INFO

W zakładce "zamówienia", którą znajdziecie po prawej stronie bloga, możecie składać zamówienia na wasze one-shoty, tak jak to do tej pory robiliście w komentarzach. Różnica będzie jedynie taka, że łatwiej będzie i nam i wam to wszystko ogarnąć i zobaczyć kto, co i ile zamawiał.
Wraz z waszymi zamówieniami powstanie w tamtym miejscu lista, na której będziecie mogli sprawdzić aktualny stan waszego zamówienia. Zachęcam do zaglądnięcia tam.

sobota, 8 grudnia 2012

020. Wywoływanie duchów.


Gdy szłam korytarzem nagle zobaczyłam Kakuzu kłócącego się z A-chan.
Ka: Mówisz tak jakbyś wszystko o tym wiedziała! 
A: Bo wiem! 
Ka: Akurat! 
K: O co wy się kłócicie?
A: On mi nie wierzy, że umiem wywoływać duchy! 
K: A umiesz? -spytałam zszokowana 
A: Tak 
Ka: To pokaż! Nie uwierzę, póki nie zobaczę!
A: Proszę bardzo!
Tak więc poszliśmy do pokoju Kakuzu. Po drodze dołączyli do nas jeszcze Hidan i Deidara, którzy także byli ciekawi wywoływania duchów. A-chan zasłoniła wszystkie okna, że robiło się strasznie ciemno. Usiedliśmy w półkole na ziemi, a A-chan stanęła przed nami.
A: Gotowi? *szatański uśmiech*
Ka: I tak nic, się nie stanie...
A: Oj, żebyś się nie zdziwił *mega szatański uśmiech*
A-chan wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy. Na początku złożyła ręce jak do modlitwy i stała tak przez chwile. Potem wystawiła ręce do przodu, wierzchem dłoni do góry. Z podłogi zaczęła się wydobywać jakby zielona mgła. Włosy A-chan zaczęły falować do góry. Po chwili otworzyła oczy. Były białe i się świeciły
Ka, K, H, D: *szok*
A: Mówiłam, że umiem! – Powiedziała to bardzo dziwnym głosem. Takim, podwójnym. Jakby, ktoś mówił wraz z nią. Nagle poczułam coś zimnego na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą kościotrupa owianego zieloną aurą. Pisnęłam przeraźliwie i przytuliłam się do osoby siedzącej koło mnie. Zgadnijcie kto to był…tak, Hidan. Gdy zrozumiałam co robie szybko od niego odskoczyłam i spojrzałam na niego. Siedział sztywno, patrzył się prosto przed siebie i był czerwony jak burak. Z podłogi zaczęło wychodzić więcej tych ducho-szkieleto-podobnych stworów. Wszystkie zaczęły latać wokół  A-chan.
A: I co Kakuzu? Teraz mi wierzysz? *szatański uśmieszek*
Ka: Nie robi to na mnie wrażenia…
Nagle oczy A-chan zmieniły barwę na czerwony, tak samo jak ten dym. Jej włosy jeszcze mocniej zaczęły falować do góry. Szkielety nie wiadomo skąd wyciągnęły wielkie maczety i wszystkie stanęły wokół Kakuzu mierząc do niego bronią.
A: Nie robi to na tobie wrażenia!? NIE ROBI!? A to robi!?
A-chan klasnęła w ręce. W podłodze zrobiła się dziura i buchnęły z niej płomienie. Po chwili wyleciał z niej demon. Miał długi szpiczasty ogon i zakrzywione rogi. Rozejrzał się po pomieszczeniu, spojrzał na Kakuzu, uśmiechnął się szatańsko i… wleciał w niego? O.o Duchy zniknęły, a A-chan stała się normalna. Za to Kakuzu chyba został opętany. Zaczął się szatańsko śmiać.
A: Ups…nie chciałam przyzwać Ryuujiego  ^^
K: Kto to Ryuuji? 
A: Mój daleki kuzynek. Lubi opętywać ludzi. Strasznie niegrzeczny jest. Same z nim problemy
Ka: Hej! Ty sprawiasz więcej problemów! - To nie był głos Kakuzu. Zakładam, że to głos Ryuujiego
A: Ja!? Ciekawe kiedy!? - zapytała oburzona
R: Mam ci przypomnieć ostatnie odwiedziny w piekle!? 
A: Nigdy, nie dasz mi o tym zapomnieć? 
R: Nie *uśmiech*
A: Grrr! W każdym razie, masz zaraz wyjść z ciała Kazia! 
R: Spadaj! To ty mnie tu przyzwałaś
A: Ryuuji! Zapomniałeś, że ciocia Ryuka dała ci szlaban na opętywanie ludzi!?
R: Ale jej tu nie ma * wystawia język*
A: Oż ty! 
R: Na razie kuzyneczko! - Demon chciał zwiać, ale A-chan wykonała jakiś dziwny gest, tak, że drzwi się zamknęły i Ryuuji mocno do nich dobił i wywalił się na ziemi
R: Ałć! - jęknął
D, H, K: Uuuu…to musiało boleć!
A-chan znowu wykonała gest ręką i z ziemi wyrosły łańcuchy, które oplotły jego nogi i ręce.
R: A-chan puść mnie!
A: Wystarczy tylko, że wyjdziesz z ciała Kazia, i będziesz wolny^^
R: Myślisz, że ja taki głupi jestem? =_= Jak tylko z niego wyjdę, dokonasz na mnie egzorcyzmu i odeślesz mnie z powrotem do piekła  =_=
A: No, co ty! ^^ *niewinna minka*
R: =_=
K: A-chan…i co teraz zrobimy?
A: Proste. Trzeba go z niego wypędzić! *diabelski śmiech i błyskawica za oknem*
K: A-ale t-to nie będzie bolesne dla Kakuzu, prawda?
A: Yyyy… jasne, że nie ^^’’’  *kłamie jak z nut*
K: A-chan…=_=
A: No dobra… będzie go to bolało jak cholera, ale to jedyny sposób^^
K: Obawiałam się, że to powiesz T_T
R: A ty co się tak o niego martwisz…? Jego dziewczyna? ^^
K, H: Nie!
R, D, A, K: *look na Hidana* O.o?
H: Ja nic, nie mówiłem… *czerwony jak burak*
K: To mój, brat…
R: Aaa! Rozumiem… a ty co? *do Hidana* Cóż cię tak poruszyło, jak spytałem? ^^
H: Nic… *nadal czerwony*
R: Może to ty jesteś jej chłopakiem – ruchem głowy wskazał na mnie
H, K: Nie! O////O
A, D: *chichoczą*
K, H: A wam co tak wesoło? >////>
A, D: Nie, nic ^^ *nadal chichoczą*
K, H: =/////=
A: Dobra! Ale bierzmy się do pracy! *błysk w oku* - Stanęła nad nim i strzeliła sobie na palcach. Wzięła głęboki oddech, zamknęła oczy i wyciągnęła nad nim ręce. Po chwili otworzyła oczy. Tym razem były żółte. W pomieszczeniu rozległ się przeraźliwy krzyk. Tym razem był to głos Kakuzu. Zasłoniłam sobie uszy, by tego nie słyszeć. Po chwili z jego ciała zaczęła unosić się czerwona mgła i Ryuuji zaczął wychodzić. Trwało to chyba prze 10 minut. W końcu Ryuuji  całkiem wyszedł.
R: Argh! Musiałaś mnie wyciągnąć!? Musiałaś!
A-chan zaczęła się z nim kłócić, a ja uklękłam obok mojego braciszka
Ka: Co się stało…? Ał! Wszystko mnie boli! X_x
A: To nic dziwnego. Zawsze tak jest jak zostaje się opętanym. Za kilka dni powinno ci przejść^^
Pomogłam mu wstać i przewiesiłam sobie jego ramie przez szyje, zęby się nie przewrócił.
R: Nie! Nigdzie nie idę! Nie zmusisz mnie, żebym wrócił do piekła!
A: O co ci znowu chodzi!?
R: No, bo ja…
Nie dokończył. Nagle w ziemi zrobiła się wielka dziura i buchnęły z niej płomienie. Po chwili przed nami pojawiła się demon…albo raczej demonica…? W każdym razie prezentowała się bardzo dostojnie. Przeszyła Ryuujiego gniewnym spojrzeniem
R: *przełyka ślinę* M-mama…? O.O
Ry(uka): Ryuuji! Co ty tu wyprawiasz!? Dałam ci szlaban zapomniałeś!?
R: Wiesz, ja...tego…no bo… *nie wie co robić*
A: Cześć ciociu! ^^
Ry: Witaj kochana! Co u ciebie słychać? ^^
A: Nic szczególnego^^
Ry: A jak tam, ten twój chłopaczek? Kiedy, go ostatnim razem widziałam nie wyglądał raczej najlepiej
A: To normalne. To była jego pierwsza wizyta w piekle^^
Ry: Wiem, wiem. A wiesz, że wszyscy w piekle rozmawiają na temat waszej dwójki? Nie często się, zdarza, że jeden z naszych łączy się ze zwykłym śmiertelnikiem
A: Oj, ale Itachi nie jest taki całkiem zwykły ^^
R: *Próbuje, po chichu zwiać*
Ry: A ty dokąd się wybierasz!? >.< *chwyta go za ogon*
R: O.O’’’
Ry: Poczekaj niech no ojciec się dowie co zbroiłeś! >.<
R: Nie, błagam! O.O
Ry: *Ignoruje* Oj będziesz miał lanie! >.<
Demonka podeszła do dziury i wrzucił do niej Ryuujiego.
R: Niee! T^T
Ry: Do zobaczenia kochana! ^^ *do nas* Przepraszam was, za niego. To się już nie powtórzy ^^ - Po tych słowach sama wskoczyła do dziury, a ona zniknęła
A: Na razie! ^^ *macha*
Ka, K, D, H: Masz dziwna rodzinę =_=
A: No wiem ^^ Teraz mi już chyba wierzysz, co Kakuzu? ^^
Ka: Wierzę ci wierzę! Ale mam do ciebie prośbę
A: Hmm…?
Ka: Nigdy więcej nie przywołuj demonów w mojej obecności! >.<
A: Co, nie podobało ci się?^^
Ka: Ani trochę! Czułem się jakby ktoś przebił mnie tysiącami szpilek! X.x
A: To i tak dobrze^^ Ryuuji był słabym demonem. Jakby opętał cię jakiś silniejszy demon, to czułbyś się jakby ktoś cię przebił milionem mieczy i do tego podpalił. A wyciąganie go potrwałoby chyba ze 2 dni^^
Ka: O matko… X.x
D, H: *cicho się śmieją*
Ka: A wy z czego się śmiejecie!? >.<
D, H: Nie, z niczego^^ *dalej się śmieją*
Ka: Jak ja was zaraz… - Kakuzu chciał do nich podejść, ale jak tylko zrobił krok do przodu zachwiał się i pewnie by się przewrócił gdybym go nie trzymała
K: Spokojnie Nii-san
A: Trochę czasu minie zanim będziesz mógł się normalnie ruszać
K: Musisz odpocząć… Słyszeliście!? Sio mi stąd!
Hidan i Deidara wyszli nadal cicho się śmiejąc, a A-chan zanim wyszła powiedziała jeszcze
A: O tak z pewnością przyda mu się odpoczynek. I to dłuuugi^^ - Po czym wyszła i zamknęła drzwi
Pomogłam Kakuzu dojść do łóżka i kazałam mu się położyć
Ka: Kiedy, ja nie jestem śpiący…
K: Ale musisz odpocząć! Teraz! Więc się ze mną nie kłuć!
Ka: Ale…
K: *stanowczy nieugięty wzrok*
Ka: Ehhh…no dobra
K: ^^
Mój braciszek ułożył się wygodnie i już po chwili smacznie spał. Zaśmiałam się cicho i przykryłam go kocem po czym delikatnie otworzyłam drzwi i wyszłam, jednak nie udałam się do swojego pokoju. Stanęłam przed drzwiami i splotłam ręce na piersi. Postanowiłam pilnować, żeby nikt nie obudził Kakuzu. Przez kilka pierwszych minut nic się nie działo, jednak – jak to często bywa w naszej organizacji – spokój nie trwał długo. Nagle na korytarzu pojawił się Tobi. Wrzeszczał i uciekał przed czymś. Albo raczej przed kimś. Tym kimś okazał się Zetsu, który gonił Tobiasza z rządzą mordu w oczach.
K: Grrrr…
Stanęłam na środku korytarza i zagrodziłam im drogę. Oni obaj stanęli i spojrzeli na mnie zdezorientowani…przynajmniej Zatsu, bo co do Tobiego to nie jestem pewna.
K: Czy możecie być łaskawie trochę ciszej!? – Syknęłam przez zaciśnięte zęby – Kakuzu próbuje spać, a ja nie życzę sobie, żeby ktoś go nagle obudził! Jasne!?
Zetsu już otwierał usta by zaprotestować, ale najwidoczniej dostrzegł błysk gniewu i rządze mordu w moich oczach, bo zamilknął i razem z Tobim kiwnął tylko głową.
K: No! A teraz sio! Na paluszkach!
Zetsu i Tobi szybko zwiali z pola mojego rażenia, a ja westchnęłam i ponownie stanęłam pod drzwiami. Oczywiście spokój nie trwał długo. Nagle rozległ się jakiś głośny huk. Dochodził on z pokoju Sasoriego.
K: Grr…
Zacisnęłam pięści i weszłam do pokoju lalkarza. Czerwono włosy miał na sobie biały fartuch i gogle. Włosy stały mu jakby go piorun trzasnął, a cały przód ciała miał w sadzy. Stał przy jakimś stole na którym było mnóstwo różnych probówek. Przetarł sobie brud z twarzy i odwrócił się do mnie
S: Kim… czego chcesz?!
Podeszłam do niego z mordem w oczach i syknęłam do niego przez zaciśnięte zęby
K: Czy możesz łaskawie być trochę ciszej!?
S: Ja tu prowadzę ważny eksperyment!
K: A nie możesz prowadzić go trochę ciszej!?
S: Nie!
K: Posłuchaj mnie drewniany kołku! – Spojrzałam mu prosto w oczy i syknęłam z miną godną bazyliszka – Kakuzu próbuje spać! Miał ciężki dzień i chcę żeby trochę odpoczął! Możesz go obudzić tymi swoimi eksperymentami, wiec jak się nie uciszysz to w nocy wpuszczę, do twojego łóżka korniki! Jasne!? >.<
S: Yyy… Tak O.O
K: Będziesz ciszej?! @_@
S: O.O *kiwa głową*
K: No!
Wyszłam z pokoju Sasoriego i udałam się na moje stanowisko. Jednak gdy podeszłam bliżej zobaczyłam, ze drzwi pokoju mojego braciszka są otwarte. Szybko tam podbiegłam. Zobaczyłam Tobiego siedzącego po turecku na ziemi. Na szczęście nie obudził Kakuzu
K: Tobi! – Syknęłam i chwyciłam go za kołnierz płaszcza – Co ty tu wyrabiasz!? – Nie czekając na odpowiedz wyrzuciłam go z pokoju i zamknęłam drzwi.
T: No bo Kim-chan mówić, żeby nikt nie przeszkadzać Kakuzu-senpai to Tobi chcieć popilnować! Tobi dobry chłopiec!
K: =_= Dobrze Tobi…ale teraz już idź
T: Ale Tobi chcieć pomóc! Tobi to dobry chłopiec! Tobi pomoże!
Tak krzyczał, że obudziłby chyba nawet zmarłego. Z niepokojem zerknęłam na drzwi, a potem znowu na Tobiego.  Niestety przez tą jego maskę nie miałam jak zatkać mu ust więc musiałam go uciszyć jakoś inaczej
K: Bobrze Tobi, nie krzycz! Mam dla ciebie specjalną misję.
Tobi zamilkł i podszedł nieco bliżej
K: A więc… - Zastanawiam się prze chwile. Nie mam bladego pojęcia co mam kazać mu zrobić. Nagle wpadłam na pomysł. – Idź do wszystkich po kolei i powiedz im, że proszę ich, żeby byli cicho przez jakiś czas, dobrze? Do Sasoriego iść nie musisz
T: Dobrze Kim-chan! Tobi zrobi jak kazać!
K: Tobi… cisza obowiązuje także ciebie 
T: Tak jest!
Tobi sobie poszedł, a ja oparłam się o drzwi i ziewnęłam. Jestem zmęczona. Nawet nie zauważyłam jak powoli zsunęłam się na podłogę i zamknęłam oczy.

***
Powoli otworzyła moczy. Na początku nie do końca wiedziałam gdzie jestem, ale po chwili wszystko do mnie dodarło. Cholera! Zasnęłam! A co jeżeli ktoś narobił hałasu!? Nagle usłyszałam jakieś hałasy, ale ciche. Zobaczyłam kawałek dalej A-chan w czarnym fartuszku i Shiru w niebieskim które tłukły Zetsu po głowie wałkami O.o Podeszłam do nich
K: Co wy robicie? O.o
A: Pomagamy ci, pilnować Kazia! ^^
Sh: Zetsu hałasował więc go uciszamy ^^
K: A-aha…O.o A wiecie może ile spałam?
A: Jakieś 15 minut ^^
K: No dobra…
Sh: To my się zmywamy ^^
A-chan chwyciła Zetsu za jedną z rosiczek a Shiru za drugą i pociągnęły go gdzieś. Stanęłam z powrotem pod drzwiami. Przez jakieś pół godziny był spokój. Nagle drzwi otworzyły się i wyszedł mój braciszek. Ziewnął i dopiero potem mnie zauważył
Ka: Kim...? Dlaczego tu stoisz?
K: Pilnowałam, żeby nikt cię nie obudził ^^
Ka: I stałaś tu przez cały czas kiedy spałem?
K: Tak^^
Ka: Chciało ci się?
K: Oczywiście! Dla ciebie wszystko! ^^
Kakuzu najpierw patrzył na mnie z lekkim szokiem, a potem uśmiechnął się do mnie
Ka: Wiesz co…? Dobrze, mieć cię przy sobie
Po tych słowach mnie przytulił. Gdy mnie puścił spojrzałam na niego i spytałam
K: Czujesz się już lepiej?
Ka: Trochę… chociaż nadal wszystko mnie boli.
K: Pewnie jesteś głodny. Chodź zrobię kolacje.
Ka: Nie wiesz, ja nie jestem g… - urwał ponieważ głośno zaburczało mu w brzuchu. Zaśmiałam się, a potem spojrzałam na niego unosząc jedną brew i uśmiechając się
Ka: No, dobra może jestem trochę głodny ^^’’’
K: No to chodź!
Chwyciłam go za ramie i pociągnęłam. On skrzywił się i syknął z bólu. Szybko puściłam jego rękę
K: Przepraszam!
Ka: Nie… nic się nie stało…
Poszliśmy do kuchni. Akurat była pora kolacji więc wszyscy pomału się zbierali. Wszyscy zajęli miejsca i zaczęliśmy jeść.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz