A oto jest kolejny one-shot. Chciałam dodać normalny rozdział, ale ostatnio cierpię na brak weny. Miejmy nadzieje że szybko mi przejdzie ^^ Na razie musicie się zadowolić tym. Jako że ten paring... hm, można powiedzieć że nam się spodobał napisałyśmy go zarówno ja jak i A-chan. Mam nadzieje że się spodoba. Chociaż ja osobiście uważam że wersja A-chan była lepsza ^^''
One-shot na zamówienie Lamrady
One-shot na zamówienie Lamrady
***
- Kretyn z ciebie... naprawdę, większego idioty od ciebie chyba świat
nie widział
- No dobra, dobra! Starczy już! Ała...! Uważaj trochę!
- Jak dalej będziesz tak jęczeć to cię tu zostawię i będziesz musiał
wracać do siedziby sam. Ze złamaną nogą nie będzie to łatwe nie uważasz?
Zwłaszcza, że jeszcze spory kawał drogi przed nami.
Senshi
westchnął tylko przeciągle. Rzeczywiście wracanie taki kawał samemu, ze złamaną
nogą nie było zbyt zachęcającą wizją. A Kakuzu znał na tyle długo by wiedzieć,
że spełniłby swoją groźbę. Tak, więc potulnie się zamknął. Jednak tylko na
kilka minut. Był po prostu typem człowieka, który nie potrafi siedzieć cicho
zbyt długo.
- Ale przyznasz, że nieźle sobie z nimi poradziłem - powiedział
wypinając dumnie pierś i uśmiechając się szeroko. Kakuzu westchnął. Wiedział,
że ta błoga cisza nie potrwa długo.
- Byłoby lepiej gdybyś sobie przy okazji nie złamał nogi. Do tej pory
próbuję zrozumieć, jakim cudem to zrobiłeś.
- Oj, czepiasz się! Ważne, że wykonaliśmy misję!
- Myślisz, że Lider będzie zadowolony, kiedy dowie się, że przy okazji
rozwaliłeś pół wioski? - spytał sarkastycznie i nie dając mu czasu na odpowiedz
dokończył - Jesteś gorszą siłą niszczącą niż Tobi i Deidara razem wzięci
- No bez przesady! Ja przynajmniej niczego nie wysadzam!
- Jeszcze... - westchnął po raz kolejny
- Jeszcze, jeszcze, ej czy ja kiedykolwiek coś rozwaliłem!? E... z wyjątkiem
tej wioski!? To był przypadek!?
- Pytasz czy kiedykolwiek coś rozwaliłeś? Kpisz? Gdybym zebrał i
sprzedał wszystkie rzeczy, jakie zniszczyłeś zarobiłbym większą fortunę niż mam
teraz.
- A ty jak zawsze myślisz tylko o pieniądzach.
- Nie myślę tylko o pieniądzach. Myślę o wielu rzeczach.
- Taa... O pieniądzach, o Kim, o Arissie, o pieniądzach, o Kim, o
Arissie i tak na zmianę.
W tym momencie
pięść Kakuzu wylądowała na głowie Senshiego, ten stracił równowagę i runął do
przodu lądując na jakiejś grubej gałęzi. Obrócił się i posłał Kakuzu urażone
spojrzenie
- No ładnie traktujesz poszkodowanego przyjaciela! - zawołał oburzony
- Myślisz, że skoro masz złamaną nogę to będę obchodził się z tobą jak
z jajkiem? - spytał z kpiącym uśmiechem
- No, ale jednak nie musiałeś posyłać mnie na spotkanie z ziemią! -
Oburzył się
- Trzeba było mnie nie drażnić.
- Nie moja wina, że masz takie słabe nerwy. Nic ci powiedzieć nie
można! W jakieś zioła uspokajające byś zainwestował! - powiedział Senshi
chichocząc.
- Aha... skoro jesteś taki mądry to rozumiem, że sam wrócisz do
siedziby? Tak? Dobra, to narazie! - powiedział i wyminął wciąż podpierającego
się o korzeń Senshiego.
-No dobra, dobra! Żartowałem!
Jednak Kakuzu nie zatrzymał się. Nawet się nie obejrzał.
Jednak Kakuzu nie zatrzymał się. Nawet się nie obejrzał.
- Ej, Kakuzu no weź! Nie zostawiaj mnie tu! - Zawył jak małe dziecko,
które ma się zaraz rozpłakać. Ookami zatrzymał się i westchnął. Obejrzał się
przez ramie i spojrzał na fioletowowłosego unosząc brew. Senshi spojrzał na
niego błagalnie niczym małe szczenię. Kakuzu patrzył przed chwilę na ten jego
proszący wzrok, po czym podszedł do niego i pomógł mu wstać, a później
przewiesił sobie jego rękę przez ramie by pomóc mu iść.
- Wiedziałem, że mnie nie zostawisz. - powiedział szczerząc się
- Aha, a te twoje błagania to tak profilaktycznie były?
Senshi
odburknął tylko coś i przez chwilę przestali się kłócić. Nagle jednak usłyszeli
głośne krzyki i szelesty. Kakuzu obejrzał się szybko.
- Szlag! A myślałem, że ich zgubiliśmy...!
Ookami
popędził Senshiego i tak szybko jak tylko mogli ucielki w głąb lasu, byleby
tylko się ukryć. Kakuzu przez chwile rozważał czy prościej nie było by pozbyć
się pościgu, ale szybko odrzucił tę myśl. Senshi ze złamaną nogą nie jest w
stanie walczyć. W pewnym momencie przystanęli i obejrzeli się. Nikogo nie usłyszeli,
więc odetchnęli z ulgą. Senshi podskoczył kilka kroków i oparł się o drzewo, po
czym spojrzał w dół. Kakuzu spojrzał na niego i krzyknął
- Czekaj! Ty kretynie, stój!
Jednak było
za późno. Ziemia usypała się z pod stóp Senshiego i stracił równowagę.
Odruchowo złapał za to, co miał pod ręką, czyli bluzkę Kakuzu i pociągnął go za
sobą. Oboje stoczyli się w dół obijając się o wystające konary i gałęzie. Gdy w
końcu dotarli na dół Kakuzu wylądował na ziemi a Senshi na nim. Fioletowowłosy
spojrzał na niego i wyszczerzył się przepraszająco. Za to Kakuzu posłał mu
mordercze spojrzenie
- Złaż ze mnie, ty kretynie! - warknął zrzucając włosy Senshiego ze
swojej twarzy.
- Z chęcią, ale wiesz... noga.
- To się, chociaż przesuń! -krzyknął i zrzucił z siebie Senshiego. Ten
skrzywił się, gdy zabolała go noga i usiadł na ziemi. Kakuzu podniósł się, po
czym się rozejrzał
- Gdzie my jesteśmy?
Senshi
rozejrzał się i wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia.
- Cóź, jedno jest pewne... tą samą drogą nie wrócimy. - powiedział
patrząc na miejsce, z którego się stoczyli. Później jego wzrok przeniósł się na
Senshiego. - Po za tym jest z tobą coraz gorzej, jak widzę.
Senshi
spojrzał w dół i skrzywił się widząc jak bardzo spuchła jego noga.
- Musimy jak najszybciej wrócić do siedziby - powiedział jakby do
siebie patrząc w jakiś punkt
- Nie przesadzaj nie jest ze mną tak źle! - Powiedział próbując wstać.
Jednak skończyło się to tylko tak, że wylądował twarzą w ziemi. Kakuzu
przewrócił oczami i mruknął
- Widzę właśnie...
Jednak po
chwili westchnął tylko i podszedł do fioletowowłosego. Pomógł mu wstać i
poprowadził go do jednego z drzew, po czym kazał mu usiąść.
- Podleczę ci jeszcze trochę tą nogę - powiedział i kucnął obok
fioletowowłosego. Kakuzu był jedną z niewielu osób w Akatsuki znających się na
medycznym ninjutsu - ale i tak musimy
jak najszybciej wrócić do siedziby...
- Daj spokój, chyba nie śpieszy nam się aż tak. - powiedział i
lekceważąco machnął ręką uśmiechając się przy tym. Kakuzu podniósł wzrok na
kilka sekund, po czym wrócił do leczenia nogi Senshiego
- Oczywiście, że nie... o ile chcesz stracić nogę.
Senshi jakby pobladł nagle i spytał już
poważniej
- Jest aż tak źle?
- Za dobrze nie jest...
- O rety, rety! Ja nie chcę stracić nogi! Jak ja będę wyglądał!? Żadna
panna na mnie nie spojrzy, jeśli będę kaleką! - Senshi zaczął panikować i
wymachiwać rękami oraz rzucać się na wszystkie strony, skutecznie utrudniając
pracę brązowowłosemu. W końcu cierpliwość Kakuzu się skończyła i uderzył pięścią
w ranną nogę fioletowowłosego. Oczywiście nie mocno by jeszcze bardziej jej nie
uszkodzić. Ale to i tak zabolało Senshiego jak cholera.
- Aaaa! - Zawył i odruchowo chwycił się za obolałą kończynę - Czyś ty
oszalał!? - wrzasnął rzucając Kakuzu wściekłe spojrzenie
- Przynajmniej się uspokoiłeś...
- Wiesz, co, ta noga wystarczająco mnie boli! Nie musisz mi jeszcze
dodawać bólu!
- Przestań jęczeć jak mała dziewczynka! Nie umierasz!
- Jeszcze! A sam powiedziałeś, że mogę nawet stracić nogę! A ty jeszcze
wszystko pogarszasz!
Kakuzu
natychmiast zabrał ręce i przestał leczyć Senshiego. Wstał gwałtownie i
spojrzał na niego z góry
- Pogarszam? Dotychczas próbowałem ci pomóc, ale skoro tak to widzę, że
nie potrzebujesz mojej pomocy. Widzę, że sam sobie poradzisz! Za każdym razem,
gdy zachowujesz się lekkomyślnie ja muszę cię ratować, ale teraz widzę, że tego
nie potrzebujesz. - po tych słowach odwrócił się na pięcie i ruszył przed
siebie
- Ka... - Senshi chciał go zawołać, ale nagle zamilkł. Nie odezwał się
i już po chwili brązowowłosy zniknął mu z oczu zostawiając go samego. Senshi
siedział przez chwile bez ruchu. Po kilku sekundach westchnął i z trudem podniósł
się na nogi. Nie miał zamiaru błagać Kakuzu o litość. Skoro go zostawił to
niech tak będzie! Poradzi sobie sam! Senshi prychnął pod nosem i zrobił krok do
przodu. Albo raczej chciał zrobić, ale stracił równowagę i ponownie zarył twarzą
w ziemię.
- Dobra... to nie był dobry pomysł... - mruknął. Jakoś podniósł się na
nogi i oparł o drzewo. Z lekkim trudem udało mu się złamać jedną z niższych
gałęzi i zrobić z niej prowizoryczną kulę do podbierania, by jakoś mógł iść.
Szedł bardzo powoli, ale nie ma co się dziwić.
- Niech szlag trafi Kakuzu...! - warknął pod nosem. - Jak mógł mnie tak
po prostu zostawić!? A niech go! Niech sobie nie myśli, że go potrzebuję...! -
Fioletowowłosy prychnął pod nosem. Jednak w tej samej chwili zesztywniał i
wyprostował się gwałtownie. Sekundę później został otoczony przez dość spory
odział ANBU. Byli to ci sami, którzy ich ścigali. Senshi rozejrzał się po nich uważnie
po czy uśmiechnął się nie wesoło
- Zapowiada się ciekawie...
Sekundę później
rozpętała się walka. Jedyną szansą Senshiego na pokonanie ich w takim stanie
było szybkie zakończenie wszystkiego. Nie minęła sekunda a w jego ręce pojawiła
się długa katana. Rzucił nią w jednego z wrogów, ale ten zrobił unik. Jednak w
tej samej chwili fioletowowłosy wykonał dziwny gest ręką i katana zmieniła tor
lotu trafiając w przeciwnika i przeszywając go na wylot. W tej samej sekundzie
w ręce Senshiego pojawił się miecz. Nim jednak zdążył go użyć poczuł piekielny
ból w zranionej nodze. Jeden z ANBU zakradł się do niego od tyłu i rzucił
kunaie prosto w jego chorą kończynę. Fioletowowłosy stracił stabilność i padł
na ziemię. Jednak wiedział, że nie ma czasu martwić się bólem. Na tyle szybko
na ile mógł odskoczył i zrobił to w tej samej chwili, w której długa kosa
wylądowała w miejscu, w którym znajdował się jeszcze sekundę temu. Senshi wstał
szybko i chciał rzucić mieczem tak jak tamtą kataną, ale zamiast tego odwrócił
się szybko i obciął głowę ANBU, który chciał go zaatakować od tyłu. Jednak nim
zdołał wykonać następny cios, poczuł uderzenie w plecy i opadł na kolana.
Zaklął w duchu. W takim stanie ma nikłe szanse na wygraną. Nim zdołał się
podnieść poczuł jak w jego plecy wbija się kilka kunai. Syknął, ale szybko
podniósł się. Nie może się poddawać, co to to nie! Jeśli już ma zginąć to na
pewno w walce! Jednak nie zdążył choćby pomyśleć o następnym ataku. Jeden z
ANBU wykonał kilka pieczęci i nagle w Senshiego uderzyła błyskawica. Został
porażony prądem. Poczuł przeszywający ból w całym ciele. Gdy w końcu technika
przestała działać fioletowy padł na ziemię wykończony. Chciał się podnieść, ale
zraniona noga już całkowicie odmówiła mu posłuszeństwa. Po za tym po tym ataku
był wyczerpany. Jakby nie dość był zmęczony po wykonanej misji i bólu
spowodowanym ranną nogą. Jednak mimo wszystko nie chciał się poddać. Podniósł
się, ale jedynie na kolana. ANBU podeszli do niego jednak widząc, w jakim jest
stanie nie obawiali się go zbytnio. Senshi chwiejąc się podniósł się na nogi.
Tym razem w ręku fioletowego pojawiła się szpada. Jeden z ANBU zaśmiał się
szyderczo
- Wciąż
chcesz walczyć? I tak nie masz szans
- Jeszcze
zobaczymy...! - Sapnął Senshi, choć sam niezbyt wierzył w swoje słowa. Wszyscy
ANBU już chcieli zaatakować Senshiego i prawdopodobnie go wykończyć, gdy nagle
stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Fioletowego otoczył krąg ognia
skutecznie blokując ANBU drogę. Zaraz potem dwóch ANBU zostało powalonych
potężnym wyładowaniem elektrycznym. Wpadli oni w krąg ognia i było po nich.
Pozostali ANBU podobnie jak Senshi spojrzeli w górę. Fioletowy uśmiechnął się i
sapnął
- Dłużej
się nie dało...?
- Jak
zwykle muszę ratować ci tyłek - westchnął Kakuzu, który stał na jeden z gałęzi
drzew z założonymi rękami. Pod nim stały dwa z tych jego maskowych potworów.
Szybko zajął się pozostałymi ANBU. Już po chwili było po sprawie. Krąg ognia
zniknął a Kakuzu zeskoczył z drzewa w tej samej chwili, w której Senshi
kompletnie stracił władzę w nogach. Poleciał do przodu, ale Kakuzu w porę go
przytrzymał.
- Nie
mogłeś... się pośpieszyć i... szybciej mi pomóc? -Spytał Senshi trochę słabym
głosem
- Oh?
Czyżbyś nie mówił, że mnie nie potrzebujesz - Spytał Ookami unosząc brew i
obejmując go w pasie chroniąc przed kolejnym ryzykiem upadku.
- Skąd
ty...?! - Senshi spojrzał na niego zaskoczony, ale Kakuzu tylko uśmiechnął się
lekko w złośliwy sposób. Otulił go ramionami jakby starając się go w ten sposób
wyleczyć i ochronić uniemożliwiając także dodatkowe spotkanie z matką ziemią.
Senshi westchnął trochę zaskoczony tą naglą troską przyjaciela, ale nie
dopytywał dalej. Chyba jednak wolał nie wiedzieć.
Huhuhuhuh! Rozdział genialny! Kakuzu i Senshi mnie rozwalają!
OdpowiedzUsuńOni są po prostu mistrzami! xD Ta nagła troska pana Ookami na końcu... Huhuhuh! Jakieś to wzruszająco Kakuzu! No już zamiast się tak zgrywać to byś wziął i go pocałował a nie! Hehe xD Chociaż jeśli mam być szczera, jeśli chodzi o paring KakuSen... notka A-chan była lepsza! Ta oczywiście też jest boska, ale jednak A-chan wyszło to lepiej! Powinnaś częściej o nich pisać! A skoro mowa o pisaniu... na jakim etapie jest moje zamówienie co? Ja wciąż i wciąż czekam! Z utęsknieniem wyczekuje! ^^
Bardzo mi miło, że tak chwalisz moje KakuSen ^^. Co do zamówienia... uznałam, że wypadałoby ci odpowiedzieć. Przyznaję się bez bicia, że jeszcze tego nie napisałam. Na początku miałam jakiś pomysł, ale... chyba go straciłam. To naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Jeśli jednak będę miała znowu pomysł, to na pewno dość szybko go napiszę.
UsuńTak czy inaczej w kolejce są jeszcze pozostałe zamówienia, już gotowe, więc nawet jeśli to byłoby już napisane, czekałoby na swoją kolej. A staramy się dodawać shoty na zmianę z rozdziałami.
I jeszcze raz dziękuję ;)
Szkoda że jeszcze nie napisałaś... szkoda. Ale! Mam nadzieje, że za to będzie coś specjalnego! Za tak długie czekanie! *.* Mam nadzieje że to będzie takie... takie jakie prosiłam! *.* Huhuhuhu!
UsuńHohoho! Nie sądziłam że doczekam się więcej! A tu proszę! Więcej KakuSen! Jak miło! *.* Genialne to było! Senshi jest taki uroczy! Hehehe! Chociaż... też jestem zdania że A-chan wyszło trochę lepiej. Nie mniej jednak oba były boskie! A w ogóle... przyłączam się do prośby Keiry! A-chan... napisz nam tego one-shota o którego ona prosiła hehe! *.*
OdpowiedzUsuń