Ważne, że
ty jesteś bezp-
-Nie! Nie prawda! – przerwała mu – Przepraszam cię, tak
bardzo cię przepraszam…
-Moja pani… Kimiko.
-Itachi, straciłam w ciebie wiarę… Obiecałam ci, że będę w
ciebie zawsze wierzyć! A straciłam nadzieję, że kiedykolwiek po mnie
przyjdziesz! Myślałam, że mnie zdradziłeś… Ale to ja cię zdradziłam! – po jej
policzkach spływały łzy – Nie zasługuję na ciebie. Nie zasługuje żebyś
poświęcał dla mnie swoje życie! A teraz twoja ręką… przeze mnie…
Złapał ją i przyciągnął. Uniósł jej podbródek i złożył na
ustach krótki pocałunek, a potem spojrzał w jej zapłakane, zielone oczy.
-To nic. Wciąż mam drugą rękę. Z jedną ręką można żyć. Ale
bez połowy duszy nie. Jestem samolubnym człowiekiem, moja pani. Bo nie mógłbym
bez ciebie żyć. Ale teraz jest już po wszystkim. Wracajmy. – przytulił ją do
siebie i pocałował w czubek głowy. A potem opuścili to przeklęte miejsce.
I to był koniec pomiotu diabła, czarownika zniszczenia, smoka
południa. Istoty, przed którą drżeli wszyscy ludzie. Potwora z baśni. Ale każda
baśń ma w sobie ziarno prawdy. Nie wszyscy potrafią to po prostu zaakceptować.
*Gapi się z otwartymi ustami* Nie wierzę... O_O Po prostu nie wierzę.. *tarza się po podłodze ze śmiechu* A-chan! Ale ty wiesz, że ten tekst ze smokiem i księżniczką to była tylko przenośnia!? xD Mnie wcale nie chodziło o to żeby oni dosłownie tacy byli! xD Ja wcale nie chciałam żeby to było takie... AU! Tylko ich normalny świat! :D Chyba powinnam się jaśniej wyrażać xD Nie mniej jednak shot był boski! Czytałam go z otwartymi ustami i w pewnym momencie musiałam się odsuwać od monitora bo tak się zaczytałam. Chciałabym żebyś napisała jeszcze jeden taki shot, tylko... no wiesz nie AU, ale chyba nie dasz rady więcej, więc jeśli nie chcesz to cie męczyć nie będę. Ale było boskie xD
OdpowiedzUsuńWiem, wiem... domyśliłam się... ale kiedy powiedziałaś "jakie zamówienie" chcesz... ta historia jakoś tak... no... sama mi się pojawiła w głowie^^".
UsuńA co do parringu... sama nie wiem czy mnie to męczy, czy po prostu z jakiegoś powodu ciężko mi się go piszę... no w skrócie mam z nim spory problem. Ale może kiedyś... jeszcze uda mi się coś napisać ^^"
PS. Cieszę się, że tak ci się spodobało~!
PS2. Nie moja wina, że lubię pisać/czytać rzeczy fantasy ;)
Daję łapkę w górę! ;)
OdpowiedzUsuńWreszcie się doczekałam. Xd
A teraz proszę kolejny rozdział... ]:D
Pozdrawiam serdecznie, a shot boski.
A, jeszcze jedno.
UsuńTo ja, Banka315^^"