Yo!
To znowu ja – A-chan. Tęskniliście? Mam nadzieję, że tak ^^. I również mam
nadzieję, że moja notka przypadnie wam do gustu! Enjoy!
***
Szłam
sobie korytarzem nucąc wesoło. Miałam wyśmienity humor! Choć muszę przyznać, że
niedawne przygnębienie Kim oraz te wszystkie tajemnice rodziny Ookami nieźle
mnie wkurzyły. Kakuzu to po prostu skończony debil! Aż mnie krew zalewała na
samo wspomnienie o nim! O! I mój dobry humor szlag trafił! Wr…
I: A-chan!
A:
Co się stało kotek?
Cóż…
widok biegnącego Itachiego, w dodatku podnoszącego głos nawet na chwilę jest
czymś niezwykłym, toteż zainteresowałam się tym bardziej niż kiedykolwiek
indziej. No i nie gapiłam się tylko na niego, a również na otoczenie, co
okazało się dobrym pomysłem. Otóż tuż za nim biegł… rzucający płomieniami na
wszystkie strony Guren? I to najwyraźniej z… czymś na twarzy. Po chwili
zauważyłam, że to Yoru uczepiła się go i za żadne skarby nie chciała puścić.
Już zrozumiałam o co Itachiemu chodziło.
I:
A-chan! Weź go jakoś uspokój czy coś!
A: Hai, hai… Guren stój!
Jednak
ten nawet nie zwolnił. Brew mi drgnęła i na mój rozkaz kamienne dłonie wysunęły
się z podłogi i pochwyciły czerwonego boga ognia, przygniatając go do ziemi.
Ogień, który już szerzył się na ścianach, zgasiłam pstryknięciem palców. Z
westchnieniem podeszłam do niego i złapałam kota za skórę, najzwyczajniej w
świecie go zdejmując. Po tym uwolniłam Gurena i pozwoliłam się mu podnieść.
Kiedy spojrzałam na jego twarz, myślałam że padnę ze śmiechu. Z tą wściekła
miną i zadrapaniami na twarzy, wyglądał naprawdę komicznie.
A:
Już w porządku Itachi?
I:
Ta…
Chłopak
starał się złapać oddech, a ja spojrzałam krytycznym wzrokiem na Yoru. Ta
zrobiła coś w rodzaju niewinnej minki, o ile kot może taką zrobić. Westchnęłam
i puściłam zwierzaka przekazując mu
mentalne ostrzeżenie, że ostatni raz toleruje taki wybryk. Po tym podeszłam do
Itachiego i kładąc mu dłoń na karku, przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
A:
Chodź kotek!
Szybko
znaleźliśmy się w salonie, gdzie jak się okazało siedziała tylko Kimcia. Na
moje pytające spojrzenie Uchiha wyjaśnił, że reszta nie chciała zostać spalona
i się pochowała. Siedliśmy się więc na kanapie i zaczęliśmy się wydurniać i
rozmawiać.
A:
Wiesz… Mało przy kim Itachi zachowuje się tak otwarcie. – powiedziałam w końcu
do Kimci
K:
No, nie wiem jak on, ale ja traktuje go jak rodzinę.
A:
Ja myślę, że on czuje to samo! Prawda Itaś?
I:
… Ta… W sumie to tak… *odwraca wzrok zakłopotany*
A:
Aha! Itachi się czuje zakłopotany! *śmieje się*
K:
Braciszek! A wiec od tej pory będę ci tak mówić i tak cię traktować! Mogę,
prawda? – spytała się z błyszczącymi oczami
I:
Tsa… *robi się lekko czerwony*
K: *.* A-chan! Czy ja mogę go przytulić?!
A:
Ależ proszę cię bardzo!
K:
Kya! *tuli go*
I:
Ym… *chowa twarz w kołnierzu płaszcza*
A:
Nie masz się czego wstydzić kotek!
K:
Czyżbym przeszkadzała? Może nie powinnam… może zmieniłeś zdanie? *smutna minka*
Itachiemu
się najwyraźniej zrobiło głupio. Podrapał się nerwowo po karku i westchnął
cierpiętniczo. W końcu położył na głowie Kim, swoją dłoń i zmierzwił jej włosy.
I:
To tak ode mnie… - mruknął tak słodko zarumieniony
K:
*szok i lekkie rumieńce*
A:
Kyah! Jak ja was kocham! *tuli ich obojga*
I:
Ekhem! A-chan?
A:
Taaak? *dalej tuli*
I:
Nie żeby coś, ale trochę mi niewygodnie.
A:
Marudzisz.
K:
Właśnie BRACISZKU!
I:
…
A:
Hihi!
D:
Nie żeby coś, ale… coś mnie ominęło?
A:
O! Deidara! Jak miło cię widzieć! *dalej tuli* Może się dołączysz?
D:
Spasuję… *dziwna mina*
A:
Żałuj!
Po
kilku minutach w końcu zlitowałam się i puściłam obojga. Deidara patrzył na nas
przez chwile jakimś dziwnym wzrokiem, ale w końcu skierował swoją uwagę na
telewizor. Leciał jakiś okropnie nudny program, a na innych kanałach również
nic ciekawego nie było. Powiedziałabym nawet, że było jeszcze gorzej. Zatem
chcąc, nie chcąc, rozpoczęłam konwersację z Kim i Deiem. W końcu Ookami
zwróciła się w stronę Itachiego ze zdziwionym spojrzeniem.
K:
Ej, a Itaś co się tak jakoś w ogóle nie odzywa,
co?
I:
Jakoś tak…
K:
No to odezwij się i pogadaj z nami!
I:
A o czym mam gadać? Nie mam w sumie nic ciekawego do powiedzenia…
K:
Coś ty taki ponury?
I:
Normalny chyba.
K: No nie wiem. Jakiś taki
ponury mi się wydajesz * przechyla głowę w bok* Rozchmurz się
braciszku! :D
I:
Normalnie się zachowuję… aż nazbyt normalnie.
A:
Pfffff…
I:
Co?!
A:
Nic, ale dla ciebie nie jest normalne bycie takim gadatliwym, więc nie
zachowujesz się ”normalnie” jak to sam określiłeś! – uśmiechnęłam się lekko złośliwie.
No co? Lubię się z nim drażnić.
K:
On jest gadatliwy? Nie powiedziałabym.
A:
Ależ jest, jest! Normalnie gada znacznie mniej, mówię ci!
K:
Hmm… W takim razie trzeba nad tobą popracować braciszku! Powinieneś być
bardziej otwarty! – Kim uśmiechnęła się wesoło, a w oczach zaczęły tańczyć
rozbrykane ogniki.
I:
A nie jestem?
K:
Hm… i tak i nie. No ale nie ważne! Kiedy indziej nad tym popracujemy! – ten
błysk w oku kazał mi myśleć, że ona już ma nawet plan na to „kiedy indziej”. Aż
się nie mogłam doczekać! Ale… mogłaby się zdecydować czy chce to w końcu zrobić
teraz, czy nie. Najpierw się aż pali do tego, aż nagle BUM – wszystko przygasa
i odkłada się na kiedy indziej.
A:…
I:…
A:
Zdecyduj się.
K:
No, ale o co wam chodzi? Czy ja powiedziała, że teraz w tej chwili chcę to
robić? *smile*
I:
Ehh…
K:
A ty braciszku nie wzdychaj tak, jakbyś miał wszystkiego dość!
I:
Ehh… *złośliwy uśmiech*
K:
Przestań! I nie uśmiechaj się tak jakbyś miał jakiś szatański plan w głowie! –
ta… odezwała się ta co go nie ma niby
I:
Nie wiem o czym mówisz. – ah! Wciąż ten uśmiech! Czemu on się tak rzadko
uśmiecha w ten złowrogi sposób?! No ja się pytam!
K:
Jaaasne! – prychnęła Kimcia – A ten uśmiech o tu, to co? *wskazuje na jego
twarz*
I:
Wciąż nie wiem o czym mówisz. – złowrogi i złośliwy uśmiech na jego ustach
tylko się poszerzył
K:
Ej… to ty się mimowolnie uśmiechasz w tak złowieszczy sposób i nawet o tym nie
wiesz? – autentyczne zdziwienie pojawiło się na obliczu Kim. Albo grała tak
dobrze w tej złośliwości, albo serio się zdziwiła – Powinieneś iść z tym do
lekarza. To może być poważne. – szeroki uśmiech pojawiający się u niej, upewnił
mnie, ze to jednak ta pierwsza wersja, którą przypuszczałam.
I:
Ja? Nieświadomie? Może masz coś z oczami? Jak tak w sumie patrzę… to chyba masz
rzesę w oku. Pokaż. – oho… mistrz wkroczył do akcji.
K:
No ciekawe gdzie ty tą rzęsę widzisz?! Nic nie czuję!
I:
No mówię ci! Pokaż! *poważny*
K:
Mówisz? *podchodzi do niego* No gdzie?
I:
O tu… – Itachi puknął ją w czoło dwoma palcami i zaczął chichotać. A nie
mówiłam, że mistrz wkroczył do akcji?! No po prostu geniusz aktorski! Rzecz
jasna nie tylko aktorski, ale to teraz nieważne.
K:
No ej! *przykłada sobie dłoń do czoła* To było nie miłe! – zrobiła taką słodką
naburmuszoną minę, że aż chciałam ją przytulić.
I: Hai, hai… *chichocze* To było urocze~!
Nagle
Kimcia spojrzała najpierw na mnie, a później na Itachiego i zrobiła jakąś taką
dziwną minę. Czyżby kolejny szatański plan?
K:
Zrób tak jeszcze raz, a za karę… załaskoczę cię na śmierć! *szeroki uśmiech*
I:
Ooohhh~? Doprawy? *very evil smile* A co to za groźba? Bo wiesz… obawiam się,
że nie mam łaskotek. A ty zapewne tak… - niebezpieczny uśmiech na twarzy Uchihy
z każdą sekundą robił się coraz szerszy. Chyba w życiu się tyle nie naszczerzył
co w czasie tego jednego dnia! Natomiast Kim jakby przeczuwając zbliżające się
wydarzenia, co nawiasem mówiąc trudne nie było, zaczęła się powoli odsuwać.
K:
Nawet nie próbuj!
I:
*podchodzi do niej jeszcze bliżej*
A:
Gihihi~! – po prostu nie mogłam się powstrzymać
K:
*cofa się jak najdalej* O nie, nie nie!
I:
O tak! Sama się wkopałaś! – Itaś zaczął łaskotać Kim, a ta zaniosła się
śmiechem, który momentami zmieniał się w pisk. Co raz wołała, aby jej oprawca
przestał, ale ten ani myślał to zrobić. Uśmiechał się tylko w ten czarujący
sposób, przez co nie miała serca mu przeszkadzać.
K:
Aaaa! *histeryczny śmiech* Prz…przestań! Bo się… się zaraz uduszę!
I:
*evil smile* To przyznaj się, że wygrałem poddaj się I powiedz, że
przepraszasz.
K:
N-nigdy!
I:
A więc nie przestanę!
Kimcia
dalej się śmiała, a Itachi niedostając swojej wygranej z złośliwym uśmieszkiem
kontynuował swoje tortury.
K: A…A-chan! R-ratuj! – pisk wydobył się z jej gardła
A:
Ale to jest takie kawai! *.*
I:
Powiedz TO, a przestanę.
K:
N-nie!
I:
Sama wybrałaś sobie taki los *smile* łaskotek ciąg dalszy!
Kolejna
fala śmiechów i pisków przetoczyła się przez pomieszczenie, aż w końcu Kim
postanowiła się poddać
K:
N-no dobra! W-wygrałeś! – ledwo mogła złapać oddech
I:
I co dalej? Wygrałem i co? – wredny uśmieszek nie schodził mu ani na chwilę z
twarzy
K:
Poddaję się! I przepraszam!
Uchiha
zaprzestał w końcu łaskotek i szczerzył się jak głupi do sera.
I:
*zwycięski uśmiech* I widzisz? Nie było wcale tak trudno.
W
tym momencie ponownie puknął ją w czoło, tak jak chwile wcześniej. Tymczasem
puchata kulka w ludzkiej skórze, w końcu mogła odetchnąć i złapać oddech. Co
wcale nie było takie łatwe. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale również z
marnym skutkiem.
K:
Uh… ja cię…
I:
Ty mnie co?
K:
Ja cię… *wyciąga rękę w jego stronę* Uh… *bierze głęboki wdech* Zaraz cię
uduszę! – zamieniła się w wilka i skoczyła na niego. Ale że mówimy o moim
kochanie, to nie trudno zgadnąć, że bez większego problemu uskoczył w bok i
tylko uśmiechał się złośliwie, ciesząc ze zwycięstwa.
I:
Chcesz być załaskotana raz jeszcze?
K:
Wilki nie mają łaskotek! – ponownie się na niego rzuciła
I:
Ooohhh~? Doprawdy? To może by tak pozbawić cię chakry i przywrócić do
pierwotnej formy, a później kontynuować? *evil smile* - na te słowa Kim
wyhamowała i zmrużyła oczy
K:
Nawet nie próbuj…
I:
Sama się prosisz.
W
tym momencie podstępna wilczyca zastosowała tradycyjną, prostą, aczkolwiek przeważnie
działającą sztuczkę. A mianowicie zrobiła słodkie oczy, a jej wilcze uszy
przyklapły. Rzuciła Itachiemu zbolałe i smutne spojrzenie.
K:
Itaś… nie bądź taki niedobry.
I:
Na mnie to nie działa. *triumfalna mina* Chyba, ze w wykonaniu A-chan. – O! Tu
mnie zaskoczył.
A:
Serio? Hm… będę wiedzieć na przyszłość!
Itachi
zrobił się czerwony, a Kimcia tylko zachichotała, mówiąc, że wygląda uroczo gdy
się czerwieni.
I:
Grabisz sobie Kimiko. *złowrogie spojrzenie*
K:
Ale ja tylko mówię prawdę! – tylko zapomniała dodać, że niezmiernie ją to
również bawi, skoro wciąż tak chichocze.
I:
Zaraz ja naprawdę załaskoczę cię na śmierć!
A:
No już, już… spokój ma być! – no przecież nie mogę mu dać zabić Kimci, ne?
I:
No dobra… *smutna mina i zbolały wzrok* Mam na ciebie oko Kimiko! – tu ponownie
na jego usta wkradł się ten wredny uśmieszek.
D:
Ej! Koniec tej szopki! – kompletnie zapomniałam o Deidarze, który najwyraźniej
przez cały ten czas, starał się oglądać telewizję – Ehh… A-chan! Weź ich w
końcu uspokój.
A:
Oj Deidara, Deidara… Nie wiesz, że czasem takie wygłupy, nawet w przypadku
dorosłych, powinny czasem mieć miejsce? To pomaga na różne sprawy i zacieśnia
więzi. – pouczyłam go, ale blond artysta tylko westchnął cierpiętniczo – Poza
tym! Każdy ma w sobie coś z dziecka, no nie? *smile*
D:
A czy ja coś mówię?
A:
Nie. I właśnie w tym jest problem.
K:
Od kiedy ty właściwie taki dojrzały jesteś, co? *już uspokojona w ludzkiej
formie*
D:
Od dawna! *mega oburzenie*
I:
Ta… A Konoha w tajemnicy produkuje czołgi bojowe *sarkazm*
D:
Weź mnie nie denerwuj Uchiha! – warknął na bruneta
Itachi
już chciał się rzucić na niego z wściekłością w oczach, ale nagle do salonu
wpadł Kisame i coś tam zaczął gadać od rzeczy. A ja zastanawiałam się, od kiedy
moje kochanie tak łatwo zdenerwować? Tymczasem napięta atmosfera nie opadła, a
awantura ewidentnie wisiała w powietrzu. Nie bardzo wiedziałam co zrobić, no
bo… Itachi rzadko się kłóci. A tym bardziej z Deidarą (przynajmniej ostatnio).
Jakby nie patrzeć, taka sytuacja była dla mnie w pewnym stopniu nowa.
Ki:
Mam wrażenie, że pojawiłem się w nieodpowiednim momencie *nerwowe spojrzenie
wokół* - i wtem coś mi wpadło do głowy
A:
Ależ Kisame! Jakże błędne myślenie! *przerażający słodki uśmiech* A właśnie!
Pamiętasz jak kiedyś zablokowałeś i zniszczyłeś łazienkę? Nie dało się z niej
korzystać przez długi czas, a na dodatek nie było wody w całej siedzibie!
Kisame
pobladł, a Dei, Itachi i Kim spojrzeli na niego z mordem w oczach.
All:
To byłeś ty?! *.*
No
cóż… wspólny wróg jednoczy! Bardzo ciekawa strategia, prawda? Wiem! Jestem
genialna i nic się na to nie poradzi! Wściekła trójka skierowała zatem swój
gniew na Rybcię, a ja byłam dumna z siebie, że działają razem i zaprzestali
bezsensownej kłótni. Po dłużących mi się niemiłosiernie chwilach, w których
moja nowa rodzinka męczyła Mr. Sushi, poczułam nieodpartą chęć przytulenia
mojego braciszka, siostrzyczki-wilczka oraz mojej drugiej połówki. A z racji,
że nie widziałam przeciwwskazań do spełnienia mojej zachcianki, po prostu to
zrobiłam. A dokładniej ujmując rzuciłam się na nich, przez co cała trójka
wylądowała na ziemi, przygnieciona przeze mnie, w dziwnych pozycjach.
D: A-chan?
K:
Wszystko w porządku?
I:
o_O?
A:
Tylko chwilę… mogę? – mruknęłam wtulając się w blondyna i przyciskając do
siebie pozostałą dwójkę. Wręcz czułam jak patrzą na siebie w niezrozumieniu i
bezgłośnie potakują, nie bardzo mając inny wybór. Leżałam tak i leżałam… I nim
się spostrzegłam zaczęłam robić się senna, a mój uścisk się poluźnił. Uchiha z
Kim wyswobodzili się, pozostawiając biednemu Deiowi trochę więcej miejsca.
Jakby nie patrzeć, na nim ległam najbardziej (jakoś tak w środku był).
D:
Nie żeby coś, ale trochę mi nie wygodnie. Lekka to ty nie jesteś. – mruknął
niepewnie, nie będąc pewnym mojej reakcji.
A:
Ymm… *nie rusza się*
I:
A-chan?
A:
Jeszcze chwilka…
I:
*wzdycha* No dajże mu już spokój, co? Udusisz go zaraz. – to powiedziawszy
kotek chwycił mnie w pasie i podniósł z biednego Dei’a – Nie wyglądasz za
dobrze. Chyba zbytnio się przemęczasz. Powinnaś odpocząć.
Nim
zdążyłam zaoponować, Deidara poparł Uchihę i zostałam zaniesiona do pokoju, a
następnie wciśnięta w poduszki z rozkazem snu. Ciekawe czy to prawda, że im
potężniejsza istota, tym więcej snu potrzebuje. Bo jak tak, to te wszystkie
poprzednie wpadki z długotrwałymi drzemkami, nie byłyby bezpodstawne i mogłyby
się powtórzyć. Bo przypuszczam, że to z tego powodu tyle trwały. Albo
przynajmniej zapewne był to jeden z kilku powodów.
Wygrzebałam
się z pościeli, jednak drzwi właśnie zostały zamknięte i zostałam sama w
ciemnym pokoju. Usłyszałam trzask zamka i dotarło do mnie, że chcą mnie na siłę
do snu zmusić. Oczywiście wydostanie się stąd nie sprawiłoby mi zbyt wielu
problemów i oni zapewne o tym wiedzieli, jednak najwyraźniej chcieli „zamknąć
mnie” symbolicznie. A z racji, iż nie miałam ochoty sprawiać im dodatkowych
problemów, postanowiłam nie opuszczać pokoju. Na razie. Rozejrzałam się dookoła
i jak się domyślałam, nie znalazłam niczego interesującego. W końcu co
niespodziewanego może się nagle pojawić w MOIM pokoju? Jak bym była w pokoju
Deia albo Kim, to przynajmniej mogłabym trochę pomyszkować, a tak to co? Nic
się nie da zrobić…
Ostatecznie
postanowiłam zrobić porządek w swojej szafie z ubraniami. A przynajmniej tej,
która na stałe znajdowała się w tym pomieszczeniu.
Bluzka,
bluzka, sukienka, spódnica, jakieś spodnie… norma. Skończyło się na tym, że
wyrzuciłam jakieś 2 pary już przetartych spodni oraz spódnicę. Do tego doszła
za mała bluzka, z której nie wiem kiedy wyrosłam. Przypuszczałam, że leżała tam
od wielu, wielu lat. Znalazłam za to ciekawą rzecz. A mianowicie czarną koszulę
Itachiego, którą mi kiedyś pożyczył, kiedy zaginął mój bagaż w pewnym hotelu.
Ah! Wspomnienia! Spojrzałam na zegarek i doznałam szoku widząc, że te małe
porządki zajęły mi aż 3 i pół godziny! Innymi słowy robiło się już powoli
ciemno. Z łaski postanowiłam się w końcu położyć. A że nie chciałam iść do
łóżka w normalnym ubranku, to ową znalezioną chwilę wcześniej koszulę Uchihy,
potraktowałam jak piżamkę. Trochę zajęło mi w końcu ułożenie się w odpowiedniej
pozycji i zaśniecie, ale jakoś się udało. Obym tylko znowu nie spała kilka dni.
Ale nawet jeśli, to teraz przynajmniej nie będą mnie musieli szukać.
Kyaa~! Rozdział! ^^
OdpowiedzUsuńStęskniłam się! =3 Do tego bardzo zabawny. ^^ Taka odskocznia od fabuły. :>
Tylko (jaka ja maruda jestem... :/) brakowało mi Dei'a i Hoshi... Nie, dobrze! Przepraszam! Nie będę narzekać, bo mi się strasznie podobało! <3
Czekam na więcej, tulę, Nyrim :*
Przepraszam, że piszę tutaj, ale nie wiedziałam gdzie indziej mogę to napisać. ^^
OdpowiedzUsuńZostałyście nominowane do
Liebster blog award na blogu http://ituka-chan.blogspot.com/