Emmm...
Witam! Jestem A-chan i od tej pory będę współautorką bloga i czasem będę tu
wstawiać notki ^^. Mam nadzieję, że was nie zanudzę. A tak na powitanie trochę
się rozpisałam i mam nadzieję, że nie za długo. Pozdrawiam bardzo serdecznie i
zapraszam do czytania ^^
***
Po tym jak wywoływałam z Kim i kilkoma Akasiami duchy
(no i oczywiście Ryuujiego), to praktycznie nic się nie działo. No prawie…
Drobnym wyjątkiem było wkurzanie Liderosława (jak ja kocham wymyślać dla
ludziów przezwiska ^^). Dlaczego? Cóż, moja piękna, mądra, najznakomitsza i
przede wszystkim skromna osoba uznała, że Lider to gbur i tym warczeniem na
wszystkich i wszystko dookoła niszczy całą dobrą atmosferę. Tak więc
postanowiłam go trochę „rozruszać” i po wkurzać ^.^. A teraz siedzę sobie w pokoju moim i
Itasia i klnę jak szewc pod adresem tej marchewki, szykując słodką zemstę. No
bo to widział kazać mi im gotować?! I zabrać cały zapas sake???!!! Prędzej ich
potruję i jeszcze Itaś mi się rozchoruje!!! I jeszcze mnie ten cholerny
drewniak wkurzył i się chamsko śmiał!!! No, ale może zacznę od początku. A było
to mniej więcej tak…
Retrospekcja
Idę sobie właśnie korytarzem. Tym cholernym, nudnym,
zimnym, bucowatym i śmiejącym się korytarzem. Tak, tak śmiejącym się, to żadne
przejęzyczenie. [Weźcie idźcie sobie takim korytarzem i krzyknijcie „ha!” i
sami się przekonacie, że korytarz się śmieje ^.^ ]. No to maszeruje tak sobie
tym korytarzem w kierunku salonu, z szerokim uśmiechem na ustach, podstępnym
planem wkurzenia Liderka i całkiem sporym oraz silnym magnesem
elektromagnetycznym w ręku. Skąd wiem, że ten wiewiór jest w salonie? Ha! Nie
powiem! Ale mam na to swoje sposoby ^_^. Zanim się obejrzałam już byłam na
miejscu. Muszę przyznać, że szybka jestem xD. Uśmiech na mojej twarzy
powiększył się jeszcze bardziej, a w oczkach pojawiły się wesołe ogniki, które
nie wróżyły nic dobrego, oj nie. A przynajmniej dla mojej przyszłej
ofiary.Wkroczyłam szybko do salonu i z miną zboczeńca-psychopaty popatrzyłam na
oblubieńca Shiru [No co ja poradzę? Nic innego nie mogłam wymyślić].Ten
oczywiście znowu darł się na biednych Akasiów, którzy w ogóle go nie
słuchali.Dei bawił się włosami, Hidek przysypiał, Itaś starał się utrzymać w
miarę poważny wyraz twarzy i nie ziewać, ale trochę mu to nie wychodziło.
Kisame dłubał sobie w zębach, a reszta robiła wszystko (czyli prawie nic) żeby
nie usnąć jak Jashinista, na którego właśnie wydzierał się Lidereczek. Na
ułamek sekundy obrócił głowę, nie przestając się drzeć i zerknął na mnie tylko
kątem oka, ale kiedy zorientował się, że coś jest nie tak jak trzeba, to miał
minę jak taki mały przestraszony kotek ^_^. Mwahahahah!!! Kocham dręczyć
ludzi!!!Zaśmiałam się tylko złowieszczo w myślach i wyciągnęłam przed siebie
rękę z magnesem. Szybko włączyłam owe narzędzie zniszczenia, żeby nie zdążył
zareagować. I właśnie wtedy otrzymałam oczekiwany efekt. Wszystkie jego
kolczyki, zarówno te z twarzy jak i zapewne z innych części ciała [Kto wie
gdzie on je jeszcze miał <szaleńczy błysk w oku>?], natychmiast znalazły
się przyczepione do mojego magnesu. W odpowiedzi na moje działania usłyszałam
tylko cholernie głośny krzyk Lidera i mnóstwo przekleństw pod moim adresem.
Alenie miałam zamiaru czekać, aż ogłuchnę lub ten maniak metalu się na mnie
rzuci,więc zaśmiałam się tylko złośliwie i czmychnęłam migiem do siebie schować
to żelastwo. Nawet w pokoju słyszałam jeszcze głośne wrzaski Liderosława. A to
nie lada wyczyn, bo Itaś ma drzwi dźwiękoszczelne, czy jakoś tak. Muszę
przyznać,że Rudy ma mocne gardło. Nawet ciocia Ryuuka, tak się nie drze na Ryuujiego.
Po chwili usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi pokoju. Uśmiechnęłam się
wesoło.Już wiedziałam kto to.
A: Taaaaaak? <przesłodki głosik>
P: Otwieraj te jebane drzwi ty cholero jedna!!!
A: Czemu? ^^
P: <wkurzony> Ja ci ku*rwa dam „czemu”! Otwieraj te
drzwi!
A: Nie bo mnie zjesz! >_< <dziecinny głos>
A: Nie bo mnie zjesz! >_< <dziecinny głos>
P: >_< Argh!!! Ja przez nią zwariuje!
A: <nadziej w głosie> Serio?
A: <nadziej w głosie> Serio?
P: Nie! Otwieraj!
I: A-chan otwórz te drzwi, bo mi je jeszcze
rozwali.<wzdycha>
A: <znowu ten sam „przestraszony” dziecięcy
głosik>Ale on mnie zje!
I: …
P: Jak zaraz nie otworzysz to, to naprawdę zrobię!
I tu postanowiłam zamilknąć i wcielić dalszy plan
działania w życie. Podeszłam do ściany na przeciw drzwi, wzięłam rozbieg i
skoczyłam na drzwi tak, że wyglądało to tak jakbym surfowała na „desce” i
zrobiłam krótki ślizg po korytarzu pod drugą ścianę. Oczywiście tak jak
planowałam pod drzwiami znalazł się niczego nie spodziewający się Rudzielec.
Cóż, jak człowiek nie panuje nad emocjami to nie myśli mądrze i w ogóle.
Popatrzyłam w bok i zobaczyłam Itasia, którego mina wskazywała, że spodziewał
się czegoś w tym stylu. Niech się cieszy, że mu tych drzwi nie rozwaliłam tylko
z zawiasów wywaliłam, bo Pan Złomek (Lider) to by je w wiórki zamienił ^_^.
Reszta Aka gapiła się jak debile. Dla mnie to nawet lepiej. Podskoczyłam
jeszcze dwa razy na tych drzwiach co leżały na Liderku i z prędkością światła
(Mówiłam już, że szybka jestem ne? ) zniknęłam z miejsca zdarzenia. Usłyszałam
jeszcze jak moja ofiara ponownie wydaje z siebie jęki. Moim kolejnym celem do
wkurzenia Wiewiórki była kuchnia. Już nawet miałam wszystko przygotowane ^_^.
Jak już dotarłam na miejsce, skupiłam się i wyszukałam moją ofiarę. Rudy
właśnie szedł w kierunku kuchni, żeby zrobić sobie zimny okład. [Wyczytałam mu
to w myślach^.^] Wróciłam więc do rzeczywistości i zaczęłam się przygotowywać
do dalszej akcji. Przybrałam bardzo poważną i lekko przestraszoną minę,
obróciłam się plecami do wejścia i zaczęłam do siebie szeptać w momencie kiedy
Liderek był jakieś 2 metry od wejścia do kuchni i póki co mnie nie słyszał.
Usłyszałam jak staje w drzwiach i poczułam na sobie jego wzrok.
A: Mam nadzieję, że Lider się nie gniewa na mnie za
bardzo,bo będę miała przesrane. A co jeśli wkurzył się tak poważnie? Ja nie
chcę jeszcze umierać jestem za młoda żeby umierać! <lamentuje>
P: <uśmiecha się zadowolony>
A: <siedzi Liderowi w głowie i wie co myśli i że się
uśmiecha> <w myślach> „Wszystko idzie zgodnie z planem
^_^”<złowieszczy uśmiech>
P: Hmm… ciszę się że wreszcie dotarło do ciebie co
zrobiłaś.Ale to nie zmienia faktu, że musisz ponieść karę. <uśmiecha się
złośliwie>
A: <wciąż odwrócona do niego plecami z
„drżącym”głosem> Proszę… nieeeee…
P: <zadowolony> Mowy nie ma… <uśmiecha
się i podchodzi kilka kroków w jej stronę>
A: Nihihihihi… <wciąż odwrócona do niego
plecami>
P: <wkurzony> Z czego się śmiejesz?! Tyyy…
A: <odwraca się w jego kierunku z uśmiechem
psychopaty> Hehehe <trzyma w ręce jakiś sznurek> Może ręcznik? ^_^
P: Hę? <nie zakapował>
A: <pokazuje na coś pod jego nogami>
A: <pokazuje na coś pod jego nogami>
P: <patrzy i widzi, że w miejscu w którym stoi
jest namalowany czarny krzyżyk> o_O?
A: <wyszczerz> Miłej kąpieli… ^_^
<ciągnie sznurkiem i na Lidera spada mega wiadro z lodowatą wodą>
P: o_O… WTF?! Tyyy… Zabije!!! <rzuca się w jej
kierunku, ale zahacza o jakąś żyłkę i się wywala tuż przed nią>
A: <nie rusza się z miejsca z uśmiechem na
twarzy>Dziękuję, że mi się kłaniasz, ale spokojnie. Ne musisz tego robić tak
gwałtownie. Poza tym jeszcze coś sobie zrobisz ^_^.
P: <całkiem załamany>
A: ^_^ Cóż, skoro już poświęciłeś mi chwilkę do możesz
zrobić za mój podnóżek ^_^. <kładzie swoje nogi na jego plecach> Ach… Jak
przyjemnie ^_^.
P: <mega wkurw> Argh! Mowy nie ma! W tej
chwili bierz te nogi! <zrzuca jej nogi ze swoich pleców> A za karę,
konfiskuję ci cały zapas sake! I będziesz gotować dla całego Akatsuki! Przez
miesiąc!
A: Że co?! Mowy nie ma!
P: <nie zwraca na nią uwagi i idzie do pokoju
Itachiego i A-chan i bierze sake> <wraca> A teraz do kuchni! Robić
obiad! Za godzinę obiad ma być na stole!
A: Phi! Jeszcze czego! Prędzej będziecie głodować!
Sami se obiad róbcie! A sake mi oddaj! <wkurzona>
P: <robi jutsu teleportacji i znika>
P: <robi jutsu teleportacji i znika>
A: >_< Grrrr… Więc tak chcesz się bawić co? Spoko…
niema sprawy. Przyjmuję wyzwanie. Chcesz wojny? Będziesz ją miał. <błysk
woku> Już ja ci pokażę, że ze mną się nie zaczyna… <idzie do siebie>
No i ruszyłam do swojego pokoju knując plan zemsty i
kombinując jak tu go jeszcze bardziej wkurzyć. Oczywiście po drodze musiałam
spotkać pewnego Ktosia. A mianowicie ten cholerny chodzący kawałek drewna,któremu
nadano kiedyś imię Sasori. >_< Ja nie wiem jak takie coś może w ogóle
istnieć. Przecież jak tylko go słyszysz to chcesz go rozpierniczyć na kawałki!
No i pewnie bym tak zrobiła, ale byłam zbyt pogrążona w moim myślach.Już nawet
miałam wstępny pomysł jak wkurzyć Rudzielca. Ale oczywiście ten drewniak nie
mógł spokojnie przejść obok nie wkurzając mnie. Szczególnie kiedy widzi mnie
wkurzoną.
Sa: No, no no. Słyszałem, że masz obiad robić.
Czemu nie jesteś w kuchni tam gdzie twoje miejsce? Lider powinien od początku
tam cię przydzielić. To jest to co powinna robić baba. Siedzieć w kuchni i
gotować. No i jeszcze sprzątać. Jeszcze tylko Lider powinien doprowadzić do
porządku resztę tych przemądrzałych bab.
A: A chcesz w łeb wykałaczko?!
Sa: Ty mnie nie strasz, tylko idź robić obiad. Masz
jeszcze jakieś 45 minut, więc lepiej się pospiesz. Ach! Przy okazji możesz
zrobić mi jakieś sushi. Dawno go nie jadłem. Tylko się postaraj.
A: Grrr… <chce coś powiedzieć, ale Sasor już
zniknął>Ty cholerna wykałaczko! Jeszcze z tobą nie skończyłam! A z sushi się
pożegnaj!Prędzej zrobię w kuchni na stole striptiz niż zrobię wam
obiad!<wkurzona>
Wnerwiłam się na maxa i w końcu dotarłam do swojego
pokoju.Tym razem bez jakiś przeszkód. Pod drzwiami okazało się, że nie mogę znaleźć
klucza. Znowu wyważyłam drzwi z nawiasów i weszłam o pokoju. Okazało się, że w
pokoju był Itaś i mało nie dostał drzwiami. Jak zobaczył jak byłam wkurzona i w
jakim stanie wolał strategicznie się wycofać. Podniósł drzwi i szybko włożył
jena miejsce, po czym czmychnął do salonu. Ja wzięłam i skoczyłam na łóżko
wymyślając dalsze części mojego planu. Buahahahaha!!! Jestem geniuszem zła! I
tak oto jestem w tej sytuacji.
Koniec Retrospekcji
Już od jakichś 30 minut siedzę i wymyślam plan
zemsty. I mam już prawie wszystko zaplanowane! Doszlifowałam jeszcze parę
szczegółów i ruszyłam wprowadzać moje zamiary w życie ^_^. Wzięłam kilka rzeczy
potrzebnych mi do wykonania zadania, a za cel tymczasowy obrałam sobie pokój
Liderka. A, że Shiru już tam nie mieszka to nie będzie mieć do mnie pretensji
nie? Kiedy doszłam już pod drzwi upewniłam się, że Marchewy nie ma w środku.
Nie było.Przystąpiłam, więc do działania. Powyciągałam całą jego bieliznę i spaliłam
jednym krótkim jutsu. Niahahaha… Jestem zła! Już można sobie wyobrazić minę
Shiru. Będzie w siódmym niebie! Kolejny krok to przemalowanie pokoju
Liderka^_^. W ruch poszła różowa farb, więc musiałam założyć okulary
ochronne(przeciwsłoneczne) żeby nie oślepnąć. Przywołałam kilka demonków, które
odwaliły za mnie długą, żmudną robotę, jaką jest malowanie ścian. Hihihi…
Następnie poobklejałam mu sufit zdjęciami Shiru w przeróżnych strojach, pozach
itd. Oczywiście nie były to jakieś nie wiadomo jakie zdjęcia w skąpych
ubraniach. Po prostu zwykłe zdjęcia gdzie Shiru się wesoło uśmiecha. A Rudy i
tak dostałby krwotoku, więc żeby blondynki nie wkurzać to dałam mu tylko takie
^_^. Potem polazłam to jego łazienki i dolałam mu do szamponu środku, który
kręci włosy w takie słodkie loczki *.*. Z tego co słyszała to tylko w kilku
pokojach są prywatne łazienki. W moim i Itasia, Liderkowym i chyba jeszcze
jednym albo dwóch, ale tamte chyba nie są w użytku. Ale wracając do mojej
zemsty…Przeszukałam dyskretnie jego pokój i znalazłam kilka gazetek hentai.
Wszystkiemu zwinęłam i podrzuciłam Yai ^_^. Będzie świetna zabawa, oj tak.
Kolejno swoje kroki skierowałam do pokoju Sasora. Pod drzwiami okazało się, że
mój kolejny cel jest w swoim pokoju i smacznie sobie śpi. I tego właśnie
chciałam. Weszłam po cichutku, zapaliłam zapałkę i podpaliłam kawałek pościeli
tego drewniaka*.*. Szybko się wycofałam i wróciłam do siebie. Po chwili już
słyszałam przerażony krzyk lalkarza. Hehehe… wszystko idzie po mojej myśli. Do
końca dnia nie wychodziłam z pokoju. Nawet na obiad nie przyszłam, chociaż i
tak ja miałam robić ale kij. Niech umierają z głodu. Ja sobie zjadłam
przywołane jedzonko^_^. [Ma się te zapasy nie?] Niedługo potem wrócił Itaś, ale
widząc mój wzrok i nóż w ręce znowu wycofał się do salonu. To nawet lepiej,
przynajmniej nie będzie na niego. Nie chce mu sprawiać kłopotów… Ale Wiewiórka
to co innego!Jego to kocham wkurzać! Poczekałam tak do północy i sprawdziłam co
kto robi.(oczywiście nie wychodząc nawet z pokoju ^^) Większość Akatsukowiczów
była w salonie. W tym Itaś. Jedna z moich ofiar, a mianowicie Kisame, właśnie
szedł do siebie. Idealnie. Pozostało mi tylko czekać, aż się położy. Po jakiś
45minutach, niczego nieświadomy Pan Rekin, już spał sobie smacznie. Wyszłam z
pokoju upewniając się czy nikogo nie ma w pobliżu. Nie było. Skierowałam się do
pokoju Hoshigakiego i na paluszkach weszłam do pokoju. Wykonałam jutsu, które
zmieniło mój strój. Uniosłam się w powietrzu i kazałam kilku demonom hałasować
cicho łańcuchami i robić za wyjące zjawy. W pokoju zrobiło się zimno i pojawiła
się drobna mgła. Wyciągnęłam woreczek ze zwierzęcą krwią i polałam koło łóżka
mojej przyszłej ofiary. Oblałam też moją kosę, którą przywołałam ruchem ręki, a
następnie założyłam na głowę kaptur, mojego poszarpanego u dołu czarnego i
lekko zakrwawionego płaszcza, na głowę. Oczy przybrały krwistoczerwony
kolor.Wyglądałam jak jakaś zjawa, a raczej sama śmierć. Nachyliłam się nad nim,
a krew z kosy zaczęła kapać mu na twarz. Biedak otworzył oczy i nieprzytomnie
popatrzył się na mnie. Po chwili jego oczy rozszerzyły się z przerażenia. Ja
zaśmiałam się tylko demonicznie i zamachnęłam się lekko kosą. Ten zeskoczył z
łóżka z piskiem niesamowicie przerażony. I o to chodziło. Tym razem usłyszał
jęki i dźwięk łańcuchów, więc popatrzył się w bok czysto zdziwiony.
Zobaczył„tylko” jakiegoś trupa zakrwawionego i jęczącego i jeszcze jakieś
dziwne (jak dla niego…) kształty. Ten rozszerzył swoje dziwne oczęta i zemdlał.
Znowu zaśmiałam się demonicznie i wniknęłam, a raczej przeniknęłam przez drzwi.
Tam wróciłam do swojego normalnego wyglądu i z uśmiechem na twarzy wróciłam do
siebie. Tam wzięłam słoik z kornikami, woreczek z gwoździami oraz słoik z
innymi robalami, a następnie skierowałam się ponownie do pokoju Pana Badyla. Po
drodze spotkałam Kimuś. Troszku się zdziwiłam, że jeszcze nie śpi, no ale ja
też nie śpię, więc się nie czepiam ^^. Wyjaśniłam jej pokrótce mój plan
dotyczący tej kukły. Pomysł się jej spodobał, a że sama za nim nie przepada to
postanowiła mi pomóc. Tak więc zgarnęłam ją ze sobą i ruszyłyśmy do lokum
naszego celu. Oczywiście nie było go bo pewnie gasił swój pożar ^_^. Podeszłyśmy do jego
łóżka. Ja odkręciłam słoik z kornikami i wysypałem wszystkie do jego łóżka *.*.
Kim wysypała gwoździe i inne robale, bo ja za Chiny nie chciałam ich tknąć ^^”
(Taaaa… niema to jak plan, którego nie możesz wykonać i ostatecznie powodzi się
przez przypadek i tylko dlatego, że spotkałaś wsparcie =_=). Szybciutko
wzięłyśmy nogi za pas i czekałyśmy na efekty. Po jakiejś godzince Sasor wrócił
do siebie zabezpieczając się całą ilością wody wokół łóżka no i sam się oblał
wodą, ale z podpalaniem już koniec. A przynajmniej póki co ^_^. Położył się
spać, ale już po chwili znowu usłyszałyśmy przerażony wrzask tego debila.
Uśmiechnęłam się złowieszczo. Kim popatrzyła na mnie zadowolona i już
wiedziałyśmy, że się powiodło. Ale to dopiero początek mojej zemsty. Ten idiota
znowu wyleciał z pokoju, a ja z Kimek szybciutko pobiegłyśmy do jego „pracowni”
i na ścianie napisałyśmy farbą „lalki precz!”, „sztuczni ludzie do lasu!” i
„spalić cały las!” Po czym w mig się ulotniłyśmy. Tym razem nie miałam zamiaru
wracać tam w najbliższym czasie, a żeby Kim miała alibi to została ze mną. Po
10 minutach usłyszałyśmy jak z salonu narzeka na niego i jego wrzaski, o tak
późnej godzinie,0 prawie każdy akatsukowicz. Hehehe… Mój plan jest boski!Potem załamany lalkarz
wrócił do swojego pokoju i znowu wrzasnął tylko tym razem całkiem się załamał,
a wkurzone Akasie zleciały się jak muchy do… ekhem… kupy ^^”, drąc się na
niego, że się drze. Taa… bardzo mądrzy… jak cholera [Zdanie zresztą też
„genialne” =_=]. Po jakiejś pół godzince, czyli było już blisko koło drugiej w
nocy, Akasie wrócili znowu do salonu grać w karty. Z tego co słyszałam
Liderosław gdzieś się zmył,bo miał coś to załatwienia i dość naszych
„idiotycznych zachować” jak to podobno powiedział. Ale według mnie pewnie
chleje gdzieś w jakimś klubie =_=.Tak więc miałam większą swobodę. Kim
przyznała mi rację i uznała, że chyba wróci już do siebie. Pożegnałyśmy się, a
ja oczywiście musiała ją wkurzyć i życzyć: „Dużo szczęścia w miłości!” Niech
sobie nie myśli, że i ją moja zabawa ominie. Wzięłam ze stolika nożyczki i
poszłam do salonu. Tam stanęłam z uśmiechem za Deiem i ucięłam mu kawalątek
włosów. Nawet się nie skapnął. Ale kiedy podstawiłam mu je pod nos i
„ciachnęłam” nożyczkami zorientował się co się stało i popatrzył na mnie z
przerażeniem wymalowanym na twarzy.
D:A-a-chan? C-co t-ty…
A: <diaboliczny uśmiech> Deeeeiiiii…
<znowu„ciachnięcie” nożyczkami> Nie sądzisz, że takie długi włosy u
mężczyzn mogą trochę przeszkadzać? Nie przeszkadzają ci przypadkiem w walce?
<jeszcze szerszy uśmiech> Co ty na to, żeby zmienić ci fryzurę? <błysk
w oku>
D: <przerażenie> o_O Wiesz… jakoś mi nie
przeszkadzają… <próbuje się odsunąć>
A: <kolejny błysk w oku i zbliża się do niego> A
ja sądzę, że jednak tak. <uśmiech>
D: o_O <ucieka>
A: Gihihihi *.* <goni go>
D: Nieeeeee!!!
A: *.*
No i tak goniłam go przez całkiem spory kawał czasu,
aż mi się znudziło i w końcu go dopadłam z nożyczkami w ręce. Ten się próbował
jakoś bronić i lamentował, że ni może stracić swoich pięknych włosów. A że
doskonale wiem jak to jest… chlip… (Też kiedyś musiałam przymusowo obciąć T.T)
to biedakowi troszkę odpuściłam. Ale, ale! Tylko troszkę! Nie jestem, aż tak
wyrozumiała. Uśmiechnęłam się wesoło i zrobiłam mu cholernie śmieszną
fryzurę^_^. Dei wył i wył, że mu włosy morduje, ale mnie to nie ruszyło ^_^.
Wzięłam mu zrobiłam warkoczyki, pospinałam śmiesznie włosy i popodpinałam mu
grzyweczkę kilkoma czerwonymi i czarnymi spineczkami z buźkami pokazującymi
język albo po prostu uśmiechniętymi *.*. Wyglądał przesłodko ^_^. Zaciągnęłam
go tak do salonu, a ten wył i lamentował wniebogłosy. Jak weszliśmy do
pomieszczenia to wszyscy Akasie, którzy tam byli doznali szoku i byli
przerażeni. W końcu kto wie czy nie zachcę tego zrobić i z nimi. Porobiłam
blondynowi kilka zdjęć i puściłam go wolno. Opuścił salon w tempie ekspresowym.
Mój wzrok padł na Akasiów. Oni woleli nie ryzykować i wycofali się o swoich pokojów.
Ja skierowałam się do mojego pokoju gdzie zastałam Itasia. *.* Podeszłam do
szafy i wyciągnęłam z niej pudełko. Itaś już smacznie spał, więc skonfiskowałam
wszelkiego rodzaju „normalne ubrania” (no oprócz bielizny nie?), a do jego
szafki włożyła strój z pudła, po czym położyłam się spać. Rano obudziłam się
nawet wcześniej niż Itaś. Wczoraj nie jadłam kolacji, więc swoje kroki
skierowałam do kuchni. Było dosyć wcześnie i nie sądziłam, że kogoś tam
spotkam. A jednak! Przy stole siedział nasz srebrnowłosy Jashinista
wzdychając.Oczka mi się od razu zaświeciły, a nad głową pojawiła się żaróweczka
informująca, że właśnie wpadłam na jeden z moich genialnych pomysłów
*.*.Korzystając z okazji, że mnie nie zauważył pogrzebałam mu trochę w głowie i
już wiedział dokładnie co i jak trzeba zrobić. No i jak się do tego zabrać
oczywiście ^_^. Pobiegłam szybko do siebie i nie budząc mojego Misia
wygrzebałam z szuflady kilka zdjąć. Wzięłam je do ręki i uśmiechnęłam się do
siebie, a następnie ruszyłam do kuchni gdzie znajdował się Hidek. I tym razem
mnie nie zauważył, tylko smacznie pił sobie kawkę. Podeszłam do niego od
tyłu,bardzo cichutko i podstawiłam mu przed oczy jedno z tych zdjęć. Ten, aż
się zachłysnął i dostał krwotoku z nosa! Cóż… nie dziwię mu się. Na zdjęciu była
Kim w samym kostiumie kąpielowym ^_^. Jak już się w miarę uspokoił popatrzył na
mnie zły i jednocześnie zdziwiony.
Hi: S-skąd masz te zdjęcia? o_O
A: Zrobiłam ^^. Fajne nie?
Hi: …
A: <wkurzona> no fajne czy nie?!
Hi: <przerażony> Tak, tak! Oczywiście że
fajne, tylko…
A: Tylko co? ^^
Hi: No wiesz… trochę takie, no wiesz…
A: Nie, nie wiem ^^.
Hi: No bo Kim jest tu tylko w stroju kąpielowym i w
ogóle…<czerwony jak burak>
A: <błysk w oku> Aaaaa… Rozumiem… ^^
Hi: <nadzieja> Serio?
A: <kiwa głową> Tak! Chcesz kilka takich zdjęć. ^^
Jak chcesz to mogę ci dać nie ma problemu. <złośliwy uśmiech>
Hi: Co?! O_O Nie, nie! Ja nie chcę tych zdjęć!
A: Nie podobają ci się? <idealnie gra
zdziwienie> A może to Kim ci się nie podoba?
Hi: Nie! To znaczy tak! To znaczy nie! Argh! <cały
czerwony> Zdjęcia mi się podobają i w ogóle… <bardzo cichutko>
K-kim…z-zresztą t-też…
A: <zwycięski uśmiech> No to w czym problem?
Hi: Nie mogę! Weź je po prostu schowaj!
A: Oki ^^. <idzie zrobić sobie kanapkę> Ale
wiesz…Jakbyś zmienił zdanie to przyjdź ^^.
Hi: Wątpię =_= <ulga, ale wciąż czerwony>
A: *.*
Hi: <idzie ukroić sobie kromkę chleba>
A: <znowu wyciąga zdjęcie>
Hi: <kroi chleb>
A: <podstawia mu pod nos kolejne zdjęcie Kim,
tym razem winnym stroju>
Hi: <uciął się i kolejny krwotok z nosa>
A-chan!
A: No co? <niewinna minka>
Hi: >_<
No i takie sytuacje zdarzyły się tego wczesnego ranka
jeszcze kilka razy, ale w końcu znudziło mi się to i poszłam do swojego pokoju
się umyć. Weszłam pod prysznic i puściłam ciepłą wodę. Po 5 minutach usłyszałam
jak Itaś wstaje i chce się przebrać (otwarł szafę). Po chwili usłyszałam jak
mój kotoczek jęknął z niezadowolenia. Pewnie się domyślił co wykombinowałam
inie pozostało mu nic innego jak ubrać to co ma do ubrania, bo w samej
bieliźnie nie będzie paradować nie? (płaszcz też mu zwinęłam ^_^.) Wyszłam z
łazienki po jakiś 10 minutach umyta i ubrana. Itaś już był przebrany a na sobie
miał… no zgadnijcie co! Strój lokaja!!! *.* Normalnie zaczęłam się ślinić!
Wyglądał lepiej niż to sobie wyobrażałam!
I: <zdołowany> Cóż… niby kiedyś wspominałaś,
że zrobisz mi coś takiego, ale nigdy nie przypuszczałbym, że naprawdę się do
tego posuniesz…
A: *.* A jednak ^_^. No to teraz idź na śniadanko, a ja
chyba się jednak przebiorę w coś innego bo mi się cholernie gorąco zrobiło ^_^.
Tak więc Itaś polazł do kuchni i chyba wiem, jaką
reakcję mieli Akasie ^_^. Ja przebrałam się i już miałam iść w jego ślady
kiedy,usłyszałam wrzask Lidera: A-chan!!!!!!!. Chyba już się obudził po
powrocie i wytrzeźwiał. Nie chciało mi się ubierać jakoś nie wiadomo jak, więc
skierowałam się do drzwi i popatrzyłam tylko kątem oka w lustro, gdzie
zobaczyłam swoje odbicie: lekko luźny, ciemnoczerwony sweterek sięgający mi
ledwo za tyłek, z rękawami ¾ i całkiem sporym wyglądem. Pasowałoby by ubrać mi
coś na dół, ale mi się nie chciało, a poza tym jak już mówiłam było mi gorąco.
Tak więc skierowałam się do salonu, gdzie zastałam wszystkich Aksiów i
dziewczyny ^_^.Nawet Shiru i Konan byli, a ta ostatnia podobno była na jakiejś
długo terminowej misji. Wzrok wszystkich padł na mnie. Lider już otwierał tą
swoją paszczękę,żeby się na mnie wydrzeć, ale nie zdążył bo Kisielek (Kisame)
mu przerwał, a raczej nie pozwolił dojść do głosu, za co jak się łatwo domyślić
oberwie mu się.
Ki: A-chan? o_O
A: Tak ^^?
Ki: Co ty masz na sobie o_O?
A: Ubranie ^^?
Ki: Yyyy… no to ja widzę, ale wiesz, że no…
A: Tak?
Ki: No… jest trochę skąpe i mało ci zakrywa…
A: Wiem ^^.
I: Kisame… <mrożący krew w żyłach głos> Gdzie ty
się patrzysz jeśli mogę wiedzieć?
Ki: Hę? O_O <przerażenie>
I: Pytam gdzie się patrzysz? <mord w oczach>
Ki: yyyyy… o_O <jeszcze większe przerażenie>
I: Jeśli jeszcze raz usłyszę tego typu słowa o A-chan,
albo dowiem się lub zobaczę, że patrzyłeś się tam gdzie nie powinieneś, to
przysięgam, że cię zabiję. A przed tym wykastruje i doznasz takich tortur, że
będzie błagać o śmierć. Rozumiesz? <lodowate spojrzenie i uruchomiony
sharingan>
Ki: <kiwa głową z przerażeniem> <piskliwy
głosik> Tak! <do siebie> Ale to nie moja wina, że ona ubiera się tak
wyzywająco…
I: <rzucił kunai tak, że przeleciał koło Kisame
przecinając mu lekko policzek i wbił się w ścianę>
Ki: <mega przerażenie> <jeszcze bardziej
piskliwy głos> Przepraszam!!!
I: ...
A: Spokojnie kotek ^^. <siada mu na
kolanach>
P: <mega wkurw i cały czerwony na twarzy>
A: Lider chciał coś powiedzieć chyba prawda? ^^
<niewinny uśmiech>
P: Tak!!!!!! Ty mała, wkurzająca…
I: <wkurzony chce mu przerwać, ale A-chan go
uspokaja>
P: <kontynuuje swoją „wypowiedź”> … Irytująca… ble ble ble, ble
ble ble…
No i Wiewiórka tak się darła i darła, a ja
potakiwałam tylko głową z uśmiechem, a z jego wypowiedzi usłyszałam tylko “bla,
bla bla” i nic więcej.
P: Czy ty mnie słuchasz?!
A: Szczerze? Nie ^^.
P: <załamany i doprowadzony o granicy
wytrzymałości psychicznej> Ja z tobą nie wytrzymam! Przyznaj się! Ty to
wszystko zrobiłaś prawda?!
A: Owszem ^^.
P: Hę? O_o
A: No tak, ja to zrobiłam. Przyznaję się. ^^
P: Tak po prostu o_O?
A: Tak czemu nie? ^^
P: To ja tu robię dochodzenie i wszystkich
przesłuchuje, a ty tak po prostu się przyznajesz?!
A: Nom ^^.
P: Dlaczego?!
A: Bo ja swoją robotę i zemstę wykonuję własnoręcznie
^_^.Wtedy mam czystą satysfakcję i nie wstydzę się tego ^_^. Nie wykorzystuję
innych do tego bo to wtedy nie jest prawdziwa zemsta ^_^.
P: I tylko dlatego tak łatwo się przyznajesz?!
A: Nom ^^.
P: Więc czemu tego sam, od razu nie zrobiłaś?!
A: Bo nie pytałeś ^_^.
P: <mega załamany>
A: ^_^ Dobrze się czujesz Rudy?
P: Nie!! Nie czuję się dobrze!! Czuję się okropnie!!! I
niemów do mnie Rudy!!!
A: A to dlaczego? ^_^
P: Argh!!! Poddaję się! Wygrałaś!
A: Świetnie! ^_^ W takim razie, jako przegrany
masz mi kupić2 razy tyle sake ile wypiłeś i przynosić mi przez miesiąc w
weekendy śniadanko do pokoju, a każdego ranka i każdego wieczoru przez 2
miesiące przynosić Shiru śniadanko i kolacje do łóżeczka ^_^.
P: Co takiego?!
A: To co słyszałeś ^_^. No chyba, że chcesz żebym
dalej cię męczyła psychicznie. I resztę Akasiów ^^.
Sa: Więc to wszystko to była twoja sprawka?!
A: Oczywiście, że tak ^^. A coś ty myślał?
Sa: o_O <przerażony na maxa>
P: Dobra niech ci będzie! Zgadzam się, tylko daj mi
potem święty spokój!!!
A: Oki ^^ A! Tylko jeszcze jedno.
P: Co znowu?! <załamany>
A: Przez miesiąc nie wysyłasz Itasia na żadne misje, a
potem na żadne zbyt trudne i męczące misje, na których mogłoby mu się coś stać,
jasne?
P: =_= Niech będzie…
A: Świetnie ^_^!!!
I: Serio? O_o <nadal w stroju lokaja>
P: Taaa…
A: No widzisz Itaś jak ja genialna ^_^? Wszystko
potrafię załatwić! <zadowolona z siebie>
I: Ehhh…
No i Lidereczek coś tam jeszcze pierniczył, ale
całkiem go już tym razem nie słuchałam i nawet włożyłam sobie stopery do uszu.
Widziałam tylko, jak Rudzielec drze się na Pana Rybkę za to, że mu przerwał a
ten cały się trzęsie po wczorajszych i dzisiejszych przeżyciach. Co do Shiru,
to nie widziałam jej twarzy, więc nie mogłam stwierdzić jak zareagowała na
informację o porankach i wieczorkach jakie jej załatwiłam, ale mam nadzieję, że
jest zadowolona i humorek jej się troszkę polepszył. W końcu znudziłam się tym
siedzeniem i gapieniem się na Akatsukowiczów, więc wstałam i nie zważając na
wściekłą minę Lidera, który zresztą nie odważył się nic powiedzieć na temat
mojego zachowania (jak ja kocham zastraszać ludzi *.* - widać zresztą, że zemną
nie należy zadzierać ^^) oraz to, że jeszcze nie skończył swojego ględzenia,
ruszyłam do siebie i postanowiłam poczytać sobie książkę. Z pokoju wyszłam
dopiero na obiad, którego oczywiście nie zrobiłam bo Liderek wspaniałomyślnie
odwołał mi karę. Tak przy okazji. Potem znowu wróciłam do siebie, pooglądałam
sobie anime, wpatrywałam się w Itasia w stroju lokaja, a następnie poszłam na kolacje
no i wieczorkiem jeszcze pogadałam z moim kotkiem, a w końcu poszłam spać ^^.
CDN.
No... Mam nadzieję, że nie posnęliście i jakoś przetrwaliście ten rozdział ^^.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz