Gdy szłam korytarzem nagle zobaczyłam Kakuzu kłócącego
się z A-chan.
Ka: Mówisz tak
jakbyś wszystko o tym wiedziała!
A: Bo wiem!
Ka:
Akurat!
K: O co wy się
kłócicie?
A: On mi nie
wierzy, że umiem wywoływać duchy!
K: A umiesz? -spytałam zszokowana
A: Tak
Ka: To pokaż!
Nie uwierzę, póki nie zobaczę!
A: Proszę
bardzo!
Tak więc poszliśmy do pokoju Kakuzu. Po drodze dołączyli
do nas jeszcze Hidan i Deidara, którzy także byli ciekawi wywoływania duchów.
A-chan zasłoniła wszystkie okna, że robiło się strasznie ciemno. Usiedliśmy w
półkole na ziemi, a A-chan stanęła przed nami.
A: Gotowi?
*szatański uśmiech*
Ka: I tak nic,
się nie stanie...
A: Oj, żebyś
się nie zdziwił *mega szatański uśmiech*
A-chan wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy. Na początku
złożyła ręce jak do modlitwy i stała tak przez chwile. Potem wystawiła ręce do
przodu, wierzchem dłoni do góry. Z podłogi zaczęła się wydobywać jakby zielona
mgła. Włosy A-chan zaczęły falować do góry. Po chwili otworzyła oczy. Były
białe i się świeciły
Ka, K, H, D: *szok*
A: Mówiłam, że
umiem! – Powiedziała to bardzo dziwnym głosem. Takim, podwójnym. Jakby, ktoś
mówił wraz z nią. Nagle poczułam coś zimnego na ramieniu. Odwróciłam się i
zobaczyłam przed sobą kościotrupa owianego zieloną aurą. Pisnęłam przeraźliwie
i przytuliłam się do osoby siedzącej koło mnie. Zgadnijcie kto to był…tak,
Hidan. Gdy zrozumiałam co robie szybko od niego odskoczyłam i spojrzałam na
niego. Siedział sztywno, patrzył się prosto przed siebie i był czerwony jak
burak. Z podłogi zaczęło wychodzić więcej tych ducho-szkieleto-podobnych
stworów. Wszystkie zaczęły latać wokół
A-chan.
A: I co
Kakuzu? Teraz mi wierzysz? *szatański uśmieszek*
Ka: Nie robi
to na mnie wrażenia…
Nagle oczy A-chan zmieniły barwę na czerwony, tak samo
jak ten dym. Jej włosy jeszcze mocniej zaczęły falować do góry. Szkielety nie
wiadomo skąd wyciągnęły wielkie maczety i wszystkie stanęły wokół Kakuzu
mierząc do niego bronią.
A: Nie robi to
na tobie wrażenia!? NIE ROBI!? A to robi!?
A-chan klasnęła w ręce. W podłodze zrobiła się dziura i
buchnęły z niej płomienie. Po chwili wyleciał z niej demon. Miał długi
szpiczasty ogon i zakrzywione rogi. Rozejrzał się po pomieszczeniu, spojrzał na
Kakuzu, uśmiechnął się szatańsko i… wleciał w niego? O.o Duchy zniknęły, a A-chan
stała się normalna. Za to Kakuzu chyba został opętany. Zaczął się szatańsko
śmiać.
A: Ups…nie
chciałam przyzwać Ryuujiego ^^
K: Kto to
Ryuuji?
A: Mój daleki
kuzynek. Lubi opętywać ludzi. Strasznie niegrzeczny jest. Same z nim problemy
Ka: Hej! Ty sprawiasz
więcej problemów! - To nie był głos Kakuzu. Zakładam, że to głos
Ryuujiego
A: Ja!?
Ciekawe kiedy!? - zapytała oburzona
R: Mam ci
przypomnieć ostatnie odwiedziny w piekle!?
A: Nigdy, nie
dasz mi o tym zapomnieć?
R: Nie *uśmiech*
A: Grrr! W każdym razie, masz zaraz wyjść z ciała Kazia!
R: Spadaj! To
ty mnie tu przyzwałaś
A: Ryuuji! Zapomniałeś, że ciocia Ryuka dała ci szlaban na opętywanie ludzi!?
R: Ale jej tu
nie ma * wystawia język*
A: Oż ty!
R: Na razie
kuzyneczko! - Demon chciał zwiać, ale A-chan wykonała jakiś dziwny gest,
tak, że drzwi się zamknęły i Ryuuji mocno do nich dobił i wywalił się na ziemi
R: Ałć! - jęknął
D, H, K:
Uuuu…to musiało boleć!
A-chan znowu wykonała gest ręką i z ziemi wyrosły
łańcuchy, które oplotły jego nogi i ręce.
R: A-chan puść
mnie!
A: Wystarczy
tylko, że wyjdziesz z ciała Kazia, i będziesz wolny^^
R: Myślisz, że
ja taki głupi jestem? =_= Jak tylko z niego wyjdę, dokonasz na mnie egzorcyzmu
i odeślesz mnie z powrotem do piekła =_=
A: No, co ty!
^^ *niewinna minka*
R: =_=
K: A-chan…i co
teraz zrobimy?
A: Proste.
Trzeba go z niego wypędzić! *diabelski śmiech i błyskawica za oknem*
K: A-ale t-to
nie będzie bolesne dla Kakuzu, prawda?
A: Yyyy…
jasne, że nie ^^’’’ *kłamie jak z nut*
K: A-chan…=_=
A: No dobra…
będzie go to bolało jak cholera, ale to jedyny sposób^^
K: Obawiałam
się, że to powiesz T_T
R: A ty co się
tak o niego martwisz…? Jego dziewczyna? ^^
K, H: Nie!
R, D, A, K:
*look na Hidana* O.o?
H: Ja nic, nie
mówiłem… *czerwony jak burak*
K: To mój,
brat…
R: Aaa!
Rozumiem… a ty co? *do Hidana* Cóż cię tak poruszyło, jak spytałem? ^^
H: Nic… *nadal
czerwony*
R: Może to ty
jesteś jej chłopakiem – ruchem głowy wskazał na mnie
H, K: Nie!
O////O
A, D:
*chichoczą*
K, H: A wam co
tak wesoło? >////>
A, D: Nie, nic
^^ *nadal chichoczą*
K, H: =/////=
A: Dobra! Ale
bierzmy się do pracy! *błysk w oku* - Stanęła nad nim i strzeliła sobie na
palcach. Wzięła głęboki oddech, zamknęła oczy i wyciągnęła nad nim ręce. Po
chwili otworzyła oczy. Tym razem były żółte. W pomieszczeniu rozległ się
przeraźliwy krzyk. Tym razem był to głos Kakuzu. Zasłoniłam sobie uszy, by tego
nie słyszeć. Po chwili z jego ciała zaczęła unosić się czerwona mgła i Ryuuji
zaczął wychodzić. Trwało to chyba prze 10 minut. W końcu Ryuuji całkiem wyszedł.
R: Argh!
Musiałaś mnie wyciągnąć!? Musiałaś!
A-chan zaczęła się z nim kłócić, a ja uklękłam obok
mojego braciszka
Ka: Co się
stało…? Ał! Wszystko mnie boli! X_x
A: To nic
dziwnego. Zawsze tak jest jak zostaje się opętanym. Za kilka dni powinno ci
przejść^^
Pomogłam mu wstać i przewiesiłam sobie jego ramie przez
szyje, zęby się nie przewrócił.
R: Nie!
Nigdzie nie idę! Nie zmusisz mnie, żebym wrócił do piekła!
A: O co ci
znowu chodzi!?
R: No, bo ja…
Nie dokończył. Nagle w ziemi zrobiła się wielka dziura i
buchnęły z niej płomienie. Po chwili przed nami pojawiła się demon…albo raczej
demonica…? W każdym razie prezentowała się bardzo dostojnie. Przeszyła
Ryuujiego gniewnym spojrzeniem
R: *przełyka
ślinę* M-mama…? O.O
Ry(uka):
Ryuuji! Co ty tu wyprawiasz!? Dałam ci szlaban zapomniałeś!?
R: Wiesz,
ja...tego…no bo… *nie wie co robić*
A: Cześć
ciociu! ^^
Ry: Witaj
kochana! Co u ciebie słychać? ^^
A: Nic
szczególnego^^
Ry: A jak tam,
ten twój chłopaczek? Kiedy, go ostatnim razem widziałam nie wyglądał raczej
najlepiej
A: To
normalne. To była jego pierwsza wizyta w piekle^^
Ry: Wiem,
wiem. A wiesz, że wszyscy w piekle rozmawiają na temat waszej dwójki? Nie
często się, zdarza, że jeden z naszych łączy się ze zwykłym śmiertelnikiem
A: Oj, ale
Itachi nie jest taki całkiem zwykły ^^
R: *Próbuje,
po chichu zwiać*
Ry: A ty dokąd
się wybierasz!? >.< *chwyta go za ogon*
R: O.O’’’
Ry: Poczekaj
niech no ojciec się dowie co zbroiłeś! >.<
R: Nie,
błagam! O.O
Ry: *Ignoruje*
Oj będziesz miał lanie! >.<
Demonka podeszła do dziury i wrzucił do niej Ryuujiego.
R: Niee! T^T
Ry: Do
zobaczenia kochana! ^^ *do nas* Przepraszam was, za niego. To się już nie
powtórzy ^^ - Po tych słowach sama wskoczyła do dziury, a ona zniknęła
A: Na razie!
^^ *macha*
Ka, K, D, H:
Masz dziwna rodzinę =_=
A: No wiem ^^
Teraz mi już chyba wierzysz, co Kakuzu? ^^
Ka: Wierzę ci
wierzę! Ale mam do ciebie prośbę
A: Hmm…?
Ka: Nigdy
więcej nie przywołuj demonów w mojej obecności! >.<
A: Co, nie
podobało ci się?^^
Ka: Ani
trochę! Czułem się jakby ktoś przebił mnie tysiącami szpilek! X.x
A: To i tak
dobrze^^ Ryuuji był słabym demonem. Jakby opętał cię jakiś silniejszy demon, to
czułbyś się jakby ktoś cię przebił milionem mieczy i do tego podpalił. A
wyciąganie go potrwałoby chyba ze 2 dni^^
Ka: O matko…
X.x
D, H: *cicho
się śmieją*
Ka: A wy z
czego się śmiejecie!? >.<
D, H: Nie, z
niczego^^ *dalej się śmieją*
Ka: Jak ja was
zaraz… - Kakuzu chciał do nich podejść, ale jak tylko zrobił krok do przodu
zachwiał się i pewnie by się przewrócił gdybym go nie trzymała
K: Spokojnie
Nii-san
A: Trochę
czasu minie zanim będziesz mógł się normalnie ruszać
K: Musisz
odpocząć… Słyszeliście!? Sio mi stąd!
Hidan i Deidara wyszli nadal cicho się śmiejąc, a A-chan
zanim wyszła powiedziała jeszcze
A: O tak z
pewnością przyda mu się odpoczynek. I to dłuuugi^^ - Po czym wyszła i zamknęła
drzwi
Pomogłam Kakuzu dojść do łóżka i kazałam mu się położyć
Ka: Kiedy, ja
nie jestem śpiący…
K: Ale musisz
odpocząć! Teraz! Więc się ze mną nie kłuć!
Ka: Ale…
K: *stanowczy
nieugięty wzrok*
Ka: Ehhh…no
dobra
K: ^^
Mój braciszek ułożył się wygodnie i już po chwili
smacznie spał. Zaśmiałam się cicho i przykryłam go kocem po czym delikatnie
otworzyłam drzwi i wyszłam, jednak nie udałam się do swojego pokoju. Stanęłam
przed drzwiami i splotłam ręce na piersi. Postanowiłam pilnować, żeby nikt nie
obudził Kakuzu. Przez kilka pierwszych minut nic się nie działo, jednak – jak
to często bywa w naszej organizacji – spokój nie trwał długo. Nagle na
korytarzu pojawił się Tobi. Wrzeszczał i uciekał przed czymś. Albo raczej przed
kimś. Tym kimś okazał się Zetsu, który gonił Tobiasza z rządzą mordu w oczach.
K: Grrrr…
Stanęłam na środku korytarza i zagrodziłam im drogę. Oni
obaj stanęli i spojrzeli na mnie zdezorientowani…przynajmniej Zatsu, bo co do
Tobiego to nie jestem pewna.
K: Czy możecie
być łaskawie trochę ciszej!? – Syknęłam przez zaciśnięte zęby – Kakuzu próbuje
spać, a ja nie życzę sobie, żeby ktoś go nagle obudził! Jasne!?
Zetsu już otwierał usta by zaprotestować, ale
najwidoczniej dostrzegł błysk gniewu i rządze mordu w moich oczach, bo
zamilknął i razem z Tobim kiwnął tylko głową.
K: No! A teraz
sio! Na paluszkach!
Zetsu i Tobi szybko zwiali z pola mojego rażenia, a ja westchnęłam
i ponownie stanęłam pod drzwiami. Oczywiście spokój nie trwał długo. Nagle
rozległ się jakiś głośny huk. Dochodził on z pokoju Sasoriego.
K: Grr…
Zacisnęłam pięści i weszłam do pokoju lalkarza. Czerwono
włosy miał na sobie biały fartuch i gogle. Włosy stały mu jakby go piorun
trzasnął, a cały przód ciała miał w sadzy. Stał przy jakimś stole na którym
było mnóstwo różnych probówek. Przetarł sobie brud z twarzy i odwrócił się do
mnie
S: Kim… czego
chcesz?!
Podeszłam do niego z mordem w oczach i syknęłam do niego
przez zaciśnięte zęby
K: Czy możesz
łaskawie być trochę ciszej!?
S: Ja tu
prowadzę ważny eksperyment!
K: A nie
możesz prowadzić go trochę ciszej!?
S: Nie!
K: Posłuchaj
mnie drewniany kołku! – Spojrzałam mu prosto w oczy i syknęłam z miną godną
bazyliszka – Kakuzu próbuje spać! Miał ciężki dzień i chcę żeby trochę
odpoczął! Możesz go obudzić tymi swoimi eksperymentami, wiec jak się nie
uciszysz to w nocy wpuszczę, do twojego łóżka korniki! Jasne!? >.<
S: Yyy… Tak
O.O
K: Będziesz
ciszej?! @_@
S: O.O *kiwa
głową*
K: No!
Wyszłam z pokoju Sasoriego i udałam się na moje
stanowisko. Jednak gdy podeszłam bliżej zobaczyłam, ze drzwi pokoju mojego
braciszka są otwarte. Szybko tam podbiegłam. Zobaczyłam Tobiego siedzącego po
turecku na ziemi. Na szczęście nie obudził Kakuzu
K: Tobi! –
Syknęłam i chwyciłam go za kołnierz płaszcza – Co ty tu wyrabiasz!? – Nie
czekając na odpowiedz wyrzuciłam go z pokoju i zamknęłam drzwi.
T: No bo
Kim-chan mówić, żeby nikt nie przeszkadzać Kakuzu-senpai to Tobi chcieć popilnować!
Tobi dobry chłopiec!
K: =_= Dobrze
Tobi…ale teraz już idź
T: Ale Tobi
chcieć pomóc! Tobi to dobry chłopiec! Tobi pomoże!
Tak krzyczał, że obudziłby chyba nawet zmarłego. Z
niepokojem zerknęłam na drzwi, a potem znowu na Tobiego. Niestety przez tą jego maskę nie miałam jak
zatkać mu ust więc musiałam go uciszyć jakoś inaczej
K: Bobrze
Tobi, nie krzycz! Mam dla ciebie specjalną misję.
Tobi zamilkł i podszedł nieco bliżej
K: A więc… -
Zastanawiam się prze chwile. Nie mam bladego pojęcia co mam kazać mu zrobić.
Nagle wpadłam na pomysł. – Idź do wszystkich po kolei i powiedz im, że proszę
ich, żeby byli cicho przez jakiś czas, dobrze? Do Sasoriego iść nie musisz
T: Dobrze Kim-chan!
Tobi zrobi jak kazać!
K: Tobi… cisza
obowiązuje także ciebie
T: Tak jest!
Tobi sobie poszedł, a ja oparłam się o drzwi i ziewnęłam.
Jestem zmęczona. Nawet nie zauważyłam jak powoli zsunęłam się na podłogę i
zamknęłam oczy.
***
Powoli otworzyła moczy. Na początku nie do końca
wiedziałam gdzie jestem, ale po chwili wszystko do mnie dodarło. Cholera!
Zasnęłam! A co jeżeli ktoś narobił hałasu!? Nagle usłyszałam jakieś hałasy, ale
ciche. Zobaczyłam kawałek dalej A-chan w czarnym fartuszku i Shiru w niebieskim
które tłukły Zetsu po głowie wałkami O.o Podeszłam do nich
K: Co wy
robicie? O.o
A: Pomagamy
ci, pilnować Kazia! ^^
Sh: Zetsu
hałasował więc go uciszamy ^^
K: A-aha…O.o A
wiecie może ile spałam?
A: Jakieś 15
minut ^^
K: No dobra…
Sh: To my się
zmywamy ^^
A-chan chwyciła Zetsu za jedną z rosiczek a Shiru za
drugą i pociągnęły go gdzieś. Stanęłam z powrotem pod drzwiami. Przez jakieś
pół godziny był spokój. Nagle drzwi otworzyły się i wyszedł mój braciszek.
Ziewnął i dopiero potem mnie zauważył
Ka: Kim...?
Dlaczego tu stoisz?
K: Pilnowałam,
żeby nikt cię nie obudził ^^
Ka: I stałaś
tu przez cały czas kiedy spałem?
K: Tak^^
Ka: Chciało ci
się?
K: Oczywiście!
Dla ciebie wszystko! ^^
Kakuzu najpierw patrzył na mnie z lekkim szokiem, a potem
uśmiechnął się do mnie
Ka: Wiesz co…?
Dobrze, mieć cię przy sobie
Po tych słowach mnie przytulił. Gdy mnie puścił
spojrzałam na niego i spytałam
K: Czujesz się
już lepiej?
Ka: Trochę…
chociaż nadal wszystko mnie boli.
K: Pewnie
jesteś głodny. Chodź zrobię kolacje.
Ka: Nie wiesz,
ja nie jestem g… - urwał ponieważ głośno zaburczało mu w brzuchu. Zaśmiałam
się, a potem spojrzałam na niego unosząc jedną brew i uśmiechając się
Ka: No, dobra
może jestem trochę głodny ^^’’’
K: No to
chodź!
Chwyciłam go za ramie i pociągnęłam. On skrzywił się i
syknął z bólu. Szybko puściłam jego rękę
K:
Przepraszam!
Ka: Nie… nic
się nie stało…
Poszliśmy do kuchni. Akurat była pora kolacji więc
wszyscy pomału się zbierali. Wszyscy zajęli miejsca i zaczęliśmy jeść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz