K: Nie!
Tylko nie ty!
- Nie wyglądasz na
zachwyconą moim widokiem słoneczko…
K: I dziwi
cię to!? – Warknęłam
Julio uśmiechnął się do
mnie paskudnie. Chwycił mnie za nadgarstek i postawił na nogi, ale nie puścił
mojej ręki.
J: Nie mów,
że za mną nie tęskniłaś, dziecinko
K:
Taa…tęskniłam za tobą jak za bólem zęba!
Julio wykrzywił się w
grymasie, ale po chwili na jego usta z powrotem wrócił ten paskudny uśmiech.
Przyciągnął mnie do siebie i szepnął do ucha
J: I tak
wiem, że mnie pragniesz…
Po czym, zaczął mnie
gdzieś ciągnąć. Próbowałam się wyrwać, ale on był silniejszy
- Zostaw ją!
Julio stanął i odwrócił
się, podobnie jak ja. Za nami stał Hidan
K: Hidan!
Julio zlustrował go od
góry do dołu, a potem uśmiechnął się kpiąco
J: A ty
kto!? Jej obrońca!? Pewnie owinęła sobie ciebie wokół palca i jesteś na
wszystkie jej rozkazy, co?
H: *drga mu
brew* A nawet jeśli tak, to co!? Zazdrościsz mi!?
J: Czyli
jednak…*zwraca się do mnie* Nie ładnie Kim…nie ładnie
H: Gnojku ze
mną rozmawiasz, nie z nią!
J: *Lekko
wnerwiony* Czy ty wiesz do kogo mówisz…? Czy ty zdajesz sobie sprawę kim
jestem!?
H: Mam to
gdzieś! Jak się od niej nie odpierdolisz to twój mózg, o ile jakiś masz,
znajdzie się na ścianie jakiegoś zaułka w postaci mielonki!
J: *drga mu
brew* Grozisz mi?
H: A co nie
wyraźnie mówię!? Twój mózg nie jest w stanie przetworzyć takiej ilości danych!?
Mam ci to przeliterować!?
J: *dziwny
spokojny głos* Chyba za mało widziałeś…trzeba ci dać nauczkę…
H: Chyba ty
za mało widziałeś kupo zwłok…
J: He?
Nagle Hidan gdzieś zniknął.
Julio zaczął się rozglądać
H: Gdzie się
patrzysz gnojku? Tu jestem! *pojawia się za Julio* Miałeś mi dać nauczkę, a ja
widzę, że właśnie chcesz popełnić bardzo oryginalne samobójstwo! *złowieszczy
uśmiech*
J: O czym
ty…O.o Ja w cale nie ch… - Nie dokończył, bo Hidan chwycił go za nadgarstek i
oboje zniknęli
----Narrator. Kilka metrów dalej. Jakiś zaułek----
Hidan i Julio pojawili się
w jakimś zaułku. Stali koło przeciwległy ścian.
H: Teraz
nikt nam nie przeszkodzi *strzela na kościach*
J: Nie boję
się ciebie…! – Jednak w jego głosie wcale nie było pewności siebie. To, ze się
boi było wiadome.
H: Oj, chyba
jednak boisz! – Nie wiadomo skąd wyciągnął swoją kose. Julio na jej widok
przełknął nerwowo ślinę – Teraz nauczę cię, żeby nie zaczepiać… - Chciał coś
jeszcze powiedzieć, ale ugryzł się w język. Jeszcze nie. Jednak Julio nie
zauważył tego. Był zbyt zaniepokojony kosą z trzema ostrzami. Zaczęła się walka
----Z powrotem sklep----
Zaczęłam nerwowo rozglądać
się na boki. Gdzie oni są!? W tej chwili pojawił się Kakuzu. Chciał się odezwać,
ale gdy zobaczył jak nerwowo się rozglądam powiedział
Ka: Coś się
stało?
K: Julio! On
tu był!
Ka: CO!? –
Podbiegł do mnie – Nic ci nie zrobił?
K: Nie!
Hidan mnie uratował!
Ka: Hidan…?
I gdzie on jest?
K: No właśnie
nie wiem! On i Julio gdzieś zniknęli!
Ka: To
musiało być Jutsu teleportacji…ale ono nie działa na daleką skale…choć
poszukamy ich!
I wybiegliśmy ze sklepu
----Znowu zaułek----
H: Gdzie się
wybierasz gnojku!? – Warknął Hidan, gdy Julio po raz kolejny próbował uciec.
Latynos miał już nieźle poharatany brzuch i gigantyczną szramę na ręce – Już
nie jesteś taki cwany co?! – Białowłosy rzucił nim o ścianę, że aż zagruchotały
mu kości. Hidan podszedł do niego i spojrzał na niego z góry ze złowieszczym
uśmiechem
H:
Zapamiętaj sobie moją twarz, żebyś po śmierci, w piekle, pamiętał kto cię
zarżnął!
Białowłosy wbił mu kosę w
brzuch. Julio skrzywił się. Białowłosy chciał zadać mu jeszcze jeden,
ostateczny cios ale powstrzymały go jakieś krzyki
- Tam! Coś słyszałem!
Nagle ciemność zaułka
rozświetliły blaski lamp, niosących przez zbilżających się ludzi
H: Szlak!
Dzisiaj cię nie zabije! Ale zapamiętaj sobie moją twarz! I pamiętaj! Jeszcze
raz zbliżysz się do Kim, a nie oszczędzę cię! – Po czym wskoczył na dach
jednego z budynków i zniknął
----ja----
Szukaliśmy ich, ale
nigdzie nie było ich widać. Nagle zauważyłam jakieś zamieszanie przy jakimś
zaułku. Szturchnęłam Kakuzu i wskazałam na to miejsce. Podeszliśmy tam.
Zobaczyłam dwójkę medyków wynoszących stamtąd jakiegoś zakrwawionego człowieka.
Gdy podeszliśmy bliżej okazało się, że to Julio.
Ka: No…Hidan
nieźle sobie z nim poradził
K: Tak, ale
gdzie on jest!? – Rozejrzałam się nerwowo w okuł siebie. Nagle usłyszałam
jakieś dziwne mamrotanie za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam Hidana niosącego
sake.
H:
*mamrocze* Musieli mi przerwać…musieli…
K: Hidan! –
Rzuciłam mu się na szyje i mocno przytuliłam. On na początku, był trochę
zakłopotany, ale po chwili objął mnie jedną ręką i nerwowo zerknął w stronę
Kakuzu. Jednak mój braciszek, tym razem chyba postanowił nic nie robić, bo
udawał, że tego nie widzi.
K: Hidan!
Nic ci nie jest!?
H: Nie…
Ka:
Hidan…czy ty czasem nie przesadziłeś? *patrzy na zmasakrowanego Julio
wynoszonego przez medyków*
H: *Wzrusza
ramionami* Należało mu się…*odwraca wzrok*
Ka: Dobra
chodźcie! Trzeba dokończyć zakupy! – Mój braciszek wrócił do sklepu. Ja i Hidan
chwile staliśmy w niezręcznej ciszy unikając swojego wzroku.
K:
Em…dzięki, że mnie obroniłeś… - Po czym pobiegłam dogonić Kazia. Hidan lekko
się uśmiechnął i mamrocząc pod nosem „nie ma za co” Powędrował w stronę wejścia
do sklepu. Gdy zrobiliśmy potrzebne zakupy wróciliśmy do siedziby i przeżyliśmy
mały szok. Mianowice w salonie wrzało jak w ulu. Połowa Aka wynosiła niektóre
meble z salonu, a jacyś ludzie montowali zestaw do karaoke. Na kanapie siedział
Itachi, a A-chan na jego kolanach i co chwila wydawała im jakieś polecenia.
Obok nich siedziała Shiru, która oczarowana patrzyła się na Lidera
przenoszącego jakieś pudła. Obok Shiru siedziała Hoshi, która co chwile zerkała
w stronę Deidary, który szukał czegoś w wielkim pudle.
K: Co tu się
dzieje? O.o
Liderek spojrzał na
nas(chyba dopiero teraz nas zauważył). Podbiegł do nas i z błagalną miną
zwrócił się do mnie
P: Kim!
Ratuj! Ona chce zająć moje stanowisko! *wskazuje na A-chan*
A: ^.^
Aka: Ratuj!
Zamieniła nas w swoich niewolników i przeciągnęła je *wskazują na Shiru i
Hoshi* na swoją stronę! Jesteś naszą ostatnią nadzieją! T^T
K, Ka, H:
O.o
A: Nie
przesadzajcie…to tylko wynoszenie mebli…nie zachowujcie się jak mięczaki
S: A Itachi
niby czemu nam nie pomaga!?
A: Itachi
robi za moje krzesło! *wzrok psychopaty*
S: Dobra…już
się nie odzywam O.o
Sasori wrócił do pracy.
Hidan i Kakuzu także się przyłączyli, bo Liderek zagroził, że jak nie pomogą
będą czyścić kible. A ja usiadłam obok dziewczyn (i Itachiego xD) na kanapie i
co chwila zerkałam na pewną białowłosą postać. Po godzinie A-chan wstała z
kolan Itachiego z czego ten był niezmiernie szczęśliwy (biedak, pewnie mu już
kolana ścierpły xD) i stanęła na środku salonu
A: No! I to
mi się podoba!^.^
Wszystko było gotowe.
Scena do karaoke przygotowana, dekoracje zawieszone, a wszyscy Akasie walali
się po podłodze totalnie wyczerpani
A: ^.^
Wszyscy pozbierali się do
pokoi by trochę odpocząć przed dzisiejszą imprezą, która miała rozpocząć się za
pół godziny. Ja weszłam do pokoju i zajrzałam do szafy. Zastanawiałam się co
ubrać.. W końcu wybrałam ciemno zieloną bluzkę, czarną spódnicę, czarne buty, a
do tego zielony pasek i dwie bransoletki. Usiadłam przed lustrem i zaczęłam
czesać włosy. Spięłam je w luźny kok. Spojrzałam na zegarek. Już prawie czas. Wyszłam
z pokoju i skierowałam się na dół. Otworzyłam drzwi do salonu i zobaczyłam, że
już prawie wszyscy byli. Gdy weszłam połowa oczu skierowała się na mnie.
Zaczerwieniłam się lekko. Spojrzałam na Hidana, który patrzył się na mnie
szeroko otwartymi oczami i z lekko uchylonymi ustami. Zaśmiałam się cicho. Mój
braciszek szturchnął Hidana a ten się opamiętał. Podeszłam do Shiru, która
oczywiście już przykleiła się do liderka. Miała na sobie niebieską bluzkę bez
rękawów, granatową spódnicę, wysokie czarne buty, a na rękach rękawiczki bez
palców. Włosy miała spięte w dwa kucyki
K: Ślicznie
wyglądasz^^
Sh: Dzięki, ty też^^
Sh: Dzięki, ty też^^
Po chwili Liderek wyszedł
na środek sceny do karaoke
P: Wszyscy
są? Tak? WIĘC ZACZYNAMY IMPREZE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz