Powoli otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Leżałam na moim łóżku
przykryta kocem. Uśmiechnęłam się lekko. Hidan mnie pewnie przykrył.
Rozejrzałam się, ale już go nie było w pokoju. Nawet nie patrząc na
zegarek wyszłam z pokoju i kierowałam
swe kroki do salonu. Jednak zanim tam doszłam usłyszałam jakieś podniesione
głosy. Na korytarzu stali Kakuzu, Senshi i Arissa. Fioletowowłosy wyglądał na
mocno wkurzonego delikatnie mówiąc. Aż trząsł się ze złości. Natomiast Arissa
była smutna i przygnębiona
Ka: I co
dowiedzieliście się czegoś? Nadal uważam, że śledzenie Damona to nie był
najrozsądniejszy pomysł.
Ar: Ale się czegoś
dowiedzieliśmy… wciąż nie mogę w to uwierzyć…
Ka: Co się stało?
Se: Ten parszywy
zdrajca! Ten… ten łajdak! Nie uwierzysz co on zrobił! Spotkał się z jednym ze
strażników z Yu-kagure!
Ka: Senshi… rozumiem,
że ich nienawidzicie, ale…
Se: Ty nic nie rozumiesz!
Ten strażnik… to był ten sam! Ten sam który zabił Mikeru!
K: C…co? Co ty mówisz
Senshi? – powiedziałam osłupiała. Cała trójka spojrzała na mnie zaskoczona. A
ja… nie wierzyłam własnym uszom. Damon… zadaje się z człowiekiem który… zabił
Mikeru? Jak… jak on może robić coś takiego!? Nie czekając na nic więcej
odwróciłam się na pięcie i pognałam przed siebie. Usłyszałam jeszcze jak Arissa
woła za mną, ale zignorowałam to. Wbiegłam do mojego pokoju i usiadłam na
łóżku. Jak…jak Damon mógł zrobić coś takiego!? Dlaczego on tak bardzo się
zmienił!? Czy człowiek może aż tak bardzo się zmienić!? Szybko wstałam i
podeszłam do okna. Muszę znaleźć Damona i z nim porozmawiać! Wyskoczyłam prze
okno i wylądowałam na gałęzi drzewa, a potem zeskoczyłam na ziemię
Ku: No ja pierniczę!
Znów to samo! =_= – usłyszałam jej załamany głos w głowie – Znowu to robisz!
Czy ty mnie w ogóle słuchałaś jak ci ten wykład na temat przyjaźni robiłam!?
>.<
K: Ucisz się! Nie mam
teraz czasu się z tobą kłócić!
Ku: Dziewczyno do jasnej
ciasnej! Nie po to ci mówiłam to wszystko, żebyś to teraz kompletnie olała! >.<
Zignorowałam ją i pobiegłam przed siebie. Jednak oddaliłam się
ledwo o kilka metrów, a przede mną pojawił się Hidan. Cofnęłam się o krok do
tyłu z zaciętą minę, ale wtedy... ktoś klepnął mnie mocno w plecy i usłyszałam
głos A-chan.
A: No i gdzie ty ZNOWU się SAMA wybierasz?
K: Nie zatrzymacie mnie!
A: *wzdycha z rezygnacją* A czy ktoś ma taki zamiar?
K: o_O
H: Idziemy z tobą... to chyba jasne...
K: o_O
A: Nom... wiemy, że mimo wszystko ten debil jest w pewien sposób dla ciebie ważny, więc...
H: Zresztą... i tak byś poszła, a przynajmniej tak będzie bezpieczniej
A: No i gdzie ty ZNOWU się SAMA wybierasz?
K: Nie zatrzymacie mnie!
A: *wzdycha z rezygnacją* A czy ktoś ma taki zamiar?
K: o_O
H: Idziemy z tobą... to chyba jasne...
K: o_O
A: Nom... wiemy, że mimo wszystko ten debil jest w pewien sposób dla ciebie ważny, więc...
H: Zresztą... i tak byś poszła, a przynajmniej tak będzie bezpieczniej
A: No i w razie gdyby
gościu przesadzał będę miała okazję mu wlać! ^^ "
K: Ale…! – Chciałam zaprotestować, ale w tej samej chwili w mojej głowie rozległ się głos Kuro
K: Ale…! – Chciałam zaprotestować, ale w tej samej chwili w mojej głowie rozległ się głos Kuro
Ku: Skoro nie
posłuchasz swojej głupiej, drugiej osobowości to chociaż posłuchaj swojego
chłopaka i swojej przyjaciółki =_=
A: Całkowicie zgadzam
się z Kuro! ^^
Ku: Ona mnie słyszy?!
O.O
K: Ty ją słyszysz!?
O.o I… kto ci pozwolił grzebać mi w głowie!? >.<
A: *wzrusza ramionami*
Kuro za głośno gada. Nie da się jej nie słyszeć ^^’
H: O czym wy mówicie?
*zdezorientowany*
K: *westchnięcie*
Później ci wyjaśnię.
A: No wic jak?!
Idziemy z tobą! ^^
K: Ehh… chyba nie mam
wyboru *lekki uśmiech*
H: Po za tym jak
A-chan się postara, to może będziemy tam szybciej niż normalnie...
A: Będziemy! *.*
A: Będziemy! *.*
W tej chwili A-chan jedną ręką chwyciła mnie, a drugą Hidana i już
po chwili byliśmy na miejscu. A raczej prawie na miejscu. Byliśmy przed
Yu-kagure. To podobno właśnie tutaj jest teraz Damon. Hidan spojrzał na wejście
do woski i uśmiechnął się lekko
H: Dawno mnie tu nie
było…
A: Ah! Hidek, przecież
to twoja rodzinna wioska co nie!?
Hidan kiwnął głową i spojrzał na mnie. Chyba musiałam wyglądać na
przygnębioną, bo uśmiechnął się do mnie i powiedział
H: Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
Spojrzałam na niego i nie mogłam nie uśmiechnąć się lekko gdy
zobaczyłam te jego cudne fioletowe oczy i słodki uśmiech
K: Mam taką nadzieję.
I… mam do was prośbę. Moglibyście się schować i obserwować z ukrycia? Obawiam
się, że gdy Damon was zobaczy może nie być chętny do rozmowy
A: No w sumie… coś w
tym jest *myśli*
H: Ale! *wyraźnie
niezadowolony*
A: *look na niego i
lekki złośliwy uśmieszek* No już Hidek nie bądź taki zazdrosny! Będziemy ich
obserwować! ^^
Hidan poczerwieniał lekko i już się nie odzywał. Uśmiechnęłam się
do niego i pocałowałam go w policzek. On spojrzał na mnie z lekkim szokiem, a
A-chan zachichotała cicho i powiedziała
A: Niemożliwi
jesteście! ^^
Po tych słowach chwyciła Hidana i oboje zniknęli.
Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam do wioski. Z wejściem do środka
nie miałam większych problemów. Gdy już przekroczyłam mur wioski od razu
rozpoczęłam poszukiwania Damona. Nie musiałam długo go szukać bo… właściwie to
on znalazł mnie. Jak tylko mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko, podbiegł do
mnie i przytulił mnie mocno. Potem puścił mnie i trzymając mnie za ramiona
powiedział
Da: A jednak? Postanowiłaś
od nich odejść!? Powiedz, że tak!
Zrzuciłam jego ręce ze swoich ramion i powiedziałam stanowczo
K: Wcale nie odeszłam!
I nigdy nie odejdę! Przyszłam by z tobą porozmawiać. Dlaczego zadajesz się z
człowiekiem który zabił Mikeru!? Jak możesz robić coś takiego!?
W tym momencie twarz Damona mieniła się nie do poznania. Jego
wesoły uśmiech zniknął, a zastąpił go gniewny grymas, oczy pociemniały, a jego
głowa uniosła się lekko do góry
Da: Więc już wiesz?
Pewnie któryś z tych szkodników z Akatsuki mnie śledził tak? Parszywe robactwo,
nie dość, że namieszali ci w głowię to jeszcze mnie śledzą!
Byłam zła. Bardzo zła. Damon sie zmienił! Dawniej był najbardziej
miłym, kochanym i słodkim chłopakiem jakiego znałam! Zawsze patrzył na świat
optymistycznie i nigdy nie oceniał ludzi po pozorach! A teraz… jest zupełnie
inną osobą!
K: Damon… dlaczego ty
się tak zmieniłeś?
On prychnął i włożył ręce do kieszeni, a potem spojrzał na mnie
Da: Ja się zmieniłem?
Oh nie! Ja dorosłem! I ty też powinnaś dorosnąć Kim! Dorosnąć i przejrzeć na
oczy! Zadajesz się z bandą nic nie wartych śmieci! Z mordercami! Nie widzisz
tego?!
Byłam zła, ale jednocześnie tak smutna, że chciało mi się płakać.
On ich nie zna… nie wie o nich nic, a ich ocenia. Bolało mnie to bo członkowie
Akatsuki to moi przyjaciele… moja rodzina! Ale Damon… to też mój przyjaciel. Bolało
mnie to, że jedna ważna dla mnie osoba mówi w taki sposób o innych ważnych dla
mnie osobach.
K: Damon ty…
Da: A chcesz wiedzieć
dlaczego zadaje się z tym strażnikiem?! Znowu… uciekłem im, a oni znowu mnie
złapali! Miałem zdobyć informacje o Akatsuki w zamian za wolność! I nie żałuję,
że się na to zgodziłem! Wszyscy ci parszywi przestępcy powinni zdychać w męczarniach!
A ty przejrzyj na oczy! Oni nie są lepsi od tego człowieka który zabił Mikeru!
Nie wierzyłam własnym uszom. Jak on mógł… jak on śmiał powiedzieć
coś takiego!? Odwróciłam się do niego plecami i siła woli próbowałam zapanować
nad łzami które cisnęły mi się do oczu.
K: Nie mamy już o czym
rozmawiać! – Już chciałam odejść, ale Damon niespodziewanie złapał mnie za
nadgarstek
Da: Nie mogę pozwolić
ci odejść! Nie mogę pozwolić byś wróciła do tych morderców!
Chciałam się wyrwać, ale jego żelazny uścisk uniemożliwił mi to. Szarpnął
mnie i przyciągnął do siebie i w tym właśnie momencie przed nami buchnęły
płomienie z których wyłoniła się zła A-chan, a z cienia alejki tuż obok mnie
wyszedł Hidan. W jego oczach dostrzegłam taką wściekłość, że trudno to było
opisać. Damon cofnął się zaskoczony i lekko przerażony pojawieniem się A-chan w
płomieniach, ale nie stracił czujności. Wtedy przez myśli przeszła mi jedna
rzecz... Czy oni chcą walczyć na oczach tylu ludzi?! I narobić sobie jeszcze
więcej kłopotów?! I ściągnąć ANBU?! Rozejrzałam się wokół z niepokojem i...
zobaczyłam, że w pobliżu nie ma nikogo i zrobiło się dziwnie ciemno. Tak nagle?
O tej porze dnia? Ani ja, ani Damon nawet tego nie zauważyliśmy!? Po chwili
dotarło do mnie jednak… to pewnie sprawka A-chan. Hidan złapał za rękę Damona
którą ten dalej mnie trzymał i tak mocno ją ścisnął, że aż chrupnęło. A do tego
nie odezwał się słowem tylko świdrował blondyna nienawistnym wzrokiem. Damon
odskoczył do tyłu i złapał się za rękę. W tedy przed jego twarzą pojawiła się
kosa, którą A-chan przyłożyła mu do szyi
A: Coś taki zdziwiony?
*przerażający uśmiech* Myślałeś, że pozwolilibyśmy Kim przyjść tutaj samej?
Ah... A Hidan nie mówił ci byś jej nie dotykał? A zatem pożałujesz tego co jej
zrobiłeś i... tego, że obraziłeś członków Akatsuki *czysty mord w oczach* W tym
mojego Itachiego!
A-chan zamachnęła się i już chciała zadać mu cios, ale ja ją
powstrzymałam.
K: A-chan proszę nie!
Stój!
Jej kosa zatrzymała się o kilka centymetrów od szyi blondyna.
Czarnowłosa spojrzała na mnie lekko złym wzrokiem
A: Kim… nie mów, że
nadal będziesz bronić tego śmiecia? Rozumiem, że jest dla niebie ważny i w
ogóle… ale on sam się o to prosi!
K: A-chan proszę… -
odezwałam się zbolałym głosem. To wszystko mnie już przerastało. – Już wszystko
z nim wyjaśniłam… zostaw go… on nie
będzie już nam przeszkadzał prawda? – Spojrzałam na blondyna. On tylko posłał
mi zadziwiająco chłodne spojrzenie i nie odezwał się
K: Proszę… wracajmy
już…
A-chan chodź niechętnie zabrała kosę, a potem stanęła koło mnie i
Hidana. Odwróciłam się, nie chcąc już dłużej patrzeć na Damona. Nie chciałam
widzieć tego jak bardzo się zmienił.
A: Jeszcze raz zobaczę
cię na oczy, a już nie będę taka miła! Zginiesz marnie!
Damon tylko prychnął i powiedział lodowatym głosem
Da: Nie boję się
ciebie… ciebie, ani żadnego z tych nędznych szkodników!
W tym momencie nie wytrzymałam zacisnęłam pięści i pędem ruszyłam
przed siebie. Nawet nie zastanawiałam się gdzie biegnę byle tylko dalej od
niego! Wybiegłam z wioski, ale nie zatrzymałam się. Biegłam dalej nawet nie
patrząc przed siebie. Gdy w końcu się zmęczyłam usiadłam pod jakimś drzewem i
podkuliłam pod siebie nogi. Oparłam na kolanach głowę oraz ręce i zaczęłam cicho płakać. Dlaczego? Dlaczego on
się tak zmienił? To nie jest już ten sam człowiek którego znałam i który był
moim najlepszym przyjacielem!
Ku: Przestań się
zachowywać jak ostatnia oferma! – warknęła mi w głowie. Nie zmieniając swojej
pozycji ani o centymetr krzyknęłam do niej
K: Odczep się ode
mnie! Ty tego nie rozumiesz! Ja go straciłam! On już nie jest tym samym
człowiekiem straciłam przyjaciela!
Ku: No i co z tego?!
Przecież masz tych debili z Akatsuki! Masz innych przyjaciół! Wielu! Masz
A-chan, Hidana, Shiru, Hoshi! Masz Kakuzu, Senshiego, Itachiego, Deidare! Och
do jasnej cholery nie każ mi ich wszystkich wymieniać po kolei! Straciłaś
jednego, ale masz kilkunastu innych!
K: Ale…
Ku: Żadnych kurwa
„ale”! Nie będę drugi raz robić ci tego wykładu na temat przyjaźni! Po za tym
ten głąb nie jest wart twojej przyjaźni! Ci debile z Akatsuki cię wspierają,
pomagają ci i… no kurwa powiem to! Kochają cię! Każdy na inny sposób! A ten
blondyneczek co? Próbował cię odciągnąć od miejsca w którym jesteś szczęśliwa i
w którym są ci kochający cię debile! I to ma być przyjaciel? Nie wydaje mi się!
A: Kuro ma całkowitą
rację!
Gwałtownie podniosłam głowę i ujrzałam uśmiechniętych A-chan i
Hidana, którzy kucali przede mną. Nawet nie zauważyłam kiedy się tu pojawili.
Ku: *wzdycha z
rezygnacją* A ta znowu mnie podsłuchuje… =_=
A: Słuchaj Kim… ja
wiem, że ten deb…Damon jest dla ciebie ważny i w ogóle, że to twój przyjaciel…
ale sama widzisz jaki jest. Po za tym… *szeroki uśmiech* tak jak mówiła Kuro,
masz jeszcze nas!
I w tym momencie… A-chan mnie przytuliła. Byłam w lekkim szoku,
ale po chwili uśmiechnęłam się lekko i także ją przytuliłam. Gdy czarnowłosa
mnie puściła, Hidan zrobił to samo co ona i szepnął mi do ucha
H: A nawet jeśli
wszyscy znikną to ja i tak zawsze będę z tobą.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu który wkradł mi się na usta. Jaki
on kochany!
Ku: Bhle! Zaraz
zwymiotuje! =_=
K: Oh zamknij się! –
Warknęłam w myślach. Hidan puścił mnie i wtedy A-chan spojrzała na niego
krytycznym okiem
A: Od kiedy z ciebie
taki romantyk? A jak już zaczynasz takie teksty rzucać to wysiliłbyś się
trochę!
Hidan poczerwieniał i spojrzał na swoje ręce. Ja parsknęłam
śmiechem i otarłam resztki łez które ciekły po moich policzkach. Zarówno Kuro
jak i A-chan mają rację. Mam wielu wspaniałych przyjaciół i… i jestem
szczęśliwa! Nagle jednak coś mnie tknęło...
K: Co zrobiliście z Damonem?
A: *wzdycha* A ty dalej o nim?
K: Co zrobiliście z Damonem?
A: *wzdycha* A ty dalej o nim?
Ja nie odpowiedziałam tylko patrzyłam na nią świdrującym wzrokiem,
a ta w końcu uśmiechnęła się lekko i powiedziała
A: Noo… przyłożyłam mu
trochę ^^’’
K: A-chan!
A: Ale spokojnie… jak
go zastawiliśmy to ruszać się mógł więc nic mu się nie stało… chyba ^^’’ W
każdym razie odechce mu się z nami zadzierać!
Westchnęłam i uśmiechnęłam się do nich, a ci to odwzajemnili.
A-chan ponownie nas chwyciła i już mieliśmy wracać, ale nagle pojawili się
Senshi i Arissa. Gdy nas zobaczyli zatrzymali się i oparli dłonie na kolanach,
a fioletowowłosy tak dyszał, że myślałam, że zaraz płuca wypluje
K: Senshi, Arissa!
Skąd wy tu…? Nie mówcie, że biegliście całą drogę tutaj?! O.O – Dzięki A-chan
my znaleźliśmy się tu w mgnieniu oka… ale naszą siedzibę i Yu-kagure dzieli
spora odległość
Ar: No… tak… jakby… -
wydyszała nie bardzo mogąc złapać oddech. W tej chwili Senshi grzmotnął się do
tyłu i padł na ziemię
Se: Umieram! X.x
K: Ale… po co się tak
spieszyliście? O.o
Ar: Usłyszałaś to… o
czym… rozmawialiśmy… a potem… zniknęłaś… baliśmy się, że… poszłaś szukać…
Damona
Se: I poszłaś! X.x
Ar: No… - w tym
momencie Arissa wyprostowała się i wzięła głęboki oddech. Po tym przestała tak
dyszeć. Ale Senshi dalej leżał na ziemi z mina jakby miał wyzionąć ducha.
Cała nasza czwórka stanęła nad nim, a Arissa spytała
Ar: Dobrze się czujesz?
O.o
Se: Nie… Duszę się! X.x
Chyba… chyba któraś z was dziewczyny musi mi zrobić usta-usta!
A, Ar, K: =_=
Ar: Ty, a w łeb to byś
nie chciał?! >.<
Se: Kobieto ja tu zaraz
zejdę, a ty chcesz mnie uderzyć? Jasne dobij leżącego, co ci szkodzi! T_T
*smutna mina małego dziecka*
H: Daj już spokój =_=
Se: I ty Brutusie
przeciwko mnie!? T_T
Ar, K, A, H:* Załamane miny*
Nagle Senshi podniósł się do siadu już i już całkowicie nic mu nie
było
Se: Dobra… widzę, że
nic tu nie wskóram.
Ar: Gh! >.<
Jak łatwo się domyślić Senshi ponownie wylądował na ziemi wprost
pod butem Arissy. Podparł się na ręce i westchnął przeciągle
Se: To już staje się
rutyną…
Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Wtedy na twarzach
wszystkich pojawiły się uśmiechy. A-chan jakimś cudem chwyciła całą naszą
czwórkę i już po chwili byliśmy przed siedzibą. Ja nie wiem jakim cudem wszyscy
wylądowaliśmy normalnie na nogach, a Senshi wyglebił się na ziemię. Po chwili
jednak się dowiedziałam. A-chan zrobiła minę niewiniątka i powiedziała
A: Ups! Wybacz Senshi,
moja wina ^^
Se: Ja wiem, że
zrobiłaś to specjalnie ty zła istoto! T_T
A: Zła istoto? Oh,
dziękuje, jaki ty miły ^^
Se: To nie miał być komplement!
>.<
Ar: Jeszcze się nie
nauczyłaś, że A-chan takie słowa odbiera jak komplement? =_=
Se: Taa… zapominałem o
tym… =_=
Parsknęłam śmiechem, a Senshi pozbierał się z podłoża i całą
piątką weszliśmy do siedziby. A tam już czekał na nas Kakuzu. Posłał Hidanowi
taki spojrzenie jakby chciał go zabić wzrokiem w najbardziej okrutny sposób
jaki tylko się da. Eh… chyba nadal jest zły. Mam nie miłe wrażenie, że szybko
mu to nie przejdzie
Ka: I jak wam poszło? –
syknął przez zaciśnięte zęby nadal mierząc białowłosego jadowitym wzrokiem
K: Wszystko
załatwiliśmy. – powiedziałam łagodnym głosem chcąc trochę go uspokoić, ale nie
na wiele się to zdało.
Ka: Świetnie. – syknął
- Kimiko… możemy porozmawiać?
Kimiko? Oho… jest bardziej zły niż myślałam.
K: Tak, pewnie.
Kakuzu kiwnął na mnie, odwrócił się i ruszył przed siebie. Ja
jeszcze rzuciłam reszcie szybkie spojrzenie przez ramie i szepnęłam.
K: Życzcie mi
szczęścia – po tych słowach ruszyłam za nim. Mój braciszek wpuścił mnie do
swojego pokoju i zamknął za mną drzwi. Później odwrócił się w moją stronę tak
gwałtownie, że aż cofnęłam się o krok
Ka: Kim! Jak ty mogłaś
związać się z tym… z tym… z tym kretynem który nie jest ciebie wart!?
K: Kakuzu uspokój się!
Ja…
Ka: Mam się uspokoić!?
Niby jak!? Cały czas będę się martwił, że on może ci coś zrobić!
K: Ale zrozum, że…
Ka: Nie to ty zrozum!
Póki żyję nie mam zamiaru się na to godzić!
Rozgadał się na całego, a ja już dłużej nie mogłam wytrzymać.
Podeszłam do niego i… trzasnęłam go otwartą dłonią w twarz. On spojrzał na mnie zaskoczony, a ja
delikatnie dotknęłam dłońmi jego policzków i odezwałam się łagodnym głosem
K: Ja naprawdę cię za
to przepraszam Nii-san, ale nie dałeś mi wyboru. Inaczej nie dałbyś mi dojść do
słowa. – chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę łóżka. Usiedliśmy na nim,
a ja spojrzałam na niego i powiedziałam
K: Nie musisz się o
mnie niepokoić. Nie ma się o co bać.
Ka: Ale.. ja się o
ciebie martwię.
Uśmiechnęłam się lekko i powiedziałam.
K: Wiem. Ale nie masz
powodu do obaw. Naprawdę. Co do Hidana… ja wiem, że on mnie nie skrzywdzi.
Ka: Ale on…
K: Ja go kocham.
Kakuzu rozszerzył oczy i pochylił się trochę w moją stronę
Ka: Ty… jego? Ale…
nigdy o tym nie mówiłaś!
Westchnęłam i spojrzałam na niego lekko pobłażliwym wzrokiem
K: Miałam to
powiedzieć TOBIE?
On już otwierał usta żeby odpowiedzieć, ale ja nie dałam mu dojść
do słowa.
K: Wiesz czemu nigdy
ci o tym nie powiedziałam? Po pierwsze jesteś nadopiekuńczy w stosunku do mnie,
a po drugie… wiem, że nienawidzisz Hidana… Ja… wiesz jak długo się zbierałam,
żeby powiedzieć u do niego czuję? Cały czas chciałam to zrobić, ale bałam się.
Bałam się, że powiem mi, że mnie nie kocha. A gdy w końcu wyznałam mu wszystko…
okazało się, że on czuje to samo do mnie. Rozumiesz? Powiedział że mnie kocha.
Kakuzu patrzył na mnie przez chwile z lekkim szokiem, a później
złapał mnie za ręce i spojrzał na mnie ze smutkiem
Ka: Ale Kim… ja znam go
już od dłuższego czasu. Wiem, jaki jest w stosunku do dziewczyn, boję się, że
on cię wykorzysta i zrani.
K: *lekki uśmiech* Nie
zrobi tego… mam przynajmniej taką nadzieje… gdy mówił mi, że mnie kocha…
widziałam w jego oczach, że mówi to szczerze. Nawet nie wiesz jaka byłam wtedy
szczęśliwa. – spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się – Naprawdę nie masz się o
co martwić
Ka: No dobrze… ale
jeśli on cię skrzywdzi to go zabiję! Nieważne jak, ale to zrobię!
Zaśmiałam się i wstałam z łóżka.
K: Nie martw się. Nie
będziesz musiał tego robić ^^
Po tych słowach odwróciłam się i ruszyłam w stronę wyjścia. W
progu stanęłam i spojrzałam na Kakuzu prze ramie
K: A tak w ogóle… moje
sprawy sercowe są ją wyjaśnione ale inne cały czas pozostaję nierozstrzygnięte.
Może byś tak w końcu poważnie porozmawiał z Arissą, co? – puściłam do niego
oczko i uśmiechnęłam się znacząco. On zaczerwienił się lekko i spojrzał na mnie
z mordem w oczach
Ka: Kim!!!
K: *śmieje się* No co?
Ja ci tylko dobrej rady udzielam!
Po tych słowach wyszłam z jego pokoju zamykając za sobą drzwi.
Oparłam się o ścianę i westchnęłam. A potem uśmiechnęłam się pod nosem. Poniosłam
głowę i zobaczyłam, że ktoś idzie korytarzem. A tym kimś był Hidan. Był
odwrócony do mnie tyłem i wolnym krokiem szedł przed siebie. Pomyślałam o tym
wszystkim o czym rozmawiałam z moim braciszkiem i nie wytrzymałam. Podbiegłam
do niego i przytuliłam go od tyłu. On na początku był zaszokowany, ale po
chwili odezwał się do mnie łagodnym głosem
H: Kim… stało się coś?
K: Nie, ja po prostu…
cieszę się, że w końcu wszystko się między nami ułożyło. Hidan ty… ty mnie
nigdy nie skrzywdzisz, prawda?
Białowłosy gwałtownie odwrócił się do mnie przodem i spojrzał mi w
oczy.
H: Oczywiście, że nie!
Skąd ci taki pomysł przyszedł do głowy!? Ja cię nigdy nie skrzywdzę! – Hidan
objął mnie i przytulił. Wtuliłam się w niego i uśmiechnęłam się. Wiedziałam… on
mnie nie zrani. Nigdy.
YaY notka *.* ogólnie pozytywnie tylko jedno mi nie pasuje za bardzo...mianowicie taki Hidan ! Jak dla mnie to on się teraz zrobił taki mięczak a ma być prawdziwym facetem nie?! Czułe słówka do niego nie pasują jak dla mnie ,ale to wasze opowiadanie więc się nie wtrącam
OdpowiedzUsuńCałuski ~Nox
Yuhuu! Jest notka! *wyszczerz na całą mordę*
OdpowiedzUsuńJak słodko! ^^ I ten Damon, którego nie lubię. :/ Bardzo nie lubię. *_* *mord w oczach*
Ogólnie notka jest po prostu cudowna! Ja nie wiem jak wy to robicie, ale świetnie piszecie! :3
Pozdrawiam i weny życzę
NyrimChan
P.S. Już ty dobrze wiesz o co chodzi. ^^
Kim i Hidan *_* uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńEkhem.. co do rozdziału to jak zwykle świetny. Uwielbiam Senshi'ego xd.
No to teraz chce więcej Kakuzu i Arissy!(i Senshi'ego xd).
No i oczywiście Deidary i Hoshi! Aczkolwiek Pain'em i Shiru nie pogardzę xd.
Ogólnie rozdział przecudny! Chcę następny!
Pozdrawiam i życzę weny!
~Naomi
Świetnego masz bloga! Jestem pod wrażeniem :3
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do siebie:
sasuke-i-erin.blog.pl
Dopiero zaczynam, jednak mam nadzieję, że się spodoba. :3