Oto i kolejny one-shot! Tym razem na zamówienie Sheiwa! Mam nadzieje że będzie się podobać. Z góry przepraszam że wyszedł taki krótki ^^'
***
Hoshi
przemierzała szybkim krokiem korytarze organizacji. W ręce ściskała swoją kosę
i już nie mogła się doczekać kiedy zrobi z niej użytek. Była wściekła. Gdy w
końcu dotarła do swojego celu nawet nie zapukała tylko wyważyła drzwi z kopa i
warknęła
- Akasuna!
Pokój
Sasoriego był dość mroczny. Panował w nim półmrok, a wszędzie walały się
marionetki oraz części do ich. W niektórych miejscach leżały jeszcze butelki z
truciznami i składniki potrzebne do ich sporządzenia. Sasori podniósł wzrok
znad swojego dotychczasowego zajęcia, jakim było składanie jakiejś marionetki.
Zmierzył białowłosą beznamiętnym wzrokiem i powiedział
- Puka się.
Hoshi nigdy
nie należała do cierpliwych osób, a obojętność Akasuny jeszcze bardziej ją
zdenerwowała. Kopniakiem zamknęła drzwi i podeszła do czerwonowłosego. On wstał
powoli i spojrzał na nią. Gdy stanęli naprzeciwko siebie wyglądali dość
komicznie, ponieważ była pomiędzy nimi spora różnica wzrostu. Sasori do
wielkoludów nie należał, a Hoshi jak na dziewczynę była wyjątkowo wysoka. Spojrzała
na niego z góry i warknęła
- Czy mógłbyś łaskawie nie zostawiać tych swoich trucizn gdzie popadnie!?
Nie pomyślałeś, że komuś może się coś stać!?
- Zakładam, że żyją tu na tyle rozgarnięci ludzie, że odróżnią butelkę z
trucizną od zwykłego napoju. Czyżbym się mylił? – Zapytał - Czyżbyś się pomyliła? A może któraś z
dziewczyn? Nie zdziwiłbym się.
- Chyba zapominałeś, ty idioto, że jest tu ktoś taki jak Tobi! -
warknęła i przystawiła swoją kosę do gardła Sasoriego. - Ten idiota przez przypadek
mało nie otruł tym czymś Deidary! Pilnowałbyś następnym razem gdzie to
zostawiasz!
- Oh... a więc dlatego tak się wściekasz. - powiedział z ironicznym
uśmieszkiem i uniósł brew.
Hoshi
jeszcze bardziej przysunęła swoją broń do Sasoriego tak, że teraz jego głowa
była pomiędzy dwoma ostrzami kosy
- Nie wkurzaj mnie Akasuna! - warknęła
- Dlaczego? - Spytał niewinnie i uśmiechnął się drwiąco. Powiedział to w
taki sposób jakby umyślnie chciał zirytować fioletowooką - Myślisz że
przestraszę się tej twojej małej kosy?
- Widzę, że chcesz się przekonać jak to jest poruszać się w kawałkach! -
mówiąc to zamachnęła się na niego kosą. Jednak on po prostu złapał jej
nadgarstek gdy chciała go uderzyć. Wykorzystał to że była wściekła i nie
panowała nad sobą. Przytrzymał jej rękę przy ścianie i spojrzał na nią dość
dziwnym wzrokiem. Hoshi warknęła i już chciała się wyrwać Akasunie, ale
niespodziewanie... czerwonowłosy pociągnął jej rękę w dół tak że musiała się
lekko schylić. Sasori przybliżył swoją twarz do jej i uśmiechnął się złośliwie
- Co ty wyczyniasz Akasuna. Ty-
Jednak nie
dane było jej powiedzieć nic więcej, poniewać Sasori zatkał jej usta. Swoimi.
Hoshi otworzyła szeroko oczy, a jej kosa upadła na podłogę z głośnym trzaskiem.
Jednak nim zdążyła otrząsnąć się z szoku i zareagować Sasori już się od niej
odsunął. Hoshi jeszcze kilka sekund stała zaszokowana. Dopiero po chwili
dotarło do niej to co się stało.
- Co ty sobie do cholery wyobrażasz!? Odbiło ci!? Kto ci pozwolił to
zrobić!? - wrzasnęła wściekła. Sasori najzwyczajniej w świecie wzruszył
ramionami tak jakby nie zrobił nic niezwykłego. Jednak uśmiechnął się złośliwie
pod nosem widząc lekkie rumieńce na jej policzkach
- Zrobiłem to bo miałem ochotę. Po za tym nie widziałem by jakoś zbytnio
ci to przeszkadzało. Nie opierałaś się - powiedział uśmiechając się złośliwie.
- Tyyy! - Już chciała mu przywalić, ale niespodziewanie czerwonowłosy
znalazł się za nią. Złapał obie jej ręce i wykręcił do tyłu. Hoshi przyznała w
duchu, że jak na takiego mikrusa jest silny.
- Ja, co? - syknął, a Hoshi przeszedł dreszcz gdy poczuła jego oddech na
swojej skórze. - No? Słucham? Chyba chciałaś coś powiedzieć.
Hoshi
warknęła i gwałtownie szarpnęła rękami. Sasori nie spodziewając się tego nie
utrzymał jej rąk dostatecznie mocno i białowłosa przywaliła mu łokciem w
szczękę. Czerwonowłosy zachwiał się do tyłu automatycznie ją puszczając. Ona
odwróciła się w jego stronę, ale w tej samej sekundzie została unieruchomiona. Jedna
z marionetek Sasoriego złapała jej ręce i wykręciła do tyłu tak jak zrobił to
przed chwilą Sasori. Natomiast sam Akasuna podszedł do niej powoli przecierając
sobie krew z twarzy. Wyraz jego twarzy mimo wszystko wciąż pozostał obojętny.
Ścisnął policzki Hoshi kciukiem i palcem wskazującym po czym pociągnął ją w dół
tak że spojrzała mu w oczy. Przez kilka sekund mierzyli się nienawistnym
spojrzeniem, jednak nagle na ustach Sasoriego pojawił się dziwny uśmiech.
Odsunął się jeden krok jakby chciał ją dokładnie obejrzeć, po czym powiedział
ze złośliwym uśmiechem i kpiną w głosie
- Nie wiem
co Deidara w tobie widzi. Jesteś głupsza niż twój brat.
Hoshi
skrzywiła się i powiedziała
- Jedyną
głupią osobą w tym pokoju jesteś ty. Ja przynajmniej nie zostawiam trucizn
gdzie popadnie, tak jak ty.
Sasori
uśmiechnął się dość dziwnie i jakby z pobłażaniem
- A kto
powiedział że nie zostawiłem jej tam specjalnie?
Takiej
odpowiedzi Hoshi się nie spodziewała więc nic nie odpowiedziała. Gapiła się
tylko na niego jakby był obłąkany.
- Chciałeś
kogoś otruć!
- Może tak,
a może nie. Ale wcale nie przeszkadzałoby mi jakbyś ty i reszta dziewczyn
zniknęły stąd. Jak już kiedyś mówiłem Akatsuki to nie jest miejsce dla jakichś
głupich dziewczyn
- W takim
razie co ty tu jeszcze robisz? – Warknęła Hoshi, a Akasuna skrzywił się. Podszedł
do niej i zatrzymał się dopiero gdy dzieliły ich milimetry. Uśmiechnął się
dziwnie po czym szepnął jej coś do ucha. Hoshi szarpnęła się i chciała go
kopnąć, ale w porę odskoczył
- Ty skretyniały lalkarzu! Aż tak bardzo jesteś niewyżyty!?
Sasori
skrzywił się po czym machnął rękę. Marionetka jeszcze bardziej wygiął ręce
Hoshi by w następnej sekundzie popchnąć ją do przodu. Białowłosa na kilka chwil
straciła równowagę, jednak szybko ją odzyskała i spojrzała na Sasoriego jak na
nic nie wartego śmiecia. On tylko spojrzał na nią obojętnie i odsunął się dając
jej do zrozumienia że powinna sobie iść. Ona posłała mu nienawistne spojrzenie,
ale podniosła kosę i skierowała się w stronę drzwi. Nie miała zamiaru spędzać
choćby sekundy więcej z tym kretynem. Jednak kiedy przechodziła obok niego on
złapał ją za nadgarstek i pociągnął w dół. Zbliżył twarz do jej ucha i szepnął
- I tak wiem że ci się podobało...
Hoshi
warknęła tylko i wyrwała się mu. Wyszła trzaskając drzwiami i zostawiając
Akasunę ze złośliwym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. Białowłosa szła
korytarzem warcząc pod nosem na Sasoriego. Co mu do głowy strzeliło? Nagle na
jej drodze pojawił się Deidara. Spojrzał na nią i uśmiechnął się delikatnie
- Mówiłem ci że pójście do Sasoriego to nie był dobry pomysł. I tak by
to nic nie dało.
Hoshi
spojrzała na blondyna i westchnęła tylko.
- Kompletnie nic nie dało... - mruknęła wciąż zastanawiając się co
strzeliło do głowy Akasunie
Pff... nie lubię Sasoriego zbytnio, ale pff! Akasuna mistrz podrywu! Taa... chociaż Sasori i Hoshi to całkiem ciekawy parinig. Ahaha! Właśnie wyobraziłam sobie Deidare i Sasoriego walczących o Hoshi! Ciekawy byłby to widok! Niezły one-shot tylko szkoda że taki krótki! Nie miej jednak... wciąż z utęsknieniem czekam na moje zamówienie. A-chan... nie karz mi tak długo czekać! *.*
OdpowiedzUsuńEhhh... co tu dużo mówić? Rozdział świetny, choć rzeczywiście trochę krótki jak na ciebie. Sasori mistrzem podrywu :D
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na nowe rodzialiki.