INFO

W zakładce "zamówienia", którą znajdziecie po prawej stronie bloga, możecie składać zamówienia na wasze one-shoty, tak jak to do tej pory robiliście w komentarzach. Różnica będzie jedynie taka, że łatwiej będzie i nam i wam to wszystko ogarnąć i zobaczyć kto, co i ile zamawiał.
Wraz z waszymi zamówieniami powstanie w tamtym miejscu lista, na której będziecie mogli sprawdzić aktualny stan waszego zamówienia. Zachęcam do zaglądnięcia tam.

niedziela, 23 grudnia 2012

037. Powrót


Obudził mnie jakiś upierdliwy głos. Starałam się go zignorować, ale się nie dało. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam Senshiego, który pochylał się nade mną z szerokim uśmiechem. Pisnęłam i tak gwałtownie się podniosłam, że zderzyliśmy się głowami. Fioletowowłosy upadł na ziemię, ale nie przestał się do mnie szczerzyć jak głupi
K: Czy ty do jasnej cholery wiesz, co to jest przestrzeń osobista!? – Wydarłam się na niego. Usłyszałam głębokie westchnięcie, a zaraz potem głos Arissy
Ar: Ostrzegałam go, że taka pobudka ci się nie spodoba, ale oczywiście mnie nie słuchał.
Spiorunowałam Senshi’ego spojrzeniem, ale ten tylko wzruszył ramionami i wstał z szerokim uśmiechem. Eh, co za człowiek. Już miałam wstać, ale poczułam coś pod ręką. Spojrzałam tam i zobaczyłam złożoną kartkę. Na początku nie pamiętałam skąd się tam wzięła, ale już po kilku sekundach na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wzięłam list od A-chan do ręki i wstałam. Arissa najwidoczniej dostrzegła kartkę bo podeszła do mnie i spytała z ciekawością
Ar: Co to jest?
K: List od A-chan. Wczoraj w nocy pojawił się Guren i dał mi go. Właśnie, macie pozdrowienia od całego Akatsuki – uśmiechnęłam się do nich.
Arissa i Senshi wymienili zaskoczone spojrzenia, ale nic nie powiedzieli tylko się uśmiechnęli. Po kilku minutach ruszyliśmy w drogę. Jednak szliśmy może z pół godziny, gdy nagle, tuż przede mną buchnęły płomienie. Nawet nie czekając aż znikną warknęłam
K: Przestań to robić, cholero jedna! To się robi wkurzające!
Guren posłał mi groźne spojrzenie. Chyba chciał dać mi tym do zrozumienia, że nie powinnam na niego podnosić głosu, ale nie przejęłam się tym. Jego zły wzrok zniknął, a wrócił ten znudzony
G: Mam wiadomość od A-chan. Uparła się, że mam ci ją przekazać ustnie. Oto ona: Kim! Ja miałabym przesadzić? W życiu! To po prostu inni nie są wystarczająco wytrzymali ^^. *ziew* Ale nie musisz się martwić! Postaram się nie doprowadzić wiewiórki do załamania nerwowego. Choć przyznam, że byłoby to niezwykle ciekawe i interesujące...  *ziew* No mniejsza o to! I gwarantuję ci, że przyjmie cię naprawdę szybko! Mówisz, że tęsknisz już za nami? A co my mamy powiedzieć?! A raczej ja... nie byłam w stanie cie zatrzymać!  Ale Hidan też mógł jakoś zareagować! Głupiec! Wrr... Co do Marionetki - nie omieszkam się z nim trochę "pobawić" i na pewno cię nie zawiodę. *ziew*  I również nie możemy się doczekać spotkania z tym cholerstwem co tam koło ciebie gdzieś jest 
W tym momencie Arissa i Senshi unieśli brwi i spojrzeli na siebie, najwidoczniej domyślając się, że chodzi o nich
G: Pozdrów ich! Co do Kazia... Yyy... Powiedzmy, że nie. Pozdrawiamy: A-chan, Dziewczyny iJogurt! *długi ziew* No, to cała wiadomość
Uśmiechnęłam się mimowolnie, ale po chwili nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem.
K: Cała A-chan! Niezastąpiona! Dobra Guren! Słuchaj i notuj sobie w pamięci!
Guren spojrzał na mnie groźnie i lekko uniósł jedną brew, ale nie odezwał się więc zaczęłam mu mówić moją wiadomość
K: A-chan ty wiecznie przesadzasz, tylko o tym nie wiesz! Mówisz, że Liderek w stanie załamania nerwowego to byłby ciekawy i interesujący widok? Cóż… być może, ale lepiej żebyś go do tego nie doprowadziła. Nie przejmuj się tym, że mnie nie zatrzymałaś, niedługo wrócę! A Hidan… pozdrów go ode mnie i powiedz mu, że za nim tęsknie… chociaż nie! Lepiej mu tego nie mów! Co do Sasora… wsadź mu korniki do łóżka i przefarbuj włosy na różowo! Hihihi, to będzie ciekawe! Co do tego cholerstwa, które się koło mnie kręci… nie spodobało im się to określenie – Tutaj zerknęłam na tą dwójkę. Senshi zaczął się głośno śmiać, a Arissa pokręciła głową zrezygnowana – ale też nie mogą się doczekać spotkania z wami! I jeszcze jedno, A-chan… masz mi powiedzieć coście zrobiły Kakuzu! Pozdrawiamy: Kim, Senshi i Arissa! No! Zapamiętałeś?
G: Tak. To wszystko?
Kiwnęłam głową z uśmiechem, a Guren tylko wzniósł oczy ku niebu zrezygnowany, a potem warknął
G: Do cholery, jestem Bogiem nie posłańcem! – Po czym zniknął w płomieniach. Odwróciłam się do Senshiego i Arissy. Fioletowowłosy się do mnie wyszczerzył, a rudowłosa tylko pokręciła głową i ruszyła w drogę, a my za nią. Po jakiejś półdniowej wędrówce wreszcie dotarliśmy do celu! Wioska Wodospadu! Wszystko było po staremu. Wioska została już naprawiona po wizycie naszego znajomego blondynka mającego manię wybuchów. Wszystko było jak dawniej! Aż zebrały mi się łzy w oczach. Tak dawno mnie tu nie było. Gdy mieszkałam tu z Hoshi i Shiru mieszkałyśmy w takiej jakby osobnej dzielnicy wioski. Rządziła się ona własnymi zasadami i raczej nikt z centralnej części wioski się do niej nie zapuszczał. Pewnie większość myślała, że opuściłam wioskę wiele lat temu. Strażnik przy bramie smacznie drzemał wiec nawet nie musieliśmy się zatrzymywać. Weszliśmy w głąb wioski, a Senshi zaproponował
Se: Może zatrzymamy się w tamtym hotelu? – Tu wskazał na hotel znajdujący się niedaleko. Arissa przytaknęła i oboje spojrzeli na mnie. Ja uśmiechnęłam się lekko i powiedziałam
K: Mi pasuje. Ale moglibyście się tym zając sami? Chciałabym pójść w pewne miejsce.
Arissa i Senshi wymienili spojrzenia, a fioletowo włosy uśmiechnął się do mnie
Se: Pewnie!
Uśmiechnęłam się do niego i od razu pobiegłam przed siebie. Doskonale wiedziałam gdzie iść. Po kilku minutach stanęłam przed dużym niebieskim domem. Na jego przedniej ścianie był pewien znak. Wilk wyjący do księżyca na szarym tle. Znak klanu Ookami. Stałam właśnie przed moim rodzinnym domem. Uśmiechnęłam się i weszłam do środka. Tak jak myślałam wszędzie było pełno kurzu. Skierowałam swoje kroki na drugie piętro. Gdy byłam już na górze ruszyłam wzdłuż korytarza, a potem stanęłam naprzeciwko dużych drzwi. Otworzyłam je i weszłam do środka. Na początku dostałam niepohamowanego ataku kaszlu, gdyż wszędzie było pełno kurzu. Podeszłam do okna i otworzyłam je, a w pomieszczaniu od razu zrobiło się lepiej. Rozejrzałam się i uśmiechnęłam się ciepło. Mój stary pokój. Podeszłam do biurka i wzięłam do ręki jedno z zdjęć które na nim leżało. Były na nim trzy osoby. Po  prawej stronie stała niska brązowowłosa kobieta uśmiechająca się wesoło. Na sobie miała białą bluzkę z krótkimi rękawkami i czarne spodnie. Koło niej stał roześmiany chłopak o włosach tego samego koloru, związanych w kucyk. Miał ciemną karnację, a na sobie miał zieloną bluzkę bez rękawów oraz czarne spodnie. Na policzkach i nadgarstkach miał szwy. Trzymał on na baranach małą dziewczynkę w zielonej sukience. Miała ona czarne włosy związane po lewej stronie czerwoną wstążką. Uśmiechnęłam się mimowolnie na widok tego zdjęcia. Byłam na nim oczywiście ja, Kakuzu i nasza mama. Westchnęłam cicho i odłożyłam zdjęcie. Pochodziłam jeszcze trochę po domu i wspominałam. Potem wyszłam z domu i ruszyłam w kolejne miejsce które chciałam odwiedzić. Słońce już powoli zmierzało ku zachodowi gdy dotarłam do celu. Cmentarz. Zaczęłam przechodzić między grobami szukając tego jednego. Po chwili go znalazłam. Grób mojej mamy. Przez chwile stałam w ciszy, a w końcu odezwałam się cichym głosem
K: Cześć mamo… dawno mnie tu nie było prawda? Wybacz mi za to… - uśmiechnęłam się nie wesoło i mówiłam dalej – wiesz… chciałam ci się zwierzyć. – Usiadłam na trawie przed grobem i kontynuowałam -  ja… nie wiem czy byłabyś z tego zadowolona, ale… ja i Kakuzu jesteśmy w Akatsuki. Właściwie ja aktualnie nie jestem, ale niebawem tam wrócę – zaśmiałam się cicho – ale nie bądź na nas za to zła. Wiem, że obserwujesz nas tam z góry wiec wiesz jaka jest sytuacja. Wiesz, że oni wcale nie są tacy źli. Każdy z nich miał ciężko w życiu i to dlatego tacy są. Jakby nie patrzeć ja i Kakuzu pasujemy tam, prawda? Mam tam wielu przyjaciół i jestem szczęśliwa. Zawsze cos się tam dzieje i nigdy się nie nudzę. I wiesz… chyba po raz pierwszy się zakochałam. Chciałabym, żebyś tu była i żebym mogła z tobą o tym porozmawiać. Nie ma mowy żebym porozmawiała o czymś takim z Kakuzu. On nie zrozumiałby i by mi nie doradził, a po za tym jest zbyt nadopiekuńczy. Do tego nie cierpi tej osoby w której się zakochałam, więc gdybym mu powiedziała mogłoby dojść do nie przyjemnych sytuacji. Co do Kakuzu… nic się nie zmienił! Ciągle ma obsesje na punkcie pieniędzy, ciągle jest nadopiekuńczy w stosunku do mnie i ciągle nie przyznaje się do tego, że czuje coś do Arissy. Tak było, jeszcze jak we trójkę tu mieszkaliśmy, pamiętasz? Oboje się nie przyznawali, że cos do siebie czują, a teraz nadal się to nie zmieniło.Ehhh… co za ludzie. Wiesz mamo… czasami naprawdę mi ciebie brakuje – Przez cały czas jak mówiłam łzy ciekły mi po policzkach i dopiero teraz je otarłam. Posiedziałam tam jeszcze przez chwile, a potem wstałam i ruszyłam przed siebie. Zaczęłam szukać jeszcze jednego grobu, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Nagle go dostrzegłam! Uklękłam przed nim, a potem usiadłam na piętach. Uśmiechnęłam się lekko i powiedziałam
K: Kopę lat Mikeru… - poczułam jak łzy znowu spływają po moich policzkach, ale nawet nie próbowałam ich hamować - …nadal… nadal nie mogę uwierzyć w to, że ciebie już nie ma… Choć cieszę się, z tego  że znowu spotkałam Arissę i Senshi’ego, to cieszyłabym się jeszcze bardziej gdybyś ty też tu był. Wtedy byłoby jak za starych dobrych czasów… i gdyby jeszcze Damon tu był. Nie wiem gdzie on jest, wiem tylko, że mnie szuka. A ja jestem tu, w naszej wiosce. Gdybyście obaj tu byli wtedy byłoby jak za czasów gdy mieszkaliśmy w wiosce. Choć byłam wtedy mała to doskonale pamiętam wiele chwil spędzonych razem.  – zaśmiałam się smutno – pamiętasz jak to było? Senshi i Kakuzu cały czas się ze sobą kłócili, a ty i Arissa musieliście ich powstrzymywać, żeby się na siebie nie rzucili. A ja zawsze byłam z wami. I Damon też czasami nam towarzyszył, pamiętasz? Ty i Senshi byliście dla mnie jak starsi bracia, a Arissa jak starsza siostra. Kocham was tak samo, jak Kakuzu. Naprawdę nie mogę uwierzyć w to, że ciebie już nie ma!
Zacisnęłam oczy, a po moich policzkach ściekały łzy. Tak za tobą tęsknie Mikeru! Przetarłam załzawione oczy i jeszcze raz spojrzałam na grób. Po chwili wstałam i wyszłam z cmentarza. Nie odwracałam się, bojąc się, że gdy jeszcze raz spojrzę na grób ponownie się rozpłacze. Skierowałam się w stronę hotelu. Gdy tam dotarłam już się całkowicie uspokoiłam i nie było po mnie widać, że płakałam. Zobaczyłam żeSenshi i Arissa stoją przed hotelem i o czymś żywo rozmawiają. Podeszłam do nich i już miałam zapytać o czym rozmawiają gdy nagle przede mną buchnęły płomienie. Już nawet nic nie powiedziałam tylko westchnęłam cierpiętniczo. Zgadnijcie kto się pojawił. Tak, Guren! Senshi i Arissa najwidoczniej już się przyzwyczaili do tych płomieni bo nie zareagowali, tylko spojrzeli na nas ciekawie. Guren spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem i wcisnął mi kartkę w ręce.
G: Masz. Na szczęcie tym razem A-chan nie upierała się, żebym ci to ustnie przekazał.
Spojrzałam na kartkę i zaczęłam czytać: „Ja przesadzam? No wiesz... Ja tam tylko robię swoje ^^! W końcu taka moja natura. Co do rudego - dlaczego mam nie próbować? Szybciej będzie cię przepraszał! ^^Mówisz, że wrócisz? To, to i ja wiem! Ale... dopiero co mówiłaś, że nie wrócisz... -_-
I bardzo chętnie przekażę wiadomość temu białemu idiocie! Możesz być tego pewna! I również go pozdrowię skoro chcesz... A na opinie cholerstwa nic nie poradzę. Ich problem! Jakoś to przeżyją i może się przyzwyczają. Barbie korniki już dawno zamieszkały w łóżku! A włosy na różowo... chcesz żebym oślepła przy tym?! Zresztą... to niewielka różnica od oryginału... Może lepiej na zielono? Co do Kazia... yyyy…były dwie próby: pierwsza - Hoshi powiedziała, że jak się nie zamknie to pokaże Hidanowi twoje zdjęcia z dzieciństwa i w stroju kąpielowym... no i ze 2 zdjęcia Kazia jako dziecko (widok komiczny ne?) druga  - yyy… trochę bardziej drastyczna… no bo
się wkurzyłyśmy trochę i pod ręką był garnek... to my mu go na głowę i łyżką drewnianą w nowe przykrycie głowy ^^" no, ale jak padł na ziemię to trochę się plątał pod nogami i na sznurku przy żyrandolu zawisł (nie na szyi ale w pasie obwiązany oczywiście) no i akurat się obudził i zaczął truć to mu Shiru włożyła jabłko do buzi
Pozdrawiam razem z całym Jogurtem i "mądrą jego częścią!”^^’’
Czytając ten list musiałam mieć naprawdę przerażoną minę. Na wszystkie skarby świata! Przecież te diablice mi brata zamęczą! One go tam torturują! Spojrzałam na Gurena stanowczo i powiedziałam
K: Powiedz A-chan, że wracam natychmiast! Nie pozwolę, żeby te diablice wcielone zamęczyły Kakuzu!
Nie czekając na nic więcej wyminęłam Gurena i pędem ruszyłam przed siebie. Gdy wybiegłam z wioski dogonili mnie Senshi i Arissa.
Se: Hej Kim, co się stało?
K: Muszę wracać natychmiast! A-chan i Shiru znęcają się nad Kakuzu, gdy mnie tam nie ma! Najpierw wsadziły mu garnek na głowę i waliły w niego drewnianą łyżką tak, że biedak padł nieprzytomny, a potem przywiązały go do żyrandola i wsadziły jabłko w usta!
Senshi ryknął niepohamowanym śmiechem, a Arissa wyglądała na zmartwioną
Ar: Możemy iść z tobą?
K: Pewnie… ale nie mieliście czasem jakichś ważnych spraw do załatwienia?
Arissa spojrzała na mnie stanowczo i powiedziała
Ar: To jest ważniejsze!
Parsknęłam śmiechem i spojrzałam na Senshiego. Ten tylko wyszczerzył się i pokazał kciuk w górę. Biegliśmy jakąś godzinę gdy nagle drogę zagrodził nam oddział ANBU.
Se: To ANBU…
Senshi spojrzał na mnie, a ja zrobiłam kilka kroków do przodu i powiedziałam
K: Nie wtrącajcie się. To moja sprawa. Wy nie należycie do Akatsuki, oni niczego od was nie chcą.
Senshi zaśmiał się, a potem położył mi rękę na głowie.
Se: Chyba zwariowałaś. Nie zostawimy cie samej. Nawet jeśli ma to oznaczać złamanie prawa
Arissa kiwnęła głową i uśmiechnęła się. Także się uśmiechnęłam, ale po chwili spoważniałam i spojrzałam na ANBU. To będzie trudna walka. To nie to samo co z tymi czterema ANBU których załatwiłam w nocy. Od tych bije aura wykwalifikowanych zabójców. Nie minęło kila sekund a walka się rozpoczęła. Naprawdę było trudno. Właśnie walczyłam z wyjątkowo trudnym przeciwnikiem. Odparłam jeden z jego ataków i kątem oka dostrzegłam, że Senshi właśnie powalił jednego z ANBU by zaraz zająć kolejnym. Arissa miała podobnie. Udało mi się powalić mojego przeciwnika i szybko odwróciłam się do tyłu. Zobaczyłamkunai tuż przed swoją twarzą. Zamknęłam oczy czekając na cios, ale nic się nie stało. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam, że ANBU który mnie zaatakował stoi bez ruchu. Po chwili upadł na ziemie. Spojrzałam za jego ciałem, a potem podniosłam wzrok i mało zawału nie dostałam. Nie uwierzycie kogo zobaczyłam!
K: PAIN!!!??? A ty skąd się tu wziąłeś!? – krzyknęłam zaszokowana. On nie odpowiedział mi tylko chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Poleciałam do przodu, a Pain kopnął ANBU który zamachnął się na mnie od tyłu. Byłam tak zaszokowana pojawieniem się tego rudego idioty, że nie wyczułam wroga! Odzyskałam równowagę i rozejrzałam się. Wszyscy ANBU byli martwi.
K: Skąd ty się tu wziąłeś!? – ponowiłam pytanie szczerze zaskoczona. Rudzielec nie odzywał się przez chwilę i wyglądał jakby nie wiedziała co powiedzieć
P: Więc…


*** Jakiś czas temu. Siedziba Akatsuki. Narrator***

A: CO!!!??? – krzyknęła uradowana podskakując ze swojego dotychczasowego siedziska, czemu towarzyszyło głośne westchnienie ulgi Lidera. Otóż A-chan zrobiła sobie z niego krzesło i już od jakiejś godziny siedziała mu na plecach, a ten musiał cały czas być w jednej i tej samej pozycji. A to była najłagodniejsza tortura jaką zafundowała mu A-chan
G: To co słyszałaś – powiedział krzywiąc się nieznacznie. Wciąż dźwięczało mu w uchu od krzyku A-chan – Kim powiedziała, że wraca natychmiast
A-chan uśmiechnęła się szeroko i w tym samym momencie spadło jej jabłko na głowę. Spojrzała w górę i napotkała mordercze spojrzenie Kakuzu
Ka: Możesz mnie w końcu uwolnić!? – Warknął wkurzony. Sam się uwolnić nie mógł ponieważ ręce także mu związały. I do dość mocno. A-chan tylko uśmiechnęła się szeroko i powiedziała
A: Oh nie przejmuj się Kazio. Jestem pewna, że jak Kim wróci to nie pozwoli nam przywiązywać cię do żyrandola… a szkoda – dodała po chwili, trochę ciszej, ale zaraz potem ponownie się uśmiechnęła  - No! Ale do czasu aż Kimcia nie wróci to będziesz tam wisiał!
Kakuzu już miał jej coś wygarnąć, ale A-chan wykorzystała to by ponownie wepchnąć mu jabłko do ust. Ten spojrzał na nią morderczym wzrokiem i zaczął coś bełkotać niezrozumiale. A-chan uśmiechnęła się od ucha do ucha i rozejrzała się
A: A ty gdzie się wybierasz!? – Warknęła widząc, że Pain jest już przy drzwiach. Ten wyprostował się niczym struna i odwrócił się do A-chan
P: Bo wiesz… tego… pomyślałem, że…
A: Ty? Pomyślałeś!? Niezły żart! – po tych słowach wybuchła autentycznym śmiechem. W Liderze aż się gotowało ze złości, ale panował nad sobą. Wciąż miał w pamięci tortury które zafundowała mu A-chan
P: Wiesz, skoro Kim wraca to ja wyjdę jej naprzeciw i od razu ją przeproszę! – Po tych słowach zniknął z pola rażenia A-chan. Nie minęło kilka sekund a już był na zewnątrz. Wskoczył na jedno z pobliskich drzew i westchnął
P: Zrobię wszystko, żeby być jak najdalej od tej diablicy. – Westchnął ciężko, a potem zrobił zbolałą minę i ruszył przed siebie – nawet jeśli to oznacza że będę musiał ją przeprosić…



***Z powrotem las. Kim***

P: No mniej więcej, dlatego tu jestem…
Szczerze zdziwiona spojrzałam na Liderka, który podczas tej opowieści zrobił się trochę czerwony. Chyba ciężko było mu się przyznać do tego, że A-chan zrobiła sobie z niego krzesło
K: Więc przyszedłeś mnie przeprosić?
P: No… tak jakby…
K: Tak jakby? *złośliwy uśmiech* ooohhh... doprawdy? Bo wiesz... jakoś tego jeszcze nie usłyszałam...
P:Bo tego... kurde no! *próbuje gdzieś zaczepić wzrok* Yhh... e... szam...
K: Możesz głośniej? Nie słyszałam cię. *złośliwy uśmieszek*
P: Kurwa! Przepraszam! Pasuje?!
K: No nie wiem liderku… to nie brzmiało jak szczere przeprosiny
P: To co mam ci kurna powiedzieć!? Że zachowałem się jak idiota?! Że naprawdę przepraszam?! Że bardzo chcę żebyś wróciła, bo jak nie wrócisz to A-chan mnie zamęczy!? Że mi, też tak ociupinkę cie brakowało… cholera!
Otworzyłam szeroko oczy, a Liderek zaklął siarczyście pod nosem. Chyba tego ostatniego nie zamierzał powiedzieć. Zerknęłam na Senshiego i Arissę którzy cały czas przysłuchiwali się naszej rozmowie. Senshi nieudolnie próbował ukryć to, że chichocze jak głupi, a Arissa gdy zauważyła, że na nią patrzę uśmiechnęła się do mnie niewinnie. Uniosłam jedną brew do góry. Będę musiała z nimi potem pogadać. Teraz jednak spojrzałam na Liderka zaszokowana.
K: Ty… tęskniłeś za mną?
P: No… może odrobinkę… po za tym Shiru cały czas mi jęczała nad uchem i powtarzała jakim jestem idiotą, że cię wyrzuciłem. Więc, żeby nie oszaleć postanowiłem, że pozwolę ci wrócić.  - Mówiąc ostatnie zdanie wyprostował się wyniośle. Parsknęłam śmiechem i uniosłam jedną brew
K: Oh, jaki jesteś wspaniałomyślny! Nie wiem czy zasługuję na twoją łaskę!  – Moja wypowiedz, aż ociekała od ironii. Pain spojrzał na mnie morderczo i warknął
P: Daruj sobie tą ironię! 
Wybuchłam śmiechem i nie mogłam przestać. Nic nie robiłam sobie ani z morderczej miny rudzielca, ani z Senshiego który patrzył na mnie jak na kretynkę, ani z Arissy która sama wyglądała jakby zaraz miała wybuchnąć śmiechem. Nagle przestałam się śmiać i wyprostowałam się
K: No tak! Gdzie moje maniery! Pain! To są Senshi i Arissa. Arissa, Senshi to Pain, o którym wam już opowiadałam
Rudzielec spojrzał na mnie unosząc jedną brew
P: Opowiadałaś im o mnie?
Przytaknęłam i dodałam
K: Opowiadałam im o całym Akatsuki
Pain w tym momencie wyglądał jakby chciał mnie zaszlachtować wzrokiem. Już otwierał usta by zapewne na mnie nawrzeszczeć ja go ubiegłam
K: Spokojnie! Nikomu o nas nie powiedzą! Po za tym… - Odwróciłam się do tej dwójki i spytałam - … nie chcielibyście dołączyć do Akatsuki?
Oni na początku wyglądali na zdziwionych moją propozycją ale po chwili zaczęli się zastanawiać.
Se: W sumie… to chyba nie jest najgłupszy pomysł, zważając na to co zrobiliśmy – Tu kciukiem wskazał na martwych ANBU
Ar: Też tak myślę
Odwróciłam się do liderka i spojrzałam na niego pytająco. Ten jakby pobladł nagle, ale po chwili oprzytomniał i westchnął
P: Widziałem jak walczyli… no wiec… zgadzam się… a teraz wracajmy! Nie mam zamiaru tkwić tu w nieskończoność! – Po tych słowach odwrócił się władczo i ruszył przed siebie. Usłyszałam jeszcze jak mamrocze pod nosem coś w stylu „Świetnie! Kolejne osoby, które będą doprowadzać mnie do szewskiej pasji!”. Parsknęłam śmiechem i odwróciłam się do Senshiego i Arissy, a potem razem z nimi ruszyłam za liderkiem. Do siedziby dotarliśmy po jakiejś godzinie. Gdy tylko przekroczyłam próg naszej kwatery zostałam przygnieciona do ziemi, a osoba która tak gwałtownie mnie zaatakowała, zaczęła mnie przytulać przy okazji blokując mi dopływ powietrza. Jakoś zebrałam się w sobie i wrzasnęłam
K: A-chan do cholery jasnej, dusisz mnie!!!
A: Ale kiedy ja się cieszę, ze wróciłaś!
K: Jasne, ja też się cieszę, ale mogłabyś łaskawie ze mnie zejść!?
Nasze wrzaski było słychać chyba w całej kwaterze tak, ze po chwili prawie wszyscy się zlecieli, żeby mnie przywitać. I przy okazji poznałam ich z Senshim i Arissą. Gdy w tej całej zgrai wypatrzyłam Hidana, uśmiechnęłam się. Gdy on zobaczył, że na niego patrzę uśmiechnął się do mnie słodko i pomachał mi. Zaczerwieniłam się lekko… co oczywiście nie uszło uwadze Arissy. Momentalnie znalazła się przy Hidanie i powiedziała
Ar: A więc ty jesteś Hidan. Miło mi cię poznać! Kim tak wiele nam o tobie opowiadała!
Białowłosy wyglądał na zaskoczonego i trochę zakłopotanego zarazem. Ja natomiast miałam ochotę podejść do Arissy i zdzielić ja przez łeb! No co za…!!! Nagle coś mnie tknęło. Rozejrzałam się, ale nigdzie go nie dostrzegłam, więc pędem pobiegłam do salonu, a gdy już tam byłam spojrzałam w górę
K: Kakuzu!
Ten spojrzał na mnie, z trudem wypluł jabłko które miał w ustach i krzyknął.
Ka: Kim! Błagam cię, zdejmij mnie stąd! – powiedział to, prawie że zrozpaczonym głosem, że aż mi się go żal zrobiło. Już miałam do niego krzyknąć, że zaraz go jakoś ściągnę, ale powstrzymał mnie głośny śmiech który rozległ się tuż za moimi plecami. Otóż w salonie pojawili się Senshi i Arissa, a fioletowowłosy aż pokładał się ze śmiechu na widok mojego braciszka uwiązanego przy żyrandolu. Kakuzu posłał mu wściekłe spojrzenie i warknął
Ka: To wcale nie jest zabawne!
Se: Z mojego punktu widzenia owszem, jest! – Powiedział to z trudem łapiąc oddech. A potem wybuchnął jeszcze głośniejszym śmiechem. Już miałam zdzielić go po głowie, ale ubiegła mnie Arissa. Spojrzała na Senshiego groźnie i powiedziała
Ar: To nie jest zabawne.
Razem jakoś ściągnęliśmy Kakuzu na ziemie. Rozwiązałam mu ręce, a ten spojrzał na mnie, uśmiechnął się i mocno mnie przytulił
Ka: Cieszę się, że wróciłaś
K: Wiem, ja też się cieszę.
Potem Kakuzu odwrócił się do Arissy i do niej także się uśmiechnął
Ka: Cieszę się że cię widzę
Arissa posłała mu uśmiech, a wzrok Kakuzu przeniósł się na Senshiego. Posłał mu tylko mordercze spojrzenie i powiedział
Ka: A na twój widok się nie cieszę, ani trochę
Ja, Arissa i Senshi wybuchliśmy śmiechem, a Kakuzu chyba nie wytrzymał, bo po chwili się do nas dołączył. Tak właśnie Akatsuki zyskało dwóch nowych członków, a ja odzyskałam dwójkę bliskich przyjaciół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz