INFO

W zakładce "zamówienia", którą znajdziecie po prawej stronie bloga, możecie składać zamówienia na wasze one-shoty, tak jak to do tej pory robiliście w komentarzach. Różnica będzie jedynie taka, że łatwiej będzie i nam i wam to wszystko ogarnąć i zobaczyć kto, co i ile zamawiał.
Wraz z waszymi zamówieniami powstanie w tamtym miejscu lista, na której będziecie mogli sprawdzić aktualny stan waszego zamówienia. Zachęcam do zaglądnięcia tam.

piątek, 6 czerwca 2014

061.Plan

K: Nigdy więcej! – Warknęłam odgarniając sobie z czoła oklapłe włosy. Arissa spojrzała na mnie i uśmiechnęła się zrezygnowana. Rzuciłam jej to cholerstwo które w końcu udało nam się zdobyć i poprawiłam płaszcz Akatsuki który i tak był cały upaprany i poszarpany od spodu.  – Jak Lider jeszcze raz wyśle nas w takie miejsce to go chyba zatłukę!
Od czasu kiedy A-chan odzyskała pamięć minęło kilka tygodni. Deidara, Itachi, Pain i Shiru już całkowicie wrócili do zdrowia z czego niezmiernie się cieszyłam. Jednak… wciąż gdy tylko myślałam o tym co się stało czułam palący gniew względem Kumo, oraz ukłucie wyrzutu do samej siebie, że mogłam w jakiś sposób temu zapobiec. Pain gdy tylko odzyskał zdrowie dostał jakiegoś amoku i zaczął wysyłać nas na przeróżne misje. A mnie i Arissę wysłał akurat na jakieś cholerne bagna! Oczywiście jak to ja musiałam wpaść w najgorsze błoto bo nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła. Skutkiem tego było to że byłam cała upaprana. Co tam płaszcz! Ale moje włosy ucierpiały koszmarnie! Ale nic dziwnego skoro są tak długie, że sięgają do ziemi i nawet dłużej. Westchnęłam i razem z Arissą ruszyłam w drogę powrotną. Słowo daję jak Liderek wyśle nas znowu w takie miejsce to nie ręczę za siebie! Pierwsze co zrobię po powrocie do siedziby to wezmę prysznic! Długi! Albo najlepiej kąpiel! O tak! Tego mi trzeba! Z tą myślą jakoś raźniej ruszyłam do siedziby. Na szczęście to cholerne bagno nie było jakoś strasznie daleko. Gdy w końcu dotarliśmy do celu poprosiłam Arissę by sama poszła zdać raport Liderkowi i oddać mu ten przedmiot. Ta zgodziła się i mogłam w końcu udać się do pokoju, a konkretniej me nogi skierowały się w stronę łazienki. Jak to dobrze, że mam łazienkę w pokoju! Od razu ściągnęłam z siebie ciuchy, zdjęłam kokardę z włosów i  rzuciłam się w objęcia gorącej wody. W końcu postanowiłam jednak wziąć prysznic. Stałam tak, a woda spływała po moim ciele rozluźniając moje mięśnie. Tak, tego zdecydowanie było mi trzeba. Rozkoszowałam się prysznicem ale równocześnie rozważałam pewną myśl która już od dłuższego momentu chodziła mi po głowie. Stałam tak naprawdę sporo czasu aż w końcu podjęłam decyzję. Kiwnęłam głową do samej siebie i uśmiechnęłam się. W tym też momencie zakręciłam wodę. Wytarłam się ręcznikiem i wtedy też dotarło do mnie, że nie wzięłam ze sobą do łazienki czystych ciuchów. Westchnęłam i owinęłam się ręcznikiem po czym wyszłam z łazienki. Jednak… ten właśnie moment wybrał sobie ktoś by zapukać do mojego pokoju. Spanikowałam lekko i już chciałam zawołać by nie wchodzić, ale było za późno. Drzwi otworzyły się i w progu stanął… Hidan. Normalnie myślałam że zaraz padnę... czerwień jaka w tym momencie pojawiła się na mojej twarzy była wprost nie do opisania. Zaczęłam piszczeć.  Odruchowo chwyciłam za róg ręcznika co nie było dobrym pomysłem, bo ten przesunął się nieco. A Hidan cały czerwony na twarzy cofnął się o krok, ale dalej tam stał. Wyglądał jakby go sparaliżowało. Kiedy w końcu się przymknęłam, a on nie raczył się ruszyć, wzięłam głęboki oddech i roztrzęsionym głosem wymamrotałam
K: M-mógłbyś wyjść…?
Hidan jakby otrząsnął się z letargu, odwrócił się na pięcie i natychmiast opuścił mój pokój wołając jeszcze przez ramie krótkie "wybacz". Zatrzasnął za sobą drzwi i wtedy też usłyszałam głosy na korytarzu. Zapewne ktoś przyszedł zwabiony moim wrzaskiem. Dobrze że teraz a nie wtedy kiedy drzwi były na oścież otwarte. Szybko zgarnęłam ciuchy i wciąż czerwona niczym burak wpadłam do łazienki i szybko się przebrałam. Serce biło mi jak młot. Wzięłam głęboki oddech co by się trochę uspokoić i podziałało. Moje serce wróciło do normalnego rytmu. Jednak na mojej twarzy wciąż gościła głęboka czerwień. Westchnęłam i związałam włosy kokardą po czym wyszłam z łazienki i z pokoju. Skierowałam swe kroki na dół i do salonu. Gdy przechodziłam obok kuchni akurat z tego pomieszczenia wyszedł… Hidan. Gdy tylko na niego spojrzałam moja twarz znowu zrobiła się czerwona mimo że nawet do końca nie powróciła do swojego normalnego koloru. Hidan także od razu poczerwieniał. Odwrócił się szybko i natychmiast zniknął z pola mojego widzenia rzucając jeszcze do mnie „ jeszcze raz przepraszam!” Weszłam do salonu cały czas gapiąc się na swoje buty. Tam zobaczyłam Itachiego i A-chan siedzących na kanapie i rozmawiających o czymś razem z Senshim który opierał się o oparcie kanapy. Na fotelu siedział Kakuzu czytający książkę, a pod jedną z ścian stali Deidara i Hoshi i rozmawiali o czymś zawzięcie co chwila chichocząc z czegoś cicho. Gdy tylko przekroczyłam próg salonu A-chan gwałtownie uniosła głowę i popatrzyła na mnie z dziwnym błyskiem w oku i z szerokim uśmiechem. Ta… to A-chan. Nie zdziwiłabym się gdyby już wiedziała o tym co stało się przed chwilą. Po chwili wzrok pozostałych skupił się na mnie.
D: A tobie co? – spytał. Hoshi widząc moją czerwoną twarz uśmiechnęła się jakoś dziwnie i szepnęła coś do ucha Deidary. Ten wzdrygnął się i zaczerwienił lekko a później spojrzał na białowłosą jak na ducha
D: Co ty…?
Białowłosa wzruszyła tylko ramionami i uśmiechnęła się do niego.
W tym momencie odezwała się A-chan
A: Oj biedny braciszku! Jakiś ty wciąż niewinny...
Blondyn otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale nagle zamknął je, spojrzał na Hoshi, później na A-chan, zaczerwienił się i dziwnie sztywnym krokiem wyszedł z salonu. Spojrzałam za nim a później przeniosłam wzrok na pozostałych siedzących w salonie. I tak… wciąż byłam czerwona. Tym razem odezwać chciał się Itachi, ale powtrzymała go A-chan. Pochyliła się i szepnęła mu coś na ucho zerkając na mnie. Ten spojrzał na nią i uniósł brew do góry, a później jego wzrok przeniósł się na mnie a na twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.
K: Ani słowa…
Senshi i Kakuzu spojrzeli na siebie w niemym pytaniu a Hoshi podeszła do A-chan i spojrzała na nią pytająco. A-chan kiwnęła na nią i szepnęła jej coś do ucha. I wtedy… Hoshi zaczęła się śmiać. Śmiała się jak nie wiem co. Oparła się o kanapę i po prostu myślałam że zaraz przewróci się z tego wszystkiego. Posłałam jej mordercze spojrzenie a ona tylko mruknęła do siebie
Ho: Ja nie mogę… on to ma wyczucie… 
K: Hoshi! Zamknij się! To nie jest zabawne!
Ho: Jak to nie? Ten mój braciszek chyba jest niezłym przykładem na to że „głupi ma zawsze szczęście” – Po tych słowach zaczęła chichotać
K: Hoshi! – Warknęłam robiąc się jeszcze bardziej czerwona o ile to w ogóle jest możliwe! 
Se: Wtajemniczy nas ktoś? – Spytał patrząc z zaciekawieniem na nas.
Spojrzałam na niego a później szybko przeniosłam wzrok na Kakuzu. Patrzył na mnie dość dziwnym wzrokiem.
A: No wiecie… przed chwilą…
K: Nie! Ani słowa więcej!  
Hoshi i A-chan zachichotały, a Itachi uśmiechnął się tylko złośliwie pod nosem
Ho: To ja może lepiej pójdę poszukać Deidary. Chyba biedaka trochę dobiłyśmy  - powiedziała i uśmiechnęła się do A-chan
A: Chyba masz rację.
W tym momencie Hoshi opuściła pomieszczenie. Postanowiłam pójść za jej przykładem i także chciałam wyjść. Odwróciłam się na pięcie i wtedy zderzyłam się z kimś. Usłyszałam ciche parskniecie które wydobyło się z ust Itachiego oraz cichy chichot A-chan. Czując już do kogo dobiłam podniosłam wzrok i zobaczyłam… tak, Hidana. Znów moja twarz przybrała kolor czerwieni i szybko od niego odskoczyłam. On spojrzał na mnie i spuścił wzrok, a później westchnął. Wyminęłam go szybko i ulotniłam się z salonu. Szłam tak przez chwilę kiedy nagle ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i w tym samym momencie poczułam jak Hidan składa na moich ustach długi głęboki pocałunek. Na początku byłam zaskoczona, ale już po chwili zamknęłam oczy i tylko rozkoszowałam się tą chwilą. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy gdy zabrakło nam tchu. Białowłosy spojrzał na mnie i uśmiechnął się w ten słodki sposób
H: Powiedzmy, że to były moje przeprosiny
K: Em… hmm… - tylko tyle zdołałam wykrztusić. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się do niego czerwieniąc się przy tym lekko. On jeszcze pochylił się, odgarnął moje włosy po czym pocałował mnie w czoło. Później mrugnął do mnie odwrócił się i pobiegł przed siebie. Stałam tak przez chwilę po czym uśmiechnęłam się i ruszyłam w swoją stronę. Jednak przeszłam zaledwie kilka kroków kiedy nagle na korytarzu pojawił się Kakuzu. Był wkurzony delikatnie mówiąc
Ka: Gdzie on jest!? Zatłukę go! – warknął
K: Nie mów mi że… A-chan!!! – krzyknęłam i szybko weszłam do salonu. Spojrzałam na czarnowłosą i warknęłam – A-chan! Czemu mu powiedziałaś!?
A: To nie ja to on. – tutaj wskazała na Senshiego, który… opierał głowę o oparcie kanapy i walił w nią pięścią cały się trzęsąc
K: A jemu to niby kto powiedział!?
W tym momencie A-chan wskazała na Itachiego, który spojrzał na mnie i uśmiechnął się złośliwie wzruszając ramionami. Posłałam mu tylko mordercze spojrzenie i spojrzałam na A-chan
K: A jemu powiedziałaś ty! Musiałaś!? To co się stało… nie było miłe!

A,Se,I: Aha, jaaaasne... *sarkazm*
Posłałam im mordercze spojrzenie i odwróciłam się na pięcie. Za plecami usłyszałam jeszcze chichot Senshiego. Wciąż czerwona ruszyłam korytarzem. Westchnęłam i ruszyłam do pokoju. Gdy już tam byłam i ochłonęłam trochę zaczęłam znowu rozmyślać nad planem który postanowiłam zrealizować. Usiadłam przy biurku i wyciągnęłam mapę z szafki. Rozłożyłam ją i przyjrzałam jej się. Wzięłam ołówek i zaznaczyłam na mapie jedno miejsce. Zdecydowanie od tego powinnam zacząć. Oparłam głowę o rękę i zaczęłam bawić się ołówkiem myśląc intensywnie. Tylko czy to aby na pewno dobry pomysł? Jednak już po chwili moje wątpliwości rozwiały się. Czuję że muszę to zrobić i zrobię! Westchnęłam jednak na inną myśl. Gdy powiem o tym reszcie nie będą zachwyceni. Westchnęłam po raz koleiny i podeszłam do drzwi. Skoro już wiem, że to zrobię to równie dobrze mogę już im o tym powiedzieć i mieć to za sobą. Wyszłam na korytarz i ruszyłam w stronę salonu. Tam zazwyczaj jest najwięcej osób. Jednak w połowie drogi niespodziewanie ktoś pojawił się na korytarzu. Był to Hidan. Gdy mnie zauważył uśmiechnął się do mnie rozbrajająco i pomachał mi. Ja zaczerwieniłam się lekko wciąż mając w pamięci to co się dzisiaj stało. Szybko się jednak opanowałam i podeszłam do białowłosego. On przyjrzał się mi i widząc moją poważną minę spytał
H: Stało się coś?
K: Muszę ci coś powiedzieć…. – wzięłam głęboki oddech i po chwili milczenia powiedziałam mu co postanowiłam. Z każdym moim słowem jego mina zmieniała się coraz bardziej. Ledwo skończyłam mówić kiedy krzyknął
H: Że co!? Zwariowałaś!? Nie możesz!
K: Hidan… ja muszę to zrobić. Po prostu muszę.
H: Ale dlaczego do cholery!?
K: Zrozum że czuję że muszę to zrobić.
H: Nie ma mowy, nie zgadzam się!
K: Daj spokój… Po tych ostatnich wydarzeniach ja po prostu… czuję, że muszę to zrobić!
H: Niby z jakiej racji!? I czemu sama?!
K: Coś podpowiada mi, że muszę to zrobić! Sama!
A: Co tu się dzieje? – Odwróciłam się i ujrzałam A-chan a obok niej Itachiego. Westchnęłam po raz któryś z kolei. Znowu się zacznie. Hidan skrzyżował ręce i spojrzał na nich
H: Kim wpadła na iście genialny pomysł – Jego głos aż ociekał od sarkazmu. – No, niech sama wam powie.
Dwójka nowo przybyłych spojrzała na mnie jakoś dziwnie, a ja westchnęłam ponownie. Spojrzałam najpierw na A-chan, a później na Itachi’ego i powiedziałam
K: Ja…

2 komentarze:

  1. Awww... No weźta nie kończta opowiadań w takich momentach >A< !

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie mój komentarz nie został dodany :( No cóż musze napisać jeszcze raz -.-
    Wasze opowiadanie jest genialne, żadko kiedy spotykam fanfiki gdzie pozostawione są oryginalne charaktery głównych postaci. Dużym plusem jest również długość notek. Jedyną rzeczą która denerwuje to moment zakończenia notki, ale nie martwcie się, tak sie po prostu robi by czytelnik wyczekiwał kolejnej części ;)
    Co o tej konkretnej nitce mam napisać? Błędów raczej nie zauważyłam bo sama mam z nimi problem. Ciekawe jak zareagują na pomysł Kim. I czy dałoby rade wstawić trochę HoSaso? Polubiłam ten paring.
    Pozdrawiam i dużo weny życzę
    Sheiwa

    OdpowiedzUsuń