K: Nigdy
więcej! – Warknęłam odgarniając sobie z czoła oklapłe włosy. Arissa spojrzała
na mnie i uśmiechnęła się zrezygnowana. Rzuciłam jej to cholerstwo które w
końcu udało nam się zdobyć i poprawiłam płaszcz Akatsuki który i tak był cały
upaprany i poszarpany od spodu. – Jak
Lider jeszcze raz wyśle nas w takie miejsce to go chyba zatłukę!
Od czasu kiedy A-chan odzyskała pamięć minęło kilka
tygodni. Deidara, Itachi, Pain i Shiru już całkowicie wrócili do zdrowia z czego
niezmiernie się cieszyłam. Jednak… wciąż gdy tylko myślałam o tym co się stało
czułam palący gniew względem Kumo, oraz ukłucie wyrzutu do samej siebie, że
mogłam w jakiś sposób temu zapobiec. Pain gdy tylko odzyskał zdrowie dostał
jakiegoś amoku i zaczął wysyłać nas na przeróżne misje. A mnie i Arissę wysłał
akurat na jakieś cholerne bagna! Oczywiście jak to ja musiałam wpaść w
najgorsze błoto bo nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła. Skutkiem tego było
to że byłam cała upaprana. Co tam płaszcz! Ale moje włosy ucierpiały
koszmarnie! Ale nic dziwnego skoro są tak długie, że sięgają do ziemi i nawet
dłużej. Westchnęłam i razem z Arissą ruszyłam w drogę powrotną. Słowo daję jak
Liderek wyśle nas znowu w takie miejsce to nie ręczę za siebie! Pierwsze co zrobię
po powrocie do siedziby to wezmę prysznic! Długi! Albo najlepiej kąpiel! O tak!
Tego mi trzeba! Z tą myślą jakoś raźniej ruszyłam do siedziby. Na szczęście to
cholerne bagno nie było jakoś strasznie daleko. Gdy w końcu dotarliśmy do celu
poprosiłam Arissę by sama poszła zdać raport Liderkowi i oddać mu ten
przedmiot. Ta zgodziła się i mogłam w końcu udać się do pokoju, a konkretniej
me nogi skierowały się w stronę łazienki. Jak to dobrze, że mam łazienkę w
pokoju! Od razu ściągnęłam z siebie ciuchy, zdjęłam kokardę z włosów i rzuciłam się w objęcia gorącej wody. W końcu
postanowiłam jednak wziąć prysznic. Stałam tak, a woda spływała po moim ciele
rozluźniając moje mięśnie. Tak, tego zdecydowanie było mi trzeba. Rozkoszowałam
się prysznicem ale równocześnie rozważałam pewną myśl która już od dłuższego
momentu chodziła mi po głowie. Stałam tak naprawdę sporo czasu aż w końcu
podjęłam decyzję. Kiwnęłam głową do samej siebie i uśmiechnęłam się. W tym też
momencie zakręciłam wodę. Wytarłam się ręcznikiem i wtedy też dotarło do mnie,
że nie wzięłam ze sobą do łazienki czystych ciuchów. Westchnęłam i owinęłam się
ręcznikiem po czym wyszłam z łazienki. Jednak… ten właśnie moment wybrał sobie
ktoś by zapukać do mojego pokoju. Spanikowałam lekko i już chciałam zawołać by
nie wchodzić, ale było za późno. Drzwi otworzyły się i w progu stanął… Hidan.
Normalnie myślałam że zaraz padnę... czerwień jaka w tym momencie pojawiła się
na mojej twarzy była wprost nie do opisania. Zaczęłam piszczeć. Odruchowo chwyciłam za róg ręcznika co nie
było dobrym pomysłem, bo ten przesunął się nieco. A Hidan cały czerwony na
twarzy cofnął się o krok, ale dalej tam stał. Wyglądał jakby go sparaliżowało.
Kiedy w końcu się przymknęłam, a on nie raczył się ruszyć, wzięłam głęboki
oddech i roztrzęsionym głosem wymamrotałam
K: M-mógłbyś
wyjść…?
Hidan jakby otrząsnął się z letargu, odwrócił się na
pięcie i natychmiast opuścił mój pokój wołając jeszcze przez ramie krótkie
"wybacz". Zatrzasnął za sobą drzwi i wtedy też usłyszałam głosy na
korytarzu. Zapewne ktoś przyszedł zwabiony moim wrzaskiem. Dobrze że teraz a
nie wtedy kiedy drzwi były na oścież otwarte. Szybko zgarnęłam ciuchy i wciąż
czerwona niczym burak wpadłam do łazienki i szybko się przebrałam. Serce biło
mi jak młot. Wzięłam głęboki oddech co by się trochę uspokoić i podziałało.
Moje serce wróciło do normalnego rytmu. Jednak na mojej twarzy wciąż gościła
głęboka czerwień. Westchnęłam i związałam włosy kokardą po czym wyszłam z
łazienki i z pokoju. Skierowałam swe kroki na dół i do salonu. Gdy
przechodziłam obok kuchni akurat z tego pomieszczenia wyszedł… Hidan. Gdy tylko
na niego spojrzałam moja twarz znowu zrobiła się czerwona mimo że nawet do
końca nie powróciła do swojego normalnego koloru. Hidan także od razu
poczerwieniał. Odwrócił się szybko i natychmiast zniknął z pola mojego widzenia
rzucając jeszcze do mnie „ jeszcze raz przepraszam!” Weszłam do salonu cały
czas gapiąc się na swoje buty. Tam zobaczyłam Itachiego i A-chan siedzących na
kanapie i rozmawiających o czymś razem z Senshim który opierał się o oparcie
kanapy. Na fotelu siedział Kakuzu czytający książkę, a pod jedną z ścian stali
Deidara i Hoshi i rozmawiali o czymś zawzięcie co chwila chichocząc z czegoś
cicho. Gdy tylko przekroczyłam próg salonu A-chan gwałtownie uniosła głowę i
popatrzyła na mnie z dziwnym błyskiem w oku i z szerokim uśmiechem. Ta… to
A-chan. Nie zdziwiłabym się gdyby już wiedziała o tym co stało się przed
chwilą. Po chwili wzrok pozostałych skupił się na mnie.
D: A tobie co?
– spytał. Hoshi widząc moją czerwoną twarz uśmiechnęła się jakoś dziwnie i
szepnęła coś do ucha Deidary. Ten wzdrygnął się i zaczerwienił lekko a później
spojrzał na białowłosą jak na ducha
D: Co ty…?
Białowłosa wzruszyła tylko ramionami i uśmiechnęła się do
niego.
W tym momencie odezwała się A-chan
A: Oj biedny
braciszku! Jakiś ty wciąż niewinny...
Blondyn otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale
nagle zamknął je, spojrzał na Hoshi, później na A-chan, zaczerwienił się i
dziwnie sztywnym krokiem wyszedł z salonu. Spojrzałam za nim a później
przeniosłam wzrok na pozostałych siedzących w salonie. I tak… wciąż byłam
czerwona. Tym razem odezwać chciał się Itachi, ale powtrzymała go A-chan.
Pochyliła się i szepnęła mu coś na ucho zerkając na mnie. Ten spojrzał na nią i
uniósł brew do góry, a później jego wzrok przeniósł się na mnie a na twarzy
pojawił się złośliwy uśmiech.
K: Ani słowa…
Senshi i Kakuzu spojrzeli na siebie w niemym pytaniu a
Hoshi podeszła do A-chan i spojrzała na nią pytająco. A-chan kiwnęła na nią i
szepnęła jej coś do ucha. I wtedy… Hoshi zaczęła się śmiać. Śmiała się jak nie
wiem co. Oparła się o kanapę i po prostu myślałam że zaraz przewróci się z tego
wszystkiego. Posłałam jej mordercze spojrzenie a ona tylko mruknęła do siebie
Ho: Ja nie
mogę… on to ma wyczucie…
K: Hoshi!
Zamknij się! To nie jest zabawne!
Ho: Jak to
nie? Ten mój braciszek chyba jest niezłym przykładem na to że „głupi ma zawsze
szczęście” – Po tych słowach zaczęła chichotać
K: Hoshi! –
Warknęłam robiąc się jeszcze bardziej czerwona o ile to w ogóle jest
możliwe!
Se:
Wtajemniczy nas ktoś? – Spytał patrząc z zaciekawieniem na nas.
Spojrzałam na niego a później szybko przeniosłam wzrok na
Kakuzu. Patrzył na mnie dość dziwnym wzrokiem.
A: No wiecie…
przed chwilą…
K: Nie! Ani
słowa więcej!
Hoshi i A-chan zachichotały, a Itachi uśmiechnął się
tylko złośliwie pod nosem
Ho: To ja może
lepiej pójdę poszukać Deidary. Chyba biedaka trochę dobiłyśmy - powiedziała i uśmiechnęła się do A-chan
A: Chyba masz
rację.
W tym momencie Hoshi opuściła pomieszczenie. Postanowiłam
pójść za jej przykładem i także chciałam wyjść. Odwróciłam się na pięcie i
wtedy zderzyłam się z kimś. Usłyszałam ciche parskniecie które wydobyło się z
ust Itachiego oraz cichy chichot A-chan. Czując już do kogo dobiłam podniosłam
wzrok i zobaczyłam… tak, Hidana. Znów moja twarz przybrała kolor czerwieni i
szybko od niego odskoczyłam. On spojrzał na mnie i spuścił wzrok, a później
westchnął. Wyminęłam go szybko i ulotniłam się z salonu. Szłam tak przez chwilę
kiedy nagle ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i w tym samym momencie
poczułam jak Hidan składa na moich ustach długi głęboki pocałunek. Na początku
byłam zaskoczona, ale już po chwili zamknęłam oczy i tylko rozkoszowałam się tą
chwilą. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy gdy zabrakło nam tchu.
Białowłosy spojrzał na mnie i uśmiechnął się w ten słodki sposób
H: Powiedzmy,
że to były moje przeprosiny
K: Em… hmm… -
tylko tyle zdołałam wykrztusić. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się do niego
czerwieniąc się przy tym lekko. On jeszcze pochylił się, odgarnął moje włosy po
czym pocałował mnie w czoło. Później mrugnął do mnie odwrócił się i pobiegł
przed siebie. Stałam tak przez chwilę po czym uśmiechnęłam się i ruszyłam w
swoją stronę. Jednak przeszłam zaledwie kilka kroków kiedy nagle na korytarzu
pojawił się Kakuzu. Był wkurzony delikatnie mówiąc
Ka: Gdzie on
jest!? Zatłukę go! – warknął
K: Nie mów mi
że… A-chan!!! – krzyknęłam i szybko weszłam do salonu. Spojrzałam na
czarnowłosą i warknęłam – A-chan! Czemu mu powiedziałaś!?
A: To nie ja
to on. – tutaj wskazała na Senshiego, który… opierał głowę o oparcie kanapy i
walił w nią pięścią cały się trzęsąc
K: A jemu to
niby kto powiedział!?
W tym momencie A-chan wskazała na Itachiego, który
spojrzał na mnie i uśmiechnął się złośliwie wzruszając ramionami. Posłałam mu
tylko mordercze spojrzenie i spojrzałam na A-chan
K: A jemu
powiedziałaś ty! Musiałaś!? To co się stało… nie było miłe!
A,Se,I: Aha,
jaaaasne... *sarkazm*
Posłałam im mordercze spojrzenie i odwróciłam się na pięcie. Za plecami usłyszałam jeszcze chichot Senshiego. Wciąż czerwona ruszyłam korytarzem. Westchnęłam i ruszyłam do pokoju. Gdy już tam byłam i ochłonęłam trochę zaczęłam znowu rozmyślać nad planem który postanowiłam zrealizować. Usiadłam przy biurku i wyciągnęłam mapę z szafki. Rozłożyłam ją i przyjrzałam jej się. Wzięłam ołówek i zaznaczyłam na mapie jedno miejsce. Zdecydowanie od tego powinnam zacząć. Oparłam głowę o rękę i zaczęłam bawić się ołówkiem myśląc intensywnie. Tylko czy to aby na pewno dobry pomysł? Jednak już po chwili moje wątpliwości rozwiały się. Czuję że muszę to zrobić i zrobię! Westchnęłam jednak na inną myśl. Gdy powiem o tym reszcie nie będą zachwyceni. Westchnęłam po raz koleiny i podeszłam do drzwi. Skoro już wiem, że to zrobię to równie dobrze mogę już im o tym powiedzieć i mieć to za sobą. Wyszłam na korytarz i ruszyłam w stronę salonu. Tam zazwyczaj jest najwięcej osób. Jednak w połowie drogi niespodziewanie ktoś pojawił się na korytarzu. Był to Hidan. Gdy mnie zauważył uśmiechnął się do mnie rozbrajająco i pomachał mi. Ja zaczerwieniłam się lekko wciąż mając w pamięci to co się dzisiaj stało. Szybko się jednak opanowałam i podeszłam do białowłosego. On przyjrzał się mi i widząc moją poważną minę spytał
H: Stało się coś?
K: Muszę ci coś powiedzieć…. – wzięłam głęboki oddech i po chwili milczenia powiedziałam mu co postanowiłam. Z każdym moim słowem jego mina zmieniała się coraz bardziej. Ledwo skończyłam mówić kiedy krzyknął
H: Że co!? Zwariowałaś!? Nie możesz!
K: Hidan… ja muszę to zrobić. Po prostu muszę.
H: Ale dlaczego do cholery!?
K: Zrozum że czuję że muszę to zrobić.
H: Nie ma mowy, nie zgadzam się!
K: Daj spokój… Po tych ostatnich wydarzeniach ja po prostu… czuję, że muszę to zrobić!
H: Niby z jakiej racji!? I czemu sama?!
K: Coś podpowiada mi, że muszę to zrobić! Sama!
A: Co tu się dzieje? – Odwróciłam się i ujrzałam A-chan a obok niej Itachiego. Westchnęłam po raz któryś z kolei. Znowu się zacznie. Hidan skrzyżował ręce i spojrzał na nich
H: Kim wpadła na iście genialny pomysł – Jego głos aż ociekał od sarkazmu. – No, niech sama wam powie.
Dwójka nowo przybyłych spojrzała na mnie jakoś dziwnie, a ja westchnęłam ponownie. Spojrzałam najpierw na A-chan, a później na Itachi’ego i powiedziałam
K: Ja…
Posłałam im mordercze spojrzenie i odwróciłam się na pięcie. Za plecami usłyszałam jeszcze chichot Senshiego. Wciąż czerwona ruszyłam korytarzem. Westchnęłam i ruszyłam do pokoju. Gdy już tam byłam i ochłonęłam trochę zaczęłam znowu rozmyślać nad planem który postanowiłam zrealizować. Usiadłam przy biurku i wyciągnęłam mapę z szafki. Rozłożyłam ją i przyjrzałam jej się. Wzięłam ołówek i zaznaczyłam na mapie jedno miejsce. Zdecydowanie od tego powinnam zacząć. Oparłam głowę o rękę i zaczęłam bawić się ołówkiem myśląc intensywnie. Tylko czy to aby na pewno dobry pomysł? Jednak już po chwili moje wątpliwości rozwiały się. Czuję że muszę to zrobić i zrobię! Westchnęłam jednak na inną myśl. Gdy powiem o tym reszcie nie będą zachwyceni. Westchnęłam po raz koleiny i podeszłam do drzwi. Skoro już wiem, że to zrobię to równie dobrze mogę już im o tym powiedzieć i mieć to za sobą. Wyszłam na korytarz i ruszyłam w stronę salonu. Tam zazwyczaj jest najwięcej osób. Jednak w połowie drogi niespodziewanie ktoś pojawił się na korytarzu. Był to Hidan. Gdy mnie zauważył uśmiechnął się do mnie rozbrajająco i pomachał mi. Ja zaczerwieniłam się lekko wciąż mając w pamięci to co się dzisiaj stało. Szybko się jednak opanowałam i podeszłam do białowłosego. On przyjrzał się mi i widząc moją poważną minę spytał
H: Stało się coś?
K: Muszę ci coś powiedzieć…. – wzięłam głęboki oddech i po chwili milczenia powiedziałam mu co postanowiłam. Z każdym moim słowem jego mina zmieniała się coraz bardziej. Ledwo skończyłam mówić kiedy krzyknął
H: Że co!? Zwariowałaś!? Nie możesz!
K: Hidan… ja muszę to zrobić. Po prostu muszę.
H: Ale dlaczego do cholery!?
K: Zrozum że czuję że muszę to zrobić.
H: Nie ma mowy, nie zgadzam się!
K: Daj spokój… Po tych ostatnich wydarzeniach ja po prostu… czuję, że muszę to zrobić!
H: Niby z jakiej racji!? I czemu sama?!
K: Coś podpowiada mi, że muszę to zrobić! Sama!
A: Co tu się dzieje? – Odwróciłam się i ujrzałam A-chan a obok niej Itachiego. Westchnęłam po raz któryś z kolei. Znowu się zacznie. Hidan skrzyżował ręce i spojrzał na nich
H: Kim wpadła na iście genialny pomysł – Jego głos aż ociekał od sarkazmu. – No, niech sama wam powie.
Dwójka nowo przybyłych spojrzała na mnie jakoś dziwnie, a ja westchnęłam ponownie. Spojrzałam najpierw na A-chan, a później na Itachi’ego i powiedziałam
K: Ja…
Awww... No weźta nie kończta opowiadań w takich momentach >A< !
OdpowiedzUsuńNo nie mój komentarz nie został dodany :( No cóż musze napisać jeszcze raz -.-
OdpowiedzUsuńWasze opowiadanie jest genialne, żadko kiedy spotykam fanfiki gdzie pozostawione są oryginalne charaktery głównych postaci. Dużym plusem jest również długość notek. Jedyną rzeczą która denerwuje to moment zakończenia notki, ale nie martwcie się, tak sie po prostu robi by czytelnik wyczekiwał kolejnej części ;)
Co o tej konkretnej nitce mam napisać? Błędów raczej nie zauważyłam bo sama mam z nimi problem. Ciekawe jak zareagują na pomysł Kim. I czy dałoby rade wstawić trochę HoSaso? Polubiłam ten paring.
Pozdrawiam i dużo weny życzę
Sheiwa