Zmówienie4 One-shot: „Do czego
mogą doprowadzić kłótnie i zbiegi okoliczności”. (KakuSen)
·
Lamrada – mam nadzieję, że będziesz zadowolona. W końcu
to twoje zamówienie.
A tymczasem zapraszam do czytania. Enjoy~! Chyba…
-Dlaczego ty zawsze musisz się
zachowywać tak bezmyślnie?! – z salonu w siedzibie Akatsuki dobiegały krzyki
już od dobrych 10 minut. Głównie jednej osoby. Jednak nikt nie ośmielił się
wejść do pomieszczenia. Wszyscy zgromadzili się pod drzwiami, chowając się za
futryną aby nie oberwać jakimś rykoszetem czy nieznanym obiektem latającym typu
garnek. Jak do tego doszło? I co się tak właściwie działo? Otóż nie jest to
wcale takie niezwykłe.
Lider
jestem-bogiem-i-nic-co-powiecie-mnie-nie-obchodzi wysłał bezmyślnie na misję
Kakuzu i Senshiego. Razem. I nie trzeba było się dziwić, że jak zawsze się
pokłócili. Ale to jeszcze nic! Przez kłótnię zawalili misję, a Senshi został
złapany przez ANBU. Najbardziej jednak Kakuzu wkurzyło to, że musiał wyciągać
fioletowowłosego. Oh! No jakżeby inaczej! W końcu to taka okropność… Nie mniej
jednak z tego powodu Kakuzu kontynuował swoją tyradę przez cała drogę powrotną
i dalej w siedzibie. Co naturalnie przerodziło się w „drobny” konflikt zborjny.
I właśnie widać tego efekty.
Ale jak to wiadomo nie od dawna,
lider organizacji nie należy do osób cierpliwych ani jakoś super mądrych, więc
oczywiście nie omieszkał się wtrącić.
-Morda idioci! – nim jednak
zdążył powiedzieć jakiekolwiek słowo więcej dostał patelnią prosto w sam środek
czoła. Wszyscy zamilkli. Zapanowała martwa cisza, że aż słychać było nerwowe
przełykanie śliny ze strony Kakuzu i Senshiego. A Lider, jak to Lider… wydarł
się niczym rozjuszony zwierz i kazał obu panom iść na kolejną misję. Razem. I
nie wracać póki się nie pogodzą.
-On do reszty zgłupiał. –
powiedział Hidan, kiedy Pein już opuścił pomieszczenie, ciągnąc za sobą dwójkę
kłócących się, by wlepić im misję i osobiście wyrzucić przez okno z siedziby.
-Dopiero teraz to zauważyłeś? –
prychnął Sasori i poszedł do siebie, zupełnie ignorując mającą przed chwilą
miejsce sytuację.
-Ta, jasne… Bo to nie on przed
chwilą sterczał razem z nami chowając się za drzwiami. – przewrócił oczami
Deidara na zachowanie Akasuny, a Hoshi tylko westchnęła
-Wiesz… Nie żeby coś, ale jak
tak dalej pójdzie to ta dwójka się prędzej pozabija, nim pogodzi. –
dopowiedziała Shiru analizując stan salonu i zastanawiając się czy warto tam w
ogóle wchodzić
-Nie nowość. Ale jakoś nie chce
mi się wchodzić między ich ogień. W przeciwieństwie do Lidera nie jestem głupią
masochistką, kompletnie ignorującą rykoszety. – mruknęła A-chan
-Ej! Weź nie mów tak o Peinie!
-Oj Shiru, nie dramatyzuj. Sama
zresztą widziałaś. Zresztą znasz mnie. – A-chan uśmiechnęła się lekko do
blondynki – Zawsze tak mówię, ale gdyby coś mu groziło to od razu ruszyłabym mu
na ratunek. No… może nie od razu. Najpierw bym wszystko zaplanowała, a on
dostałby może lekką nauczkę, a później ochrzan ode mnie. Ale to tak na
marginesie.
-No niech ci będzie. – mruknęła
Shiru
Akatsuki rozeszło się po
pokojach chcąc uniknąć sprzątania tego chaosu. A znając Lidera zagoniłby do
tego pierwszą, lepszą osobę. Nieważne kim by była.
A co do Kakuzu i Sneshiego… nie
uszli daleko od siedziby, a już wpadli w tarapaty. Najpierw kłócąc się nie
zauważyli gigantycznego dzika, który o dziwo zamiast uciec przed hałasem,
ruszył ku jego źródłu prawie tratując obu panów.
Ale to nie był koniec dziwnych
niespodzianek. Jak tylko udało im się uciec przed rozjuszonym zwierzęciem, na
ich drodze stanęli ninja. Z wioski Liścia. I bynajmniej nie byli na tyle głupi
(o dziwo) by nie rozpoznać charakterystycznych płaszczów. Co tu dużo mówić?
Walki nie dało się uniknąć. Nie mniej jednak dało się ją wygrać. Gdyby rzecz
jasna Senshi i Kakuzu mogli współpracować. Ale oni oczywiście woleli się
kłócić. Aż w końcu skończyło się na tym, że zaczęli uciekać. Szkoda tylko, że w
ferworze kłótni, nie zauważyli przed sobą rzeki o dość rwącym nurcie. Owszem,
oboje wpadli do wody, a szybki nurt miał swoją przyczynę – wodospad. Nim dwójka
mężczyzn zdążyła zareagować, już lecieli w dół, razem z tonami wody. I mimo tej
ściany wody, nie dało się nie zauważyć przerażenia na twarzy Kakuzu, które
spowodowane było lękiem wysokości. W momencie gdy uderzyli o powierzchnię wody,
przestraszony Ookami nie zdążył wstrzymać oddechu i woda dostała się do jego gardła.
Kolejne co pamiętał to okropny ból i ogień w płucach oraz ciemność.
Senshi, pomimo wszelkich
przykrości jakie mówili sobie nawzajem z Kakuzu, natychmiast złapał go za
ubranie i dotargał do brzegu ostatkiem sił. Z bólem każdego mięśnia, zaciągnął
go trochę dalej od brzegu i nie do końca przytomnie starał się wydostać wodę z
płuc towarzysza. W końcu Kakuzu zaczął się krztusić i większość płynu
najwyraźniej wydostała się na zewnątrz, bo odzyskał oddech. Ale wciąż był
nieprzytomny. Oboje byli przemoknięci, obolali od upadku w wodę z dużej
wysokości i zmęczeni. Senshi nie pamiętał połowy tego co później robił, ani
tego jak znaleźli się w jakiejś jaskini. Było mu zimno i cały się trząsł. Nie
mógł rozpalić ogniska, bo przecież nie wiedział co z wrogimi ninja. Nie miał też
żadnego koca, by ogrzać siebie, czy nieprzytomnego Kakuzu. A jeśli o Ookami
mowa, to miał gorzej. Bo jako nieprzytomny, nie miał jak się rozgrzać. Ale
Senshi nie miał już siły o czymkolwiek myśleć. Najchętniej by zasnął, ale ktoś
musiał trzymać straż. Siedział więc skulony, zmarznięty, na wpół kontaktujący,
prawie bez ruchu żeby jednak oszczędzić energię. Dopiero lekki ruch od strony
kumpla sprawił, że Senshi spojrzał w tamtym kierunku. Kakuzu wiercił się
niespokojnie i wyglądał na rozpalonego. Fioletowowłosy przysunął się trochę
bliżej, ale skostniałe palce były zbyt zimne, żeby wyczuć realną różnicę
temperatur.
-…shi – mruknął Kakuzu i
otworzył oczy, które błyszczały niezdrowo – Sen…
-Nic nie mów, tylko śpij. Masz
gorączkę. – wyszczękał Senshi, jakoś tak nie dopuszczając do siebie myśli, że
Kakuzu próbował wymówić jego imię. Ookami natomiast milczał przez chwilę, po
czym niezgrabnie złapał Senshiego w pasie i przyciągnął do siebie. – Co ty-
-Zimno ci… - mruknął Kakuzu i
tylko bardziej przycisnął chłopaka do siebie, oplatając go ramionami niczym
szczelnym płaszczem. Kakuzu był mocno rozpalony. Wręcz parzył. A przy
zmarzniętym ciele fioletowego, było to jeszcze bardziej odczuwalne. Toteż nie
dziwił się, że poczuł uderzającą go falę gorąca. I przypuszczał, ze jego twarz
zrobiła się czerwona. A przynajmniej bardziej czerwieńsza niż dotychczas.
-Kakuzu… dmuchasz mi w szyję. –
powiedział w pewnej chwili, już lekko speszony Senshi, ale drugi chłopak
kompletnie się tym nie przejął. Tylko
jeszcze bardziej go objął. O ile to było w ogóle możliwe. – Hej! Co ty robisz?!
– Senshi pisnął jak małą dziewczynka i spróbował odskoczyć, gdy poczuł jak coś
mokrego, miękkiego i ciepłego dotyka jego skóry w okolicach obojczyka. Ale
ramiona Kakuzu (choć nie do końca świadomego), wystarczająco mu to
uniemożliwiły.
-Mm…
-Ej! Weź się odsuń trochę!
Praktycznie mnie pocałowałeś! – Senshi próbował się jakoś wyrwać i uspokoić
wciąż roztrzęsiony głos
-I co z tego? – odparł dziwnie
świadomie szatyn i po chwili powtórzył czynność, sprawiając że Senshi wyzbył
się złudzeń co do przypadkowości tego zdarzenia.
-Ka… Kaku… zu… p-przestań. –
wyjąkał coraz bardziej skonfundowany Senshi – D-dziwnie się zachowujesz przez
tą g-gorączkę…
-Bredzisz. – odparł Kakuzu –
Jesteś lodowaty. Mózg ci zamarzł.
-Czy ty nawet w czasie gorączki
musisz mnie obrażać?! – Senshi oburzył się jeszcze mocniej, ale na tym się
skończyło, bo Kakuzu skutecznie zamknął mu usta. Swoimi.
-Przymknij się. – oznajmił,
kiedy przerwał „uciszanie”. Senshi nawet nie chciał sobie wyobrażać jak
bardzo czerwony jest. A najgorsze było to, że nie miał najmniejszej możliwości
ucieczki. Zaczynał podejrzewać, że Kakuzu ma silniejszy uchwyt gdy jest chory,
aniżeli wtedy gdy jest zdrowy i myśli trzeźwo. A może to była jednak wina braku
sił, które ostatecznie wyczerpał poprzez walkę z wodą (tak, walkę – bo
pływaniem tego nazwać nie można), a później przytarganie tu nieprzytomnego i
ledwo żywego kumpla.
Senshi jęknął i odpuścił
wyrywanie się, opadając na leżącego pod nim Kakuzu. I tak nic by to nie dało. A
najlepszym wyjściem na schowanie swojej twarzy przed widokiem starszego Ookami
(i jedynym wyjściem) było schowanie jej w zagłębieniu jego szyi.
-Już nie jest mi zimno. Możesz
mnie puścić. Rozgrzałem się. – odparł cicho Senshi po chwili milczenia w
bezruchu
-Właśnie przyznałeś, że cię
rozgrzałem. – odparł słabo Kakuzu, który jednak nawet nie myślał poluźnić
uścisku. Przesunął tylko jedną dłoń wyżej, na kark fioletowego, a drugą niżej,
na krzyż.
-Przestań. Dziwnie się czuję. I
módl się żeby to nie było przez chorobę. – wysyczał, nieświadomie też owiewając
swoim oddechem szyję kolegi – Albo nie. Módl się żeby to jednak było przez
chorobę. W innym przypadku… nie, nie ma innego przypadku.
-Bredzisz. I teraz ty dmuchasz
mi w szyję. – odparł sennie Kakuzu i przekręcił głowę tak, że mógł mówić wprost
do ucha Senshiego – Mścisz się?
-Chyba ci do reszty na głowę
padło. – odparł Senshi, nie ruszając się nawet o milimetr, żeby Kakuzu nie
widział jego czerwonej twarzy – I przestań sapać mi do ucha.
-Nie sapię.
-Sapiesz. I robisz to
specjalnie.
-Jeszcze nie. – odparł szatyn, a
po chwili musnął ustami płatek ucha Senshiego, który drgnął zaskoczony. I
Jashin jeden wie, co jeszcze.
-Weź już wyzdrowiej… - jęknął
Senshi, zastanawiając się jak długo jeszcze wytrzyma.
Pierwszym co poczuł po
obudzeniu, był ból głowy, klatki piersiowej i wszystkich mięśni. Poruszył się
niespokojnie i otworzył oczy. A później… o mało na zawał nie padł, gdy coś
zawisło nad jego twarzą.
-Kakuzu! W końcu wróciłeś do
normalności! – przed jego oczami pojawił się Senshi, którego wyraz twarzy był…
dziwny – Nigdy więc nie choruj! – spanikowany potrząsnął Kakuzu i chłopak
zaczął się zastanawiać czy Senshi nie doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu
przy tym upadku, skoro zaczął się aż tak martwić o jego zdrowie.
Oczywiście podzielił się swoimi
myślami z towarzyszem, ale ten ku jego zdziwieniu tylko uśmiechnął się szeroko
i cieszył się jak mysz do sera. To tylko utwierdziło Kakuzu w przekonaniu, że
coś się musiało poprzestawiać w tej fioletowej głowie. Pytanie tylko co
dokładnie i dlaczego. Ale nigdy nie miał się dowiedzieć prawdy.
Co zrobili potem? Wrócili do
siedziby. Jakby nie patrzeć – kłótnia została zażegnana. Choć nie do końca tak,
jak chciał Lider. Ale jak wiadomo, nikt nigdy nie lubił ułatwiać Peinowi życia,
więc nie przejęli się tym za bardzo. Jedynie Senshi przez kilka kolejnych dni
wyglądał lub zachowywał się trochę dziwnie. Przypuszczalnie starał się schować
jak najgłębiej w swojej głowie wydarzenia minionego dnia.
FIN
Raczej krótkie, bo to one-shot
ma być w końcu. Mam nadzieję, ze dobrze wyszło. Choć osobiście jestem w
miarę zadowolona. Choć przyznam się, że nie wiedziałam jak daleko mogę się
posunąć… Czekam na opinię.
Ahahahah! Umieram! TO było epickie! Wprost niesamowite! Kakuzu gdy jest chory jest taki uroczy! AHahah! A Senshi... pfff! Biedny! Jak nie dostanie po tym jakiegoś urazu psychicznego to będzie cud! Ahaha! Genialne! A-chan wielbię cię na kolanach i składam ci pokłony! Powinnaś częściej o nich pisać! A właśnie... a co z tym one-shotem o który prosiłam?! Kiedy będzie napisany!? Co? Nie mogę się już doczekać! Tobie na pewno wyjdzie świetnie! *.*
OdpowiedzUsuńCóż... postaram się, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Na dodatek ostatnio cierpię na chroniczny brak weny. A gdy jest, to czasu na wykorzystanie jej brak.
UsuńEh... pożyjemy zobaczymy. Na razie w kolejce są już napisane pozostałe shoty, które czekają na publikacje między rozdziałami.
Dziękuję bardzo za uznanie oraz za wiarę i pozdrawiam bardzo serdecznie.
A-chan
Ooo! Fajnie że są już napisane. Ale..! Ja tak bardzo chcę przeczytać to moje zamówienie! *.* Nie mogę się go doczekać! A-chan tobie wyjdzie na pewno świetnie! Drastycznie, okrutnie! Hehehe! Doczekać się nie mogę! *.*
UsuńCzy jestem zadowolona...nie. Nie jestem zadowolona... Jestem zachwycona! Nyahahahahahahahahahah! Toż to było genialne! Ja nie wiem... Kakuzu i Senshi... jejku jesteście genialni chłopcy! Aż mam ochotę jeszcze więcej! Jeszcze więcej o nich! Koniecznie w autorstwie A-chan :D Ooo! Najlepiej jak byli młodsi! Taka odmiana! Gihihi! A tak teraz myślę... ten pomył na one-shota który poddała Keira Uchiha jest dość... specyficzny. Ale może z tego wyjść coś ciekawego ^^ Tak że A-chan... ja i Keira liczymy ze szybko to napiszesz! Jak najszybciej ^^
OdpowiedzUsuńA jak że! Pewnie że wyjdzie coś ciekawego! Heheheheh! A-chan, proszę nie zawiedź nas i napisz to szybciutko! *.*
Usuń