***Narrator***
Kim stała przez chwilę bez ruchu, ze spuszczoną głową. Grzywka
przykrywała jej oczy. Jej czerwony ogon co chwila unosił się i opadał. Nagle
gwałtownie podniosła głowę i swoimi krwiście czerwonymi oczami spojrzała na
osobę stojącą przed nią. Czyli na Pain’a. Postąpiła kilka kroków w jego stronę
i odezwała się, ale głosem innym. Bardziej złowieszczym i przerażającym.
K: Twierdzisz, że ja
nie dam ci rady? Zaraz się przekonasz na własnej skórze jak jestem silna!
Kim w mgnieniu oka znalazła się przy rudym. Zamachnęła się na
niego, ale ten się schylił. Chciał ją podciąć, ale ona podskoczyła i jednym
potężnym kopniakiem w twarz posłała Liderka pod przeciwległą ścianę. Pain
jednak wykonał salto w powietrzu i odbijając się od ręki wylądował na ziemi.
Przetarł sobie krew z twarzy i spojrzał na Kim wściekle. Ona tyko uniosła lekko
głowę i popatrzyła na niego z wyższością
K: Zostań na ziemi
nędzny robaku. To twoje miejsce!
Lider podniósł się i wykonach pieczęcie do potężnej techniki.
Jednak powstrzymał go krzyk
Sh: Pain przestań! Nie
widzisz, że ona nie jest sobą!?
K: Nie jestem sobą?
Ooooh! *złośliwy uśmieszek* Ależ jestem sobą! To właśnie ja!
Kim znalazła się przy niej i wycelowała swoimi pazurami prosto w
jej serce, ale ona wykonała unik. Jednak pazury czarnowłosej zahaczyły o jej
rękę rozdzierając jej przy tym skórę. Shiru syknęła z bólu i chwyciła się za
zranione ramie
Sh: Kim! Panuj nad
sobą!
K: *znudzonym głosem*
Ależ ja nad sobą panuję. Wszystko co teraz robię, robię z czystej przyjemności.
– sekundę po wypowiedzeniu tych słów odwróciła się gwałtownie i zamachnęła się
na osobę, która stała za nią. Czyli na Itachiego. On jednak szybko zrobił unik.
Kim tylko uśmiechnęła się i uniosła głowę.
K: Szybki jesteś. Ale
nie dość szybki!
Czarnowłosa momentalnie znalazła się za nim i wymierzyła mu
kopniak w plecy. On poleciał do przodu, ale przed uderzeniem w ścianę uratowała
go A-chan. Spojrzała najpierw na niego, a potem na Kim.
K: *niezadowolona*
Thy! Uratowała go! Nie ważne… waszą dwójkę zostawię sobie na koniec. Więc kto
następny!?
Nie czekając na nic więcej z zawrotną prędkością ruszyła przed
siebie i zamachnęła się na Deidare. Chłopak wykonał unik ale skończyło się to
tym że dobił do ściany i miał odciętą drogę dalszej ucieczki. Kim uśmiechnęła
się złowieszczo i już miała wykonać koleiny cios.
Ho: Nie!
Hoshi nie wiadomo kiedy znalazła się przy blondynie i odepchnęła
go na bok. Po chwili białowłosa syknęła ponieważ Kim rozścieła jej rękę dość
dotkliwie a potem szybko odskoczyła od fioetowookiej ponieważ Deidara się na
nią zamachnął. Czarnowłosa uśmiechnęła się tylko złowieszczo i rozejrzała się. Jej
wzrok ponownie spoczął na Shiru. Zrobiła krok w jej stronę, ale powstrzymał ją
Pain, który pojawił się przed blondynką
P: Dosyć tego! – Był
zły. Jego Rinnegan błyszczał niebezpiecznie. Zrobił kilka kroków w jej stronę,
ale ona nie ruszyła się z miejsca. Uniosła jedynie głowę i uśmiechnęła się
kpiąco
K: I co? Niby miałam
się przestraszyć tych twoich oczek?
Pein zmarszczył brwi i Kim odleciała do tyłu, a potem została
jakby "przyklejona" do ściany. Nie mogła się ruszyć, choć usilnie
starała się wyrwać
A: *do siebie* Podszkolił się trochę...
A: *do siebie* Podszkolił się trochę...
Pain podszedł do niej i zmierzył ją spojrzeniem. Kim mimo tego, że
nie mogła się ruszyć, nie bała się. Uniosła głowę i spojrzała na rudego z
drwiną
K: I co teraz zrobisz?
Będziesz mnie torturował i dręczył? A może chcesz sie mną pobawić w inny
sposób? *drwiący ton*
P: *zimny głos*
Uważasz, że nie jestem w stanie cię zabić? Mogę to zrobić w każdej chwili.
K: Blefujesz.
Pain w mgnieniu oka zacisnął dłoń na jej szyi i zmierzył ją
lodowatym spojrzeniem
P: Chcesz się
przekonać?
Ona przez chwile patrzyła na niego, a potem jej wilcze uszy i ogon
opadły. W jej oczach pojawiły się łzy, a tęczówki zmieniły barwę z powrotem na
zielony. Jej głos wrócił do normy
K: P…Pain… nie rób
tego! Ja nie chcę was krzywdzić, ale nie panuję nad nią!
Rudy spojrzał na jej twarz zdezorientowany i rozluźnił nieco
uścisk. W tym momencie na twarz Kim wkradł się uśmiech satysfakcji. Przejechała
Liderowi pazurami po rękach rozdzierając mu przy tym ubranie i skórę. Rudy
puścił ją, a ona zaśmiała się drwiąco. Jej oczy znowu były krwiście czerwone
K: Dałeś się nabrać
jak dziecko!
Jednak nie była już taka pewna siebie. Dostrzegła w głosie Paina,
że wcale nie blefował. Naprawdę był w stanie ją zabić. Dziewczyna szybko
zmieniła się w wilka. Był cały czerwony. Rzuciła Painowi szybkie spojrzenie, a
potem uciekła. Rudy patrzył za nią przez chwila, a potem przeniósł wzrok na
swoje ręce. Były całe we krwi.
Sh: Pain! Nic ci nie
jest!? – Podbiegła do niego i spytała z niepokojem
P: Nic mi nie jest…
Sh: Ale twoje ręce…
P: Ty się lepiej martw
o swoją rękę! – Burknął i odwrócił się do niej bokiem.
A: Pain! *zła* Czy ty
naprawdę chciałeś zabić Kim!? Oszalałeś!? I Jak mogłeś tak dać się zrobić w
konia!
Pain spojrzał na nią zły, a potem warknął
P: Nie wyczułaś tego!?
To nie był żaden podstęp! Przez tą krótką chwilę to była prawdziwa Kim!
A: Pewnie, że to
wyczułam! To tym bardziej... Uhh... Pein... trzeba Kim dać odpowiednią lekcję.
Przez to, że boi się "tamtej siebie” nie potrafi tego zaakceptować i tylko
pogarsza swój stan. Chcę żebyś użył Rinnegana i ją tu ściągnął. Zrobisz to?
P: A mam inne wyjście? *wzdycha*
A: Dzięki *smile* no to do roboty!
P: A mam inne wyjście? *wzdycha*
A: Dzięki *smile* no to do roboty!
A-chan odwróciła się i pobiegła za Kim, a reszta po kilku
sekundach ruszyła za nią. Zobaczyli Kim przed siedzibą. Stała do nich plecami i
trzymała sie za głowę zginając się przy tym w pół. Raz krzyczała głosem
mrocznym i złowieszczym, a raz swoim normalnym głosem
K2: Przestań się w
końcu stawiać! Nie rozumiesz, że teraz ja tu rządzę!?
K: Nie! Nie pozwolę byś
dłużej krzywdziła moich przyjaciół! Zostaw mnie!
K2: *Drwiący śmiech*
Ja? Mam cię zostawić? Zapomniałaś że ja jestem TOBĄ!?
W tym momencie czarnowłosa odwróciła się do nich przodem. Jedno
jej oko było czerwone i spoglądało na nich z pogardą i odrazą. Drugie zaś było
zielone i patrzyło na nich zbolałym i bezsilnym spojrzeniem. Zbierały się w nim
łzy.
K: Proszę was... *trzęsie się* idźcie stąd... zostawcie mnie... nie
chcę was dłużej krzywdzić...
Członkowie Akatsuki spojrzeli po sobie. A-chan zrobiła krok do przodku i chciała coś powiedzieć, ale ubiegł ją Pain. Szybko podszedł do Kim i stanął przed nią. Jej czerwone oko spojrzało na rudego z nienawiścią i zamachnęła się na niego, ale jej pazury zatrzymały się o centymetr od jego twarzy. Gwałtownie złapała się za głowę i upadła na kolana
K: Pain! Zrób to! Zabij mnie! Szybko! Za nim całkowicie nie stracę panowania! Zrób to teraz! Gdy choć trochę ją kontroluje! Wolę umrzeć, niż dalej was krzywdzić!
Rudowłosy uniósł nieco głowę i wyciągnął rękę w jej stronę. Nagle dobiegł go krzyk
Sh: Pain! Ty chyba nie masz zamiaru tego zrobić!?
On spojrzał na nią i przewrócił oczami, a potem znowu spojrzał na czarnowłosą. Położył dłoń na jej głowie. W tym samym momencie Kim przestała się trząść. Wzięła jeden głęboki oddech i zamknęła oczy. Po chwili Pain także zamknął oczy. Nie minęło kilka sekund a był już w umyśle czarnowłosej. Lider Akatsuki otworzył oczy i rozejrzał się. Ze wszystkich stron otaczały go wspomnienia Kim. Szybko ruszył przed siebie rozglądając się na boki
Członkowie Akatsuki spojrzeli po sobie. A-chan zrobiła krok do przodku i chciała coś powiedzieć, ale ubiegł ją Pain. Szybko podszedł do Kim i stanął przed nią. Jej czerwone oko spojrzało na rudego z nienawiścią i zamachnęła się na niego, ale jej pazury zatrzymały się o centymetr od jego twarzy. Gwałtownie złapała się za głowę i upadła na kolana
K: Pain! Zrób to! Zabij mnie! Szybko! Za nim całkowicie nie stracę panowania! Zrób to teraz! Gdy choć trochę ją kontroluje! Wolę umrzeć, niż dalej was krzywdzić!
Rudowłosy uniósł nieco głowę i wyciągnął rękę w jej stronę. Nagle dobiegł go krzyk
Sh: Pain! Ty chyba nie masz zamiaru tego zrobić!?
On spojrzał na nią i przewrócił oczami, a potem znowu spojrzał na czarnowłosą. Położył dłoń na jej głowie. W tym samym momencie Kim przestała się trząść. Wzięła jeden głęboki oddech i zamknęła oczy. Po chwili Pain także zamknął oczy. Nie minęło kilka sekund a był już w umyśle czarnowłosej. Lider Akatsuki otworzył oczy i rozejrzał się. Ze wszystkich stron otaczały go wspomnienia Kim. Szybko ruszył przed siebie rozglądając się na boki
P: Muszę znaleźć
odpowiednie wspomnienie... to gdy po raz pierwszy straciła kontrole... gdy
zabiła Tyriona... nie mogę się pomylić... jeśli wejdę w niewłaściwe
wspomnienie, będę musiał czekać, aż się ono skończy...
K2: Nie pozbędziesz się
mnie tak łatwo! – Zła Kim pojawiła sie z znikąd tuż za plecami Paina i zanim
ten zdąrzył zrobić cokolwiek mocno popchnęła go do przodu. Pain wylądował w
jednym ze wspomnień uderzając przy tym o ziemię. Podniósł się obolały i warknął
pod nosem
P: Świetnie! Przez tą
małą cholerę muszę czekać, aż to wspomnienie się skończy. Tak właściwie gdzie
ja jestem? *rozgląda sie* To chyba... Wioska Wodospadu... Dobra... muszę znaleźć
Kim, to w końcu jej wspomnienie.
W tej właśnie chwili do jego uszu dobiegł dość głośny krzyk
- Dlaczego ja dałem sie na to namówić!?
Pain zamrugał dwa razy i rozejrzał się. Był pewien, że to był głos
Senshi’ego.
- TY dałeś się namówić!? To był TWÓJ pomysł!!!
Teraz rudowłosy zmarszczył brwi i jeszcze bardziej zaczął sie
rozglądać. Tym razem był pewny, że głos należał do Kakuzu
- Zamknijcie się obaj!!!
Tego głosu nie znał. Potem do jego uszu dobiegł głośny, dziecięcy
śmiech i wtedy ich zauważył. Na samym przedzie biegł wysoki chłopak o czarnych
włosach związanych w długi kucyk. Grzywka opadała mu na lewe oko całkowicie je
zasłaniając. Na sobie miał czarne spodnie i długi czerwony płaszcz z białym
pasem. Za nim biegł Senshi. Jego włosy były krótsze niż w teraźniejszości, ale
i tak były dość długie. Związane były w kitkę na czubku głowy. Na sobie miał czarne
spodnie oraz niebieską bluzę z kapturem i fioletowymi trójkątami przy rękawach.
Na samym końcu biegł Kakuzu. Włosy miał długie związane w kucyk, a grzywka
opadała mu po obu stronach twarzy. Na sobie miał czarne spodnie oraz zieloną
bluzkę bez rękawów z białymi pasami przy ramionach. Na baranach trzymał
czarnowłosą dziewczynkę w zielonej sukience
P: Ah... wiec tu jest
Kim...
Pain ruszył za nimi by ich nie zgubić i gdy zorientował się przed
czym, lub przed kim uciekają nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu który
wkradł mu się na usta. Otóż za nimi biegła jakaś podstarzała kobieta wymachując
na wszystkie strony miotłą i próbując nią uderzyć któregoś z nich. A darła sie
przy tym niesamowicie
- Wy nicponie!!! Wy hultaje!!! Trzymajcie sie z daleka od mojego
sadu!!! Jeszcze raz was tam zobaczę, a pożałujecie!!!
Po kilku minutach kobieta w końcu dała im spokój, a oni zatrzymali
się przy jakimś budynku dysząc przy tym ciężko. Kakuzu postawił Kim na ziemi, a
Senshi wyprostował sie i odetchnął głośno
Se: Mówiłem ci Kakuzu,
że to był zły pomysł
W tym momencie na czole brązowowłosego pojawiła się pulsująca żyłka.
Wyprostował się gwałtownie tak i kopnął Senshi’ego w plecy tak, ze ten się
wywalił
Ka: To był do cholery,
twój pomysł!!!
Fioletowowłosy posłał mu mordercze spojrzenie i szybko wstał.
Mierzyli się wściekłym wzrokiem, a potem obaj w tej samej chwili spojrzeli na
czarnowłosego i krzyknęli
Se, Ka: Mikeru!!!
Ten aż podskoczył. Spojrzał najpierw na jednego, a potem na
drugiego
M: Co!?
Se,Ka: To był jego pomysł!!! – W tym momencie wskazali na siebie na
wzajem, nadal gapiąc sie na czarnowłosego. Ten tylko westchnął zrezygnowany i
załamał ręce
M: Yare, yare...
K: Senshi-san!
Wszyscy trzej spojrzeli na Kim która uśmiechała sie do nich radośnie. Czarnowłosa podeszła do Senshiego i spojrzała na niego swoimi wielkimi zielonymi oczami
K: To był twój pomysł!
Mikeru parsknął śmiechem, a Kakuzu uśmiechną się z satysfakcją
Ka: Widzisz? Nawet Kim uważa, że to był twój pomysł
Se: To nie fair! To twoja siostra, ona zawsze weźmie twoją stronę!
- Yare, yare... czy wy zawsze musicie sie ze sobą kłócić?
Wszyscy gwałtownie sie odwrócili. W ich stronę zmierzała niska rudowłosa dziewczyna uśmiechająca sie wesoło. Na sobie miała białe spodenki i niebieską bluzkę z krótkimi rękawkami. Kakuzu na jej widok uśmiechnął się szeroko
Ka: Arissa!
Senshi zachichotał cicho i szepnął coś do ucha Mikeru uśmiechając się przy tym złośliwie. Jednak już po chwili pieść Kakuzu wylądowała na jego głowie więc wolał już się nie odzywać i tylko patrzył na brązowowłosego z pod byka masując sobie przy tym obolałą głowę.
K: Arissa-san! – Kim rzuciła się w stronę rudej z uśmiechem na ustach, a dziewczyna chwyciła ją w ramiona i podniosła do góry.
Ar: Kimcia! Aleś ty się już duża zrobiła! Niedługo mnie przerośniesz!
Kim zaśmiała się głośno i powiedziała
K: Nie prawda Arissa-san! Jesteś za duża żebym cie przerosła!
Ar: Oj nie wiem, nie wiem. Zobaczysz, już niedługo zrobi sie z ciebie taka piękna dziewczyna, że nie będziesz się mogła od chłopaków opędzić.
Se: Tak, już sobie to wyobrażam.
Senshi wzniósł oczy ku górze z szerokim uśmiechem. Po chwili już siedział na ziemi i masował się po obolałej głowie, a Kakuzu stał nad nim z uniesioną pięścią i mordem w oczach. Arissa i Mikeru tylko pokręcili głowami zrezygnowani
Ar: Doprawdy, gorzej niż dzieci. A skoro mowa o dzieciach! Patrzcie kogo spotkałam po drodze!
M: Yare, yare...
K: Senshi-san!
Wszyscy trzej spojrzeli na Kim która uśmiechała sie do nich radośnie. Czarnowłosa podeszła do Senshiego i spojrzała na niego swoimi wielkimi zielonymi oczami
K: To był twój pomysł!
Mikeru parsknął śmiechem, a Kakuzu uśmiechną się z satysfakcją
Ka: Widzisz? Nawet Kim uważa, że to był twój pomysł
Se: To nie fair! To twoja siostra, ona zawsze weźmie twoją stronę!
- Yare, yare... czy wy zawsze musicie sie ze sobą kłócić?
Wszyscy gwałtownie sie odwrócili. W ich stronę zmierzała niska rudowłosa dziewczyna uśmiechająca sie wesoło. Na sobie miała białe spodenki i niebieską bluzkę z krótkimi rękawkami. Kakuzu na jej widok uśmiechnął się szeroko
Ka: Arissa!
Senshi zachichotał cicho i szepnął coś do ucha Mikeru uśmiechając się przy tym złośliwie. Jednak już po chwili pieść Kakuzu wylądowała na jego głowie więc wolał już się nie odzywać i tylko patrzył na brązowowłosego z pod byka masując sobie przy tym obolałą głowę.
K: Arissa-san! – Kim rzuciła się w stronę rudej z uśmiechem na ustach, a dziewczyna chwyciła ją w ramiona i podniosła do góry.
Ar: Kimcia! Aleś ty się już duża zrobiła! Niedługo mnie przerośniesz!
Kim zaśmiała się głośno i powiedziała
K: Nie prawda Arissa-san! Jesteś za duża żebym cie przerosła!
Ar: Oj nie wiem, nie wiem. Zobaczysz, już niedługo zrobi sie z ciebie taka piękna dziewczyna, że nie będziesz się mogła od chłopaków opędzić.
Se: Tak, już sobie to wyobrażam.
Senshi wzniósł oczy ku górze z szerokim uśmiechem. Po chwili już siedział na ziemi i masował się po obolałej głowie, a Kakuzu stał nad nim z uniesioną pięścią i mordem w oczach. Arissa i Mikeru tylko pokręcili głowami zrezygnowani
Ar: Doprawdy, gorzej niż dzieci. A skoro mowa o dzieciach! Patrzcie kogo spotkałam po drodze!
W tej chwili zza rudowłosej wyskoczył mały blond włosy chłopczyk o
roześmianej twarzy. Na sobie miał czarne spodenki i szarą bluzę. Gdy Kim go
zobaczyła uśmiechnęła się szeroko i wyciągneła ręce w jego stronę
K: Damon!
Arissa postawiła czarnowłosą na ziemi, a ta od razu rzuciła się
chłopczykowi na szyję i pocałowała go w policzek
Da: Kim-chan! Dawno cię
nie widziałem! Ale sie stęskniłem!
K: Ja za tobą też!
Oboje uśmiechnęli się do siebie. Arissa podeszła do chłopaków i
uśmiechneła sie
Ar: Ależ oni razem
słodko wyglądają!
Mikeru uśmiechnął się i pokiwał głową
M: No, zgadzam się
Oboje spojrzeli na Kakuzu i Senshiego. Brązowowłosy uśmiechnoł się
lekko i powiedział
Ka: Tak... chyba macie
racje
Se: Racja, ale! –
Senshi gwałtownie stanoł na równe nogi gdyż nadal siedział na ziemi i zawołał z
determinacją w oczach i głupim uśmieszkiem na ustach – Jestem pewny, że Kim
będzie wyglądać bardziej słodko gdy troche podrośnie!
I już po sekundzie leżał na ziemi, a Kakuzu przygniatał go swoim
butem do podłoża
Ar, M: *kręcą głowami
zrezygnowani* Yare, yare...
Damon i Kim zaśmiali się głośno, a Arissa i Mikeru tylko
uśmiechneli się lekko. Nagle Kakuzu przestał wgniatać Senshiego w ziemię i
zmarszczył brwi. Spojrzał na Arissę i spytał
Ka: Która godzina?
Ar: Będzie tak koło...
szesnastej. A co?
Na twarzy brązowołosego pojawiła się lekka panika. Szybko podbiegł
do Kim i chwycił ją na ręcę
Ka: Musimy jak
najszybciej wracać do domu! Jestem już spóżniony!
Po tych słowach pożegnał się z nimi i szybko pobiegł przed siebie.
Pain ruszył za nimi by ich nie zgubić. Nie musiał uważać na to by na nikogo nie
wpaść. Nikt go nie widział, ani nie mógł go dotknąć. To było tylko wspomnienie,
a on był jedynie obserwatorem. Po kilku minutach, Kakuzu wbiegł do ich domu, a
Pain oczywiście poszedł za nim. Wszedł do środka akurat by zobaczyć jak Kim i
jej starszy brat siedzą na ziemi, a nad nimi stoi brązowowłosa kobieta ubrana w
zieloną sukienkę i biały fartuch. Patrzyła na starszego z rodzeństwa lekko złym
wzrokiem
Ke: Kakuzu Kenta Okami!
Spóźniłeś się!
Pain zmarszczył lekko brwi, a kącik jego ust wygiął się delikatnie
ku górze. Kenta? Czyżby jego drugie imię?
– Pomyślał
Ka: Taa…k jakoś wyszło…
- mruknął patrząc na swoje ręce. Nagle Kim wstała i podbiegła do Keiry po czym
uczepiła się jej nogi
K: Mamo! *wielki
uśmiech* Bawiliśmy się z Senshi’m-san i Mikeru-san! A później przyszedł jeszcze
Damon-kun i Arissa-san!
Kobieta patrzyła przez chwilę na nią, a później przeniosła wzrok
na swojego syna i uśmiechnęła się
Ke: Arissa, tak? No,
teraz się nie dziwię czemu się spóźniliście. – Po tych słowach puściła oczko do
Kakuzu. Ten zrobił się cały czerwony i wstał gwałtownie
Ka: To nie tak jak
myślisz!!! – po tych słowach odwrócił się na pięcie i zwiał do swojego pokoju.
Keira pokręciła głową i uśmiechnęła się lekko
Ke: Piętnaście lat i
już ma takie problemy sercowe
Ka: Ja wcale nie mam
problemów sercowych!!! – dobiegł ich jeszcze krzyk
Kim zaśmiała się głośno, a jej mama spojrzała na nią i uśmiechnęła
się do niej. W tym momencie wszystko zniknęło, a Pain wrócił do miejsca
wypełnionego wspomnieniami
P: Skończyło się…
Rudowłosy ruszył przed siebie i już po chwili znalazł odpowiednie
wspomnienie. Dotknął go ręką i wtedy wszystko zrobiło się czarne. Przed sobą
zobaczył prawdziwą Kim, która wisiała zawieszona kilka centymetrów nad ziemią.
Patrzyła się prosto przed siebie a jaj wzrok był pusty. Powoli podniosła głowę
i spojrzała na rudego
K: P… Pain? Co… co ty
tu robisz? L… lepiej stąd idź…
P: Nie mogę… muszę ci
dać porządną lekcje! – powiedział lodowatym głosem. Kim zacisnęła oczy, a Pain
ruszył w jej stronę jednak wtedy na drodze stanęła mu druga Kim
K2: Nie pójdziesz
dalej! Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo!
Pain spojrzał na nią beznamiętnym spojrzeniem i powiedział
P: A kto powiedział,
że chcę się ciebie pozbyć?
W tym momencie obie Kim spojrzały na niego zaskoczone, jednak ta
zła już po chwili zrobiła krok w jego stronę i warknęła
K2: Akurat! Nie
nabierzesz mnie! Przyszedłeś tu, żeby ją uratować *wskazuje kciukiem na
prawdziwą Kim* i się mnie pozbyć! Ale ja się nie dam!
P: Co do pierwszej
sprawy to masz rację, ale co do drugiej się mylisz. Nie mam zamiaru się ciebie
pozbywać. Przyszedłem tu tylko po to, żeby powiedzieć coś Kim.
Po tych słowach zrobił kilka kroków w ich stronę, ale zła Kim go
powstrzymała
K2: Stój! Skoro chcesz
jej coś powiedzieć to równie dobrze możesz to zrobić z tamtego miejsca!
Pain parzył przez chwilę na złą Kim mierząc ją wzrokiem.
P: No dobrze... skoro tak sie mnie boisz - rzucił z lekką kpiną w głosie - mogę to zrobić stąd... Kim! – krzyknął i spojrzał na tą prawdziwą - przestań zachowywać sie jak tchórz! Jak długo jeszcze masz zamiar pozwalać jej siebie kontrolować!?
K: Ale ja nie mogę nic zrobić... nic! Ona jest za silna! - Kim zamknęła oczy i zadrżała. Pain westchnął cicho i spojrzał na nią zły
P: Źle sie do tego zabierasz! Nie możesz z nią walczyć! Musisz ją zaakceptować!
Ta wypowiedz wywołała zdziwienie na twarzach obu dziewczyn. Ta zła patrzyła na rudowłosego ze szczerym zdziwieniem, natomiast ta prawdziwa Kim, nie mogła uwierzyć w to co słyszy
K: Zaakceptować!? Jak mam ją zaakceptować! Ona zraniła Shiru i ciebie!
Pain spojrzał na swoje ręce poplamione krwią, a potem przeniósł wzrok na czarnowłosą.
P: Musisz ją zaakceptować! Ona jes częścią ciebie! Każdy z nas ma jakąś ciemną stronę, której się wstydzi i nie chce by ujrzała światło dzienne. Nawet… nawet ja… - ostatnie słowa rzekł ściszonym głosem, ale Kim i tak to usłyszała. Zamknęła oczy i zacisnęła pięści. Dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo była głupia. Pain spojrzał na złą Kim, a potem na tą prawdziwą i uśmiechną się lekko.
P: Myślę, że już zrozumiałaś. Teraz wszystko zależy od ciebie.
Po tych słowach opuścił umysł czarnowłosej i wrócił do rzeczywistości. Zabrał rękę z głowy dziewczyny i odsunął się od niej. Ona nadal pozostawała nieruchoma, jedynie jej czerwony ogon poruszał się co jakiś czas. Rudowłosy patrzył na nią przez chwilę, a potem podeszła do niego reszta Akatsuki.
Ho: I tak? Udało się?
Pain odwrócił się i spojrzał na nich wszystkich
P: Powiedziałem jej co miałem jej powiedzieć. Chyba to do niej dotarło. Czy sobie z nią poradzi? To się dopiero okaże.
P: No dobrze... skoro tak sie mnie boisz - rzucił z lekką kpiną w głosie - mogę to zrobić stąd... Kim! – krzyknął i spojrzał na tą prawdziwą - przestań zachowywać sie jak tchórz! Jak długo jeszcze masz zamiar pozwalać jej siebie kontrolować!?
K: Ale ja nie mogę nic zrobić... nic! Ona jest za silna! - Kim zamknęła oczy i zadrżała. Pain westchnął cicho i spojrzał na nią zły
P: Źle sie do tego zabierasz! Nie możesz z nią walczyć! Musisz ją zaakceptować!
Ta wypowiedz wywołała zdziwienie na twarzach obu dziewczyn. Ta zła patrzyła na rudowłosego ze szczerym zdziwieniem, natomiast ta prawdziwa Kim, nie mogła uwierzyć w to co słyszy
K: Zaakceptować!? Jak mam ją zaakceptować! Ona zraniła Shiru i ciebie!
Pain spojrzał na swoje ręce poplamione krwią, a potem przeniósł wzrok na czarnowłosą.
P: Musisz ją zaakceptować! Ona jes częścią ciebie! Każdy z nas ma jakąś ciemną stronę, której się wstydzi i nie chce by ujrzała światło dzienne. Nawet… nawet ja… - ostatnie słowa rzekł ściszonym głosem, ale Kim i tak to usłyszała. Zamknęła oczy i zacisnęła pięści. Dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo była głupia. Pain spojrzał na złą Kim, a potem na tą prawdziwą i uśmiechną się lekko.
P: Myślę, że już zrozumiałaś. Teraz wszystko zależy od ciebie.
Po tych słowach opuścił umysł czarnowłosej i wrócił do rzeczywistości. Zabrał rękę z głowy dziewczyny i odsunął się od niej. Ona nadal pozostawała nieruchoma, jedynie jej czerwony ogon poruszał się co jakiś czas. Rudowłosy patrzył na nią przez chwilę, a potem podeszła do niego reszta Akatsuki.
Ho: I tak? Udało się?
Pain odwrócił się i spojrzał na nich wszystkich
P: Powiedziałem jej co miałem jej powiedzieć. Chyba to do niej dotarło. Czy sobie z nią poradzi? To się dopiero okaże.
***Kim***
Jaka ja byłam głupia! Jak ja mogłam tego nie zauważyć!? Dopiero Pain musiał mi to uświadomić. A gdybym dostrzegła to wcześniej... może oszczędziłabym jemu, Hoshi i Shiru cierpień. Wszystkim oszczędziłabym cierpień i nikt z nas nie musiałby przechodzić przez tą nieprzyjemną sytuację. Zacisnęłam mocno pięści i opadłam na ziemię. Uklęknęłam na jedno kolano i gwałtownie podniosłam głowę. Wstałam i ruszyłam w stronę drugiej mnie. Ona cofnęła się o krok jednak już po chwili warknęła
K2: Stój! Nie podchodź do mnie!
Ja jednak zignorowałam ją i szłam dalej. Ta zamachnęła się na mnie i rozcięła mi ramie pazurami, ale nie przejęłam się tym. Zła ja cofnęła się kilka kroków, ale ja podbiegłam do niej i chwyciłam ją w ramiona. Zaszokowało ją to.
K: Przepraszam… nie powinnam z tobą walczyć. Jesteś częścią mnie. Jesteś mną. Od razu powinnam cie zaakceptować. Przepraszam…
Puściłam ją i spojrzałam na jej zaskoczoną twarz. Ta po chwili spuściła głowę a jej barki zadrżały. Wydała z siebie cichy dźwięk, a potem gwałtownie podniosłą głowę i… zaczęła się głośno śmiać. Gdy przestała spojrzała na mnie lekko przymrużonymi oczami i uśmiechnęła się… ale nie był to uśmiech złośliwy tylko szczery, radosny
K2: Wreszcie...
Po tych słowach zamknęła oczy. Jej ogon i uszy zaczęły lśnić. W migoczącym świetle zmieniły barwę z krwistej czerwieni na złoto. Gdy otworzyła oczy, zorientowałam się, że one także zmieniły barwę. Tak samo jak ogon i uszy przybrały złotą barwę.
K2: Wreszcie mnie zaakceptowałaś. Tylko tego chciałam…
Zmarszczyłam lekko brwi i spojrzałam na nią lekko złym wzrokiem
K: Skoro pragnęłaś tylko akceptacji… to dlaczego przejęłaś nade mną kontrolę i zaatakowałaś moich przyjaciół!?
Ona zaśmiała się tylko i powiedziała.
K2: A co miałam zrobić? Jestem twoją ZŁĄ stroną. Chciałam byś zaakceptowała mnie taką jaką jestem. A właśnie taka jestem.
Westchnęłam cierpiętniczo i uśmiechnęłam się lekko.
K: Ale rozumiem, że teraz już nie będziesz przejmować nade mną kontroli
K2: Nooo… może czasami, kiedy będzie mi się nudzić
K: Ej!
K2: Żartuje, żartuje! Chociaż kto wie…
Posłałam jej mordercze spojrzenie, a ta tylko wystawiła mi język.
K2: Zanim zniknę… powiem ci tylko jeszcze jedną rzecz. – Przybliżyła swoją twarz do mojej i ze śmiertelną powaga powiedziała – Ty weź idź i powiedz w końcu temu białemu idiocie, że na niego lecisz! Bo jak na was patrzę to mi się słabo robi! Nie wiem co ty w nim widzisz, ale ja jestem tylko cząstką ciebie. Najwyraźniej tą cząstką, która wcale nie jest w nim zabujana! W każdym razie powiedz mu to wreszcie, bo jak nie to przejmę nad tobą kontrolę i sama to zrobię! A wtedy nie skończy się na samym wyznaniu miłości możesz mi wierzyć! Wtedy skończy się na czymś więcej niż tylko pocałunku. Myślę, że rozumiesz o co mi chodzi?
Momentalnie zrobiłam się cała czerwona. Tak, doskonale wiedziałam co ona ma na myśli! Spojrzałam na nią zła i krzyknęłam
K: Lepiej już znikaj!
Ona zaśmiała się tylko i odwróciła się. Spojrzała na mnie jeszcze przez ramie i powiedziała
K2: Nie waż się o mnie zapomnieć. Jeszcze nie raz się pojawię!
Uśmiechnęłam się lekko i kiwnęłam głową. Druga ja odwróciła się i ruszyła przed siebie. Już po chwili jej nie było. Zamknęłam oczy, a gdy je ponownie otworzyłam zobaczyłam przed sobą wszystkich członków Akatsuki wpatrujących się we mnie. Z tym, że oni nie widzieli, że otworzyłam oczy gdyż miałam spuszczoną głowę, a grzywka zasłaniała mi oczy. Powoli wstałam, a Kakuzu zrobił krok w moją stronę
Ka: Kim?
Uśmiechnęłam się szeroko wstrząsnęłam głową tym samym odsłaniając moje zielone oczy.
K: A kogo się spodziewałeś? Ducha?
Zobaczyłam na twarzach wszystkich ulgę, jednak już po chwili nie widziałam nic, bo ktoś podbiegł do mnie i przytulił mocno przy okazji podnosząc mnie do góry. Gdy udało mi się choć trochę uwolnić z tych uścisków, mogłam w końcu zobaczyć kto mnie tak przytula. Kto to był…? Hidan. Momentalnie zrobiłam się cała czerwona
H: Kiiim! Jak dobrze,
że nic ci nie jest!
K: Hi… Hidan… możesz
mnie już puścić…? – Wydukałam czerwona jak burak. On postawił mnie na ziemi i
lekko czerwony odsunął się o kilka kroków
H: Wybacz, poniosło
mnie. *szeroki uśmiech*
K: Yh… *czerwona*
Se: Kimcia! Dobrze, że
nic ci nie jest! – Ten fioletowy idiota nie wiadomo kiedy pojawił się na mną i
wrzasnął mi to prosto do ucha, tak że aż odskoczyłam od niego i wpadłam… prosto
na Hidana. Spojrzałam w te jego cudne fioletowe oczy i odsunęłam się od niego jak
oparzona.
K: Wybacz… *czerwona
jak burak*
H: Nic się nie stało
*szeroki uśmiech*
Westchnęłam w duchu i odwróciłam się do Senshiego z rządzą mordu w
oczach
K: Człowieku nie
możesz tak nagle wyskakiwać koło innych i drzeć się im do ucha!
Se: Ale czemu nie? Czyż
nie przyniosło to dobrych skutków? *szeroki uśmiech i znaczące spojrzenie*
K: >_<
W tym momencie znowu ktoś do mnie podbiegł i zaczął mnie ściskać.
Tym razem był to Tobi. A darł się przy tym niesamowicie =_=
T: Kim-chan być sobą!
Tobi się cieszyć!
K: Tobi… też się
cieszę… ale mnie dusisz…
Zamaskowany mnie puścił i w tej samej chwili podeszli do mnie
wszyscy pozostali. Cieszyli się, że jestem sobą i że nic mi się nie stało. Ja
też się z tego bardzo cieszyłam. Nagle przez oczami mignęło mi coś złotego.
Zorientowałam się, że to mój ogon. Był… biało-czerwono-złoty! Byłam lekko
mówiąc w szoku.
K: Czy… czy moje uszy
też tak wyglądają?
Oni przytaknęli, a ja spojrzałam po nich z szokiem wymalowanym na
twarzy. Coś jest nie tak.
K: Od dawna tak
wyglądają?
A: Zaczęły się
zmieniać mniej więcej wtedy jak zaakceptowałaś swoją złą stronę.
Szybko usiadłam na ziemi po turecku. Zamknęłam oczy i skupiłam
się, a potem zawołałam w myślach
K: Ej, druga ja!
Jesteś tam!?
K2: *pojawia się* Po
pierwsze: Nie drzyj się tak. Nie jestem głucha. Po drugie: Przestań do cholery
nazywać mnie „druga ja”! To irytujące! Mów mi Kuro.
K: Dobrze. Kuro… wiesz
dlaczego mój ogon i uszy tak wyglądają?
Ku: Może i mnie
zaakceptowałaś, ale nadal w pełni nie opanowałaś mojej mocy. Dlatego twój ogon
i uszy tak wyglądają. Obawiam się jednak, że nigdy nie uda ci się w pełni
opanować tej mocy
K: *zła* Uważasz, że
sobie nie poradzę?!
Kuro podniosła ręce w obronnym geście
Ku: Nie chodzi o to, że
w ciebie nie wierzę. *westchnięcie* Wiesz o tym, że kiedyś wszystkie wilkołaki
były całkowicie pozbawionymi zdrowych zmysłów bestiami prawda? Zabijały
wszystkich bez względu na wiek czy pochodzenie. Nie miało dla nich znaczenie
czy to wróg, przyjaciel czy rodzina. Zabijały wszystkich jak leci. Moja moc to
moc właśnie takiego wilkołaka, pierwotna. By ją zyskać musiałabyś zabić dwie
osoby. Myślę, że już się domyślasz o co mi chodzi.
K: Chyba nie powiesz,
że… - zaczęłam przerażeniem wymalowanym
na twarzy. Kuro przytaknęła i kontynuowała.
Ku: By zyskać moc
pierwotnego wilkołaka musiałabyś zabić jednego swojego wroga… i jednego swojego
przyjaciela. Albo raczej musiałabyś złożyć ich w ofierze. Nie znam innej
metody.
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. To nie może być prawda.
K: To jakiś absurd! Ja
nigdy nie zabiłabym żadnego z moich przyjaciół!
Ku: Wiem o tym. Dlatego
powiedziałam, że nigdy nie opanujesz tej mocy… no, nie w pełni. Wiesz… myślę że
to w sumie nawet lepiej. Gdybyś ją opanowała w pełni ja nie byłabym już tylko
twoją cząstką. Stałabym się połową ciebie, a ty sama stałabyś się bardziej
szorstka dla wszystkich. Byłabyś oziębła, nie pokazywałabyś swoich uczuć zbyt
często, prawie nic by cię nie obchodziło. Nie znałabyś takich uczuć jak
przyjaźń… czy miłość. Byłabyś jak człowiek bez serca
K: Ale… wtedy to nie
byłabym… ja. – spojrzałam na nią smutno. Nie wyobrażam sobie takiej siebie.
Ku: *lekki, smutny
uśmiech* Nie do końca… wtedy byłabyś mną.
Zmierzyłam ją przenikliwym spojrzeniem
K: Ty… wcale nie
chcesz taka być, mam racje?
Ona podniosła wzrok i spojrzała mi w oczy. Potem przybrała
obojętny wyraz twarzy i wzruszyła ramionami
Ku: Może i tak… ale to
moja natura, taka już jestem i nic z tym nie zrobię. Po za tym *złośliwy
uśmieszek* Jestem tą wredną stroną ciebie. Gdybym się zmieniła stałabyś się za
miękka. A to by była tragedia. Ty i tak już jesteś zbyt uczuciowa.
K: *krzyżuje ręce i
robi naburmuszoną minę* Czy to źle?
Ku: Źle? Cóż… ty po
prostu przejmujesz się wszystkim, bierzesz wszystkie problemy na siebie, ale
swoimi własnymi problemami nie chcesz się dzielić. Ty zbytnio się wszystkim
zamartwiasz. Czasami musisz po prostu wrzucić na luz i powiedzieć „co ma być to
będzie” ^^
K: Wiesz… ja chyba tak
nie potrafię.
Kuro westchnęła cierpiętniczo i popatrzyła na mnie ze zbolałym
uśmiechem
Ku: Tak, wiem. I
ubolewam nad tym. Czasami jak widzę co ty wyczyniasz to mam ochotę trzasnąć cię
w łeb! Na przykład ta pełnia kiedy wyczułaś Tyriona! Wyczułaś go, ale zamiast
iść i powiedzieć komuś o tym to ty tam poszłaś mimo tego, że była pełnia! A
dlaczego? Bo wiedziałaś, że ten wilkołak najprawdopodobniej chce czegoś od
ciebie i nie chciałaś nikogo zamęczać swoimi problemami! No głupota! – W tej
chwili Kuro podeszła do mnie, złapała mnie za ramiona i potrząsnęła mną. –
Słuchaj no! Tak troszczysz się o tych swoich przyjaciół i nie chcesz by
któremuś coś się stało. Starasz się im pomagać ze wszystkich sił, ale zrozum
jedno! Oni najprawdopodobniej tak samo patrzą na ciebie! Oni też chcą ci pomóc!
Zrozum, że przyjaciele między innymi od tego są! By pomagać sobie nawzajem!
Nawzajem, rozumiesz!? A nie tak, że tylko ty im pomagasz, a swoje problemy zostawiasz
dla siebie!
K: Bez obrazy, ale co
ty możesz wiedzieć o przyjaźni?
Kuro spojrzała na mnie z mordem w oczach i warknęła
Ku: Uwierz dużo! Do
jasnej cholery cały czas zapominasz, że jestem tobą! Nawet jeśli złą tobą… to
twoje uczucia do przyjaciół są tak silne że czasami przyprawiają mnie o ból
głowy! Ja zawsze wiem co myślisz! I dlatego bardzo dużo wiem o przyjaźni! A ty
wbij sobie do głowy, że nie możesz wszystkiego brać na siebie!
Patrzyłam na nią przez chwilę, a potem uśmiechnęłam się lekko i
powiedziałam
K: Chyba masz rację.
Kuro prychnęła i powiedziała
Ku: Pewnie, że mam!
Ehh… *kręci głową* Ale co do twojego ogona. Następnym razem jak się zmienisz
powinien już wyglądać normalnie
K: Co za ulga!
Ku: No. Ten wygląda
żałośnie. *złośliwy uśmieszek*
K: Ej!
Ku: Dobra, dobra… nie
denerwuj się i wracaj już tych swoich pożal się Boże przyjaciół.
Odwróciła się i ruszyła przed siebie, ale ja zawołałam
K: Kuro!
Ona obejrzała się przez rami i uniosła brwi pytająco
K: Ja… dziękuje ci.
Ona spojrzała na mnie zaskoczona i spytała
Ku: Za co?
K: Za to co
powiedziałaś. Pomogło mi to *uśmiech*
Kuro tylko wyszczerzyła się pokazując swoje kły i zniknęła. Ja
zamknęłam oczy i gdy otworzyłam je ponownie patrzyłam na wszystkich z Akatsuki.
Uśmiechnęłam się szeroko i wstałam.
A: I co?
K: To nic! Mój ogon
następnym razem będzie już normalny.
Ka: Co ty tak długo
robiłaś?
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się
K: Druga ja udzieliła
mi pewnej ważnej lekcji
Ku: Mówiłam nie mów na
mnie „druga ja”!!! >.< - wrzasnęła mi w głowie. Zaczęłam się głośno śmiać
a wszyscy patrzyli na mnie jak na idiotkę. Ale ja się tym nie przejęłam.
Cieszyłam się, że żyję razem z nim i że mam takich cudownych przyjaciół!
aaaaaaaaaa:D ja tu przed spankiem zaglądam a tu co.. notka nowa :D Muszę przyznać bardzo mi się spodobało teraz zachowanie Pain'a i to jak pomógł Kimci. Nikt nie zginął, jak ja się ciesze ^^ niech się Kim otworzy na uczucia bo jak Kuro się włączy do akcji to może być ciekawie :3 A tak na marginesie,to macie może w planach jakiś "romans" Kakuzu z Arissą *.*?! Pomysłowości !
OdpowiedzUsuńCałuski ~Nox
Uuu chu chu! Nareszcie jest! *zaciesz na mordę*
OdpowiedzUsuńŚwietnie i pięknie i żelki i super! :3
Co do "romansu" zgadzam się z ~Nox'em... :D Tyle, że Dei i Hoshi. ^^
Nie odpuszczę do póki nie dostanę tego paringu! :3
Uparłam się! Koniec! Ma być! ^^
Pozdrawiam i weny życzę
NyrimChan
Ooo ja też chcę Kakuzu i Arisse! *_* Hoshi i Dei'm też nie pogardzę. I więcej Kimci i Hidana <3 I jescze Shiru i Pain'a! A właśnie co do Liderka to podobało mi się jak pomógł Kim ;p Ogólnie rozdział był świetny. Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;P
~Naomi