INFO

W zakładce "zamówienia", którą znajdziecie po prawej stronie bloga, możecie składać zamówienia na wasze one-shoty, tak jak to do tej pory robiliście w komentarzach. Różnica będzie jedynie taka, że łatwiej będzie i nam i wam to wszystko ogarnąć i zobaczyć kto, co i ile zamawiał.
Wraz z waszymi zamówieniami powstanie w tamtym miejscu lista, na której będziecie mogli sprawdzić aktualny stan waszego zamówienia. Zachęcam do zaglądnięcia tam.

środa, 10 kwietnia 2013

049. Utrata przyjaciela


Powoli otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Leżałam na moim łóżku przykryta kocem. Uśmiechnęłam się lekko. Hidan mnie pewnie przykrył. Rozejrzałam się, ale już go nie było w pokoju. Nawet nie patrząc na zegarek  wyszłam z pokoju i kierowałam swe kroki do salonu. Jednak zanim tam doszłam usłyszałam jakieś podniesione głosy. Na korytarzu stali Kakuzu, Senshi i Arissa. Fioletowowłosy wyglądał na mocno wkurzonego delikatnie mówiąc. Aż trząsł się ze złości. Natomiast Arissa była smutna i przygnębiona
Ka: I co dowiedzieliście się czegoś? Nadal uważam, że śledzenie Damona to nie był najrozsądniejszy pomysł.
Ar: Ale się czegoś dowiedzieliśmy… wciąż nie mogę w to uwierzyć…
Ka: Co się stało?
Se: Ten parszywy zdrajca! Ten… ten łajdak! Nie uwierzysz co on zrobił! Spotkał się z jednym ze strażników z Yu-kagure!
Ka: Senshi… rozumiem, że ich nienawidzicie, ale…
Se: Ty nic nie rozumiesz! Ten strażnik… to był ten sam! Ten sam który zabił Mikeru!
K: C…co? Co ty mówisz Senshi? – powiedziałam osłupiała. Cała trójka spojrzała na mnie zaskoczona. A ja… nie wierzyłam własnym uszom. Damon… zadaje się z człowiekiem który… zabił Mikeru? Jak… jak on może robić coś takiego!? Nie czekając na nic więcej odwróciłam się na pięcie i pognałam przed siebie. Usłyszałam jeszcze jak Arissa woła za mną, ale zignorowałam to. Wbiegłam do mojego pokoju i usiadłam na łóżku. Jak…jak Damon mógł zrobić coś takiego!? Dlaczego on tak bardzo się zmienił!? Czy człowiek może aż tak bardzo się zmienić!? Szybko wstałam i podeszłam do okna. Muszę znaleźć Damona i z nim porozmawiać! Wyskoczyłam prze okno i wylądowałam na gałęzi drzewa, a potem zeskoczyłam na ziemię
Ku: No ja pierniczę! Znów to samo! =_= – usłyszałam jej załamany głos w głowie – Znowu to robisz! Czy ty mnie w ogóle słuchałaś jak ci ten wykład na temat przyjaźni robiłam!? >.<
K: Ucisz się! Nie mam teraz czasu się z tobą kłócić!
Ku: Dziewczyno do jasnej ciasnej! Nie po to ci mówiłam to wszystko, żebyś to teraz kompletnie olała! >.<
Zignorowałam ją i pobiegłam przed siebie. Jednak oddaliłam się ledwo o kilka metrów, a przede mną pojawił się Hidan. Cofnęłam się o krok do tyłu z zaciętą minę, ale wtedy... ktoś klepnął mnie mocno w plecy i usłyszałam głos A-chan.
A: No i gdzie ty ZNOWU się SAMA wybierasz?
K: Nie zatrzymacie mnie!
A: *wzdycha z rezygnacją*  A czy ktoś ma taki zamiar?
K: o_O
H: Idziemy z tobą... to chyba jasne...
K: o_O
A: Nom... wiemy, że mimo wszystko ten debil jest w pewien sposób dla ciebie ważny, więc...
H: Zresztą... i tak byś poszła, a przynajmniej tak będzie bezpieczniej
A: No i w razie gdyby gościu przesadzał będę miała okazję mu wlać! ^^ "
K: Ale…! – Chciałam zaprotestować, ale w tej samej chwili w mojej głowie rozległ się głos Kuro
Ku: Skoro nie posłuchasz swojej głupiej, drugiej osobowości to chociaż posłuchaj swojego chłopaka i swojej przyjaciółki =_=
A: Całkowicie zgadzam się z Kuro! ^^
Ku: Ona mnie słyszy?! O.O
K: Ty ją słyszysz!? O.o I… kto ci pozwolił grzebać mi w głowie!? >.<
A: *wzrusza ramionami* Kuro za głośno gada. Nie da się jej nie słyszeć ^^’
H: O czym wy mówicie? *zdezorientowany*
K: *westchnięcie* Później ci wyjaśnię.
A: No wic jak?! Idziemy z tobą! ^^
K: Ehh… chyba nie mam wyboru *lekki uśmiech*
H: Po za tym jak A-chan się postara, to może będziemy tam szybciej niż normalnie...
A: Będziemy! *.*
W tej chwili A-chan jedną ręką chwyciła mnie, a drugą Hidana i już po chwili byliśmy na miejscu. A raczej prawie na miejscu. Byliśmy przed Yu-kagure. To podobno właśnie tutaj jest teraz Damon. Hidan spojrzał na wejście do woski i uśmiechnął się lekko
H: Dawno mnie tu nie było…
A: Ah! Hidek, przecież to twoja rodzinna wioska co nie!?
Hidan kiwnął głową i spojrzał na mnie. Chyba musiałam wyglądać na przygnębioną, bo uśmiechnął się do mnie i powiedział
H: Nie martw się.  Wszystko będzie dobrze.
Spojrzałam na niego i nie mogłam nie uśmiechnąć się lekko gdy zobaczyłam te jego cudne fioletowe oczy i słodki uśmiech
K: Mam taką nadzieję. I… mam do was prośbę. Moglibyście się schować i obserwować z ukrycia? Obawiam się, że gdy Damon was zobaczy może nie być chętny do rozmowy
A: No w sumie… coś w tym jest *myśli*
H: Ale! *wyraźnie niezadowolony*
A: *look na niego i lekki złośliwy uśmieszek* No już Hidek nie bądź taki zazdrosny! Będziemy ich obserwować! ^^
Hidan poczerwieniał lekko i już się nie odzywał. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w policzek. On spojrzał na mnie z lekkim szokiem, a A-chan zachichotała cicho i powiedziała
A: Niemożliwi jesteście! ^^
Po tych słowach chwyciła Hidana i oboje zniknęli.
Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam do wioski. Z wejściem do środka nie miałam większych problemów. Gdy już przekroczyłam mur wioski od razu rozpoczęłam poszukiwania Damona. Nie musiałam długo go szukać bo… właściwie to on znalazł mnie. Jak tylko mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko, podbiegł do mnie i przytulił mnie mocno. Potem puścił mnie i trzymając mnie za ramiona powiedział
Da: A jednak? Postanowiłaś od nich odejść!? Powiedz, że tak!
Zrzuciłam jego ręce ze swoich ramion i powiedziałam stanowczo
K: Wcale nie odeszłam! I nigdy nie odejdę! Przyszłam by z tobą porozmawiać. Dlaczego zadajesz się z człowiekiem który zabił Mikeru!? Jak możesz robić coś takiego!?
W tym momencie twarz Damona mieniła się nie do poznania. Jego wesoły uśmiech zniknął, a zastąpił go gniewny grymas, oczy pociemniały, a jego głowa uniosła się lekko do góry
Da: Więc już wiesz? Pewnie któryś z tych szkodników z Akatsuki mnie śledził tak? Parszywe robactwo, nie dość, że namieszali ci w głowię to jeszcze mnie śledzą!
Byłam zła. Bardzo zła. Damon sie zmienił! Dawniej był najbardziej miłym, kochanym i słodkim chłopakiem jakiego znałam! Zawsze patrzył na świat optymistycznie i nigdy nie oceniał ludzi po pozorach! A teraz… jest zupełnie inną osobą!
K: Damon… dlaczego ty się tak zmieniłeś?
On prychnął i włożył ręce do kieszeni, a potem spojrzał na mnie
Da: Ja się zmieniłem? Oh nie! Ja dorosłem! I ty też powinnaś dorosnąć Kim! Dorosnąć i przejrzeć na oczy! Zadajesz się z bandą nic nie wartych śmieci! Z mordercami! Nie widzisz tego?!
Byłam zła, ale jednocześnie tak smutna, że chciało mi się płakać. On ich nie zna… nie wie o nich nic, a ich ocenia. Bolało mnie to bo członkowie Akatsuki to moi przyjaciele… moja rodzina! Ale Damon… to też mój przyjaciel. Bolało mnie to, że jedna ważna dla mnie osoba mówi w taki sposób o innych ważnych dla mnie osobach.
K: Damon ty…
Da: A chcesz wiedzieć dlaczego zadaje się z tym strażnikiem?! Znowu… uciekłem im, a oni znowu mnie złapali! Miałem zdobyć informacje o Akatsuki w zamian za wolność! I nie żałuję, że się na to zgodziłem! Wszyscy ci parszywi przestępcy powinni zdychać w męczarniach! A ty przejrzyj na oczy! Oni nie są lepsi od tego człowieka który zabił Mikeru!
Nie wierzyłam własnym uszom. Jak on mógł… jak on śmiał powiedzieć coś takiego!? Odwróciłam się do niego plecami i siła woli próbowałam zapanować nad łzami które cisnęły mi się do oczu.
K: Nie mamy już o czym rozmawiać! – Już chciałam odejść, ale Damon niespodziewanie złapał mnie za nadgarstek
Da: Nie mogę pozwolić ci odejść! Nie mogę pozwolić byś wróciła do tych morderców!
Chciałam się wyrwać, ale jego żelazny uścisk uniemożliwił mi to. Szarpnął mnie i przyciągnął do siebie i w tym właśnie momencie przed nami buchnęły płomienie z których wyłoniła się zła A-chan, a z cienia alejki tuż obok mnie wyszedł Hidan. W jego oczach dostrzegłam taką wściekłość, że trudno to było opisać. Damon cofnął się zaskoczony i lekko przerażony pojawieniem się A-chan w płomieniach, ale nie stracił czujności. Wtedy przez myśli przeszła mi jedna rzecz... Czy oni chcą walczyć na oczach tylu ludzi?! I narobić sobie jeszcze więcej kłopotów?! I ściągnąć ANBU?! Rozejrzałam się wokół z niepokojem i... zobaczyłam, że w pobliżu nie ma nikogo i zrobiło się dziwnie ciemno. Tak nagle? O tej porze dnia? Ani ja, ani Damon nawet tego nie zauważyliśmy!? Po chwili dotarło do mnie jednak… to pewnie sprawka A-chan. Hidan złapał za rękę Damona którą ten dalej mnie trzymał i tak mocno ją ścisnął, że aż chrupnęło. A do tego nie odezwał się słowem tylko świdrował blondyna nienawistnym wzrokiem. Damon odskoczył do tyłu i złapał się za rękę. W tedy przed jego twarzą pojawiła się kosa, którą A-chan przyłożyła mu do szyi
A: Coś taki zdziwiony? *przerażający uśmiech* Myślałeś, że pozwolilibyśmy Kim przyjść tutaj samej? Ah... A Hidan nie mówił ci byś jej nie dotykał? A zatem pożałujesz tego co jej zrobiłeś i... tego, że obraziłeś członków Akatsuki *czysty mord w oczach* W tym mojego Itachiego!
A-chan zamachnęła się i już chciała zadać mu cios, ale ja ją powstrzymałam.
K: A-chan proszę nie! Stój!
Jej kosa zatrzymała się o kilka centymetrów od szyi blondyna. Czarnowłosa spojrzała na mnie lekko złym wzrokiem
A: Kim… nie mów, że nadal będziesz bronić tego śmiecia? Rozumiem, że jest dla niebie ważny i w ogóle… ale on sam się o to prosi!
K: A-chan proszę… - odezwałam się zbolałym głosem. To wszystko mnie już przerastało. – Już wszystko z nim wyjaśniłam… zostaw go…  on nie będzie już nam przeszkadzał prawda? – Spojrzałam na blondyna. On tylko posłał mi zadziwiająco chłodne spojrzenie i nie odezwał się
K: Proszę… wracajmy już…
A-chan chodź niechętnie zabrała kosę, a potem stanęła koło mnie i Hidana. Odwróciłam się, nie chcąc już dłużej patrzeć na Damona. Nie chciałam widzieć tego jak bardzo się zmienił.
A: Jeszcze raz zobaczę cię na oczy, a już nie będę taka miła! Zginiesz marnie!
Damon tylko prychnął i powiedział lodowatym głosem
Da: Nie boję się ciebie… ciebie, ani żadnego z tych nędznych szkodników!
W tym momencie nie wytrzymałam zacisnęłam pięści i pędem ruszyłam przed siebie. Nawet nie zastanawiałam się gdzie biegnę byle tylko dalej od niego! Wybiegłam z wioski, ale nie zatrzymałam się. Biegłam dalej nawet nie patrząc przed siebie. Gdy w końcu się zmęczyłam usiadłam pod jakimś drzewem i podkuliłam pod siebie nogi. Oparłam na kolanach głowę oraz ręce i  zaczęłam cicho płakać. Dlaczego? Dlaczego on się tak zmienił? To nie jest już ten sam człowiek którego znałam i który był moim najlepszym przyjacielem!
Ku: Przestań się zachowywać jak ostatnia oferma! – warknęła mi w głowie. Nie zmieniając swojej pozycji ani o centymetr krzyknęłam do niej
K: Odczep się ode mnie! Ty tego nie rozumiesz! Ja go straciłam! On już nie jest tym samym człowiekiem straciłam przyjaciela! 
Ku: No i co z tego?! Przecież masz tych debili z Akatsuki! Masz innych przyjaciół! Wielu! Masz A-chan, Hidana, Shiru, Hoshi! Masz Kakuzu, Senshiego, Itachiego, Deidare! Och do jasnej cholery nie każ mi ich wszystkich wymieniać po kolei! Straciłaś jednego, ale masz kilkunastu innych!
K: Ale…
Ku: Żadnych kurwa „ale”! Nie będę drugi raz robić ci tego wykładu na temat przyjaźni! Po za tym ten głąb nie jest wart twojej przyjaźni! Ci debile z Akatsuki cię wspierają, pomagają ci i… no kurwa powiem to! Kochają cię! Każdy na inny sposób! A ten blondyneczek co? Próbował cię odciągnąć od miejsca w którym jesteś szczęśliwa i w którym są ci kochający cię debile! I to ma być przyjaciel? Nie wydaje mi się!
A: Kuro ma całkowitą rację!
Gwałtownie podniosłam głowę i ujrzałam uśmiechniętych A-chan i Hidana, którzy kucali przede mną. Nawet nie zauważyłam kiedy się tu pojawili.
Ku: *wzdycha z rezygnacją* A ta znowu mnie podsłuchuje… =_=
A: Słuchaj Kim… ja wiem, że ten deb…Damon jest dla ciebie ważny i w ogóle, że to twój przyjaciel… ale sama widzisz jaki jest. Po za tym… *szeroki uśmiech* tak jak mówiła Kuro, masz jeszcze nas!
I w tym momencie… A-chan mnie przytuliła. Byłam w lekkim szoku, ale po chwili uśmiechnęłam się lekko i także ją przytuliłam. Gdy czarnowłosa mnie puściła, Hidan zrobił to samo co ona i szepnął mi do ucha
H: A nawet jeśli wszyscy znikną to ja i tak zawsze będę z tobą.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu który wkradł mi się na usta. Jaki on kochany!
Ku: Bhle! Zaraz zwymiotuje! =_=
K: Oh zamknij się! – Warknęłam w myślach. Hidan puścił mnie i wtedy A-chan spojrzała na niego krytycznym okiem
A: Od kiedy z ciebie taki romantyk? A jak już zaczynasz takie teksty rzucać to wysiliłbyś się trochę!  
Hidan poczerwieniał i spojrzał na swoje ręce. Ja parsknęłam śmiechem i otarłam resztki łez które ciekły po moich policzkach. Zarówno Kuro jak i A-chan mają rację. Mam wielu wspaniałych przyjaciół i… i jestem szczęśliwa! Nagle jednak coś mnie tknęło...
K: Co zrobiliście z Damonem?
A: *wzdycha* A ty dalej o nim?
Ja nie odpowiedziałam tylko patrzyłam na nią świdrującym wzrokiem, a ta w końcu uśmiechnęła się lekko i powiedziała
A: Noo… przyłożyłam mu trochę ^^’’
K: A-chan!
A: Ale spokojnie… jak go zastawiliśmy to ruszać się mógł więc nic mu się nie stało… chyba ^^’’ W każdym razie odechce mu się z nami zadzierać!
Westchnęłam i uśmiechnęłam się do nich, a ci to odwzajemnili. A-chan ponownie nas chwyciła i już mieliśmy wracać, ale nagle pojawili się Senshi i Arissa. Gdy nas zobaczyli zatrzymali się i oparli dłonie na kolanach, a fioletowowłosy tak dyszał, że myślałam, że zaraz płuca wypluje
K: Senshi, Arissa! Skąd wy tu…? Nie mówcie, że biegliście całą drogę tutaj?! O.O – Dzięki A-chan my znaleźliśmy się tu w mgnieniu oka… ale naszą siedzibę i Yu-kagure dzieli spora odległość
Ar: No… tak… jakby… - wydyszała nie bardzo mogąc złapać oddech. W tej chwili Senshi grzmotnął się do tyłu i padł na ziemię
Se: Umieram! X.x
K: Ale… po co się tak spieszyliście? O.o
Ar: Usłyszałaś to… o czym… rozmawialiśmy… a potem… zniknęłaś… baliśmy się, że… poszłaś szukać… Damona
Se: I poszłaś! X.x
Ar: No… - w tym momencie Arissa wyprostowała się i wzięła głęboki oddech. Po tym przestała tak dyszeć. Ale Senshi dalej leżał na ziemi z mina jakby miał wyzionąć ducha.
Cała nasza czwórka stanęła nad nim, a Arissa spytała
Ar: Dobrze się czujesz? O.o
Se: Nie… Duszę się! X.x Chyba… chyba któraś z was dziewczyny musi mi zrobić usta-usta!
A, Ar, K: =_=
Ar: Ty, a w łeb to byś nie chciał?! >.<
Se: Kobieto ja tu zaraz zejdę, a ty chcesz mnie uderzyć? Jasne dobij leżącego, co ci szkodzi! T_T *smutna mina małego dziecka*
H: Daj już spokój =_=
Se: I ty Brutusie przeciwko mnie!? T_T
Ar, K, A, H:* Załamane miny*
Nagle Senshi podniósł się do siadu już i już całkowicie nic mu nie było
Se: Dobra… widzę, że nic tu nie wskóram.
Ar: Gh! >.<
Jak łatwo się domyślić Senshi ponownie wylądował na ziemi wprost pod butem Arissy. Podparł się na ręce i westchnął przeciągle
Se: To już staje się rutyną…
Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Wtedy na twarzach wszystkich pojawiły się uśmiechy. A-chan jakimś cudem chwyciła całą naszą czwórkę i już po chwili byliśmy przed siedzibą. Ja nie wiem jakim cudem wszyscy wylądowaliśmy normalnie na nogach, a Senshi wyglebił się na ziemię. Po chwili jednak się dowiedziałam. A-chan zrobiła minę niewiniątka i powiedziała
A: Ups! Wybacz Senshi, moja wina ^^
Se: Ja wiem, że zrobiłaś to specjalnie ty zła istoto! T_T
A: Zła istoto? Oh, dziękuje, jaki ty miły ^^
Se: To nie miał być komplement! >.<
Ar: Jeszcze się nie nauczyłaś, że A-chan takie słowa odbiera jak komplement? =_=
Se: Taa… zapominałem o tym… =_=
Parsknęłam śmiechem, a Senshi pozbierał się z podłoża i całą piątką weszliśmy do siedziby. A tam już czekał na nas Kakuzu. Posłał Hidanowi taki spojrzenie jakby chciał go zabić wzrokiem w najbardziej okrutny sposób jaki tylko się da. Eh… chyba nadal jest zły. Mam nie miłe wrażenie, że szybko mu to nie przejdzie
Ka: I jak wam poszło? – syknął przez zaciśnięte zęby nadal mierząc białowłosego jadowitym wzrokiem
K: Wszystko załatwiliśmy. – powiedziałam łagodnym głosem chcąc trochę go uspokoić, ale nie na wiele się to zdało.
Ka: Świetnie. – syknął - Kimiko… możemy porozmawiać?
Kimiko? Oho… jest bardziej zły niż myślałam.
K: Tak, pewnie.
Kakuzu kiwnął na mnie, odwrócił się i ruszył przed siebie. Ja jeszcze rzuciłam reszcie szybkie spojrzenie przez ramie i szepnęłam.
K: Życzcie mi szczęścia – po tych słowach ruszyłam za nim. Mój braciszek wpuścił mnie do swojego pokoju i zamknął za mną drzwi. Później odwrócił się w moją stronę tak gwałtownie, że aż cofnęłam się o krok
Ka: Kim! Jak ty mogłaś związać się z tym… z tym… z tym kretynem który nie jest ciebie wart!?
K: Kakuzu uspokój się! Ja…
Ka: Mam się uspokoić!? Niby jak!? Cały czas będę się martwił, że on może ci coś zrobić!
K: Ale zrozum, że…
Ka: Nie to ty zrozum! Póki żyję nie mam zamiaru się na to godzić!
Rozgadał się na całego, a ja już dłużej nie mogłam wytrzymać. Podeszłam do niego i… trzasnęłam go otwartą dłonią w twarz.  On spojrzał na mnie zaskoczony, a ja delikatnie dotknęłam dłońmi jego policzków i odezwałam się łagodnym głosem
K: Ja naprawdę cię za to przepraszam Nii-san, ale nie dałeś mi wyboru. Inaczej nie dałbyś mi dojść do słowa. – chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę łóżka. Usiedliśmy na nim, a ja spojrzałam na niego i powiedziałam
K: Nie musisz się o mnie niepokoić. Nie ma się o co bać.
Ka: Ale.. ja się o ciebie martwię.
Uśmiechnęłam się lekko i powiedziałam.
K: Wiem. Ale nie masz powodu do obaw. Naprawdę. Co do Hidana… ja wiem, że on mnie nie skrzywdzi.
Ka: Ale on…
K: Ja go kocham.
Kakuzu rozszerzył oczy i pochylił się trochę w moją stronę
Ka: Ty… jego? Ale… nigdy o tym nie mówiłaś!
Westchnęłam i spojrzałam na niego lekko pobłażliwym wzrokiem
K: Miałam to powiedzieć TOBIE?
On już otwierał usta żeby odpowiedzieć, ale ja nie dałam mu dojść do słowa.
K: Wiesz czemu nigdy ci o tym nie powiedziałam? Po pierwsze jesteś nadopiekuńczy w stosunku do mnie, a po drugie… wiem, że nienawidzisz Hidana… Ja… wiesz jak długo się zbierałam, żeby powiedzieć u do niego czuję? Cały czas chciałam to zrobić, ale bałam się. Bałam się, że powiem mi, że mnie nie kocha. A gdy w końcu wyznałam mu wszystko… okazało się, że on czuje to samo do mnie. Rozumiesz? Powiedział że mnie kocha.
Kakuzu patrzył na mnie przez chwile z lekkim szokiem, a później złapał mnie za ręce i spojrzał na mnie ze smutkiem
Ka: Ale Kim… ja znam go już od dłuższego czasu. Wiem, jaki jest w stosunku do dziewczyn, boję się, że on cię wykorzysta i zrani.
K: *lekki uśmiech* Nie zrobi tego… mam przynajmniej taką nadzieje… gdy mówił mi, że mnie kocha… widziałam w jego oczach, że mówi to szczerze. Nawet nie wiesz jaka byłam wtedy szczęśliwa. – spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się – Naprawdę nie masz się o co martwić
Ka: No dobrze… ale jeśli on cię skrzywdzi to go zabiję! Nieważne jak, ale to zrobię!
Zaśmiałam się i wstałam z łóżka.
K: Nie martw się. Nie będziesz musiał tego robić ^^
Po tych słowach odwróciłam się i ruszyłam w stronę wyjścia. W progu stanęłam i spojrzałam na Kakuzu prze ramie
K: A tak w ogóle… moje sprawy sercowe są ją wyjaśnione ale inne cały czas pozostaję nierozstrzygnięte. Może byś tak w końcu poważnie porozmawiał z Arissą, co? – puściłam do niego oczko i uśmiechnęłam się znacząco. On zaczerwienił się lekko i spojrzał na mnie z mordem w oczach
Ka: Kim!!!
K: *śmieje się* No co? Ja ci tylko dobrej rady udzielam!
Po tych słowach wyszłam z jego pokoju zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o ścianę i westchnęłam. A potem uśmiechnęłam się pod nosem. Poniosłam głowę i zobaczyłam, że ktoś idzie korytarzem. A tym kimś był Hidan. Był odwrócony do mnie tyłem i wolnym krokiem szedł przed siebie. Pomyślałam o tym wszystkim o czym rozmawiałam z moim braciszkiem i nie wytrzymałam. Podbiegłam do niego i przytuliłam go od tyłu. On na początku był zaszokowany, ale po chwili odezwał się do mnie łagodnym głosem
H: Kim… stało się coś?
K: Nie, ja po prostu… cieszę się, że w końcu wszystko się między nami ułożyło. Hidan ty… ty mnie nigdy nie skrzywdzisz, prawda?
Białowłosy gwałtownie odwrócił się do mnie przodem i spojrzał mi w oczy.
H: Oczywiście, że nie! Skąd ci taki pomysł przyszedł do głowy!? Ja cię nigdy nie skrzywdzę! – Hidan objął mnie i przytulił. Wtuliłam się w niego i uśmiechnęłam się. Wiedziałam… on mnie nie zrani. Nigdy. 


4 komentarze:

  1. YaY notka *.* ogólnie pozytywnie tylko jedno mi nie pasuje za bardzo...mianowicie taki Hidan ! Jak dla mnie to on się teraz zrobił taki mięczak a ma być prawdziwym facetem nie?! Czułe słówka do niego nie pasują jak dla mnie ,ale to wasze opowiadanie więc się nie wtrącam

    Całuski ~Nox

    OdpowiedzUsuń
  2. Yuhuu! Jest notka! *wyszczerz na całą mordę*
    Jak słodko! ^^ I ten Damon, którego nie lubię. :/ Bardzo nie lubię. *_* *mord w oczach*
    Ogólnie notka jest po prostu cudowna! Ja nie wiem jak wy to robicie, ale świetnie piszecie! :3

    Pozdrawiam i weny życzę
    NyrimChan

    P.S. Już ty dobrze wiesz o co chodzi. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Kim i Hidan *_* uwielbiam <3
    Ekhem.. co do rozdziału to jak zwykle świetny. Uwielbiam Senshi'ego xd.
    No to teraz chce więcej Kakuzu i Arissy!(i Senshi'ego xd).
    No i oczywiście Deidary i Hoshi! Aczkolwiek Pain'em i Shiru nie pogardzę xd.
    Ogólnie rozdział przecudny! Chcę następny!
    Pozdrawiam i życzę weny!
    ~Naomi

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnego masz bloga! Jestem pod wrażeniem :3
    PS. Zapraszam do siebie:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Dopiero zaczynam, jednak mam nadzieję, że się spodoba. :3

    OdpowiedzUsuń