INFO

W zakładce "zamówienia", którą znajdziecie po prawej stronie bloga, możecie składać zamówienia na wasze one-shoty, tak jak to do tej pory robiliście w komentarzach. Różnica będzie jedynie taka, że łatwiej będzie i nam i wam to wszystko ogarnąć i zobaczyć kto, co i ile zamawiał.
Wraz z waszymi zamówieniami powstanie w tamtym miejscu lista, na której będziecie mogli sprawdzić aktualny stan waszego zamówienia. Zachęcam do zaglądnięcia tam.

wtorek, 14 października 2014

Zmówienie4 One-shot: „Do czego mogą doprowadzić kłótnie i zbiegi okoliczności”. (KakuSen)

Zmówienie4 One-shot: „Do czego mogą doprowadzić kłótnie i zbiegi okoliczności”. (KakuSen)
·        Lamrada – mam nadzieję, że będziesz zadowolona. W końcu to twoje zamówienie.
A tymczasem zapraszam do czytania. Enjoy~! Chyba…

-Dlaczego ty zawsze musisz się zachowywać tak bezmyślnie?! – z salonu w siedzibie Akatsuki dobiegały krzyki już od dobrych 10 minut. Głównie jednej osoby. Jednak nikt nie ośmielił się wejść do pomieszczenia. Wszyscy zgromadzili się pod drzwiami, chowając się za futryną aby nie oberwać jakimś rykoszetem czy nieznanym obiektem latającym typu garnek. Jak do tego doszło? I co się tak właściwie działo? Otóż nie jest to wcale takie niezwykłe.
Lider jestem-bogiem-i-nic-co-powiecie-mnie-nie-obchodzi wysłał bezmyślnie na misję Kakuzu i Senshiego. Razem. I nie trzeba było się dziwić, że jak zawsze się pokłócili. Ale to jeszcze nic! Przez kłótnię zawalili misję, a Senshi został złapany przez ANBU. Najbardziej jednak Kakuzu wkurzyło to, że musiał wyciągać fioletowowłosego. Oh! No jakżeby inaczej! W końcu to taka okropność… Nie mniej jednak z tego powodu Kakuzu kontynuował swoją tyradę przez cała drogę powrotną i dalej w siedzibie. Co naturalnie przerodziło się w „drobny” konflikt zborjny. I właśnie widać tego efekty.
Ale jak to wiadomo nie od dawna, lider organizacji nie należy do osób cierpliwych ani jakoś super mądrych, więc oczywiście nie omieszkał się wtrącić.
-Morda idioci! – nim jednak zdążył powiedzieć jakiekolwiek słowo więcej dostał patelnią prosto w sam środek czoła. Wszyscy zamilkli. Zapanowała martwa cisza, że aż słychać było nerwowe przełykanie śliny ze strony Kakuzu i Senshiego. A Lider, jak to Lider… wydarł się niczym rozjuszony zwierz i kazał obu panom iść na kolejną misję. Razem. I nie wracać póki się nie pogodzą.
-On do reszty zgłupiał. – powiedział Hidan, kiedy Pein już opuścił pomieszczenie, ciągnąc za sobą dwójkę kłócących się, by wlepić im misję i osobiście wyrzucić przez okno z siedziby.
-Dopiero teraz to zauważyłeś? – prychnął Sasori i poszedł do siebie, zupełnie ignorując mającą przed chwilą miejsce sytuację.
-Ta, jasne… Bo to nie on przed chwilą sterczał razem z nami chowając się za drzwiami. – przewrócił oczami Deidara na zachowanie Akasuny, a Hoshi tylko westchnęła
-Wiesz… Nie żeby coś, ale jak tak dalej pójdzie to ta dwójka się prędzej pozabija, nim pogodzi. – dopowiedziała Shiru analizując stan salonu i zastanawiając się czy warto tam w ogóle wchodzić
-Nie nowość. Ale jakoś nie chce mi się wchodzić między ich ogień. W przeciwieństwie do Lidera nie jestem głupią masochistką, kompletnie ignorującą rykoszety. – mruknęła A-chan
-Ej! Weź nie mów tak o Peinie!
-Oj Shiru, nie dramatyzuj. Sama zresztą widziałaś. Zresztą znasz mnie. – A-chan uśmiechnęła się lekko do blondynki – Zawsze tak mówię, ale gdyby coś mu groziło to od razu ruszyłabym mu na ratunek. No… może nie od razu. Najpierw bym wszystko zaplanowała, a on dostałby może lekką nauczkę, a później ochrzan ode mnie. Ale to tak na marginesie.
-No niech ci będzie. – mruknęła Shiru
Akatsuki rozeszło się po pokojach chcąc uniknąć sprzątania tego chaosu. A znając Lidera zagoniłby do tego pierwszą, lepszą osobę. Nieważne kim by była.

A co do Kakuzu i Sneshiego… nie uszli daleko od siedziby, a już wpadli w tarapaty. Najpierw kłócąc się nie zauważyli gigantycznego dzika, który o dziwo zamiast uciec przed hałasem, ruszył ku jego źródłu prawie tratując obu panów.
Ale to nie był koniec dziwnych niespodzianek. Jak tylko udało im się uciec przed rozjuszonym zwierzęciem, na ich drodze stanęli ninja. Z wioski Liścia. I bynajmniej nie byli na tyle głupi (o dziwo) by nie rozpoznać charakterystycznych płaszczów. Co tu dużo mówić? Walki nie dało się uniknąć. Nie mniej jednak dało się ją wygrać. Gdyby rzecz jasna Senshi i Kakuzu mogli współpracować. Ale oni oczywiście woleli się kłócić. Aż w końcu skończyło się na tym, że zaczęli uciekać. Szkoda tylko, że w ferworze kłótni, nie zauważyli przed sobą rzeki o dość rwącym nurcie. Owszem, oboje wpadli do wody, a szybki nurt miał swoją przyczynę – wodospad. Nim dwójka mężczyzn zdążyła zareagować, już lecieli w dół, razem z tonami wody. I mimo tej ściany wody, nie dało się nie zauważyć przerażenia na twarzy Kakuzu, które spowodowane było lękiem wysokości. W momencie gdy uderzyli o powierzchnię wody, przestraszony Ookami nie zdążył wstrzymać oddechu i woda dostała się do jego gardła. Kolejne co pamiętał to okropny ból i ogień w płucach oraz ciemność.

Senshi, pomimo wszelkich przykrości jakie mówili sobie nawzajem z Kakuzu, natychmiast złapał go za ubranie i dotargał do brzegu ostatkiem sił. Z bólem każdego mięśnia, zaciągnął go trochę dalej od brzegu i nie do końca przytomnie starał się wydostać wodę z płuc towarzysza. W końcu Kakuzu zaczął się krztusić i większość płynu najwyraźniej wydostała się na zewnątrz, bo odzyskał oddech. Ale wciąż był nieprzytomny. Oboje byli przemoknięci, obolali od upadku w wodę z dużej wysokości i zmęczeni. Senshi nie pamiętał połowy tego co później robił, ani tego jak znaleźli się w jakiejś jaskini. Było mu zimno i cały się trząsł. Nie mógł rozpalić ogniska, bo przecież nie wiedział co z wrogimi ninja. Nie miał też żadnego koca, by ogrzać siebie, czy nieprzytomnego Kakuzu. A jeśli o Ookami mowa, to miał gorzej. Bo jako nieprzytomny, nie miał jak się rozgrzać. Ale Senshi nie miał już siły o czymkolwiek myśleć. Najchętniej by zasnął, ale ktoś musiał trzymać straż. Siedział więc skulony, zmarznięty, na wpół kontaktujący, prawie bez ruchu żeby jednak oszczędzić energię. Dopiero lekki ruch od strony kumpla sprawił, że Senshi spojrzał w tamtym kierunku. Kakuzu wiercił się niespokojnie i wyglądał na rozpalonego. Fioletowowłosy przysunął się trochę bliżej, ale skostniałe palce były zbyt zimne, żeby wyczuć realną różnicę temperatur.
-…shi – mruknął Kakuzu i otworzył oczy, które błyszczały niezdrowo – Sen…
-Nic nie mów, tylko śpij. Masz gorączkę. – wyszczękał Senshi, jakoś tak nie dopuszczając do siebie myśli, że Kakuzu próbował wymówić jego imię. Ookami natomiast milczał przez chwilę, po czym niezgrabnie złapał Senshiego w pasie i przyciągnął do siebie. – Co ty-
-Zimno ci… - mruknął Kakuzu i tylko bardziej przycisnął chłopaka do siebie, oplatając go ramionami niczym szczelnym płaszczem. Kakuzu był mocno rozpalony. Wręcz parzył. A przy zmarzniętym ciele fioletowego, było to jeszcze bardziej odczuwalne. Toteż nie dziwił się, że poczuł uderzającą go falę gorąca. I przypuszczał, ze jego twarz zrobiła się czerwona. A przynajmniej bardziej czerwieńsza niż dotychczas.
-Kakuzu… dmuchasz mi w szyję. – powiedział w pewnej chwili, już lekko speszony Senshi, ale drugi chłopak kompletnie się tym  nie przejął. Tylko jeszcze bardziej go objął. O ile to było w ogóle możliwe. – Hej! Co ty robisz?! – Senshi pisnął jak małą dziewczynka i spróbował odskoczyć, gdy poczuł jak coś mokrego, miękkiego i ciepłego dotyka jego skóry w okolicach obojczyka. Ale ramiona Kakuzu (choć nie do końca świadomego), wystarczająco mu to uniemożliwiły.
-Mm…
-Ej! Weź się odsuń trochę! Praktycznie mnie pocałowałeś! – Senshi próbował się jakoś wyrwać i uspokoić wciąż roztrzęsiony głos
-I co z tego? – odparł dziwnie świadomie szatyn i po chwili powtórzył czynność, sprawiając że Senshi wyzbył się złudzeń co do przypadkowości tego zdarzenia.
-Ka… Kaku… zu… p-przestań. – wyjąkał coraz bardziej skonfundowany Senshi – D-dziwnie się zachowujesz przez tą g-gorączkę…
-Bredzisz. – odparł Kakuzu – Jesteś lodowaty. Mózg ci zamarzł.
-Czy ty nawet w czasie gorączki musisz mnie obrażać?! – Senshi oburzył się jeszcze mocniej, ale na tym się skończyło, bo Kakuzu skutecznie zamknął mu usta. Swoimi.
-Przymknij się. – oznajmił, kiedy przerwał „uciszanie”. Senshi nawet nie chciał sobie wyobrażać jak bardzo czerwony jest. A najgorsze było to, że nie miał najmniejszej możliwości ucieczki. Zaczynał podejrzewać, że Kakuzu ma silniejszy uchwyt gdy jest chory, aniżeli wtedy gdy jest zdrowy i myśli trzeźwo. A może to była jednak wina braku sił, które ostatecznie wyczerpał poprzez walkę z wodą (tak, walkę – bo pływaniem tego nazwać nie można), a później przytarganie tu nieprzytomnego i ledwo żywego kumpla.
Senshi jęknął i odpuścił wyrywanie się, opadając na leżącego pod nim Kakuzu. I tak nic by to nie dało. A najlepszym wyjściem na schowanie swojej twarzy przed widokiem starszego Ookami (i jedynym wyjściem) było schowanie jej w zagłębieniu jego szyi.
-Już nie jest mi zimno. Możesz mnie puścić. Rozgrzałem się. – odparł cicho Senshi po chwili milczenia w bezruchu
-Właśnie przyznałeś, że cię rozgrzałem. – odparł słabo Kakuzu, który jednak nawet nie myślał poluźnić uścisku. Przesunął tylko jedną dłoń wyżej, na kark fioletowego, a drugą niżej, na krzyż.
-Przestań. Dziwnie się czuję. I módl się żeby to nie było przez chorobę. – wysyczał, nieświadomie też owiewając swoim oddechem szyję kolegi – Albo nie. Módl się żeby to jednak było przez chorobę. W innym przypadku… nie, nie ma innego przypadku.
-Bredzisz. I teraz ty dmuchasz mi w szyję. – odparł sennie Kakuzu i przekręcił głowę tak, że mógł mówić wprost do ucha Senshiego – Mścisz się?
-Chyba ci do reszty na głowę padło. – odparł Senshi, nie ruszając się nawet o milimetr, żeby Kakuzu nie widział jego czerwonej twarzy – I przestań sapać mi do ucha.
-Nie sapię.
-Sapiesz. I robisz to specjalnie.
-Jeszcze nie. – odparł szatyn, a po chwili musnął ustami płatek ucha Senshiego, który drgnął zaskoczony. I Jashin jeden wie, co jeszcze.
-Weź już wyzdrowiej… - jęknął Senshi, zastanawiając się jak długo jeszcze wytrzyma.

Pierwszym co poczuł po obudzeniu, był ból głowy, klatki piersiowej i wszystkich mięśni. Poruszył się niespokojnie i otworzył oczy. A później… o mało na zawał nie padł, gdy coś zawisło nad jego twarzą.
-Kakuzu! W końcu wróciłeś do normalności! – przed jego oczami pojawił się Senshi, którego wyraz twarzy był… dziwny – Nigdy więc nie choruj! – spanikowany potrząsnął Kakuzu i chłopak zaczął się zastanawiać czy Senshi nie doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu przy tym upadku, skoro zaczął się aż tak martwić o jego zdrowie.
Oczywiście podzielił się swoimi myślami z towarzyszem, ale ten ku jego zdziwieniu tylko uśmiechnął się szeroko i cieszył się jak mysz do sera. To tylko utwierdziło Kakuzu w przekonaniu, że coś się musiało poprzestawiać w tej fioletowej głowie. Pytanie tylko co dokładnie i dlaczego. Ale nigdy nie miał się dowiedzieć prawdy.
Co zrobili potem? Wrócili do siedziby. Jakby nie patrzeć – kłótnia została zażegnana. Choć nie do końca tak, jak chciał Lider. Ale jak wiadomo, nikt nigdy nie lubił ułatwiać Peinowi życia, więc nie przejęli się tym za bardzo. Jedynie Senshi przez kilka kolejnych dni wyglądał lub zachowywał się trochę dziwnie. Przypuszczalnie starał się schować jak najgłębiej w swojej głowie wydarzenia minionego dnia.

FIN


Raczej krótkie, bo to one-shot ma być w końcu. Mam nadzieję, ze dobrze wyszło. Choć osobiście jestem w miarę zadowolona. Choć przyznam się, że nie wiedziałam jak daleko mogę się posunąć… Czekam na opinię. 

5 komentarzy:

  1. Ahahahah! Umieram! TO było epickie! Wprost niesamowite! Kakuzu gdy jest chory jest taki uroczy! AHahah! A Senshi... pfff! Biedny! Jak nie dostanie po tym jakiegoś urazu psychicznego to będzie cud! Ahaha! Genialne! A-chan wielbię cię na kolanach i składam ci pokłony! Powinnaś częściej o nich pisać! A właśnie... a co z tym one-shotem o który prosiłam?! Kiedy będzie napisany!? Co? Nie mogę się już doczekać! Tobie na pewno wyjdzie świetnie! *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... postaram się, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Na dodatek ostatnio cierpię na chroniczny brak weny. A gdy jest, to czasu na wykorzystanie jej brak.
      Eh... pożyjemy zobaczymy. Na razie w kolejce są już napisane pozostałe shoty, które czekają na publikacje między rozdziałami.
      Dziękuję bardzo za uznanie oraz za wiarę i pozdrawiam bardzo serdecznie.
      A-chan

      Usuń
    2. Ooo! Fajnie że są już napisane. Ale..! Ja tak bardzo chcę przeczytać to moje zamówienie! *.* Nie mogę się go doczekać! A-chan tobie wyjdzie na pewno świetnie! Drastycznie, okrutnie! Hehehe! Doczekać się nie mogę! *.*

      Usuń
  2. Czy jestem zadowolona...nie. Nie jestem zadowolona... Jestem zachwycona! Nyahahahahahahahahahah! Toż to było genialne! Ja nie wiem... Kakuzu i Senshi... jejku jesteście genialni chłopcy! Aż mam ochotę jeszcze więcej! Jeszcze więcej o nich! Koniecznie w autorstwie A-chan :D Ooo! Najlepiej jak byli młodsi! Taka odmiana! Gihihi! A tak teraz myślę... ten pomył na one-shota który poddała Keira Uchiha jest dość... specyficzny. Ale może z tego wyjść coś ciekawego ^^ Tak że A-chan... ja i Keira liczymy ze szybko to napiszesz! Jak najszybciej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak że! Pewnie że wyjdzie coś ciekawego! Heheheheh! A-chan, proszę nie zawiedź nas i napisz to szybciutko! *.*

      Usuń