INFO

W zakładce "zamówienia", którą znajdziecie po prawej stronie bloga, możecie składać zamówienia na wasze one-shoty, tak jak to do tej pory robiliście w komentarzach. Różnica będzie jedynie taka, że łatwiej będzie i nam i wam to wszystko ogarnąć i zobaczyć kto, co i ile zamawiał.
Wraz z waszymi zamówieniami powstanie w tamtym miejscu lista, na której będziecie mogli sprawdzić aktualny stan waszego zamówienia. Zachęcam do zaglądnięcia tam.

sobota, 12 października 2013

054. Rodzinne przygody.

Yo! To znowu ja – A-chan. Tęskniliście? Mam nadzieję, że tak ^^. I również mam nadzieję, że moja notka przypadnie wam do gustu! Enjoy!

***

Szłam sobie korytarzem nucąc wesoło. Miałam wyśmienity humor! Choć muszę przyznać, że niedawne przygnębienie Kim oraz te wszystkie tajemnice rodziny Ookami nieźle mnie wkurzyły. Kakuzu to po prostu skończony debil! Aż mnie krew zalewała na samo wspomnienie o nim! O! I mój dobry humor szlag trafił! Wr…
I: A-chan!
A: Co się stało kotek?
Cóż… widok biegnącego Itachiego, w dodatku podnoszącego głos nawet na chwilę jest czymś niezwykłym, toteż zainteresowałam się tym bardziej niż kiedykolwiek indziej. No i nie gapiłam się tylko na niego, a również na otoczenie, co okazało się dobrym pomysłem. Otóż tuż za nim biegł… rzucający płomieniami na wszystkie strony Guren? I to najwyraźniej z… czymś na twarzy. Po chwili zauważyłam, że to Yoru uczepiła się go i za żadne skarby nie chciała puścić. Już zrozumiałam o co Itachiemu chodziło.
I: A-chan! Weź go jakoś uspokój czy coś!
A: Hai, hai… Guren stój!
Jednak ten nawet nie zwolnił. Brew mi drgnęła i na mój rozkaz kamienne dłonie wysunęły się z podłogi i pochwyciły czerwonego boga ognia, przygniatając go do ziemi. Ogień, który już szerzył się na ścianach, zgasiłam pstryknięciem palców. Z westchnieniem podeszłam do niego i złapałam kota za skórę, najzwyczajniej w świecie go zdejmując. Po tym uwolniłam Gurena i pozwoliłam się mu podnieść. Kiedy spojrzałam na jego twarz, myślałam że padnę ze śmiechu. Z tą wściekła miną i zadrapaniami na twarzy, wyglądał naprawdę komicznie.
A: Już w porządku Itachi?
I: Ta…
Chłopak starał się złapać oddech, a ja spojrzałam krytycznym wzrokiem na Yoru. Ta zrobiła coś w rodzaju niewinnej minki, o ile kot może taką zrobić. Westchnęłam i puściłam zwierzaka  przekazując mu mentalne ostrzeżenie, że ostatni raz toleruje taki wybryk. Po tym podeszłam do Itachiego i kładąc mu dłoń na karku, przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
A: Chodź kotek!
Szybko znaleźliśmy się w salonie, gdzie jak się okazało siedziała tylko Kimcia. Na moje pytające spojrzenie Uchiha wyjaśnił, że reszta nie chciała zostać spalona i się pochowała. Siedliśmy się więc na kanapie i zaczęliśmy się wydurniać i rozmawiać.
A: Wiesz… Mało przy kim Itachi zachowuje się tak otwarcie. – powiedziałam w końcu do Kimci
K: No, nie wiem jak on, ale ja traktuje go jak rodzinę.
A: Ja myślę, że on czuje to samo! Prawda Itaś?
I: … Ta… W sumie to tak… *odwraca wzrok zakłopotany*
A: Aha! Itachi się czuje zakłopotany! *śmieje się*
K: Braciszek! A wiec od tej pory będę ci tak mówić i tak cię traktować! Mogę, prawda? – spytała się z błyszczącymi oczami
I: Tsa… *robi się lekko czerwony*
K: *.* A-chan! Czy ja mogę go przytulić?!
A: Ależ proszę cię bardzo!
K: Kya! *tuli go*
I: Ym… *chowa twarz w kołnierzu płaszcza*
A: Nie masz się czego wstydzić kotek!
K: Czyżbym przeszkadzała? Może nie powinnam… może zmieniłeś zdanie? *smutna minka*
Itachiemu się najwyraźniej zrobiło głupio. Podrapał się nerwowo po karku i westchnął cierpiętniczo. W końcu położył na głowie Kim, swoją dłoń i zmierzwił jej włosy.
I: To tak ode mnie… - mruknął tak słodko zarumieniony
K: *szok i lekkie rumieńce*
A: Kyah! Jak ja was kocham! *tuli ich obojga*
I: Ekhem! A-chan?
A: Taaak? *dalej tuli*
I: Nie żeby coś, ale trochę mi niewygodnie.
A: Marudzisz.
K: Właśnie BRACISZKU!
I: …
A: Hihi!
D: Nie żeby coś, ale… coś mnie ominęło?
A: O! Deidara! Jak miło cię widzieć! *dalej tuli* Może się dołączysz?
D: Spasuję… *dziwna mina*
A: Żałuj!
Po kilku minutach w końcu zlitowałam się i puściłam obojga. Deidara patrzył na nas przez chwile jakimś dziwnym wzrokiem, ale w końcu skierował swoją uwagę na telewizor. Leciał jakiś okropnie nudny program, a na innych kanałach również nic ciekawego nie było. Powiedziałabym nawet, że było jeszcze gorzej. Zatem chcąc, nie chcąc, rozpoczęłam konwersację z Kim i Deiem. W końcu Ookami zwróciła się w stronę Itachiego ze zdziwionym spojrzeniem.
K: Ej, a Itaś co się tak jakoś w ogóle nie odzywa, co?
I: Jakoś tak…
K: No to odezwij się i pogadaj z nami!
I: A o czym mam gadać? Nie mam w sumie nic ciekawego do powiedzenia…
K: Coś ty taki ponury?
I: Normalny chyba.
K: No nie wiem. Jakiś taki ponury mi się wydajesz * przechyla głowę w bok* Rozchmurz się braciszku! :D
I: Normalnie się zachowuję… aż nazbyt normalnie.
A: Pfffff…
I: Co?!
A: Nic, ale dla ciebie nie jest normalne bycie takim gadatliwym, więc nie zachowujesz się ”normalnie” jak to sam określiłeś! – uśmiechnęłam się lekko złośliwie. No co? Lubię się z nim drażnić.
K: On jest gadatliwy? Nie powiedziałabym.
A: Ależ jest, jest! Normalnie gada znacznie mniej, mówię ci!
K: Hmm… W takim razie trzeba nad tobą popracować braciszku! Powinieneś być bardziej otwarty! – Kim uśmiechnęła się wesoło, a w oczach zaczęły tańczyć rozbrykane ogniki.
I: A nie jestem?
K: Hm… i tak i nie. No ale nie ważne! Kiedy indziej nad tym popracujemy! – ten błysk w oku kazał mi myśleć, że ona już ma nawet plan na to „kiedy indziej”. Aż się nie mogłam doczekać! Ale… mogłaby się zdecydować czy chce to w końcu zrobić teraz, czy nie. Najpierw się aż pali do tego, aż nagle BUM – wszystko przygasa i odkłada się na kiedy indziej.
A:…
I:…
A: Zdecyduj się.
K: No, ale o co wam chodzi? Czy ja powiedziała, że teraz w tej chwili chcę to robić? *smile*
I: Ehh…
K: A ty braciszku nie wzdychaj tak, jakbyś miał wszystkiego dość!
I: Ehh… *złośliwy uśmiech*
K: Przestań! I nie uśmiechaj się tak jakbyś miał jakiś szatański plan w głowie! – ta… odezwała się ta co go nie ma niby
I: Nie wiem o czym mówisz. – ah! Wciąż ten uśmiech! Czemu on się tak rzadko uśmiecha w ten złowrogi sposób?! No ja się pytam!
K: Jaaasne! – prychnęła Kimcia – A ten uśmiech o tu, to co? *wskazuje na jego twarz*
I: Wciąż nie wiem o czym mówisz. – złowrogi i złośliwy uśmiech na jego ustach tylko się poszerzył
K: Ej… to ty się mimowolnie uśmiechasz w tak złowieszczy sposób i nawet o tym nie wiesz? – autentyczne zdziwienie pojawiło się na obliczu Kim. Albo grała tak dobrze w tej złośliwości, albo serio się zdziwiła – Powinieneś iść z tym do lekarza. To może być poważne. – szeroki uśmiech pojawiający się u niej, upewnił mnie, ze to jednak ta pierwsza wersja, którą przypuszczałam.
I: Ja? Nieświadomie? Może masz coś z oczami? Jak tak w sumie patrzę… to chyba masz rzesę w oku. Pokaż. – oho… mistrz wkroczył do akcji.
K: No ciekawe gdzie ty tą rzęsę widzisz?! Nic nie czuję!
I: No mówię ci! Pokaż! *poważny*
K: Mówisz? *podchodzi do niego* No gdzie?
I: O tu… – Itachi puknął ją w czoło dwoma palcami i zaczął chichotać. A nie mówiłam, że mistrz wkroczył do akcji?! No po prostu geniusz aktorski! Rzecz jasna nie tylko aktorski, ale to teraz nieważne.
K: No ej! *przykłada sobie dłoń do czoła* To było nie miłe! – zrobiła taką słodką naburmuszoną minę, że aż chciałam ją przytulić.
I: Hai, hai… *chichocze* To było urocze~!
Nagle Kimcia spojrzała najpierw na mnie, a później na Itachiego i zrobiła jakąś taką dziwną minę. Czyżby kolejny szatański plan?
K: Zrób tak jeszcze raz, a za karę… załaskoczę cię na śmierć! *szeroki uśmiech*
I: Ooohhh~? Doprawy? *very evil smile* A co to za groźba? Bo wiesz… obawiam się, że nie mam łaskotek. A ty zapewne tak… - niebezpieczny uśmiech na twarzy Uchihy z każdą sekundą robił się coraz szerszy. Chyba w życiu się tyle nie naszczerzył co w czasie tego jednego dnia! Natomiast Kim jakby przeczuwając zbliżające się wydarzenia, co nawiasem mówiąc trudne nie było, zaczęła się powoli odsuwać.
K: Nawet nie próbuj!
I: *podchodzi do niej jeszcze bliżej*
A: Gihihi~! – po prostu nie mogłam się powstrzymać
K: *cofa się jak najdalej* O nie, nie nie!
I: O tak! Sama się wkopałaś! – Itaś zaczął łaskotać Kim, a ta zaniosła się śmiechem, który momentami zmieniał się w pisk. Co raz wołała, aby jej oprawca przestał, ale ten ani myślał to zrobić. Uśmiechał się tylko w ten czarujący sposób, przez co nie miała serca mu przeszkadzać.
K: Aaaa! *histeryczny śmiech* Prz…przestań! Bo się… się zaraz uduszę!
I: *evil smile* To przyznaj się, że wygrałem poddaj się I powiedz, że przepraszasz.
K: N-nigdy!
I: A więc nie przestanę!
Kimcia dalej się śmiała, a Itachi niedostając swojej wygranej z złośliwym uśmieszkiem kontynuował swoje tortury.
K: A…A-chan! R-ratuj! – pisk wydobył się z jej gardła
A: Ale to jest takie kawai! *.*
I: Powiedz TO, a przestanę.
K: N-nie!
I: Sama wybrałaś sobie taki los *smile* łaskotek ciąg dalszy!
Kolejna fala śmiechów i pisków przetoczyła się przez pomieszczenie, aż w końcu Kim postanowiła się poddać
K: N-no dobra! W-wygrałeś! – ledwo mogła złapać oddech
I: I co dalej? Wygrałem i co? – wredny uśmieszek nie schodził mu ani na chwilę z twarzy
K: Poddaję się! I przepraszam!
Uchiha zaprzestał w końcu łaskotek i szczerzył się jak głupi do sera.
I: *zwycięski uśmiech* I widzisz? Nie było wcale tak trudno.
W tym momencie ponownie puknął ją w czoło, tak jak chwile wcześniej. Tymczasem puchata kulka w ludzkiej skórze, w końcu mogła odetchnąć i złapać oddech. Co wcale nie było takie łatwe. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale również z marnym skutkiem.
K: Uh… ja cię…
I: Ty mnie co?
K: Ja cię… *wyciąga rękę w jego stronę* Uh… *bierze głęboki wdech* Zaraz cię uduszę! – zamieniła się w wilka i skoczyła na niego. Ale że mówimy o moim kochanie, to nie trudno zgadnąć, że bez większego problemu uskoczył w bok i tylko uśmiechał się złośliwie, ciesząc ze zwycięstwa.
I: Chcesz być załaskotana raz jeszcze?
K: Wilki nie mają łaskotek! – ponownie się na niego rzuciła
I: Ooohhh~? Doprawdy? To może by tak pozbawić cię chakry i przywrócić do pierwotnej formy, a później kontynuować? *evil smile* - na te słowa Kim wyhamowała i zmrużyła oczy
K: Nawet nie próbuj…
I: Sama się prosisz.
W tym momencie podstępna wilczyca zastosowała tradycyjną, prostą, aczkolwiek przeważnie działającą sztuczkę. A mianowicie zrobiła słodkie oczy, a jej wilcze uszy przyklapły. Rzuciła Itachiemu zbolałe i smutne spojrzenie.
K: Itaś… nie bądź taki niedobry.
I: Na mnie to nie działa. *triumfalna mina* Chyba, ze w wykonaniu A-chan. – O! Tu mnie zaskoczył.
A: Serio? Hm… będę wiedzieć na przyszłość!
Itachi zrobił się czerwony, a Kimcia tylko zachichotała, mówiąc, że wygląda uroczo gdy się czerwieni.
I: Grabisz sobie Kimiko. *złowrogie spojrzenie*
K: Ale ja tylko mówię prawdę! – tylko zapomniała dodać, że niezmiernie ją to również bawi, skoro wciąż tak chichocze.
I: Zaraz ja naprawdę załaskoczę cię na śmierć!
A: No już, już… spokój ma być! – no przecież nie mogę mu dać zabić Kimci, ne?
I: No dobra… *smutna mina i zbolały wzrok* Mam na ciebie oko Kimiko! – tu ponownie na jego usta wkradł się ten wredny uśmieszek.
D: Ej! Koniec tej szopki! – kompletnie zapomniałam o Deidarze, który najwyraźniej przez cały ten czas, starał się oglądać telewizję – Ehh… A-chan! Weź ich w końcu uspokój.
A: Oj Deidara, Deidara… Nie wiesz, że czasem takie wygłupy, nawet w przypadku dorosłych, powinny czasem mieć miejsce? To pomaga na różne sprawy i zacieśnia więzi. – pouczyłam go, ale blond artysta tylko westchnął cierpiętniczo – Poza tym! Każdy ma w sobie coś z dziecka, no nie? *smile*
D: A czy ja coś mówię?
A: Nie. I właśnie w tym jest problem.
K: Od kiedy ty właściwie taki dojrzały jesteś, co? *już uspokojona w ludzkiej formie*
D: Od dawna! *mega oburzenie*
I: Ta… A Konoha w tajemnicy produkuje czołgi bojowe *sarkazm*
D: Weź mnie nie denerwuj Uchiha! – warknął na bruneta
Itachi już chciał się rzucić na niego z wściekłością w oczach, ale nagle do salonu wpadł Kisame i coś tam zaczął gadać od rzeczy. A ja zastanawiałam się, od kiedy moje kochanie tak łatwo zdenerwować? Tymczasem napięta atmosfera nie opadła, a awantura ewidentnie wisiała w powietrzu. Nie bardzo wiedziałam co zrobić, no bo… Itachi rzadko się kłóci. A tym bardziej z Deidarą (przynajmniej ostatnio). Jakby nie patrzeć, taka sytuacja była dla mnie w pewnym stopniu nowa.
Ki: Mam wrażenie, że pojawiłem się w nieodpowiednim momencie *nerwowe spojrzenie wokół* - i wtem coś mi wpadło do głowy
A: Ależ Kisame! Jakże błędne myślenie! *przerażający słodki uśmiech* A właśnie! Pamiętasz jak kiedyś zablokowałeś i zniszczyłeś łazienkę? Nie dało się z niej korzystać przez długi czas, a na dodatek nie było wody w całej siedzibie!
Kisame pobladł, a Dei, Itachi i Kim spojrzeli na niego z mordem w oczach.
All: To byłeś ty?! *.*
No cóż… wspólny wróg jednoczy! Bardzo ciekawa strategia, prawda? Wiem! Jestem genialna i nic się na to nie poradzi! Wściekła trójka skierowała zatem swój gniew na Rybcię, a ja byłam dumna z siebie, że działają razem i zaprzestali bezsensownej kłótni. Po dłużących mi się niemiłosiernie chwilach, w których moja nowa rodzinka męczyła Mr. Sushi, poczułam nieodpartą chęć przytulenia mojego braciszka, siostrzyczki-wilczka oraz mojej drugiej połówki. A z racji, że nie widziałam przeciwwskazań do spełnienia mojej zachcianki, po prostu to zrobiłam. A dokładniej ujmując rzuciłam się na nich, przez co cała trójka wylądowała na ziemi, przygnieciona przeze mnie, w dziwnych pozycjach.
D: A-chan?
K: Wszystko w porządku?
I: o_O?
A: Tylko chwilę… mogę? – mruknęłam wtulając się w blondyna i przyciskając do siebie pozostałą dwójkę. Wręcz czułam jak patrzą na siebie w niezrozumieniu i bezgłośnie potakują, nie bardzo mając inny wybór. Leżałam tak i leżałam… I nim się spostrzegłam zaczęłam robić się senna, a mój uścisk się poluźnił. Uchiha z Kim wyswobodzili się, pozostawiając biednemu Deiowi trochę więcej miejsca. Jakby nie patrzeć, na nim ległam najbardziej (jakoś tak w środku był).
D: Nie żeby coś, ale trochę mi nie wygodnie. Lekka to ty nie jesteś. – mruknął niepewnie, nie będąc pewnym mojej reakcji.
A: Ymm… *nie rusza się*
I: A-chan?
A: Jeszcze chwilka…
I: *wzdycha* No dajże mu już spokój, co? Udusisz go zaraz. – to powiedziawszy kotek chwycił mnie w pasie i podniósł z biednego Dei’a – Nie wyglądasz za dobrze. Chyba zbytnio się przemęczasz. Powinnaś odpocząć.
Nim zdążyłam zaoponować, Deidara poparł Uchihę i zostałam zaniesiona do pokoju, a następnie wciśnięta w poduszki z rozkazem snu. Ciekawe czy to prawda, że im potężniejsza istota, tym więcej snu potrzebuje. Bo jak tak, to te wszystkie poprzednie wpadki z długotrwałymi drzemkami, nie byłyby bezpodstawne i mogłyby się powtórzyć. Bo przypuszczam, że to z tego powodu tyle trwały. Albo przynajmniej zapewne był to jeden z kilku powodów.
Wygrzebałam się z pościeli, jednak drzwi właśnie zostały zamknięte i zostałam sama w ciemnym pokoju. Usłyszałam trzask zamka i dotarło do mnie, że chcą mnie na siłę do snu zmusić. Oczywiście wydostanie się stąd nie sprawiłoby mi zbyt wielu problemów i oni zapewne o tym wiedzieli, jednak najwyraźniej chcieli „zamknąć mnie” symbolicznie. A z racji, iż nie miałam ochoty sprawiać im dodatkowych problemów, postanowiłam nie opuszczać pokoju. Na razie. Rozejrzałam się dookoła i jak się domyślałam, nie znalazłam niczego interesującego. W końcu co niespodziewanego może się nagle pojawić w MOIM pokoju? Jak bym była w pokoju Deia albo Kim, to przynajmniej mogłabym trochę pomyszkować, a tak to co? Nic się nie da zrobić…
Ostatecznie postanowiłam zrobić porządek w swojej szafie z ubraniami. A przynajmniej tej, która na stałe znajdowała się w tym pomieszczeniu.

Bluzka, bluzka, sukienka, spódnica, jakieś spodnie… norma. Skończyło się na tym, że wyrzuciłam jakieś 2 pary już przetartych spodni oraz spódnicę. Do tego doszła za mała bluzka, z której nie wiem kiedy wyrosłam. Przypuszczałam, że leżała tam od wielu, wielu lat. Znalazłam za to ciekawą rzecz. A mianowicie czarną koszulę Itachiego, którą mi kiedyś pożyczył, kiedy zaginął mój bagaż w pewnym hotelu. Ah! Wspomnienia! Spojrzałam na zegarek i doznałam szoku widząc, że te małe porządki zajęły mi aż 3 i pół godziny! Innymi słowy robiło się już powoli ciemno. Z łaski postanowiłam się w końcu położyć. A że nie chciałam iść do łóżka w normalnym ubranku, to ową znalezioną chwilę wcześniej koszulę Uchihy, potraktowałam jak piżamkę. Trochę zajęło mi w końcu ułożenie się w odpowiedniej pozycji i zaśniecie, ale jakoś się udało. Obym tylko znowu nie spała kilka dni. Ale nawet jeśli, to teraz przynajmniej nie będą mnie musieli szukać. 

2 komentarze:

  1. Kyaa~! Rozdział! ^^
    Stęskniłam się! =3 Do tego bardzo zabawny. ^^ Taka odskocznia od fabuły. :>
    Tylko (jaka ja maruda jestem... :/) brakowało mi Dei'a i Hoshi... Nie, dobrze! Przepraszam! Nie będę narzekać, bo mi się strasznie podobało! <3
    Czekam na więcej, tulę, Nyrim :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że piszę tutaj, ale nie wiedziałam gdzie indziej mogę to napisać. ^^
    Zostałyście nominowane do
    Liebster blog award na blogu http://ituka-chan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń