- Proszę! Zgódź się! - Zawołałam składając ręce
prosząco i uśmiechając się.
Kakuzu zerknął na
mnie ponad jakimiś kartkami nad którymi się pochylał i westchnął
- Kim... naprawdę
jestem zajęty. Może innym razem... - powiedział wracając do przeglądania tych
papierów.
- Ale to jedyna
okazja! A nikt inny nie chce ze mną iść.
Wszyscy albo są na misjach albo są zajęci... - dodałam ciszej
- A nie możesz tam
iść sama? - Zapytał nawet nie podnosząc wzroku.
- Wolałabym z
kimś... - powiedziałam i westchnęłam. - Dlaczego przestajesz być tak cholernie
nadopiekuńczy akurat wtedy gdy chcę żebyś ze mną poszedł... - mruknęłam ale
dałam sobie spokój i skierowałam się w stronę wyjścia. Po za tym Kakuzu i tak
tego nie usłyszał. Albo udawał że nie słyszy. Westchnęłam i wyszłam z organizacji. Skoro tak, to pójdę tam sama... niestety. A
miałam nadzieje zabrać tam kogoś. Mówi się trudno. I tak chcę to zobaczyć.
***
Ta wioska była
naprawdę piękna. Wszędzie pełno kwiatów i pięknie przystrojonych stoisk,
zupełnie jak na jakimś festiwalu. No ale w sumie trudno się dziwić. Nie często
zdarza się noc spadających gwiazd. A w tej konkretnej wiosce na tę okazję
zawsze świętowano. Kupiłam piękną yukatę i szybko się w nią przebrałam. Była w
kolorze jasnego fioletu z białymi dodatkami. Przyjrzałam się sama sobie w
wielkim lustrze które stało przy stoisku na którym ją kupiłam i uśmiechnęłam
się. Była naprawdę ładna. Powolnym krokiem ruszyłam między stoiskami i po
prostu nie mogłam opanować uśmiechu widząc te wszystkie cudowne rzeczy.
Przystanęłam przy wystawie złożonej z samych kwiatów, poukładanych w przeróżne
wzory i przyjrzałam jej się. Zaintrygował mnie kolor i kształt niektórych
roślin. Były niezwykłe. Nagle usłyszałam chichot tuż za plecami, a zaraz potem
głos
- Gwiazdy jeszcze
nawet nie zaczęły spadać, a moje życzenie już się spełniło.
Rozszerzyłam
szeroko oczy i szybo się odwróciłam. Gdy zobaczyłam osobę która teraz stała
przede mną na moje usta wkradł się wielki uśmiech
***
- No i gdzie on znowu
poszedł… - mruknęłam do siebie rozglądając się na wszystkie strony. Przy okazji
jeszcze raz przeszło mi przez myśl że krajobraz tutaj naprawdę jest piękny. Ha!
Wszyscy będą żałować, że tutaj ze mną nie przyszli! Wszyscy nagle byli zajęci.
To że go tutaj spotkałam było prawdziwym szczęściem. Tylko gdzie on się
podział? Nagle wyczułam znajomy zapach w powietrzu i uśmiechnęłam się. Chwilę
później koło mojej twarzy pojawiło się pudełko dango. Odwróciłam się i
spojrzałam na niego
- Tutaj jesteś! A ja
wszędzie cię szukałam! – zawołałam udając oburzoną, ale uśmiechałam się
szeroko. On tylko zaśmiał się i wzruszył ramionami
- Wiesz, że
uwielbiam dango. Nic nie poradzę – Damon zachichotał, po czym podał mi jedno
pudełko przysmaku. – Uwielbiam dango tak bardzo jak ty takoyaki – powiedział i
wystawił mi język.
- Jak ty mnie dobrze
znasz.
Złapałam go pod
ramie i razem ruszyliśmy dalej. Ta wioska była naprawdę piękna. Niech inni
żałują że ich tu nie ma! Spojrzałam na Damona. Miał na sobie szare kimono, a na
szyi ten długi biały szalik z którym się nigdy nie rozstaje. I właściwie nie
wiem dlaczego
- Damon?
- Hm? - Mruknął i
spojrzał na mnie
- Dlaczego zawsze
nosisz ten szalik? - spytałam przyglądając się mu
Blondyn przystanął
i spojrzał na mnie zaskoczony. Później jego wzrok przeniósł się na szalik.
Złapał go jedną ręką i uśmiechnął się ciepło.
- Ponieważ to mój
talizman... dodawał mi otuchy gdy byłem więziony i zawsze jakoś cieplej mi się
robiło na sercu gdy o nim pomyślałem. To mój cenny skarb
Posłałam mu
zdziwione spojrzenie i spytałam
- Dlaczego?
On przez chwile nie
odpowiadał tylko patrzył na szalik. W końcu po kilku sekundach spojrzał na mnie
i posłał mi uśmiech
- Bo dostałem go od
ciebie.
Teraz moje
zdziwienie było jeszcze większe. Otworzyłam tylko szeroko usta ale nie byłam
zdolna nic wykrztusić. Damon zaśmiał się pociągnął mnie lekko za rękaw byśmy
się ruszyli.
- Pewnie tego nie
pamiętasz. Byliśmy wtedy jeszcze dziećmi. Dałaś mi go... był wtedy na mnie o
wiele za duży. Sam zastanawiałem się skąd wzięłaś tak długi szalik. Ale
cieszyłem się jak głupi. Bo dostałem go od ciebie - Po tych słowach posłał mi
ciepły uśmiech. Zaczerwieniłam się lekko ale odwzajemniłam uśmiech. Gdy tak
szliśmy nagle wśród tłumu ludzi zaczęło robić się jakieś zamieszanie. I już po
chwili zorientowałam się co się stało. Ludzie zaczęli uciekać na boki ponieważ
między nimi biegł rozszalały byk. Musiał uciec z zagrody, gdzie organizowali
pokazy zwierząt. Byk był już prawie przy nas gdy zorientowaliśmy się co się
dzieje
- Uważaj! -
krzyknął Damon i popchnął mnie na bok sam odskakując. Byk przebiegł obok a za
nim grupka ludzi próbujących go złapać. W tym wszystkim ja i Damon przewróciliśmy
się. Nie było by w tym nic niezwykłego gdyby nie to że blondyn przewrócił się
prosto na mnie. I tak jakoś wyszło że mnie przy tym pocałował. Rozszerzyłam
oczy zaskoczona a on gdy zorientował się co robi szybko odskoczył ode mnie cały
czerwony. Zaczął machać rękami i wyjąkał.
- J-ja p-przepraszam!
N-nie chciałem! T-to nie było s-specjalnie!
- Nie... -
powiedziałam cicho podnosząc się - ...w porządku. Nic się nie stało. To był
przypadek...
Damon wstał wciąż
lekko zakłopotany i podał mi rękę by pomóc wstać. Gdy już oboje byliśmy z
powrotem na nogach próbowaliśmy udawać że nic się nie stało. Jednak widziałam
że blondyn co chwila dziwnie zerka w moją stronę. Jednak ja nic nie mówiłam.
Zbliżała się już noc więc postanowiliśmy znaleźć jakieś dobre miejsce by
oglądać gwiazdy. Jednak wszędzie było pełno ludzi więc w końcu postanowiliśmy
wskoczyć na dach jednego z budynków znajdującego się już przy skraju wioski.
Nie było tam żadnych drzew więc idealnie było widać niebo. Usiedliśmy tam i
czekaliśmy. Jednak ja wciąż widziałam że Damon co chwila na mnie zerka. W końcu
nie wytrzymałam i westchnęłam
- O co chodzi? -
Spytałam stając. Damon spojrzał na mnie kątem oka a później spuścił wzrok
- To co stało się
przed chwilą, ja... przepraszam...
Uśmiechnęłam się do
niego i powiedziałam
- Już ci
powiedziałam że nic się nie stało. To był przypadek...
- Ale... ja...
- Uspokój się... I
patrz! -powiedziałam wskazując niebo. Gwiazdy właśnie zaczęły spadać! Oparłam
głowę o ramie blondyna. Patrzyłam na ten cudny widok jak zahipnotyzowana
- Jak pięknie! -
szepnęłam
- Tak...
przepięknie... - powiedział jakimś
dziwnym głosem. Albo może mi się wydawało? Po chwili zamknęłam oczy i
szepnęłam.
- Pomyśl
życzenie...
- Nie muszę...
mówiłem ci już że moje życzenie się spełniło... - powiedział a gdy na niego
spojrzałam uśmiechnął się - Chciałem po prostu cię zobaczyć.
Uśmiechnęłam się do
niego i pomyślałam własne życzenie. Gdy spadające gwiazdy zniknęły ja i Damon
zeszliśmy z dachu. Postanowiłam już wracać więc stanęłam przed bramą wioski i
pożegnałam się z Damonem
- Do zobaczenia.
Niedługo się spotkamy - powiedziałam uśmiechając się do niego
- Ta... na pewno -
powiedział uśmiechając się ale dostrzegłam w jego oczach smutek. Pomachał i
odwrócił się z zamiarem odejścia jednak ja zatrzymałam go
- Damon!
- Hm? - Mruknął i odwrócił
się. W tej samej chwili rozszerzył oczy gdy pocałowałam go w policzek. Gdy w
końcu się odsunęłam uśmiechnęłam się do niego, a on zaczerwienił się i dotknął
swojego policzka.
- A... A to za co
było? - Zapytał zszokowany
- Za wszystko. Za
miło spędzony czas. Do zobaczenia! - pomachałam mu i odwróciłam się. Miałam
bardzo dobry humor. Gdy odwróciłam się zobaczyłam tylko jak Damon stoi z lekko
pochyloną głową wciąż przykładając rękę do policzka. Po chwili zobaczyłam jak
na jego ustach pojawia się uśmiech, a później odwrócił się i ruszył przed
siebie
***
- Wróciłam! -
zawołałam wesoło i wchodząc do salonu. Świeciło się tam światło więc byłam
pewna że ktoś tam był. Kakuzu uniósł gwałtownie głowę znad tych swoich papierów
i zawołał
- Strasznie długo
cię nie było! Zaczynałem się już poważnie martwić!
Westchnęłam tylko i
mruknęłam
- Wrócił
nadopiekuńczy Kakuzu...
Widząc że chce coś
dodać, uśmiechnęłam się tylko i podeszłam do niego
- Spokojnie, jak
widzisz nic mi się nie stało. Po za tym dobrze się bawiłam. A ty pewnie
umierałeś z nudów nad tymi papierami. - powiedziałam zerkając na to co miał w
rękach. Ale widząc te wszystkie cyfry dałam sobie spokój ze zrozumieniem czegokolwiek.
- Jestem
skarbnikiem Akatsuki! Muszę się zajmować takimi rzeczami.
- Tak, tak, wiem. -
powiedziałam i odwróciłam się.
- Hidan cię
szukał... - usłyszałam jeszcze głos mojego brata. Doskonale było słychać tą
niechęć w jego głosie
Zatrzymałam się w
progu i odwróciłam się. Jednak on dalej gapił się na te papiery. Zachichotałam tylko
i wyszłam z salonu. Jednak nie przeszłam nawet kilku kroków gdy przede mną
pojawił się ten który mnie szukał
- Tu jesteś! A ja
cały czas cie szukałem! - zwołał białowłosy podchodząc do mnie. - Dowiedziałem
się gdzie byłaś... szkoda że akurat byłem na misji - powiedział uśmiechając się
do mnie słodko. Przyjrzałam mu się uważnie.
- Następnym razem
idziesz ze mną! - powiedziałam to takim tonem by nie miał żadnych wątpliwości
że to prośba. To był rozkaz. Hidan najwidoczniej trochę zdziwiony spojrzał na mnie
a później zaśmiał się i powiedział
- Co tylko rozkażesz
Uśmiechnęłam się i
w duchu dodałam że mimo wszystko dzisiaj i tak bawiłam się bardzo dobrze
***
I to tyle... mam nadzieje że się podobało! ^^ Mam nadzieje że wyszło mi to w miarę dobrze, ja w sumie jestem dość zadowolona. One-shot został napisany na zamówienie Violi, mam nadzieje że się podobało! ^^
Genialny one shot. Bardzo mi sie podobał. Nie będę się rozpisywać bo błędów nie zauważyłam. Jeszcze raz napiszę iż wyszli wspaniale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
Sheiwa