No to jedziemy! A i przypominam, że jak na razie
opowiadanie nadal jest prowadzone w 3 osobie
***
Gdy nagle Kim zaczęła się przytulać do nóg Liderka
K: Buuu
*chick* ja chcę *chick* Hidanka T^T
P: O.o
H:
*przychodzi* Ktoś mnie wołał?
K: Hidan! *O*
*podchodzi do Hidana i zaczyna go przytulać*
H: Eeee…O////o
Ka: Gdzie
*chick* moja bazooka!? >_<
Sh: Hihihi!
^.^
Shiru zaczęła uciekać razem z bazooką Kakuzu
Ka: Wracaj!
>_<
Kakuzu pobiegł za nią i oboje zniknęli. Wszyscy przez
chwile patrzyli za nimi. Nagle Hidan poczuł, że Kim zaczyna się coraz bardziej
na niego przechylać
H: Ej! Ona
chyba zasnęła!
P: Dobrze!
Zabierz ją do pokoju, a my złapiemy tamtą dwójkę. >.<
Cała reszta pobiegła za Kakuzu i Shiru, a Hidan wziął Kim
na ręce i zaniósł ją do pokoju. Położył dziewczynę na łóżku, a potem na nią
spojrzał. Uśmiechnął. Wygląda tak słodko gdy śpi, tak niewinnie. Pomyślał.
Odwrócił się z zamiarem wyjścia, ale Kim
złapała go za nadgarstek
K:
Hidanku…zostań ze mną! – Pociągnęła białowłosego ku sobie tak, że ich twarze
dzieliło kilka centymetrów. Zaczęła się do niego zbliżać.
H: Kim nie…ty
jesteś…pijana. – Białowłosy próbował się wyrwać, ale to nic nie dało. Wtedy,
pod wpływem emocji zrobił coś, czego nie miał zamiaru nigdy zrobić. Kim puściła
go i przyłożyła rękę do czerwonego policzka, który teraz bolał ją niesamowicie.
H: O nie! Co
ja zrobiłem…
Czarnowłosa spojrzała na niego ze łzami w oczach. Hidan
natychmiast przyłożył jej dwa palce do czoła, a Kim natychmiast zasnęła.
Przykrył ją kołdrą i odszedł. W drzwiach jeszcze spojrzał przez ramie i
powiedział do siebie
H: Mam nadzieje,
że jutro nie będzie niczego pamiętać…
----Kim----
Powoli otworzyłam oczy. Ała! Czuję się jakby tir mi po
głowie przejechał! Nie pamiętam, nic co się wczoraj działo. Prawie
nic…Dotknęłam ręką policzka, a jedna łza popłynęła po nim. Nie pamiętam dlaczego
to zrobi. Jednak wiem, że to zrobił. Wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz. Skierowałam się do kuchni cały czas patrzą się
na swoje buty. Zeszłam po schodach i wpadłam na kogoś. Spojrzałam do góry
K: Przepraszam
Nii-san… - Powiedziałam patrząc w ziemi
Ka: Coś się
stało? Jesteś smutna.
K: Nie, ja
tylko… - Urwałam, bo właśnie w tej chwili drzwi na przeciwko mnie się otworzyły
i wyszedł z nich Hidan. Spojrzał na mnie i się zaczerwienił, a ja spojrzałam w
bok. Kakuzu odwrócił się i zmierzył go jadowitym spojrzeniem. Hidan chciał
odejść, ale Kakuzu złapał go swoimi nićmi
Ka: Kim…co on
ci zrobił?
K: Nic…
Ka: Kim!
K:
On…nieważne! – Wyminęłam go i poszłam dalej. Weszłam do kuchni i usiadłam na
blacie. Podkuliłam pod siebie nogi. Siedziałam tak przez chwile. Nagle
usłyszałam głośny huk. Tak jakby ktoś się przewrócił. A potem jeszcze dwa takie
odgłosy. Stanęłam przy drzwiach i nasłuchiwałam.
Ka: Jeśli
jeszcze raz zrobisz coś Kim i dowiem, że
znowu będzie przez ciebie cierpieć, to nie będzie mnie obchodzić, że jesteś nieśmiertelny,
a wtedy będziesz błagał tego swojego bożka, żeby zrobił cię z powrotem
śmiertelnym i zakończył twoje cierpienie!!!
H:
Ha! Ty myślisz, że ja się ciebie boje!?
Ka:
To, lepiej zacznij! *dziwny wzrok*
H:
O.o „On nigdy nie był taki…straszny…ten
jego wzrok jest…przerażający…zaczynam się bać” O.o
Wtedy wyjrzałam na korytarz. Zobaczyłam Hidana i Kakuzu
stojących naprzeciwko siebie i mierzących się wzrokiem. Z głów obu lała się
niewielka ilość krwi. Nagle Kakuzu ni stąd ni zowąd wyciągnął dwa krótkie
miecze i podtykając jeden pod nos Hidana powiedział
Ka: Jeszcze
jedna taka akcja, a poświęcę nawet moją najnowszą zdobycz i użyje jej na tobie,
a to miłe nie jest, oj nie! *diabelski uśmiech* *Przez miecze przechodzi prąd i
strzelają iskry*
H: O.o
Wtedy mój braciszek uderzył Hidana prosto w nos, tak że
ten się przewrócił i złapał się za nos. Wybiegłam na korytarz
K: Co tu się
stało!?
Ka: Powiedział
mi jak cię uderzył. Nikt nie ma prawa cię bić!
Spojrzałam na białowłosego. On i Kakuzu mierzyli się
wzrokiem. Mój braciszek chyba znowu chciał uderzyć Hidana, ale ja złapałam go
za rękę
K: Zostaw go
Nii-san! Nie jest tego wart…
W tej chwili Hidan spojrzał na mnie. Nie wiem co
widziałam w jego oczach. Czy to był smutek, czy może coś innego. Nie wiem. Pociągnęłam Kakuzu za rękę i powiedziałam
K: Zostaw go
Nii-san. Chodzi, opatrzę ci głowę.
Kakuzu posłał jeszcze Hidanowi mordercze spojrzenie i
poszedł za mną. Po chwili byliśmy w Sali szpitalnej. Kazałam mu usiąść na
krześle, a sama wyjęłam bandaże. Opatrzyłam mu głowę, a potem wyszłam. Kakuzu
po chwili mnie dogonił
Ka: Kim…na
pewno nic ci nie jest?
Stanęłam i odwróciłam się do niego
K: Tak! Ty się
o siebie martw! A Hidan…nie uderzył mnie mocno…
Ka: Jak on w
ogóle śmiał! Jak ja go…!
K: Nii-san!
Obiecaj, że nic mu nie zrobisz!
Ka: Ale…!
K: Obiecaj!
Kakuzu westchnął, a potem powiedział
Ka: Obiecuje…
Przechodziliśmy właśnie, koło drzwi wejściowych, gdy owe
drzwi zostały wywarzone i do środka z hukiem weszła wysoka czarnowłosa
dziewczyna o granatowych oczach.
- Hejka ludzie! xD
K, Ka:
A-chan!? Co ty tu u licha robisz!? O.o
A: Wpadłam w
odwiedziny! ^.^
K: Super! ^.^
Nagle na korytarzu, pojawił się Itachi
I: Co to był
za hałas? =.=
A: Itachi! *.*
I: Jasny
gwint! A co ona tu robi!? O.O
Nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć A-chan już tuliła
Itachiego w niedźwiedzim uścisku
I: X.x
A-chan nie przestając tulić czarnowłosego spojrzała na
Kakuzu
A: Hmm…? A
tobie co się stało? – Spytała patrząc na jego zabandażowaną głowę
K: Pobił się z
Hidanem…
A: O co
poszło?
Ka: No o to,
że on…
K: Nieważne!
A: ?
K: Nieważne…
A: Jak chcesz…
Tak więc A-chan zaciągnęła gdzieś Itachiego, Kakuzu
gdzieś poszedł, a ja udałam się do kuchni. Usiadłam przy stole, gdy nagle
weszła Shiru cała w skowronka i z wytrzeszczem na pół twarzy
K: A tobie co?
O.o
Sh: Nie
uwierzysz, jak ci powiem! ^__^
---kilka godzin
wcześniej----
P: Złapcie ją
do cholery! >_<
Całe Aka nadal goniło Shiru i Kazia, ale jako, że dwójka
pijanych się rozdzieliła, pozostała część Aka także podzieliła się na dwie
grupy. Lider, Kisame, Deidara i Tobi gonili Shiru, a reszta Kakuzu. Nagle Shiru
zatrzymała się i odwróciła się w stronę Liderka
Sh: *____*
P: O.o
Shiru rzuciła się na rudego i zaczęła go przytulać. Pain
nijak nie mógł się oswobodzić, nawet z pomocą Deidary, Kisame i Tobiego
Sh: *.*
P: PÓŚĆ MNIE
DO CHOLERY JASNEJ!!! >_<
Shiru spojrzała na Liderka wielkimi oczami, które już
chwile potem były pełne łez. Shiru zaczęła ryczeć, ale nadal nie puszczała
Liderka
Ki, D, T: I co
Lider zrobił!? Przez Lidera Shiru płacze! Niech ją teraz Lider uspokoi!
Pain próbował uspokoić blondynkę, ale nijak mu się nie
udawało. Dalej ryczała
P: Jak, ja mam
ją niby uspokoić!? >__<
Nagle zaległa cisza. Rudy spojrzał na blondynkę, a ona
się do niego wyszczerzyła
Sh: Pocałuj
*chick* mnie ^.^
Oczywiście Lider kategorycznie odmówił, przez co Shiru
znowu zaczęła ryczeć. Pein zrezygnowany w końcu uciszył ją długim pocałunkiem.
Dziewczyna zemdlała z błogim wyrazem twarzy. Po chwili pojawili się pozostali
członkowie Aka. Zetsu niósł nieprzytomnego Kakuzu na plecach. Gdy odstawili
pijanych do pokoi wszyscy poszli spać, jednak najgorzej miał Lider. Shiru mimo,
że zemdlała wciąż go nie puszczała, tak więc musiał spać z blondynką
przyczepioną do siebie
----teraz----
K: Jaki cudem
ty to wszystko pamiętasz? O.o
Sh: Czegoś
takiego bym w życiu nie zapominała *.*
K: O.o
Sh: A ty?
Podobno Hidan cię do pokoju zanosił. I co? Stało się coś? ^.^
K: …
Sh: ?
K: Nie, nic
się nie stało *wymuszony uśmiech* - Wstałam i udałam się do pokoju. Byłam
bardzo zmęczona. Położyłam się na łóżku i zasnęłam
***
Obudził mnie głośny krzyk Kisame, zwołujący wszystkich na
obiad. Przeciągnęłam się i leniwie wstałam z łóżka, a potem zeszłam na dół. Gdy
weszłam do jadalni parsknęłam śmiechem. Zobaczyłam bardzo dziwny obrazek.
Mianowicie Kisame intensywnie kłócił się o coś z Sasorim. Rozróżniłam takie
słowa jak „kapeć”, „lalka”, „rybka”, „kurczak” i „skrzypce”. Shiru strasznie
darła się o coś na Konan, ale ona jakby jej nie widziała i dalej z uśmiechem
robiła orgiami, a Pain siedział między nimi i chyba już nie wytrzymywał
nerwowo, bo ze zbolałą miną masował sobie skroń. Kakuzu i Hidan siedzieli obok
siebie i dosłownie sztyletowali się wzrokiem. Aż się bałam, że za chwile się na
siebie rzucą O.o Hoshi siedziała obok Deidary i co chwila albo ona, albo on
zerkali na siebie z uśmiechem. Dziwne…O.o Itachi czytał gazetę, ale co chwila
zirytowany spoglądał na Sasoriego i Kisame. Zetsu ze śliną w ustach patrzył na
obiad leżący na stole, a temu wszystkiemu towarzyszył wrzeszczący Tobi,
biegający w koło stołu z solą i pieprzem w rękach. Westchnęłam i usiadłam na
swoim miejscu pomiędzy Itachim, a Kakuzu. Rozejrzałam się jeszcze raz ale
nigdzie nie zauważyłam A-chan. Szturchnęłam Itachiego w ramie, a ten spojrzał
na mnie
K: Itachi, a
gdzie A-chan?
Czarnowłosy wzdrygnął się na sam dźwięk jej imienia, ale
po chwili mi odpowiedział
I: Poszła
gdzieś. Mówiła coś, że chce mi kupić prezent, ale po tym co ostatnio od niej
dostałem to…X.x
K: A co ci
dała? ^.^
I: Nie chcesz
wiedzieć X.x
K: Owszem chce
^.^
Itachi rozejrzał się na boki czy aby nikt nas nie słucha,
a potem lekko czerwony na twarzy zbliżył się do mnie i szepnął mi do ucha.
Wybuchnąłem głośnym śmiechem, a potem położyłam głowę na stole i uderzyłam w
niego pięścią.
I: Przestań!
>///<
K: Nie wierzę!
Ona naprawdę dała ci…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz